Złap mnie – Lisa Gardner
Tytuł: Złap mnie
Autor: Lisa Gardner
Wydawnictwo: Albatros
Oprawa: miękka
Liczba stron: 479
Sięgając po szósty z kolei, a siódmy w moich zbiorach, tom z cyklu o komisarz Warren, zastanawiałam się, czy jestem większą fanką autorki Lisy Gardner, czy głównej bohaterki D.D. Czy książka „Złap mnie” pomogła mi znaleźć odpowiedź?
Jak się domyślacie, to zdecydowanie pytanie retoryczne, bo panie żyją w pełnej symbiozie. Po tej amerykańskiej autorce można spodziewać się wszystkiego, dlatego nie uda nam się przewidzieć fabuły. Przyznam, że przez chwilę naiwnie myślałam, że tym razem udało mi się ją przechytrzyć, po czym wracałam na Ziemię, a właściwie na kolejne strony tego kryminału, by od początku otwierać swoje małe śledztwo. W zasadzie tytuł „Złap mnie” może mieć drugie znaczenie, bo goniłam zajączka (rozwiązanie), a ten uciekał i wodził mnie za nos kilka razy, a i tak go nie złapałam. No cóż, najwyraźniej jestem słabym detektywem, nie to, co nasza główna bohaterka.
Komisarz D.D. Warren właśnie wróciła do pracy po krótkiej przerwie związanej z urodzeniem synka. Przyznam, że jej macierzyństwa w ogóle się nie spodziewałam! Kto by pomyślał, że nasza niezależna i skupiona na pracy D.D. zostanie mamą! Rzeczywistość zmusiła ją jednak do powrotu do akt spraw kryminalnych, chociaż bardziej chyba było to dla niej wybawieniem niż przymusem.
Podczas czynności związanych ze śmiertelnym postrzeleniem mężczyzny w jego domu, na miejscu zbrodni pojawia się młoda kobieta, która zdecydowała się zwrócić do najlepszej bostońskiej detektyw w sprawie planowanego zabójstwa… jej samej. Charline Rosalind Carter Grant była przekonana, że za cztery dni spotka ją to, co jej przyjaciółki rok i dwa lata temu. Dwudziestoośmiolatka jest pewna, że to nie był przypadek, chociaż śledczy nie łączyli tych dwóch spraw, które dodatkowo dzieliła spora odległość. Jedynym punktem wspólnym była ona sama, co utwierdza ją w przekonaniu, że w rocznicę śmierci koleżanek podzieli ich losy. Brzmi jak osoba z manią prześladowczą lub sporymi problemami psychicznymi, bo kto inny jest w stanie określić co do dnia datę swojej śmierci? D.D Warren sceptycznie podchodzi do tych szokujących informacji, ale czy wydarzy się coś, co zmieni jej podejście? Czy uzna Charlie za ofiarę, a może jednak za podejrzaną? Kto jest za to wszystko odpowiedzialny?
Lisa Gardner nie pozwala odetchnąć, prowadzi fabułę w typowy dla niej sposób, komplikuje ją, nie odkrywa wszystkich kart. Czytelnik wielokrotnie może być przekonany o tym, że właśnie rozwiązał zagadkę, by na końcu pokręcić głową z niedowierzaniem. Skomplikowane losy bohaterek w każdym tomie są niewiarygodne, zawsze zastanawiam się, skąd autorka czerpie inspiracje. Podziwiam ją za ogrom pracy włożony w stworzenie fabuły. Każda bohaterka jej książek, bo właściwie głównie spotykamy tu kobiety, ma trudną przeszłość i dość ciekawą osobowość. Myślę, że to jest właśnie recepta na dobry kryminał. No może jeszcze sporo wiedzy z zakresu kryminologii, profilowania, mnóstwo niewyczerpanej wyobraźni, umiejętność wielowątkowego prowadzenia historii i voilà !
„Złap mnie” to kolejny tom cyklu o bostońskiej pani detektyw, która daje się poznać z trochę innej strony. Choć głównym wątkiem jest sprawa Charlie, mamy też szansę towarzyszyć w codziennym życiu D.D. Mimo że jest to kontynuacja, można śmiało sięgać po dowolną część tego cyklu i niczego się nie straci – to kolejny atut Lisy Gardner. Chociaż książka ma blisko 500 stron, czyta się ją bardzo szybko, nie tylko z uwagi na lekkie pióro, ale może przede wszystkim dlatego, że ciężko się od niej oderwać. Ciekawość co dzieje się dalej, często wygrywa z rozsądkiem, bo czytanie do późna w nocy w środku tygodnia raczej nie jest najlepszym pomysłem.
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz do recenzji.