Ciąża 22 września 2017

Naucz dziecko zakręcać kran!

Macie tak czasem, że przy pozornie błahych czynnościach zaczynacie myśleć o zbawianiu świata? Mnie to dopadło przy myciu zlewu i blatu. Niby nic, ot, takie rutynowe zajęcie, ale w pewnym momencie stwierdziłam, że powinnam sama sobie dać po łapach.

Za co? Ano za lanie wody. Tym razem nie w przenośni, dosłownie. Z wygody, z lenistwa, z głupoty? Łatwiej raz odkręcić kran i sprzątać, niż co chwila manewrować kurkami. Ile tej wody tak naprawdę potrzebowałam? Nie wiem, może litr. A ile poleciało? Nie sprzątałam dłużej jak trzy minuty. Mam wrażenie, że tyle zajmuje mi napełnienie dziesięciolitrowego wiadra. Wniosek? Bezmyślnie zmarnotrawiłam aż dziewięć litrów wody! Na jednym tylko myciu zlewu i blatu. A jakby tak przeanalizować cały dzień?

Nie zamierzam się tu samobiczować, wam też nie pozwolę rzucać we mnie kamieniami. Z prostego powodu – nie wierzę, że nie robicie tak samo. Nie przekonacie mnie, że skrupulatnie analizujecie codzienne zużycie wody. Przecież woda to taka oczywistość, prawda? Jest i już. No jakby niekoniecznie.

Chociaż nasza błękitna planeta zawdzięcza swoją nazwę ogromnej przewadze wody na powierzchni, tylko 3% wody na ziemi, to woda słodka, z czego woda nadająca się do picia to zaledwie 1%. Co wcale nie znaczy, że ją w całości wypijemy. Przeciętny Polak zużywa średnio około stu litrów wody na dobę. Zachodnie kraje Europy wyprzedzają nas o kilkanaście – kilkadziesiąt litrów. Przeciętny Amerykanin jest bardziej rozrzutny (rozlewny?) – zużywa ponad 300 litrów wody na dobę. Tymczasem przeciętny Afrykańczyk ma do swojej dyspozycji zaledwie 47 litrów na dobę. Przeciętny. Co w wolnym tłumaczeniu znaczy bogaty. Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc, Afrykanie cierpią z powodu braku wody. Nie mogę sobie przypomnieć gdzie, ale widziałam taki obrazek (slajd?) – małe afrykańskie dziecko pije wodę z kałuży. Jak pies. Dosłownie. Wodę słodką, owszem. Nieprzegotowaną, pełną bakterii, o jakie w Afryce nietrudno. My na kałuże patrzymy z odrazą, czekamy, aż wyschną. Dla nich, tam w Afryce, to często dar z nieba.

Wbrew pozorom wcale nie lepiej jest w Chinach. Chińczycy to jedna piąta populacji na ziemi, a przypada na nich zaledwie 7% światowej wody słodkiej. Którą pożera przemysł… Co prawda Chiny są same sobie winne, ekspansja przemysłu połączona z krótkowzrocznością po prostu musiała doprowadzić do katastrofy ekologicznej. Uczmy się na ich błędach, nie popełniajmy własnych!

Dlaczego o tym piszę? Bo to nie jest tak, że to nie nasza sprawa. Zasoby wody słodkiej kurczą się w zastraszającym tempie. I my też mamy na to wpływ. Wiecie, że aby wyprodukować kilogram wołowiny, trzeba zużyć aż 15 000 litrów wody??? Mam silne wrażenie, że to mało ekonomiczne. Dla porównania – wyprodukowanie jednego kilograma pszenicy wymaga zużycia „tylko” 1250 litrów wody. No ale oki, nie samym chlebem żyje człowiek, nie będę was siłą przekonywać do przejścia na wegetarianizm. Dam wam inny przykład. Do produkcji opakowań papierowych i plastikowych zużywa się prawie 650 000 000 000 metrów sześciennych wody w ciągu roku. Tak, dobrze kojarzycie, to są miliardy. A jeden metr sześcienny to tysiąc litrów wody, więc to zużycie idzie w setki bilionów. Czy naprawdę świat potrzebuje tyle opakowań???

Poziom wód gruntowych obniża się równomiernie na całym świecie. Za chiński cud gospodarczy nam też przyjdzie zapłacić suchymi kranami. Może nie dziś-jutro, ale za powiedzmy pięćdziesiąt lat. Jak nie my, to nasze wnuki.

Nie zamierzam was namawiać do niemycia się, niesprzątania i niepodlewania ogródków. Nie o to w końcu chodzi, żeby w ogóle nie korzystać, ale żeby korzystać racjonalnie. Zmywanie pod bieżącą wodą może i jest wygodne, ale – jeśli nie macie zmywarki – sporo oszczędzicie, zmywając w zlewie. Można też płukać w zlewie albo w misce, ponoć tak robią oszczędne Szwedki 😉 Jednak wiem, że dla niektórych może to być nie do przyjęcia, więc nie będę się upierać. Leżenie w wannie może i jest przyjemne, ale ani to zdrowe, ani tanie. Zamiana choćby co drugiej kąpieli na prysznic pozwoli oszczędzić wody na tyle, że będzie to widoczne na rachunkach. Do podlewania ogródka świetnie nadaje się deszczówka. Można ją zbierać do beczek lub wkopanych zbiorników. Przykłady dałoby się mnożyć w nieskończoność.

Na temat wody mówi się dziwnie mało, biorąc pod uwagę, jak szybko kurczą się światowe zasoby wody słodkiej. Minie jeszcze trochę czasu, zanim nawyk oszczędzania wody będzie tak samo oczywisty, jak nawyk sortowania śmieci. My będziemy musieli się tego nauczyć jako czegoś nowego. Nasze dzieci możemy edukować od kołyski. Warto. W końcu to oni będą korzystać z wody dłużej niż my i to dla nich może jej zabraknąć.

A jeśli jeszcze nie czujecie się przekonani, to obejrzyjcie filmik. Są miejsca na ziemi, gdzie woda to prawdziwy skarb i chodzi się po nią kilometrami. Niewiarygodne, ale prawdziwe. I bardzo, bardzo smutne. 

 

Jak daleko byłabyś/byłbyś w stanie iść po wodę?

Jak daleko byłabyś/byłbyś w stanie iść po wodę? Obejrzyjcie koniecznie nasz filmik! #WodaToŻycie #ŚwiatowyTydzieńWody #WWWeek #WorldWaterWeek

Opublikowany przez UNICEF Poland na 28 sierpnia 2017

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
JZ Leonowicz
7 lat temu

Naucz ojca gasic swiatlo w lazience

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  JZ Leonowicz

czujnik ruchu jest dobrą opcją 😉

Alicja Malinowska
7 lat temu

W tym roku przyszła mi pierwsza dopłata, po latach zwrotu. Dzięki mojej słodkiej kruszynce. Teraz pilnuję by łazienka nie zamieniła mi się w termy słowackie.

Agnieszka Smulczyk
7 lat temu

Oj tak szczególnie jak pójdzie umyć rączki i nie ma jej 15 minut

Ewa Kowalczyk
7 lat temu

Ostatnio przez to przechodziliśmy…

Edyta Skrzydło
7 lat temu

Zazwyczaj dopłacamy 🙂

Ciąża 22 września 2017

Domowe sposoby na zgagę w ciąży

Zgaga w ciąży to prawdziwa zmora przyszłych matek. Daje solidny wycisk w trzecim trymestrze, ale bywa, że pojawia się już w pierwszym. Pieczenie w przełyku i gardle, kwaśny posmak w ustach, niekontrolowane „odbicia” – kobiety w ciąży naprawdę nie mają łatwo.

Nie ma chyba kobiety, która choć raz nie poskarżyłaby się w ciąży na zgagę, co nie znaczy, że z tą przypadłością trzeba się pogodzić. Można, a nawet trzeba próbować ją zwalczać. Walka co prawda jest nierówna, bo po stronie zgagi stoi fizjologia, ale to nie powód, by przedwcześnie składać broń.

Zgodnie z zasadą, że lepiej zapobiegać niż leczyć, warto nieco zmienić nawyki:

  • Dieta kobiety ciężarnej z natury rzeczy powinna być zdrowa. Gdybyś jednak przyszła mamo miała wątpliwości dlaczego, to wiedz, że niektóre produkty mają „zdolność” do zwiększonego produkowania zgagi. Dlatego wyklucz z diety: kawę, mocną herbatę, napoje gazowane i słodzone, słodycze i (jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś) alkohol.
  • Ogranicz potrawy tłuste i ciężkostrawne oraz cebulę i cytrusy.
  • Trzy duże posiłki w ciągu dnia zamień na sześć mniejszych. Zacznij celebrować jedzenie, żuj powoli i z rozmysłem. Nie spiesz się.
  • Nie jedz kolacji bezpośrednio przed pójściem spać, w ciągu dnia nie kładź się od razu po posiłku. Kiedy jesteś w pozycji leżącej, pokarm łatwiej wraca z żołądka do przełyku.
  • Ciąża to wbrew tradycji ludowej nie jest okres, kiedy trzeba „jeść za dwoje”. Nie objadaj się, kontroluj wagę, otyłość sprzyja zgadze. Jeśli jednak już przed ciążą miałaś kłopoty z nadwagą, w żadnym razie się nie odchudzaj, ciąża to nie czas na walkę z dodatkowymi kilogramami.

Jeśli zgaga Cię dopadnie, a dopadnie na pewno, nie wpadaj w panikę. Mądrości ludowe podpowiadają rozwiązania:

  • Śpij z głową ułożoną wysoko, najlepsza jest pozycja półsiedząca, ale nie każda przyszła mama ją lubi. Jeśli chcesz spać na boku, postaraj się, by głowa leżała na wysokości przynajmniej 15 cm. O profilowanych poduszkach możesz zapomnieć, sięgnij po stare, duże poduchy swojej babci.
  • Pokochaj ciepłe mleko. Pij je małymi łykami.
  • Zaprzyjaźnij się z siemieniem lnianym. Czubatą łyżkę zmielonego siemienia zalej wrzątkiem i porządnie wymieszaj. Kiedy przestygnie, wypij. Możesz dodać odrobinę mleka lub jogurtu.
  • Korzeń imbiru także skutecznie rozprawia się ze zgagą. Możesz zrobić sobie z niego napar lub wybrać ciasteczka imbirowe.
  • Sięgnij po świeżo wyciskane soki z marchwi, buraków i jabłek.
  • Żuj migdały. Najlepiej sprawdzą się migdały bez skórki lub migdały w płatkach. Jeśli nie lubisz migdałów, możesz sięgnąć po gumę do żucia. Pamiętaj tylko, by była bez cukru.
  • Jedz suszone śliwki.
  • Soda oczyszczona może nie jest smaczna, ale skuteczna. Wypij szklankę ciepłej wody z łyżeczką sody, powinno pomóc.

Zgaga w ciąży jest zjawiskiem normalnym, z jednej strony odpowiada za nią wzrost poziomu progesteronu, z drugiej – macica, uciskając na żołądek, wypycha jego treść z powrotem do przełyku. Niezależnie od tego, jak powstaje zgaga w ciąży, przy odrobinie samozaparcia można sobie z nią poradzić. Na pewno pomocna będzie myśl, że zgaga zniknie razem z końcem ciąży 😉

 

Subscribe
Powiadom o
guest

13 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ewa Klepczarek
7 lat temu

Nie ma!!!

Agnieszka Kwiatkowska

Noe ma takoego heh wszustko dziala na chwile

Aneta Wnuk
7 lat temu

Napić się mleka.

Paulina Rutkowska
7 lat temu

Guma miętowa mi bardzo pomagała

Teresa Opa
7 lat temu

Migdały… 🙂

Karenka Jot
7 lat temu

zielony ogórek z miodem

Marlena Kowalewska
7 lat temu

Woda nie gazowana pomaga

W roli mamy - wrolimamy.pl

A jakie są wasze porady na zgagę w ciąży?

Julka Dydak
7 lat temu

W ciąży czy nie ważny jest umiar w jedzeniu. Jak mama w ciąży naje się się słodkiego i poprawi ogórkiem kiszonym, to zgaga murowana

Karolina Berszel
7 lat temu

A ja nigdy nie miałam zgagi, obojętnie co zjadłam ?

Edyta Wilk
7 lat temu

Migdały pomagały. Dwa, trzy i wystarczyło.

Roma Ziółkowska
7 lat temu

Migdały !!

Edysia
Edysia
1 rok temu

Ja mam zgagę w ciąży 24/h już ledwo wytrzymuje i nic nie pomaga. Na szczęście to już końcówka

Dom 21 września 2017

Matka, dawaj na kawę! Czasu spędzonego z przyjaciółką nigdy dość

Odwiedziłam w zeszły weekend moją serdeczną przyjaciółkę. Na co dzień dzieli nas 120 km, więc biorąc pod uwagę bagaż w postaci małych dzieci, dalsze podróże są wątpliwą przyjemnością. Jednak, gdy tęsknota zagląda nam w oczy, pakujemy się i odwiedzamy wzajemnie.

Uwielbiam ten moment, gdy przekraczam próg jej domu i od razu wciągają mnie do kuchni jej wyciągnięte do uścisku ręce. Zapytacie, dlaczego do kuchni, a nie do salonu? Bo obie uważamy, że to w kuchni jest serce domu, ten nasz kawałek podłogi, choć może raczej powinnam napisać stolika. Poza tym wszędzie jest blisko — blisko do wina, blisko do otwieracza i blisko do kieliszków 🙂

Oczywiście na dzień dobry nie sięgamy po procenty, broń Boże! To dopiero później, jak dzieci zasypiają. Na „jak miło cię widzieć” zasiadamy do kawy i domowego wypieku. W tej materii Gośka jest lepsza ode mnie, bo piecze doskonałe bezy i jabłecznik, ja piec nie umiem. I jest jeszcze coś! Ona ma cudowną maszynkę do czynienia dobrego humoru, czyli expres ciśnieniowy. Nowy, piękny i funkcjonalny, na kapsułki, w którego stronę tęsknie spoglądam.

Nie oszukujmy się, kawa z ekspresu jest o niebo lepsza, niż zwykła zalewajka, zarówno sypana, jak i rozpuszczalna. Jej krups ekspres (swoją drogą, to prezent od męża, czy mój mąż też nie zechciałby mi takiego podarować?!) to nie, mówiąc kolokwialnie, wielka krowa, zajmująca połowę kuchennego blatu. Stoi toto sobie nieśmiało w kąciku przy oknie, nie wadząc nikomu. Wygląda naprawdę elegancko, choć nie to jest jego największą zaletą. Wyjątkowo cieszy mnie opcja zaparzania różnych smaków kawy, bo działa na kapsułki Dolce Gusto. Dla każdego coś dobrego — Gocha pije espresso, ja uwielbiam Caffe Latte, którą mogę delektować się w nieskończoność. Osobiście przejawiam szczególną miłość również do kawy mrożonej, ale raczej sięgam po nią w wakacje. Jesienne klimaty nastrajają mnie bardziej do rozgrzewania się napojem niż chłodzenia.

No cóż, nie wiem, czy wy też macie takie cuda w swoich domach i jaką kawę lubicie pić najbardziej. Ale jeśli jesteście faktycznie zwolennikami kawy z ekspresu ciśnieniowego, to wiedzcie, że pijecie zdrowiej. Chodzi o to, że w kawie jest bardzo dużo polifenoli zwalczających szkodliwe wolne rodniki w organizmie. Przeprowadzono badania, które wykazały, że najwyższe stężenie polifenoli ma kawa z ekspresu ciśnieniowego, mniej kawa zalewana wodą, a najuboższa w nie była kawa rozpuszczalna (z tej ostatniej najlepiej zrezygnować). Tak więc będąc u Gochy, łączę przyjemne z pożytecznym. Zjem ciacho, wypiję pyszną kawę (czasem nawet i dwie), a następnie stracę wszystkie nabyte u niej kalorie w pogoni za naszymi dziećmi. Wierzcie mi na słowo, kto, jak kto, ale piątka dzieci, nawet tych ledwie raczkujących, potrafi zrobić w całym domu mega Sajgon. Ale, relax, take it easy, dopóki kawa gorąca, niczego nie zamierzamy sprzątać. Czekamy na mężów ;).

P.S. Jeśli pytacie mnie o ekspres mojej przyjaciółki — nie pamiętam dokładnie, na pewno krups, ale który? Nie wiem, wszystkie możecie sobie pooglądać tutaj -> https://www.dolce-gusto.pl/machines      

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ewa Kowalczyk
7 lat temu

Z ekspresu też lubię ale mi i Barbara Trybuła wystarczy rozpuszczalna z mlekiem 🙂

Julka Dydak
7 lat temu

Żadna inna tylko taka… NA wrzątek wrzucamy dwie łyżeczki kawy mielonej. Dodajemy odrobinę miodu i szczyptę cynamonu, goździków i imbiru, albo kardamonu. Jak kto woli.. Można dodać wszytko, a można jeden składnik. Gotujemy ok. 2 minutki i delektujemy się….

Monika Zgórka
7 lat temu

Uwielbiam pić kawę (czarną, gorzką) z moją mamą, szkoda, że tak rzadko

Ania Barrka
7 lat temu

Tylko z Basia Nowa i tylko z ekspresu 🙂

Basia Nowa
7 lat temu
Reply to  Ania Barrka
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close