Gry planszowe i nie tylko 11 października 2018

Kwiatki

Ponoć z planszówkami jest tak, że im więcej graczy, tym lepiej. Generalnie się z tym zgadzam. Gra jest żywsza, bardziej nieprzewidywalna, a i śmiechu więcej. U nas jednak z tą ekipą do grania zazwyczaj jest problem, a granie w dwie osoby w gry wieloosobowe jest zwyczajnie nudne. Testowałyśmy to z Duśką nie raz i nie dwa. Dlatego teraz nie szukam gier dla zastępu zuchów, szukam takich, w które można grać tylko w dwie osoby. Tych wieloosobowych mamy już aż nadto.

 

Gra „Kwiatki” wydana przez Rebel (mój prywatny zwycięzca w kategorii: mega super wypasione gry planszowe) jest dokładnie tym, czego szukałam. Jest prosta, co nie znaczy łatwa, jedna rozgrywka trwa około kwadransa, no i jest przewidziana dla dwóch osób. Nie wymaga dużo miejsca ani długich przygotowań. Wystarczy wypakować, potasować karty i grać. Ale po kolei.

 

W pudełku z grą znajdziemy (jak zwykle w przypadku „Rebel”) atrakcyjne wizualnie i perfekcyjnie wykonane elementy gry. Tym razem są to:

– 54 karty z kwiatami – nie byle jakie rysunki, tylko wierne odwzorowania roślin,

– 8 doniczek (spokojnie, w zasadzie są to… no w każdym razie płaskie elementy, znalazłam gdzieś informację, że to płytki donic, ale jakoś mi to określenie nie leży),

– 6 znaczników akcji (to te małe kółeczka w dwóch kolorach),

– kartę punktacji,

– instrukcję, krótką i przejrzystą, zdecydowanie wartą przeczytania.

 

Teoretycznie gra przeznaczona jest dla dzieci ośmioletnich i starszych. Właściwie nie wiem dlaczego, chyba tylko ze względu na końcowe liczenie punktów. Ja usadziłam do gry dziewięciolatkę z siedmiolatką – młodsza wygrała trzy razy i to wcale nie przypadkiem. Chociaż nie ukrywam, trochę szczęścia w tej grze jest potrzebne. Ale oprócz niego liczy się strategia, umiejętność planowania i odrobina bezwzględności, gdy trzeba ściąć kwiaty przeciwnika. Jak zagram z kimś dorosłym, pokuszę się o liczenie kart z poszczególnymi kwiatkami, całkiem jak hazardziści w kasynie 😉

 

Chociaż liczba kart może przerażać, gra toczy się szybko. Powód jest prosty. Gracze nie losują kart po kolei, ale każdy w swojej turze może wyciągnąć kilka. Moje małe graczki wyciągały jednorazowo między pięcioma a dziesięcioma kartami. Karty wyciągane ze stosu dokłada się do takich samych na doniczkach. Poza akcją rozrostu dopuszczalne są też inne – najbardziej punktowane jest ścinanie wyhodowanych z sześciu kart kwiatów. Ponadto każda doniczka ma przypisaną swoją akcję, którą można wykonać zamiast rozrostu. Producent proponuje, by przy grze z dziećmi odwrócić doniczki na drugą stronę i zrezygnować z akcji na doniczkach. Nie wiem czemu. To wcale nie jest skomplikowane. Kładziemy znacznik i wykonujemy akcję. Tyle.

 

Szczegółowe informacje o tym, które akcje kończą turę, a które pozwalają grać dalej, znajdziecie w instrukcji. Tam też dowiecie się, na czym polega punktacja i dlaczego nie można położyć siedmiu kart nad jedną doniczką.

 

To nie jest gra na refleks. Nie wymaga spostrzegawczości. Nie gra się na wyścigi. To jest gra na myślenie. I dlatego bardzo mi się podoba. Obstawiam, że będzie wstępem do o wiele bardziej skomplikowanych gier strategicznych.

 

Dziewczyny zapytane, czy gra im się podoba, przekrzykiwały się, wrzeszcząc:

– Taaaaaakkkk.

– Baaaardzooooo.

– Suuuuupeeer.

– Chcemy jeszczeeeeee.

No cóż, jak to się mówi? Gra na stół i nie ma dzieci 😛

 

Dziękuję wydawnictwu Rebel za przekazanie egzemplarza gry do recenzji. To najlepszy prezent, jaki dostałam w ostatnim czasie : -)

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Targi 11 października 2018

Targi Mamaville Gdańsk vol. 3

14 października to Dzień Nauczyciela i… niedziela. Dnia wolnego dla uczniów nie będzie. Jednak to dzień wyjątkowy i trzeba go jakoś uczcić, nieprawdaż? Mieszkańcy Trójmiasta i okolic mogą tego dnia wybrać się na Targi Mamaville dla Mamy i Dziecka.

Chociaż historia Targów Mamaville w Gdańsku jest krótka, przed nami dopiero trzecia edycja, już można śmiało powiedzieć, że zbliża się ważne wydarzenie w handlowym kalendarzu Trójmiasta. Targi Mamaville dla Mamy i Dziecka to impreza skierowana do rodziców małych dzieci i tych, którzy dopiero oczekują narodzin pierwszego potomka.

Jesień to dobra pora na zakupy, zazwyczaj przed zimą niezbędne jest uzupełnienie garderoby, szczególnie najmłodszych członków rodziny. Targi Mamaville oferują coś wyjątkowego: unikatowe ubrania i akcesoria od polskich projektantów, nieszablonowe wzory i zestawienia kolorystyczne, produkty z najwyższej jakości tkanin i tworzyw. Tego nie znajdziecie na bazarach i w sieciówkach. Targi Mamaville już od wejścia zachwycają atmosferą wyjątkowości. Potem jest już tylko lepiej. Nawet zwykłe spinki do włosów to małe dzieła sztuki.

Dzień spędzony na Targach byłby katorgą, gdyby nie można było czegoś zjeść. Dlatego jak zawsze, tak i tym razem, Targom towarzyszy dobrze przygotowana strefa kulinarna, gdzie bez problemu pożywią się także wegetarianie i weganie. UWAGA! Nowość na Targach Mamaville. Tym razem organizatorzy obiecują połączenie strefy kulinarnej ze strefą chillout, gdzie będzie można spokojnie odpocząć. To nowatorskie jak na Targi Mamaville rozwiązanie zapewne przyda się szczególnie rodzicom, którzy odwiedzą Stadion Energea z małymi dziećmi oraz kobietom w ciąży.

Tradycyjnie na Targach Mamaville nie może zabraknąć strefy edukacyjnej i rozrywkowej. Wykłady i warsztaty dla rodziców będą się przeplatały z ciekawymi warsztatami dla dzieci. Ilość miejsc jest ograniczona, obowiązują zapisy za pomocą tego formularza.

 

Więcej informacji oraz szczegółową listę wszystkich wystawców można poznać, klikając tutaj.

 

Miejsce akcji: Stadion Energa Gdańsk, ul. Pokoleń Lechii Gdańsk 1

Termin: 14 października 2018

Godziny otwarcia: 10 – 17

Wstęp wolny

 

Blog W Roli Mamy po raz kolejny obejmuje Targi Mamaville patronatem medialnym.

 

Mamaville Gdańsk

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 11 października 2018

Najgorsze chwile w życiu

Nikt nie obiecywał, że macierzyństwo będzie lekkie i słodkie, niczym różowa wata do jedzenia. Ale nikt też nie kreślił przede mną czarnych scenariuszy, które mogły co krok zagrażać bezpieczeństwu dzieci. Tymczasem w prawdziwym życiu nie brakuje ani jednych, ani drugich chwil, o czym przekonałam się ostatnio.

Bartek, mój ośmiolatek, od pewnego czasu sam wychodzi do kolegów na dwór. Mieszkamy na spokojnym osiedlu, gdzie praktycznie wszyscy się znają. Kilka bloków, to wszystko. Wokół zieleń, i tylko droga nad morze powoduje, że uważamy trochę bardziej na dzieciaki. Ale przeprowadziliśmy z Bartkiem wiele rozmów, jest więc świadomy, czym może skutkować zabawa przy ulicy. I muszę przyznać, że nigdy nie widziałam (akurat w kierunku drogi wychodzi mój balkon, a ja często podglądam, co robi moje dziecko), by zbliżał się do ulicy.

Gdy Bartek wychodzi na dwór, informuje nas, gdzie będzie, znamy też jego kolegów, wiemy z kim się bawi. Umówiliśmy się, że co godzinę będzie pod balkonem albo przez domofon “meldował”, że jest w pobliżu. I tak było zawsze, do pewnej soboty. Tym razem Bartek miał wyjść tylko na godzinę, bo pogoda brzydka i miał na parę chwil pójść do kolegów. Nie wziął telefonu, bo ten leżał rozładowany w plecaku. Wyszedł, a po półtorej godziny, gdy nie wrócił, zaczęłam się denerwować. Co wyjrzałam przez balkon, widziałam jego kolegów, ale nie jego.

Po jakimś czasie ubrałam młodszych synów i poszłam szukać młodego po osiedlu. Pytałam jego znajomych, a ci mówili, że jakieś trzy godziny wcześniej widzieli go, jak szedł w stronę miasta! A gdy zauważyłam na ziemi bluzę Bartka, rzuconą przy ulicy, łzy cisnęły mi się do oczu. Wiecie jaki bałagan robi się w głowie w takiej sytuacji?

Obeszłam mieszkania jego kolegów i nic! Dopiero jedna z dziewczynek powiedziała, że może mnie zaprowadzić do nowego kolegi, z którym może być moje dziecko. I faktycznie, Bartek tam był. Jak gdyby nigdy nic, on sobie grał na konsoli, kiedy ja odchodziłam od zmysłów, pisząc w głowie straszne scenariusze!!!

Gdy zszedł na dół zdziwiony, nie miałam sił na niego krzyczeć, ale dałam mu karę za “bezmyślność”. Od teraz Bartek nie ma prawa ruszyć się bez telefonu, dla jego bezpieczeństwa i naszego spokoju. I nawet jeśli wydaje się Wam, że to przesada, spróbujcie postawić się w sytuacji, która kosztowała mnie tak wiele strachu.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close