Gry planszowe i nie tylko 10 lutego 2019

Misia i jej mali pacjenci. Klinika Młodego Weterynarza. Rodzinna gra karciana

Czy znacie opowieści o małej, odważnej dziewczynce, która jest najlepszym weterynarzem dla zwierząt? Tak, to mowa o Misi, dziewczynce, która w swoim domku na drzewie założyła Lipową Klinikę dla zwierząt. Przede wszystkim, gdy weźmiecie książkę autorstwa Anieli Cholewińskiej-Szkolik do ręki, nie będziecie wstanie oderwać oczu od ilustracji. Wiem, co mówię, mamy już pięć egzemplarzy w domu. Dziś przyszła pora na grę.

Wydawnictwo Zielona Sowa poszło za ciosem i wydało przepięknie ilustrowaną rodzinną grę karcianą pt. Misia i jej mali pacjenci. Klinika Młodego Weterynarza. W pudełku znajdziecie 32 karty, 4 domki na drzewie – dwustronne oraz instrukcję. Graficznie gra jest dopracowana pod każdym szczegółem, podobnie jak w książce, obrazki są po prostu prześliczne, zresztą zobaczcie na zdjęciu poniżej. Prawda, że nie można od nich oderwać wzroku?

Zasady gry

Gracze wybierają jeden z czterech domków oraz rozkładają przed sobą szesnaście kart w czterech rzędach po cztery karty rewersem do góry. W pierwszej turze, każdy z graczy bierze po kolei jedną kartę i kładzie koło swojej kliniki. Następnie uzupełnia wolne miejsce kolejną kartą ze stosu. W następnej rundzie, już jest pod górkę, bo zadaniem gracza jest znaleźć kartę, która ma takie samo zwierzątko lub liczbę, jak ostatnia przez niego zabrana.  Wygrywa ta osoba, która pierwsza zdobędzie dziesięć punktów.

Jak dla mnie jest to dobrze podkręcona wersja gry w memo. Zadaniem dzieci, jest zapamiętywanie, jakie karty były odkrywane i tak ich umiejętne dobieranie, by jak najszybciej uzyskać wymagane dziesięć punktów.

Gra tak bardzo spodobała się moim dzieciom, że zbieramy karty do ich wyczerpania, a dopiero na końcu podliczamy ile punktów zdobyliśmy. Młodsza wspomaga się liczydłem i coraz lepiej i chętniej sama dodaje.

W instrukcji znajdziemy propozycję zagrania w inny wariant gry. Każdy z uczestników otrzymuje po osiem kart, które rozkłada w rzędzie przed sobą. Ze stosu odsłania się pierwszą kartę i zadaniem dzieci jest jak najszybciej pozbyć się swoich kart. Podobnie jak w pierwszym wariancie musi zgadzać się zwierzątko lub liczba. Wygrywa ta osoba, która jako pierwsza pozbędzie się wszystkich kart. Gra ćwiczy doskonale spostrzegawczość i refleks.

Gra na 2 osoby

W tą grę karcianą możecie zagrać już od dwóch do czterech osób. Jest przeznaczona dla dzieci od czwartego roku życia, ale moim zdaniem trzylatek także da sobie świetnie radę.

Dużym plusem jest małe pudełko,które łatwo spakować do plecaka i zabrać ze sobą na wycieczkę. Ponadto plusem jest także długość rozgrywki, która trwa do piętnastu minut. W naszym wypadku jest idealna. Lubimy w nią grać rankiem przed wyjściem do przedszkola, czy wieczorem przed pójściem spać.

Na koniec dodam, że wbrew pozorom to nie jest gra tylko dla dziewczynek. Mój siedmiolatek sam chętnie po nią sięga. Gdy zapytałam co mu się podoba w tej grze, skwitował jednym zdaniem – bo ma ładne obrazki, jest szybka i mogę w nią grać sam z Lusią.

Podsumowując polecam całym sercem, a jeśli nie znacie jeszcze przygód Misi, koniecznie sięgnijcie po jedną z książek.

 

Dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa za przekazanie egzemplarza recenzenckiego gry

 

Producent: Zielona Sowa
Format: 13.0×20.0cm
Oprawa: Pudełko kartonowe
Cena:34,90
Wiek: 4+
Liczba graczy: 2-4 graczy
Czas gry: 10-15 min.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Na zakupach 8 lutego 2019

My Little Pony Equestria Girl – z ekranu wprost do domu

Nie ma chyba dziewczynki, która nie znałaby kucyków My Little Pony i My Little Pony Equestria Girl – niezwykłych dziewczynek z końskimi uszami. Tymi bajkami żyją wszystkie kilkulatki. Jednak najlepsza zabawa zaczyna się w momencie, gdy My Little Pony Equestria Girl zejdą z ekranu wprost do pokoju. Zaryzykowałam i przyjęłam pod swój dach siedem z nich. I, jak to mówią, nie ma dziecka…

Po co dziewczynkom lalki?

Właściwie dobre pytanie. Nie mogą się bawić patykami i kamieniami? Mogą. Ale po co, skoro są lalki?

pony equestria girl

Szmaciana lalka to najczęściej pierwsza przytulanka dziewczynki. Ktoś do kochania i tarmoszenia 😉 Już kilkulatki traktują lalki jak swoje dzieci, przydzielając im role i wyznaczając miejsce w rodzinnej hierarchii. Moja córka na pewnym etapie rozwoju miała takich „córeczek” osiem, a ja miałam obowiązek pamiętać ich imiona i kolejność, w jakiej przychodziły na świat. Szmacianki i klasyczne lalki świetnie nadają się do uczłowieczenia.

lalki pony

Nieco inaczej jest w przypadku lalek typu My Little Pony Equestria Girl. Przytulić ciężko, uczłowieczyć też jakby trudniej. Za to rozwinąć fantazję wymyślając coraz to nowe zabawy – to jest to! Takie kukiełkowe w kształcie lalki (kiedyś dawno temu jakieś dziecko tłumaczyło mi, że te lalki trzeba trzymać za nogi jak kukiełki) są idealne do odegrania codziennie innego scenariusza. A jak jest ich dużo, to… no… nie zagonicie dzieci do spania!

Lalki od Hasbro

Hasbro to nie tylko firma, producent czy logo na opakowaniu. Hasbro to marka. Właściwie Marka przez duże M. A może nawet MARKA. Mamy w domu trochę zabawek od Hasbro i naprawdę niejedno przetrwały. A wygląd i wykonanie zachwycają.

Identycznie jest z lalkami My Little Pony Equestria Girl. Ochy i achy rozpoczęły się już przy otwarciu pudełka.

– Jaka ta ładna, a jaka ta! I ta sukienka! W bajce nie była taka ładna. Mamusiu rozpakuj, szybko!!!

pony equestria

 

Tutaj niestety mały kamyczek do ogródka. Szybko się nie dało. Rozpakowanie, odcięcie wszystkich niewidzialnych gumek, trwało chyba z pół godziny. Co od biedy dałoby się przeżyć, w końcu ważne, żeby dojechały w nienaruszonym stanie. Niestety, głowy też były przyczepione do kartonu w jakiś dziwny sposób i okazało się, że każda lalka z tyłu głowy ma kujące rogi… Odcinałam je delikatnie bardzo ostrymi nożyczkami do kurczaka przy samej „skórze”. Pozostałości wepchnęłam w głowę i tyle. Nawet się zastanawiałam, czy nie dałoby się tych głów zdjąć i po prostu wyjąć tego czegoś, ale nie zaryzykowałam sprawdzenia.

Potem było już tylko lepiej.

pony equestria girl

Kolory

Żywe, ale nie irytujące. Fantastycznie dobrane. Każda lalka ma swój niepowtarzalny styl. Kolor włosów, oczu, sukienki i butów doskonale do siebie pasują. Tu nie ma żadnej przypadkowości. Za to mamy całą gamę kolorystyczną od pomarańczu do fioletu. Co ciekawe – na lalkach praktycznie nie ma nic zielonego. Jedynie kilka ma zielone tęczówki oczu.

Chociaż lalki są z jednej rodziny, na szczęście nie są identyczne kolorystycznie. Kolory „skóry” mają różne odcienie. Dzięki temu wygląda to bardzo naturalnie. I jakoś tak lepiej się patrzy na cały komplet.

pony equestria girl

 

Kształty i szczegóły

Szczerze mówiąc, spodziewałam się, że będzie jak w przypadku innych seryjnych lalek — miały być odlane z tej samej formy i różnić się jedynie ubraniami i kolorami włosów. Otóż nie. Na szczęście nie wyglądają jak siedem klonów. Jedne mają ręce zgięte, inne proste. Czasem zgięta jest jedna ręka. Niby drobiazg, ale ważny. Podobnie twarze – nie jest to siedem identycznych lalczynych buziek. Różnią się minimalnie, ale różnią. Na przykład grymasem twarzy, układem i kształtem brwi, kolorem ust, oczu, kształtem, ułożeniem, położeniem i liczbą rzęs. Całkiem jak w życiu.

Włosy są długie i miękkie. Bardzo przyjemne w dotyku. Oczywiście każda lalka ma włosy w innym kolorze.

pony girl

 

To, co najważniejsze dla dziewczynek

Lalka to nie obrazek. Nie służy do patrzenia. Najważniejsze jest to, co można z lalkami zrobić. A z tymi można całkiem sporo. Mogą siedzieć, leżeć, albo stać. Pod warunkiem, że nie zdejmiemy im butów, wtedy się przewrócą. Długie włosy są idealne do robienia mniej lub bardziej skomplikowanych fryzur. Moje dziecko wszystkim zrobiło kucyki, no bo przecież to są lalki-konie to muszą mieć kucyki. Buty oczywiście zostały pozamieniane. Tak samo jak sukienki. Wielki plus dla Hasbro za ubranka. Są uszyte z dbałością o najdrobniejsze szczegóły, żadnych wystających nitek, siepań itp. za to wygodne rozcięcia na plecach, pozapinane na rzepy. Można przebierać, ile dusza zapragnie! A zapragnie na pewno. W końcu lalki nie mogą całe życie chodzić w tych samych sukienkach!

pony equestria girl
Reasumując: Jestem na tak 🙂  

Zdjęcia: Mirella

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Na zakupach 6 lutego 2019

Prezent dla rocznego dziecka – co warto kupić, by nie wyrzucić pieniędzy w błoto

Pierwsze urodziny, choć dla samego solenizanta nic nie znaczą – ot dzień jak co dzień – to jednak dla rodziny zwykle są ważnym wydarzeniem. Wszak wszystko co pierwsze jest wyjątkowe i godne celebrowania. Szczególnie jeśli dotyczy to naszego dziecka, które dopiero co przyszło na świat – w naszym odczuciu oczywiście – a już będzie dmuchać świeczkę na torcie.

I tak jak ono zupełnie nie rozumie o co w tym wszystkim chodzi, tak my stajemy na rzęsach by ten dzień był piękny i wyjątkowy. Pompujemy więc balony, dekorujemy odświętnie stół, pieczemy, gotujemy i z radością wręczamy maluchowi prezenty. No właśnie, a propos prezentów…

Sklepowe półki wypełnione są po brzegi różnego rodzaju zabawkami, akcesoriami i gadżetami. Wybór jest więc trudny. Dlatego na początek warto zastanowić się, czy chcemy aby nasz prezent bawił, stanowił pamiątkę na przyszłość, bądź był przydatny np. podczas nauki samodzielnego jedzenia, załatwiania się na nocnik lub mycia ząbków i kąpieli. Jeśli chcecie pójść w tę stronę zajrzycie tutaj.

Jeśli natomiast wolicie postawić na zabawę połączoną z wspieraniem rozwoju i nauką między innymi chodzenia, mówienia lub układania i budowania prostych konstrukcji z różnego rodzaju klocków, to sprawdźcie niżej, jakie mam propozycje.

Prezent na roczek

Pchacz

Do nauki chodzenia świetnie sprawdzają się różnego rodzaju wózki oraz tzw. pchacze, szczególnie na tym początkowym etapie, gdy dziecko musi się czegoś (lub kogoś) trzymać, by się nie przewrócić.

Fot. Ecotoys

Fot. Plan Toys

 Fot.  Vilac

Zabawki do ciągnięcia

W kolejnym etapie stawiania pierwszych kroków przydają się zabawki ze sznurkiem – do ciągnięcia, które zachęcają dziecko do samodzielnego chodzenia.

Fot. Djeco

Fot.  Janod

Fot. Liliputiens

Jeździk

W zależności od rodzaju pojazdu oraz możliwości dziecka, w początkowym etapie stanowi zabawkę do wożenia przez osobę dorosłą, a następnie maluch uczy się sam odpychać nóżkami i przemieszczać.

Fot. Smoby

Fot. Kazam

Fot. Planeco

Rowerek trójkołowy

Fajna alternatywa dla wózka na okres wiosenno-letni. W tej chwili wybór jest ogromny, rowerki zazwyczaj są wielofunkcyjne i rosną wraz z dziećmi. Dla najmłodszych są odpowiednio zabudowane, z doczepioną rączką lub kierownicą dla rodzica, często z daszkiem/budką. Większym dzieciom można demontować niektóre elementy rowerków i przekształcać je w takie tradycyjne, trójkołowe.

Fot. KinderKraft

Fot. Qplay Rito

Fot. Vilac

Zabawki na biegunach

Klasyczny bujaczek, znany chyba każdemu dorosłemu. Dziś jednak oprawiony w bardziej nowoczesną formę, nie ograniczający się jedynie do starego poczciwego konika.

Fot. B.Toys

Fot. Lala Shop

Fot. Scratch

Fot. Little Bird Told Me

Huśtawka dla niemowlaka

Kto ma (lub miał) dzieci ten wie, jak bardzo lubią się huśtać. Dlatego huśtawka, którą można postawić lub powiesić we własnym domowym zaciszu, to fajny pomysł i gadżet.  

Fot. Bajo

Fot. Nelutek

Fot. Qactus 3w1

Fot. Ikea

Stolik edukacyjny

Zabawka, która zawiera w sobie wiele różnych elementów  i możliwości zabawy. Potrafi zająć malucha na długo, dając dorosłym chwilę spokoju.

Fot. Smiki

 

Fot. Janod

Fot. Clementoni

8. Zabawki wspierające prawidłowy rozwój koordynacji ręka-oko, uczące kształtów, kolorów, rozmiarów, dopasowywania do siebie poszczególnych elementów, układania jednego na drugim, ćwiczące koncentrację oraz precyzję, to różnego rodzaju: sortery, układanki, piramidy i proste, kilkuelementowe puzzle. 

Sortery

Fot. Smily Play

Fot. Woodyland

Fot. Melissa & Doug

Układanki

Fot. Djeco

Fot. Sevi

Fot. Skip Hop

Piramidy drewniane

Fot. Ikea

Fit. Tobbles

Fot. Cubika

Piramidy kartonowe

  Fot. Djeco

Fot.  Janod

Fot. Trefl

Puzzle

Fot. Crocodile Creek

Fot. Rex London

Fot. Djeco

Klocki

Jak świat długi i szeroki, klocki sprawdzają się zawsze i dla każdego – dziewczynek oraz chłopców i w zasadzie w każdym wieku (dorośli również lubią się bawić klockami ;-)). Przebierać można w drewnianych, kartonowych, gumowych, piankowych, czy materiałowych.

Fot. Trefl

Fot. Djeco

Fot. B.Toys

Fot. Duplo

Lalki dla dziewczynek

Pierwsze urodziny to dobry moment na pierwszą lalkę. Najzwyklejsza, nie za duża, nie za ciężka, tak by dziecko mogło ją swobodnie nosić  i tarmosić, a także – a może przede wszystkim – przytulać. A do tulenia najlepsza będzie tzw. szmacianka.

Fot.  Rubens Barn

Fot. Metoo

Fot. Art-Madam

Fot. Levenya

Autko

Skoro w propozycjach znalazła się lalka, to musi też pojawić się autko. Proste, niewielkich rozmiarów – pasujące do malutkiej rączki – i wytrzymałe, które nie rozpadnie się na kawałki po kilku rzutach o ścianę czy podłogę  😉

Fot. Woody

Fot. Pintoy

Fot. Viga

Fot. Joueco

Z zabawek (na dziś) to tyle. Mam jeszcze sporo innych pomysłów, również książkowych, ale przedstawię je w kolejnym wpisie.  

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Julia
Julia
4 lat temu

mam pytanie. co sadzicie zeby roczne dziecko dostalo na prezent auto na akumulator? moja przyjaciolka kupila takiego mercedesa jak ten w tym tescie. niby dziecko juz jest „sztywne” i pewnie siedzi, ale nie wiem czy nie jest za mala mimo wszystko. ktos z Was moje drogie mamy kupil takie auto dziecku na pierwszy rok? czy to jednak za wczesnie? http://dailydriver.pl/porady/zakup-i-eksploatacja/auto-na-akumulator-dla-dzieci-jakie-wybrac-czy-warto/

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close