Zielone piórko Zbigniewa. Skarpetki kontratakują – Justyna Bednarek
Tytuł: Zielone piórko Zbigniewa. Skarpetki kontratakują
Autor: Justyna Bednarek
Ilustracje: Daniel de Latour
Wydawnictwo: Poradnia K
Oprawa: twarda
Liczba stron: 172
Znacie już historię gadających skarpetek, które żyją własnym życiem w koszu na pranie, w domu małej Be? Obstawiam, że jeśli tu zaglądacie, ciekawi jesteście dalszych losów znanych otulistópek, a co za tym idzie, przeczytaliście choćby jedną część z serii i doskonale wiecie, że tytułowi bohaterowie mają w łazience pod pralką tajne przejście do świata zewnętrznego.
Nawiasem mówiąc, jeśli kiedykolwiek brakowało Wam skarpetki do pary, to bacznie się rozejrzyjcie, może i Wy macie taką dziurę nieopodal pralki, przez którą czmychają zbuntowane części garderoby… ?
W każdym razie skarpetki, które wykreowała Justyna Bednarek, dzięki owej dziurze, mają okazję przeżywać przeróżne przygody. W najnowszym tomie zatytułowanym „Zielone piórko Zbigniewa. Skarpetki kontratakują!” tematem przewodnim jest zaginięcie ulubionej papugi mamy małej Be, nazywanej Zbigniewem.
Owa papuga była dosyć specyficzna, a na pewno mało sympatyczna i wiecznie głodna. Gdy więc ze sklepu zoologicznego, Merda Ogon, skradziono sto kilo nasion dla ptaków, podejrzenie padło oczywiście na właściciela najbardziej żarłocznej papugi w mieście, to znaczy na tatę małej Be. Wbrew jego protestom i zaprzeczeniom, policjanci siłą wsadzili go do radiowozu i zawieźli do aresztu.
Mała Be oraz jej mama popadły w rozpacz, ponieważ nie dość, że zaginął Zbigniew, to jeszcze aresztowano tatę. Nie było więc wyjścia, do akcji musiała wkroczyć zielona skarpetka, detektyw Pinkerton. Jak na tajnego agenta przystało, rozpoczął własne śledztwo. I być może nie byłoby w tej historii nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że przy okazji szukania śladów i podążaniu za tropem, Pinkerton spotykał na swej drodze przeróżne postacie. I to nie byle jakie, była np. skarpetka Gniotka – wypchana piaskiem i służąca oczywiście do ugniatania, była też pasiasta podkolanówka o imieniu Gienek, skolopendra – Klemens, żółty beret latający swego czasu w kosmosie niczym ufo, czy półprzeźroczysta pończocha, udająca ducha… ?
Każdy z tych bohaterów jest niezwykle oryginalny i na swój sposób zabawny, każdy też opowiada krótko swoją historię, niby niezależną, a jednak rzucającą nowe światło na śledztwo Pinkertona i przybliżającą go do odkrycia prawdy – mianowicie, kto ukradł papugę i jakiego skarbu szuka pojawiający się w tej opowieści kapitan statku, Juan Rodriguez.
Choć wątków jest wiele (od zwykłych skarpetek, przez ufo, po poszukiwanie skarbu), to jednak wszystkie w którymś momencie łączą się ze sobą, wiodąc detektywa Pinkertona ku rozwiązaniu zagadki i uratowaniu taty małej Be.
Jednak jak do tego dojdzie, dokąd doprowadzi trop i co będzie skrywał skarb, który za wszelką cenę chciał odnaleźć kapitan Rodriguez, tego Wam nie zdradzę! Poszukajcie odpowiedzi w książce ? Jak zwykle jest zabawna i pełna przygód. Justyna Bednarek nie tylko odczarowała tę część garderoby, jakimi są (z pozoru zwykłe) skarpetki, ale też nadała im nowy sens i poniekąd życie – wszak dzięki autorce wiemy, że ich losy nie kończą się w koszu z brudną bielizną ?
Owszem spędzają w nim sporą część czasu, ale niekoniecznie się nudzą. Przeżywają bowiem romantyczne uniesienia, podróżują, poznają nowych ludzi (dosłownie i w przenośni), znajdują się w centrum afer kryminalnych, rozwiązują zagadki, a wszystko to w towarzystwie sporej dawki poczucia humoru, jakim naszpikowała zarówno skarpetki, jak i te historie, autorka Justyna Bednarek.
Po raz kolejny czytając opowieść o kolorowych otulistópkach razem z moimi dziećmi, przeżyliśmy wspaniałą przygodę i dobrze się bawiliśmy. Mam nadzieję, że jeszcze będziemy mieli okazję, poznać dalsze losy skarpetek ?
…
Dziękuję wydawnictwu Poradnia K za przekazanie recenzenckiego egzemplarza książki.