Macierzyństwo? Polecam!
Prawdziwy bloger nie tylko pisze, prawdziwy bloger śledzi, co w blogosferze piszczy. Podobno. Nie wiem, co tak naprawdę robią inni blogerzy, ja sobie czasem lubię poczytać co tam słychać u koleżanek po fachu. Można się ciekawych rzeczy dowiedzieć, serio.
Blogosfera parentingowa to całkiem ciekawy wynalazek. Moda. Sposób na pokonanie monotonii macierzyństwa. Bo macierzyństwo to monotonia. Tego się można dowiedzieć z wielu blogów. Mało która mama ma tak luksusowo, że może liczyć na pomoc babci, cioci sąsiadki i jeszcze stać ją na nianię. Większość musi sobie radzić sama i nie ma co ukrywać, lekko nie jest. Tylko kurczę, gdyby tak ktoś chciał na podstawie blogów nauczyć się czegoś o macierzyństwie, to ludzkość przestałaby się rozmnażać. Dlatego ja na odmianę napiszę Wam, dlaczego fajnie jest mieć dziecko. Bo dziecko to fajna sprawa. Jak już dojdzie do pewnego wieku.
Dziecko to niezły pretekst do robienia rzeczy, na które ma się ochotę, a których z racji wieku robić nie wypada. Te wszystkie wesołe miasteczka, karuzele, trampoliny, robienie głupot na festynach pod pretekstem towarzyszenia dziecku, mówię Wam rewelacja. To samo w domu. Masy rzeczy bym nie zrobiła, gdybym nie miała dziecka. No i te niezliczone wycieczki w różne ciekawe miejsca! Niby bez dziecka też można, ale jakoś nigdy wcześniej nam się nie przydarzyło. Przypadek? Nie sądzę 😛
Nowe znajomości wyrastają jak grzyby po deszczu, gdy tylko pojawi się dziecko. No dobra, może nie tak od razu, ale w drugim roku życia malucha już tak. Wystarczy iść na plac zabaw więcej niż dwa razy. Za trzecim razem okazuje się, że w tych samych godzinach przychodzą te same osoby i mamy ekipę na cały sezon. Ale to i tak pikuś. Bo prawdziwe znajomości zaczynają się w przedszkolu i szkole. W krótkim czasie na mojej liście kontaktów przybyło mnóstwo wpisów typu: mama Oli, tata Agatki. Wiadomo, że nie ze wszystkimi nadaję na tych samych falach. Są znajomości, które znikną, jak tylko dziecko zmieni szkołę. Są też takie, które przetrwają.
Zakupy z małym dzieckiem to średnio przyjemna sprawa, robiłam, jak musiałam, ale nie mogę powiedzieć, żebym lubiła. Za to teraz uwielbiam chodzić z Duśką na zakupy. A już najbardziej lubię kupować z nią ciuchy. Z nią i tylko z nią. Sama tego nie cierpię. Na zakupy ciuchowe nie zabrałabym męża, po co się męczyć? Duśka jest boska w tych kwestiach. I ma oko. Jak nie zostanie adwokatem, to będzie modystką. Zdarzają nam się też wspólne zakupy w drogerii, na razie wybieramy tylko lakiery do paznokci, ale przyjdzie czas i na resztę.
Umówiłyśmy się, że jak już będzie starsza, to będziemy razem depilowały nogi na dwa depilatory. Dwie godziny babskich plotek! Może wreszcie polubię to zajęcie. Znaczy golenie nóg. Bo rozmowy z dzieckiem uwielbiam już teraz. Są niezwykle inspirujące.
Dzieci odmładzają! I nie w tym rzecz, że jak się człowiek w pieluchach zakopie, to poczuje się młodo. Guzik z pętelką. To akurat nieźle postarza. Za to potem jest fajnie. Duśka uparcie twierdzi, że mamusia ma 27 lat. Nieważne, od kiedy. Ma i koniec. Kiedyś jej wytłumaczyłam, że pytanie o wiek jest mocno niestosowne i że na głupie pytania są głupie odpowiedzi. Zrozumiała. Zna prawdę, ale twardo trzyma się oficjalnej wersji.
Dziecko w pewnym wieku już nie jest dzieckiem. Ośmiolatka to niby dzieciak, ale już nie tak całkiem. Dlatego pozwalam jej oglądać niektóre filmy dla dorosłych. Oczywiście tylko te, które znam i wiem, że może je obejrzeć bez szkody dla zdrowia psychicznego. Może trochę wyprzedzam czas, ale co tam. Wolę pokazać jej to i owo niż czekać, aż zobaczy sama albo pokaże jej to ktoś inny. A frajdę mamy z tego naprawdę wielką. Chipsy, woda albo jakieś inne picie. Takie kino domowe z dzieckiem. Kabarety oglądamy wspólnie wszystkie, jak leci. Potem chodzi po domu i cytuje. Nie wiem, kto ma z tego większą frajdę.
Mówi się, że dzieci zmieniają całe życie. Prawda to! Różne rzeczy w życiu robiłam, ale dopiero siedząc (ha ha ha, siedząc 😛 ) w domu z dzieckiem, znalazłam pracę, którą naprawdę lubię i która pozwala mi godzić zarabianie pieniędzy z opieką nad dzieckiem. Nie muszę wybierać. Jest dobrze. Gdyby nie Duśka pewnie nigdy nie zaczęłabym pracować zdalnie. A ile wirtualnych znajomości przy okazji zawarłam! Gdyby nie Duśka moje życie towarzyskie by umarło 😛
Nie będę tu pisała banałów o tym, że warto mieć kogoś do kochania, że dziecko jest super, bo można się troszczyć, przytulać i takie tam. To wszystko wiadomo. Ja chcę powiedzieć, że z dziećmi jest po prostu fajnie. I chociaż mówi się, że małe dzieci mały kłopot, duże dzieci, duży kłopot, ja uważam, że im dalej, tym fajniej. I właściwie to już nie mogę się doczekać buntu nastolatki. To dopiero będzie jazda!
Cudne!
Zgadzam się w 100%
Super artykuł! Nie każda matka ma też możliwości kupować nowoczesne i dobre dla dziecka dodatki do domu, odpowiedni dywan antyalergiczny, czy jakieś droższe – wyższej jakości – zabawki…