Zakręceni – Tomasz Jastrun
Tytuł: Zakręceni
Autor: Tomasz Jastrun
Wydawnictwo: Czarna Owca
Kategoria: Literatura piękna
Liczba stron: 200
Są tacy autorzy, na których książki rzucam się jak głodny Reksio na szyneczkę. Do nich należy Tomasz Jastrun, twórca m.in. prozy pisanej w osobliwym stylu. Jest on nie do podrobienia. Wiecie, ja tak kocham jego książki, że czytając je, mam przed oczami autora zamiast bohatera. Nie wiem, czy to jeszcze zdrowe, czy już nie. I chyba nie chcę bardziej w to wnikać.
No dobrze, rozkręciłam się, zagrzałam, a teraz przedstawię Wam najnowszą książkę pana Jastruna. Zakręceni, bo o nią chodzi, to powieść, która mnie nieco zaskoczyła. Dziwnie mi się czytało perypetie 16-latka, mając w tyle głowy “obecność” dojrzałego autora. To jest właśnie to, o czym wyżej wspomniałam. Identyfikuję autora i jego bohaterów, oni przemawiają do mnie jego głosem.
Wracając do Zakręconych, przyznam jeszcze, że mam syna, który wkroczył w nastoletni wiek, co sprawiło, że czytanie o życiowych rozterkach i ulubionym “zajęciu” młodziana (nie powiem co to, bo będzie brzydko 😉 ), bolało mnie podwójnie. No ale nic to, Jastrun to Jastrun, nie ma co wydziwiać na wiek i potrzeby bohaterów.
No właśnie, bohaterów jest dwóch, wspomniany 16-latek, przychodzi pod sklep popodglądać 19-letnią ekspedientkę, którą nazwał Marzeną. Marzena, a faktycznie Amelia, to druga bohaterka książki. On to nieszczęśliwie zakochany hipochondryk z tendencją do planowania samobójstw, który ma wyjątkowo bujną wyobraźnię i erotyczne zacięcie. Biedak chciałby mieć prawdziwy związek, ale problem polega na tym, że łatwiej mu o Marzence marzyć i śnić, niż do niej zagadać. Dlatego łazi pod sklep, a czasem, jak go odwaga najdzie, to nawet coś kupi i ucieknie. Poza tym młody ma siostrę, też nie do końca poukładaną, oraz rodziców, którzy również mają lekki bałagan w życiu, choć w zasadzie nie jest to coś szczególnie złego. Przeciętna polska rodzina borykająca się z różnymi dysfunkcjami.
Marzenka — nie-Marzenka, ma nieco większy porządek w rodzinie, za to nie ma szczęścia do chłopaków. Jako dorosła dziewczyna nie marzy o nastoletnich pryszczatych kolesiach na deskorolce, ale o poważnym facecie na poziomie, z fajną bryką i własnymi pieniędzmi. Zamiast tego ma przysłowiowego Sebixa, i wchodzi w przedziwny układ z majętnym mężczyzną.
Bohaterowie funkcjonują odrębnie, a ich historie przedstawione zostały w formie monologów dzielących książkę na dwie części — jego i jej. Dzięki temu można wejść w ich umysły i rozgościć się w nieprzyjaznym świecie. Czasem brak w nim logiki, czasem jest straszno i śmieszno jednocześnie. Ilość przemyśleń i ich zmienność chwilami przytłacza, ale pozwala do oporu wytaplać się w cudzych emocjach.
Przyznaję, że ich historie niczym szczególnym nie porywają, ale nie to jest w nich najważniejsze. Tu crème de la crème stanowi sposób, w jaki zostały opowiedziane. Bo Jastrun ma to do siebie, że nazywa rzeczy po imieniu, czasem przeklnie, bez skrępowania napisze o ludzkich zamiłowaniach i przypadłościach. W dodatku sprawnie posługuje się groteską, dzięki czemu treść nabiera wyjątkowego posmaku.
Muszę się przyznać, że na łopatki powalił mnie opis “lotów”, jakie zaliczył bohater po dopalaczach. To dopiero sztuka. Jastrun opisał to w tak cudownie plastyczny sposób, że przez chwilę sama zastanawiałam się, czy to jednak dobrze, że ja takie imprezy omijałam? Oczywiście na dopalaczach historia się nie skupia, bo to tylko ułamek spraw, którymi interesuje się gros nastolatków.
I jeszcze coś! Ale to pytanie raczej powinnam skierować do autora, bo po lekturze jest jedna rzecz, która nie daje mi spokoju. Mianowicie zastanawiam się, co nie-Marzenka zrobiła z prezentem od dzianego jegomościa? Bo prezent był zacny, rzucony jak gdyby nic, a cała sprawa mocno podejrzana. Autor nie dopowiadając tego wątku, rozbudził we mnie palącą ciekawość.
Choć książkę zamyka pozytywny akcent, to jednak historie młodych mogą smucić. Jakoś mało tu nadziei, a dużo problemów i lęku. Ale zważywszy na to, jakie mamy teraz czasy i z czym muszą mierzyć się młodzi ludzie, nie powinnam być tym zdziwiona.
Czy polecę Zakręconych dalej? Szczerze mówiąc uważam, że nie jest to najwybitniejsza książka Tomasza Jastruna, ale trzyma poziom. Nawet jeśli nie umrzecie z zachwytu nad nią (nie umarłam), to będzie zadowoleni z lektury (ja jestem).
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca
Zobacz także:
Arytmia i kwarantanna – Tomasz Jastrun
Dom pisarzy w czasach zarazy – Tomasz Jastrun
Kolonia karna. Sceny z życia małżeńskiego – Tomasz Jastrun
Splot słoneczny – Tomasz Jastrun
Wyszedł z siebie i nie wrócił – Tomasz Jastrun
Opiłki i okruszki – Tomasz Jastrun