10 godzin temu

Zdrajca. Nie szukaj mnie – Joanna Opiat-Bojarska

Tytuł. Zdrajca. Nie szukaj mnie
Autor: Joanna Opiat-Bojarska
Oprawa: miękka
Liczba stron: 302
Rok wydania: 2025
Wydawnictwo: Chmury

Złodziejem otworzyła Joanna Opiat Bojarska cykl: Nie szukaj mnie. Zdrajca jest drugim tomem i muszę przyznać, że nieźle ryje psychikę. To lektura wymagająca uwagi, ale też dość, powiedziałabym, empatyczna. Owszem, z przemocą, ale opakowaną w folię bąbelkową. Opisy są na tyle neutralne, że czytanie nie boli. Natomiast emocjami autorka gra na czytelnikach, jak chce. Tu nie ma taryfy ulgowej ani litości. Kto nie umie w emocje, czyta na własne ryzyko.

O czym jest Zdrajca?

Pierwsza część serii rozegrała się w Łodzi. W drugiej przenosimy się z pisarką Joanną Mazur do Wrocławia.
Wrocławska policja usiłuje rozpracować gang złodziei samochodów, przy okazji zahaczając o handel narkotykami, a Joanna wciąż szuka swojego syna i – jak to matka – nie zawaha się przed niczym. Wejdzie wszędzie nawet tam, gdzie jest niebezpiecznie, nie raz i nie dwa zetknie się z przemocą, ale nie odpuści. I chociaż może liczyć na pomoc przyjaciela, to jest typową samotną wilczycą. Nawet współpracę z policją chce prowadzić na własnych zasadach, co nie jest takie proste, bo to policja zwykła dyktować warunki. Nadkomisarz Eryk Kot nie raz i nie dwa zgrzytnie zębami. Sęk jednak w tym, że nie będzie mógł Joanny tak po prostu spuścić po brzytwie. Okaże się dość przydatna, ale sza, doczytajcie sobie. Ja powiem tylko, że czuję w powietrzu tykającą bombę. Nie wyobrażam sobie, żeby po tak otwartym zakończeniu nie pojawił się tom trzeci i to bardzo wysokich lotów.

Jak się czyta Zdrajcę?

Wydarzenia i emocje przeplatają się ze sobą, nie pozostawiając miejsca na oddech i umysłową stagnację. Właściwie bez przerwy coś się dzieje i to dzieje na najwyższych obrotach. Mój czytelniczy umysł błagał o oddech, jakąś przerwę, choćby jedną stronę dłużyzny – nic z tego.

Akcję napędza dość nietypowo, przynajmniej jak na rodzime kryminały, miłość macierzyńska. Nietypowo, bo zwykle gdy mamy w książkach do czynienia z takową miłością, to mowa jest o dzieciach, tak mniej więcej do siódmego roku życia, o których można mówić, że są małe i słodkie. Tymczasem Robert, syn Joanny Mazur, słodki raczej nie jest. To już nie dziecko, ale młody mężczyzna, pełnoletni i teoretycznie samodzielny. Jednak serce matki to serce matki.

Zdrajcę czyta się szybko, sprawnie i z zapartym tchem. Wiem, że to oklepane zwroty, a w moich recenzjach to już szczególnie, no ale co poradzę na to, że trafiam na same dobre książki? Mam szczęście albo nosa, albo jedno i drugie.
Zdradzę Wam jeszcze, że czytało mi się tak dobrze i szybko, że… zaskoczył mnie napis: Rozdział 4. Nie mam pojęcia, gdzie się podziały 2 i 3. W ogóle, zanim doszłam do czwartego, to byłam gotowa się zakładać, że żadnego podziału na rozdziały nie ma.

W Zdrajcy czuć kobiecą rękę, ale bez różu i lukru. To nie jest miałka opowieść o kilku niegrzecznych chłopcach. To jest historia, w której na pewno nie chciałabym uczestniczyć, nawet jako stojąca z boku obserwatorka.
Joanna Opiat-Bojarska stworzyła fajne, wiarygodne postaci. Każda ma pakiet unikalnych cech i zachowań, czasem nawet zabawnych – np. jedzenie Raffaello przez policjanta. Nawet go rozumiem, też mogę jeść Raffaello na tony.

W Zdrajcy czytelnik znajdzie autentyczny język i dużą znajomość tematu. Taką naturalną, bez zadęcia, co też jest bardzo fajne. Podobała mi się postać Eryka, gliniarza z ludzką twarzą i ułożonym życiem osobistym, który ma żonę i lubi do niej wracać. Fajnie się to czytało.

Zdrajca – recenzja subiektywna

Długość – no nie powaliła mnie. 302 strony to mniej więcej o sto za mało i wybaczę tylko wtedy, gdy zobaczę kontynuację. W ogóle mam wrażenie, że rynek naszej rodzimej literatury idzie w krótkie pozycje. Broszurki, jak to ktoś ładnie ujął. Nie rozumiem i żałuję. Dobra książka powinna być długa.

Trupy – noooo…. To jest nawet dobra książka, powiem Wam. Kto czytuje moje recenzje, ten zrozumie.

Humor – praktycznie go nie ma.

Widoczność liter – no absolutnie żadna, najlepszym dowodem te oznaczenia rozdziałów, których autentycznie nie widziałam.

Dla kogo jest Zdrajca?

Zdecydowanie dla tych, którzy czytali Złodzieja. Nie ma sensu zaczynać od drugiego tomu, nie da się wejść w klimat, a i fabuła nie będzie zrozumiała.
Seria Nie szukaj mnie jest na wskroś kryminalna, więc obie książki polecam fanom kryminałów, ale nie tylko. Wielbiciele obyczajówek z wątkiem sensacyjnym też powinni być zadowoleni. Młodzież? Myślę, że ta licealna udźwignie.

 


Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Chmury

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close