Dom 21 września 2017

Matka, dawaj na kawę! Czasu spędzonego z przyjaciółką nigdy dość

Odwiedziłam w zeszły weekend moją serdeczną przyjaciółkę. Na co dzień dzieli nas 120 km, więc biorąc pod uwagę bagaż w postaci małych dzieci, dalsze podróże są wątpliwą przyjemnością. Jednak, gdy tęsknota zagląda nam w oczy, pakujemy się i odwiedzamy wzajemnie.

Uwielbiam ten moment, gdy przekraczam próg jej domu i od razu wciągają mnie do kuchni jej wyciągnięte do uścisku ręce. Zapytacie, dlaczego do kuchni, a nie do salonu? Bo obie uważamy, że to w kuchni jest serce domu, ten nasz kawałek podłogi, choć może raczej powinnam napisać stolika. Poza tym wszędzie jest blisko — blisko do wina, blisko do otwieracza i blisko do kieliszków 🙂

Oczywiście na dzień dobry nie sięgamy po procenty, broń Boże! To dopiero później, jak dzieci zasypiają. Na „jak miło cię widzieć” zasiadamy do kawy i domowego wypieku. W tej materii Gośka jest lepsza ode mnie, bo piecze doskonałe bezy i jabłecznik, ja piec nie umiem. I jest jeszcze coś! Ona ma cudowną maszynkę do czynienia dobrego humoru, czyli expres ciśnieniowy. Nowy, piękny i funkcjonalny, na kapsułki, w którego stronę tęsknie spoglądam.

Nie oszukujmy się, kawa z ekspresu jest o niebo lepsza, niż zwykła zalewajka, zarówno sypana, jak i rozpuszczalna. Jej krups ekspres (swoją drogą, to prezent od męża, czy mój mąż też nie zechciałby mi takiego podarować?!) to nie, mówiąc kolokwialnie, wielka krowa, zajmująca połowę kuchennego blatu. Stoi toto sobie nieśmiało w kąciku przy oknie, nie wadząc nikomu. Wygląda naprawdę elegancko, choć nie to jest jego największą zaletą. Wyjątkowo cieszy mnie opcja zaparzania różnych smaków kawy, bo działa na kapsułki Dolce Gusto. Dla każdego coś dobrego — Gocha pije espresso, ja uwielbiam Caffe Latte, którą mogę delektować się w nieskończoność. Osobiście przejawiam szczególną miłość również do kawy mrożonej, ale raczej sięgam po nią w wakacje. Jesienne klimaty nastrajają mnie bardziej do rozgrzewania się napojem niż chłodzenia.

No cóż, nie wiem, czy wy też macie takie cuda w swoich domach i jaką kawę lubicie pić najbardziej. Ale jeśli jesteście faktycznie zwolennikami kawy z ekspresu ciśnieniowego, to wiedzcie, że pijecie zdrowiej. Chodzi o to, że w kawie jest bardzo dużo polifenoli zwalczających szkodliwe wolne rodniki w organizmie. Przeprowadzono badania, które wykazały, że najwyższe stężenie polifenoli ma kawa z ekspresu ciśnieniowego, mniej kawa zalewana wodą, a najuboższa w nie była kawa rozpuszczalna (z tej ostatniej najlepiej zrezygnować). Tak więc będąc u Gochy, łączę przyjemne z pożytecznym. Zjem ciacho, wypiję pyszną kawę (czasem nawet i dwie), a następnie stracę wszystkie nabyte u niej kalorie w pogoni za naszymi dziećmi. Wierzcie mi na słowo, kto, jak kto, ale piątka dzieci, nawet tych ledwie raczkujących, potrafi zrobić w całym domu mega Sajgon. Ale, relax, take it easy, dopóki kawa gorąca, niczego nie zamierzamy sprzątać. Czekamy na mężów ;).

P.S. Jeśli pytacie mnie o ekspres mojej przyjaciółki — nie pamiętam dokładnie, na pewno krups, ale który? Nie wiem, wszystkie możecie sobie pooglądać tutaj -> https://www.dolce-gusto.pl/machines      

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ewa Kowalczyk
7 lat temu

Z ekspresu też lubię ale mi i Barbara Trybuła wystarczy rozpuszczalna z mlekiem 🙂

Julka Dydak
7 lat temu

Żadna inna tylko taka… NA wrzątek wrzucamy dwie łyżeczki kawy mielonej. Dodajemy odrobinę miodu i szczyptę cynamonu, goździków i imbiru, albo kardamonu. Jak kto woli.. Można dodać wszytko, a można jeden składnik. Gotujemy ok. 2 minutki i delektujemy się….

Monika Zgórka
7 lat temu

Uwielbiam pić kawę (czarną, gorzką) z moją mamą, szkoda, że tak rzadko

Ania Barrka
7 lat temu

Tylko z Basia Nowa i tylko z ekspresu 🙂

Basia Nowa
7 lat temu
Reply to  Ania Barrka
Targi 20 września 2017

Targi Mamaville vol. 12 Warszawa

Tegoroczny wrzesień nie zachwyca pogodą, o prawdziwej Złotej Polskiej Jesieni możemy tylko pomarzyć. Aurą cieszą się grzybiarze i… miłośnicy zakupów! Zwolnieni przez pluchę ze spacerów na świeżym powietrzu, mogą godzinami buszować po centrach handlowych lub… odwiedzić Targi Mamaville!

Dwunasta już edycja Targów Mamaville Warszawa, to niekończące się źródło przyjemności z zakupów. Jak co roku, tak i tym razem wśród wystawców nie zabraknie przedstawicieli znanych marek, oraz projektów młodych, kreatywnych mam. Ideą Targów jest bowiem promowanie autorskich projektów polskich projektantów, aktywizowanie kobiet, które chcą spełniać się nie tylko jako mamy, czerpanie z polskich źródeł pochodzenia towarów. Organizatorzy stawiają sobie za punkt honoru oferowanie dobrych jakościowo, sprawdzonych i bezpiecznych produktów. Właśnie dlatego Targi Mamaville są tak wyjątkowe, nie kipią wszechobecną chińszczyzną.

Adresatami targów są rodziny z małymi i większymi dziećmi, a także te, które dopiero oczekują przyjścia na świat maleństwa. Każdy znajdzie tu coś dla siebie i dzieci, od ubranek, poprzez akcesoria i zabawki dla maluchów, do ubrań dla kobiet w ciąży i fachowej literatury dla rodziców.

Ale to nie wszystko. Targi Mamaville łączą w sobie przyjemne z pożytecznym. Można nie tylko skompletować lub uzupełnić wyprawkę, ale także wziąć udział w ciekawych warsztatach i łyknąć solidny kawał wiedzy. Tym razem rodzice poznają zalety noszenia dzieci w chuście, dowiedzą się wszystkiego, co warto wiedzieć na temat spokojnego snu maleństwa, a także będą mieli okazję poznać tajniki pierwszej pomocy przedmedycznej, czyli jak pomóc dziecku, zanim przybędzie pogotowie.

Najmłodsze dzieci będą miały okazję wziąć udział w warsztatach ruchowo-muzycznych.

Wszystkie warsztaty są bezpłatne. Obowiązują zapisy. Szczegóły można poznać klikając tutaj.

Na głodomory czeka strefa kulinarna a w niej jedzenie dla najbardziej wymagających. Jak co roku, nie zabraknie oferty dla wegetarian i wegan.

Podobnie jak wiosenna edycja, tak i tym razem Targi Mamaville odbędą się w Arenie Ursynów. To przestronny obiekt, dobrze przygotowany na organizację tego rodzaju wydarzeń. Nie brak miejsc parkingowych, czystych toalet i miejsc, gdzie można spokojnie przewinąć i nakarmić malucha.

 

Miejsce akcji: Arena Ursynów, ul. Pileckiego 122 Warszawa

Data: 23 września 2017

Otwarte: 10 – 17

Wstęp wolny

Tradycyjnie już Blog W Roli Mamy obejmuje patronat medialny nad Targami Mamaville.

targi warszawa

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 19 września 2017

Gaslight. Gdy nie wiesz, że manipulujesz

Na zjawisko Gaslightingu natknęłam się stosunkowo niedawno. Bardzo prawdopodobne, że wiele z nas doświadczyło na własnej skórze czym jest Gaslight, może w szkole, może podczas kampanii wyborczej, może w domu lub w pracy. Czym właściwie jest Gaslight? To sytuacja, w której jedna osoba próbuje przekonać drugą, że to czego doświadcza – poczucie rzeczywistości, uczucia, przekonania – nie są prawdziwe.  Gaslight jest formą manipulacji.

Do tej pory termin pojawiał się najczęściej w kontekście politycznym, lub w odniesieniu do relacji damsko-męskich. Istnieje jednak zjawisko Gaslightingu w relacjach rodzic-dziecko.

Gdy inni ci wmawiają, że to co widzisz nie jest prawdą, to co słyszysz nie jest prawdą, gdy bliskie ci osoby powtarzają, że to co czujesz nie jest prawdą, zaczynasz się zastanawiać, czy nie mają racji.

Jakie słowa dają wam ukojenie, gdy jest wam źle? Założę się, że „nie bądź mazgajem” do nich nie należy. Każdy słyszał choć raz w życiu słowa: nie płacz, wcale tak nie boli, nie bądź beksą.

– Już nie mogę, najadłem się – przestań, jedz, nie po to gotuję, żeby wyrzucać.
– Czemu płaczesz? – bo zgubiłam figurkę – daj spokój, to nic takiego.
– Boli mnie kolano, upadłem na rowerze – wstawaj, jedź i przestań płakać.

To są zdania, które choć wypowiadane w dobrej wierze, potrafią pozbawić dziecko pewności siebie, być podwaliną frustracji i zniekształcenia obrazu własnej osoby w dorosłym życiu.

Jaka jest alternatywa dla słów „nie ma po co płakać”? – przecież mówiąc to, mamy na myśli, „nie łam się, będzie lepiej, to nie jest takie ważne w obliczu innych problemów”. Czemu tak mówimy? Żeby wychować silne dziecko, odporne na niedogodności losu, bo przecież będzie ich jeszcze wiele w życiu.

Świat to nie tęcza z waty cukrowej. Chcemy dobrze. Czasami brakuje nam słów.

Mnie również. Czasami po prostu powiem – daj spokój, to tylko klocek, masz tam całe pudło przestań już płakać. Odruchowo, tak po prostu. Można jednak lepiej … można, ale to nie jest takie proste.

Empatia to ważna cecha. Trzeba ją pielęgnować.

Mam w domu dwie awanturnice. Moje dzieci kładą się na ulicy. Jestem jednym z „tych” rodziców. Leży – niech leży, poleży i wstanie. Próbowałam kilku technik, nazwijmy to eksperymentem społecznym. Ups, teraz wyjdzie, że eksperymentuję na dzieciach, ale co tam. Przed bramą do domu mamy swój stały punkt leżenia na asfalcie. Ciepło, miło więc co tam, ja też poleżę. Leżałyśmy sobie pewnego ciepłego wieczoru na chodniku, patrząc w niebo, a przynajmniej ja patrzyłam, bo jedna z hrabin ma system „na brzuchu” a druga „na plecach”, więc każda leży w innej pozycji. Histeria ustała gdy mój korpus legł obok nich. Ze wszystkich moich prób konfrontacji, ta przyniosła najlepsze efekty. Nie wiem jak mało pedagogicznie to zabrzmi, ale ja je teraz rozumiem.

Czy warto pytać „co czujesz”? Warto, ale jeszcze lepiej zapytać „o czym myślisz”.

Wyobraźcie sobie, że nie macie argumentów w dyskusji,  co tam w dyskusji, niech to będzie kłótnia o coś dla was ważnego. Jesteście wzburzone, w zaparte upieracie się przy swoim ale …. zabrakło słów, sytuacja wymknęła się spod kontroli. Co robią dorośli? Dorośli krzyczą, czasami uderzą pięścią w stół, tupną nogą, rzucą się na łóżko żeby popłakać.  Dziecko robi dokładnie to samo!

Mam pozwolić dziecku leżeć na ziemi i krzyczeć? – hmm a czemu nie?! Jedno dziecko chce być samo, drugie pragnie się przytulić, trzecie będzie chciało się wykrzyczeć. Złości trzeba dać upust. Można ją wytańczyć, można ją wyskakać, wyśpiewać, można i wyleżeć.  Płacz też jest potrzebny. Nie powinno się ani bagatelizować łez, ani bezpodstawnie pocieszać:

Przypomina to trochę naprawianie samochodu poprzez odłączanie kabla odpowiedzialnego za światełko informujące o konieczności sprawdzenia silnika.
(www.psychologia.edu.pl)

Płacz pomaga nam zredukować stres, wyciszyć się, dać upust emocjom. Nie warto dusić w sobie gniewu, złości ani smutku, bagatelizowanie tych emocji nie sprawi, że znikną, a jedynie wywoła poczucie wstydu – dorośli często mówią „wybacz, że się uniosłam” albo „nie wypada płakać”. Mówiąc kolokwialnie – bullshit mości państwo, emocje są nam potrzebne, nie duśmy ich w sobie, nie duśmy ich w dzieciach. Dajmy im się wyleżeć na chodniku, wykrzyczeć, wyskakać. Mnie pomaga muzyka, głośna i z rockowym pazurem 😉 A jak wy dajecie upust emocjom?

Dla chcących zgłębić temat

http://www.psychologia.edu.pl/obserwatorium-psychologiczne/1400-dlaczego-placzemy.html
http://www.ravishly.com/stop-gaslighting-your-kids

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ewa Kowalczyk
7 lat temu

Mi dają ukojenie zakupy hehe :-p

MatkaHrabiny
7 lat temu
Reply to  Ewa Kowalczyk

Wiadoma sprawa, ja tracę poczucie czasu jak widzę buty ?

Ewa Kowalczyk
7 lat temu
Reply to  Ewa Kowalczyk

Hehehehehhehe

MatkaHrabiny
7 lat temu
Reply to  Ewa Kowalczyk

Tylko stopy mi nie tyją ?

Ewa Kowalczyk
7 lat temu
Reply to  Ewa Kowalczyk

Wow…a mi nadgarstki heheheheh serio, branzoletki mogę dla dzieci zakładać hahaha

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close