(Nie)postanowienia noworoczne
Kończy się stary rok, trzeba by jakieś postanowienia na nowy zrobić. W sumie nie wiem po co, ale tradycja nakazuje. Jako że sama z siebie jestem zbyt leniwa na wymyślanie bzdurnych postanowień, postanowiłam zapytać wujka G. co też może mi podsunąć. No ten to ma fantazję!
- Przestań oglądać telewizję.
Telewizję oglądam raz w tygodniu, to chyba nie grzech?
- Znajdź nową, dochodową pracę.
Ciekawe, czy wujek G. wie jak wygląda w Polsce rynek pracy… Zresztą już kiedyś pisałam, dlaczego nie pracuję zawodowo, jak chcecie to sobie poszukajcie.
- Spłać długi i nie zaciągaj nowych.
W sytuacjach awaryjnych po prostu wbiję zęby w ścianę i dziecku poradzę to samo. A kredyt to też dług?
4.Wstawaj wcześnie.
Wcześniej już się nie da. I przykro mi bardzo, nie jestem skowronkiem, jestem sową. I nie zamierzam tego zmieniać.
- Stój prosto i się nie garb.
Samo w sobie bardzo chwalebne, ale jakoś nie lubię stać. Wolę usiąść.
- Bądź miła.
Od razu przypomina mi się koszulka z Małą Mi: Mam być miła czy szczera?
- Często chodź na nogach.
Na rękach, póki co nie umiem, na czworakach nie muszę na szczęście.
- Bądź wolontariuszem
Trochę mi się to kłóci z propozycją zmiany pracy na lepszą. Kiedy mam znaleźć na to wszystko czas?
- Waż się codziennie i licz kalorie.
Idealna recepta na nerwicę lub depresję. Nie będę się ważyć i nie będę liczyć kalorii, bo od tego się nie chudnie. Za to podobno można schudnąć robiąc selfie raz w tygodniu. Wujek G. tak twierdzi.
- Unikaj chodzenia do miejsc, w których musisz na coś poczekać.
Gdybym miała ściśle trzymać się tego postanowienia, przestałabym dziecko ze szkoły odbierać. Właściwie każdego dnia siedzę w szatni i czekam…
- Sprzątaj swój dom.
W sumie fajne postanowienie. Chyba jedyne, którego dotrzymam. Właściwie to realizuję je od ładnych paru lat, szkoda, że nie wpisałam na listę rok temu.
Oczywiście wujek Google ma dla mnie więcej równie mądrych propozycji, ale litościwie wszystkich nie wymienię. Ich głupota wskazuje tylko na jedno – postanowienia noworoczne to bzdura. Dlatego ja, jak co roku zresztą, nie zrobię żadnych postanowień. Na pewno nie schudnę na wakacje, bo wymodelowanie sylwetki wymaga dziewięciu miesięcy pracy – nie wystarczy zrzucić kilku kilogramów, żeby dobrze wyglądać. Nie zmienię pracy, nie polecę na Bahamy, nie przeczytam obłędnej ilości książek, a o mniejszej ilości nie ma co wspominać. Nie nauczę się mówić po japońsku ani piec ciasteczek z wróżbą.
W przyszłym roku zamierzam po prostu dalej żyć swoim życiem, czego i Wam wszystkim życzę.
Zbieram się do utworzenia listy mam jeszcze trochę czasu 🙂 chyba że skorzystam z Waszej rady i postanowie sobie kupić coś ladnego 🙂
Dotrwać do końca 🙂
Akurat z tym rynkiem pracy bym się nie wyrywała, na pewno jest lepiej niż 3-4 lata temu 🙂