Po raz kolejny przekonałam się, że wcześniej założony przeze mnie plan wychowawczy bierze w łeb. „Moje dziecko do 3 r. życia nie będzie oglądało bajek” zgodnie z zaleceniami masy specjalistów. Wiem, że takie założenie było sporo na wyrost.
Moja niespełna 2,5 latka ogląda bajki. Właściwie powinnam napisać, że obie je oglądamy. Umówmy się – oglądanie bajek w naszym przypadku to nie bierne siedzenie przed grającą skrzynką (w sumie to już dawno nie skrzynka, raczej coś na kształt obrazu) przez pół dnia. W najlepszym wypadku obie siedzimy na kanapie i komentujemy, każda w sposób sobie ulubiony. Przeżywamy każdy odcinek nie mniej emocjonalnie jak zagorzały kibic (tu pada nazwa ulubionego klubu piłkarskiego) podczas meczu światowego formatu. Na końcu nie może zabraknąć podsumowania oglądanej przez nas bajki. Jest jeszcze jedna możliwość naszego wspólnego oglądania – i tu doceniam fakt posiadania salonu połączonego z kuchnią – dziecko wciąż w tym samym miejscu, za to mama przeniosła się do kuchni. Pomieszczenie nie jest wielkości pałacowych komnat, więc bez problemu w dalszym ciągu oglądamy bajki razem, wraz z odpowiednim komentatorskim zacięciem.
Już na początku bajkowej przygody utworzyłyśmy ranking bajek godnych zajęcia naszego czasu. O bajkach z Bolkiem i Lolkiem na czele nie będę opowiadać, bo zapewne doskonale je znacie i pamiętacie, za to nie mogę przejść obojętnie obok „Klubu przyjaciół Myszki Miki”. Bajka poza efektami trójwymiarowości i piękną kolorystyką różni się od znanych mi przygód tejże Myszki jeszcze formułą. Bardzo mi się podoba ta interakcja z młodym widzem. Przyjaciele zachęcają dziecko do śpiewania piosenek, uczą spostrzegawczości, szukania rozwiązań problemów na jakie napotykają w każdym odcinku, uczą odróżniania kształtów, kolorów, wielkości, liczenia w różnym zakresie oraz pomagania innym w potrzebie. Na końcu zawsze jest podsumowanie przygód. Moja córka bardzo szybko pojęła nauki Myszki Miki.
Inną bajką są „Mali Einsteini”. Każda z przygód małych bohaterów opatrzona jest i opiera się na znanym dziele muzyki klasycznej oraz obrazie. Podobnie jak w przypadku „Klubu przyjaciół Myszki Miki” młody widz zachęcany jest do aktywnego oglądania – zaczynając od rytmicznego klaskania w celu uruchomienia rakiety, którą poruszają się Einsteini, po rozróżnianie fragmentów danego dzieła muzycznego. Uczy się również muzycznych terminów oraz nazw instrumentów. Bohaterami są kilkuletnie dzieci, rodzeństwo Leoś – jako jedyny pilotuje rakietę i Ania – lubi śpiewać i opiekuje się napotkanymi zwierzątkami oraz Łukasz – potrafi grać na różnych instrumentach muzycznych i Zuzia – lubi tańczyć i malować. Fabuła jest prosta i zrozumiała, każda opowieść kończy się przypomnieniem nazwisk twórców, na których dziełach opierała się bajka oraz podziękowaniu za udział w zabawie. Jako, że moje dziecko uwielbia muzykę to nie mogło tej bajki zabraknąć w skromnym repertuarze.
Kolejną bajką godną uwagi jest „Klinika dla pluszaków”. Jest to jedna z oglądanych bajek, która nie jest bajką interaktywną, ale uważam, że jest godna polecenia. Główna bohaterka – doktor Dośka, to dziewczynka, która dzięki magicznemu stetoskopowi sprawia, że zabawki ożywają. W każdym odcinku boryka się z problemami pacjentów, zawsze znajduje rozwiązanie i naprawia zepsute zabawki. Choroby na które zapadają w większości można przedłożyć na życie codzienne każdego dziecka – „przejedzenioza” objawia się przepełnionym brzuszkiem łakomczuszka, „brudaskowatość potężna” jak nazwa wskazuje dotyczy brudasków i jest tylko jeden sposób, by się wyleczyć. Dośka uczy dzieci, że na wszystko można znaleźć rozwiązanie, szacunku do posiadanych rzeczy – nie trzeba wyrzucać zepsutych zabawek, wystarczy je naprawić oraz – co w naszym przypadku okazało się być bardzo pomocne – oswaja dzieci z lekarzem. Uczy nazw używanych narzędzi lekarskich, pokazuje ich zastosowanie i swoim łagodnym usposobieniem przekonuje każdego nieufnego pacjenta. Każde badanie poprzedzone jest piosenką „A teraz w planie mamy badanie, obejrzę oczy i uszy też, sprawdzę także Twój wzrost….”- piosenka ta, bardzo nam pomogła, córka wiedziała na czym polega badanie i czego może się spodziewać w gabinecie lekarskim. Oczywiście przed każdą wizytą piosenka jest przez nas odśpiewywana.
Ostatnią wyróżniającą się bajką spośród licznych propozycji dla dzieci jest bajka „Maniek złota rączka”. Podobnie jak „Klinika dla pluszaków” nie jest to bajka interaktywna, ale ma niespotykaną, ciekawą formułę. Przygody Mańka opierają się na naprawianiu i konstruowaniu. Złota rączka pomaga swoim przyjaciołom w trudnych sytuacjach, pokazuje (podobnie jak Dośka), że nie ma sytuacji bez wyjścia, że wszystko zawsze można naprawić. A czym różni się od innych tego typu bajek? Uczy języka hiszpańskiego. Zgrabnie wplatane są hiszpańskie zwroty i wyrażenia, oczywiście od razu są tłumaczone na język polski. Nasze dziecko bardzo szybko i w sposób naturalny przyswoiło sobie hiszpańskie słówka, często wita się słowem „OLA”, czy wie kim jest Abuelito wskazując na dziadka i wiele innych.
Jak widać, każda z tych bajek jest o czymś innym, uczy czegoś innego, ale każda jest ciekawa i pomocna. Ja, wcześniej sceptyk w tej dziedzinie, dziś chwalę sobie korzyści wynikające z oglądania bajek, o których wspomniałam wyżej oraz to, że moje dziecko nauczyło się kojarzenia i wykorzystywania nabytej wiedzy, a i zasób słownictwa znacznie się powiększył. Cieszę się, że są bajki z morałem i bez przemocy (niestety jeden z kanałów z bajkami dla dzieci wciąż proponuje seriale animowanie pełne okropnego słownictwa i złych zachowań – u nas jest zablokowany).
Chciałabym, abyście pomogli nam stworzyć ranking najciekawszych bajek dla dzieci, które bez wahania można zaproponować naszym pociechom. Zachęcam do podzielenia się propozycjami w komentarzach pod tym wpisem.
Właśnie sie gotuje :)
niech idzie na zdrowie :)
Zachęcam też do syropu z sosny – idealny na problemy oddechowe :)
I to musi bym mlecz majowy
Robiłam wianek bukiet dla mamy ale i syropek
Pewnie :))) i z pędów sosny ;)
u nas mlecze przekwitły, ale miodek z mlecza zrobiony, chociaż kilka słoiczków :)
Warto zrobić polecam
Nam zostały dwa ostatnie słoiki, czekamy na wiosnę :)
(Najlepiej smakuje tuż po przygotowaniu, na ciepło…. Wylizujesz i wylizujesz… :) )
Robilam ;) super dziala na kaszel i bolace gardlo ;)
A jak stosujesz?
W roli mamy – wrolimamy.pl Ja zazwyczaj podaję synkowi 2-3 razy dziennie po 1- 2 łyżeczki. Zależy od stopnia zachorowalnosci ;) A jeśli widze, że coś go bierze to podaję przez kilka dni profilaktycznie :)
Dokładnie tak jak napisała Ania :)
moja mama kiedys robila, ja jakos nie mam cierpliwosci(jeszcze mam kilka słoiczków w rezerwie).Ale za to zeszlej wiosny syropu z sosenki naprodukowalam, na te mrozy do herbatki – pyszotka :D
A bardzo też polecamy sok z kwiatów czarnego bzu… idealny na lato, jako lemoniada i w zimie do herbaty ;)
http://umamyitaty.pl/syrop-z-mniszka-miod-z-mniszka/ Polecamy jak tylko mleczyki się pojawią. My go stosujemy przez zimę, jako pyszny dodatek do herbatki.