Sport 23 sierpnia 2012

Pożegnanie z kanapą

Z natury jestem leniwcem, nigdy  nie pociągały mnie sporty, szczególnie uprawiane wyczynowo. Największą aktywność ukierunkowaną na sport wykazywałam na kanapie z pilotem w ręku. Ale też nie za długo, bo szybko męczę się oglądaniem  sportowców, to biegających za piłką, to zasuwających w koło po bieżni. Nie chcę jednak być aż tak niesprawiedliwa dla siebie, bo w czasach gdy jeszcze miałam w pełni sprawny kręgosłup, jeździłam konno i  naprawdę to kochałam. A w szkole uczestniczyłam w zajęciach W-Fu, czyli jakieś doświadczenie w tej dziedzinie mam 😉

Jakiś czas szukałam też sportu dla siebie, bo to bardzo w modzie dbać o zdrowie i kondycję, więc przez pół roku chodziłam na aerobik, ale mi się znudziło, kupiłam też rolki, jednak nie mam odwagi wychodzić z nimi na widok publiczny. Głupio tak gibać się lewo-prawo, tył- przód i krzyczeć z daleka “uwaga, jadę”! Poza tym nie kupiłam ochraniaczy a wywrotki mogłyby być dla mnie bolesne, więc postanowiłam zaprzestać karkołomnego sportu. Miałam też wizję siebie na kortach tenisowych, ale nie urzeczywistniłam jej wcale,  rakiety obecnie prawdopodobnie znajdują się w garażu. Mam też skakankę, hula – hop i ciężarki, ale systematycznie pokrywają się kurzem

Generalnie stwierdziłam, że bardzo bym chciała, ale na tym poprzestaję, gdyż mam słomiany zapał, a liczenie kalorii nigdy nie było dla mnie istotne żeby czuć z ich powodu presję na ruszenie się z kanapy. Mimo że mam męża sportowca, jakoś nigdy choroba zwana pasją do aktywności na mnie się nie przeniosła.

Uległo to zmianie w  momencie w którym zapragnęłam zejść z kanapy i zrobić coś, COKOLWIEK, bez parcia na modę, kalorie i medale. Nie potrafię logicznie wytłumaczyć, jakim cudem zapragnęłam się ruszyć, ale wybór padł nietypowy-zapragnęłam biegać!

Pierwszy krok wykonany – mocne postanowienie że nie tyle nawet spróbuję, co po prostu dam radę, mimo iż moje stawy nie pamiętały jak to jest biegać, płuca tym bardziej. Druga sprawa – powiedziałam  Marcinowi, że chcę z nim pobiec. Oczy miał wielkości pięciozłotówki, ale zgodził się żebym trochę mu poprzeszkadzała.

Kupiliśmy stroje do biegania, aby zwiększyć motywację, i pobiegliśmy ścieżką przez pola. Po kilku krokach już dyszałam, złapała mnie kolka, a po kilometrze miałam ściśnięty żołądek gotowy oddać to co do niego w ciągu dnia wpadło.

Fatalnie jak na początek, byłam pewna, że to pójdzie gładko, po pierwszych krokach się rozpędzę, i tak mi zostanie. Błąd! Mam wielkie szczęście, że mój Marcin ma pojęcie o bieganiu, kontrolował mój oddech, tempo, ruch ramionami, i jakie było moje zdziwienie gdy się udało dobiec do celu ( z króciutką przerwą na oddech) i to całe 4 km. Właśnie tego było mi trzeba, mocnego “kopa” na rozruch, pokazania że przy odpowiedniej motywacji i technice jestem w stanie odnieść sukces.

Najpierw poszła krótsza trasa, później biegliśmy już 8 km bez odpoczynku, stałym tempem. Może nie jest to dystans godny maratończyka, ale mnie w zupełności satysfakcjonuje, dając mi realną podstawę do zwiększania własnych możliwości. Może kiedyś nawet przebiegnę dystans maratonu 😉

Teraz biegam sama, z wielką radością zakładam strój, mocuję pulsometr i zamykam za sobą drzwi. Pokochałam ten rodzaj jednocześnie i wysiłku fizycznego i relaksu, to nic, że trudno o seksowny wygląd gdy pot po tyłku się leje, pośladki ciągną a twarz przypomina buraka – czuję jak wyrastają mi skrzydła, gdy wybiegam na ostatnią prostą i miarowo dobiegam do celu. Po prostu jestem z siebie dumna, tak że nawet komentarze sąsiadki, że po co mi bieganie, skoro ze mnie i tak same kości, nie są wstanie wyprowadzić mnie z równowagi.

A dla tych wszystkich mamusiek, które dla siebie również szukają wystarczająco silnej  motywacji, dopowiem, że oprócz mega zadowolenia i budowania wiary we własne możliwości, (nie tylko) przy bieganiu poprawia się ogólna kondycja, smukleją nogi i podnoszą się pośladki. Do tego przy okazji zgubione kalorie można śmiało nadrobić kulinarną nagrodą 🙂 A to kusząca perspektywa, uszczęśliwiać jednocześnie i ciało i ducha…

Źródło zdjęcia: flickr.com

Subscribe
Powiadom o
guest

18 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
sylwiagkap
sylwiagkap
12 lat temu

U mnie tak nie da się, ponieważ synek mi nie pozwoli.Ale mam inną motywację, żeby dbać o siebie, biorę synka w wózek i piechotką wszędzie z nim. Wiosna, lato, jesień i zima nic mi nie przeszkodzi w tym, żeby móc iść z nim wszędzie. Znajomi patrzą się i za każdym razem mówią do mnie ” skąd Ty masz tyle siły, żeby tak ciągle chodzić?” ja im na to, żeby dbać o siebie zaczęłam tak spacerować wszędzie po porodzie, nie mogłam biegać, ani uprawiać żadnego sportu, tylko dla tego że miałam CC. I długo dochodziłam po cc do siebie. Po dwóch… Czytaj więcej »

Fizinka
Fizinka
12 lat temu

A ja zawsze lubiłam sport i uprawiałam go odkąd pamiętam 🙂 Począwszy od podwórkowego ruchu – gra w kosza, „nogę”, palanta,….etc. poprzez uwielbiany w-f 🙂 wszelkiego rodzaju szkolne zawody, w tym lekkoatletyczne 🙂 po trenowanie szermierki i siatkówki (siatkówkę pokochałam tak bardzo że jak zaczęłam w nią grać w 5kl. podstawówki tak skończyłam dopiero w 3 kl. liceum 😀 ). Po zakończeniu edukacji, kiedy przyszedł czas na pracę zawodową i zmniejszył się mój czas wolny zmniejszyła się również owa sportowa aktywność, ale nie do zera! 🙂 Razem z koleżankami z pracy (żeby było raźniej) jeździłyśmy regularnie na basen, a później… Czytaj więcej »

Magda Kupis
12 lat temu

Ja też uprawiam sporty, o czym pisałam tutaj: https://wrolimamy.pl/2012/01/14/wieloboj-klasyczny/ Czasem bardziej intensywnie, czasem mniej, ale ruchu mi nie brakuje 😉

Natalia Smykowska
12 lat temu

A mnie brakuje właśnie takiego kopa! Tłumaczę się opieką nad synem, choć wieczorami mąż mógłby z nim zostać, ale wtedy to po całym dniu – zwyczajnie mam lenia…źle się z tym czuję i zbieram się w sobie żeby w końcu zacząć…W domu oczywiście kurzą się mata do jogi, przyrząd do ćwiczenia ud, hula-hop, ciężarki, drążek i jedynie przez miesiąc eksploatowany orbitrek! Choć nie powiem na początku roku udało mi się pozbyć 5 kg za pomocą właśnie miesięcznego „biegania” na orbitreku, ale po tym czasie wyrzeczeń również żywieniowych, spoczęłam na laurach i zabrakło mi dalszej motywacji…:(

Sylwia Chojnowska
12 lat temu

Co prawda nie biegam chyba że za synkiem, ciężarów nie dźwigam chyba że mowa o wózku i zakupach 🙂 Za to w wolnej chwili pod wieczór gram w tenisa stołowego, zawsze jakaś forma ruchu 🙂

Żaklina Kańczucka
12 lat temu

mam sentyment do tenisa stołowego, po godzinach zawsze rozgrywałam go z uczniami, niezły czasopochłaniacz 😉

Fizinka
Fizinka
12 lat temu

Szkoda, że za moich czasów nie było takich belfrów…. 😛 😉 :*

Sylwia Chojnowska
12 lat temu

To fakt a przy okazji można sobie poplotkować 😛

Ania Stanczak
12 lat temu

ja nie lubią biegać… ale biegam. ale kocham pływać. schudnac po ciąży nie mogę;((

Hanna Szczygieł
12 lat temu

chudnąć po ciąży nie muszę. Ale mam ambitny plan wykonania skłonu;) jednak zanim się pożegnam z kanapą, najbardziej na świecie chciałabym się z nia najpierw przywitać 😉 gdzie te czasy … 😛

Ewa Gołębiewska
8 lat temu

Podjęła bym wyzwanie gdyby nie to że w 39 tygodniu ciąży spaceruję minimum 12 km codziennie 😛

W roli mamy - wrolimamy.pl

Ło matko, minimum 12 km? Gdzie Ty tak dreptasz?

Ewa Gołębiewska
8 lat temu

Do szkoły z najstarszą mam 3km w jedną stronę, więc jak ją zaprowadzę, wrócę do domu a potem odbiorę to wyrabiam niezłą kilometrówkę 😉 Po drodze zakupy i mam dość hehe

W roli mamy - wrolimamy.pl

Podziwiam!

Ewa Gołębiewska
8 lat temu

Nie ma co podziwiać 😉 Biegam bo nie mam innego wyjścia 😉 Jedno co dobre to to że kondycję przed porodem mam mimo wszystko bardzo dobrą 😉

Związek 13 sierpnia 2012

Mężczyzna pod lupą – charakterystyka mężczyzny z przymrużeniem oka

Mężczyzna – ssak, z rodziny człowiekowatych. Osobnik płci męskiej, potocznie zwany – samcem. Zdolny do przyjmowania pionowej, dwunożnej postawy ciała, wykazujący jednak skłonność do utrzymywania pozycji pionowo – poziomej (tzw. siedzącej)  tudzież poziomej – prostej (tzw. leżącej).

Budowa:

  • dwie kończyny dolne (lewa i prawa),
  • członek (organ wielofunkcyjny),
  • tułów (u niektórych samców wyróżnia się również w tej okolicy wyraźnie zarysowany brzuch),
  • dwie kończyny górne (teoretycznie – lewa i prawa, praktycznie – dwie lewe),
  • szyja – bywa na tyle szeroka, że jej właściciela określa się mianem ABS`a (Absolutny Brak Szyi)
  • głowa.

Okresy rozwojowe w życiu mężczyzny:

  • noworodkowy,
  • niemowlęcy,
  • poniemowlęcy,
  • dzieciństwa,
  • (nagłej) starości.

Cechy charakterystyczne:

  • z natury leniwy,
  • nadmiernie senny,
  • szybko się męczy,
  • nieustannie myśli o seksie,
  • wierzy, że jest chodzącym ideałem (a potencjalna partnerka jest przysłowiową ślepą kurą trafiającą na złote ziarnko),
  • chorowity – jego słabo działający układ immunologiczny sprawia, iż niemal każde przeziębienie, katar sienny… stanowi dla niego zagrożenie utraty życia,
  • wykazuje skłonność do ubarwiania oraz wyolbrzymiania (najczęściej cecha ta dotyczy własnego członka),
  • wybiórczo głuchy – nie słyszy zwrotów typu: ”napraw kran, wymień żarówkę, wynieś śmieci, pozmywaj, posprzątaj,…” etc.
  • nieustannie wydaje z siebie przeróżne dźwięki (zarówno otworem gębowym jak i odbytowym), którym często gęsto towarzyszy stosunkowo mało przyjemny zapach,
  • nie uznaje szafek, półek i wieszaków – zdaniem samca podłoga/ krzesło/ fotel jest idealnym miejscem do przechowywania WSZYSTKIEGO,
  • wieczorami lubi oddawać się rytuałowi wąchania skarpetek,
  • nie przywiązuje dużej uwagi do zdrowego trybu życia i prawidłowego odżywiania – samiec będący w stałym związku wykazuje tendencje do tycia (szczególnie w okolicy brzucha),
  • wiele, potocznie używanych słów, zastępuje wyrazami bliskoznacznymi typu: k*a, ch*j,….itp.
  • nadużywa „wyrazów bliskoznacznych”, o których mowa w punkcie poprzednim oraz wykazuje niezwykłą zdolność do słowotwórstwa owych wyrazów,
  • boi się wody, a połączenie wody z mydłem działa na niego jak Raid na komary,
  • wolny czas najchętniej spędza przed tv lub komputerem, w towarzystwie innych samców, popijając piwo i zagryzając chipsy bądź fast-food`y,
  • każdy, inny dbający o siebie mężczyzna jest uważany przez typowego samca alfa za geja.

Podstawowe typy samców:

  • ciepłe kluchy – to typ faceta uzależnionego od swojej mamuni (i odwrotnie). Niczego nie wie i niczego nie umie. Poziomem samodzielności nie przewyższa nawet przedszkolaka.
  • dres – często gęsto łysy, prowadzi aktywny tryb życia toteż na co dzień (i od święta) preferuje typowo sportową odzież. Dres to klasyczny przykład ekstrawertyka, bardzo towarzyski, chętnie zawiera nowe znajomości, niezwykle troskliwy – często pyta czy masz „jakiś problem?” i zawsze stara się ów problem rozwiązać. Preferuje pracę w COM`ie – Codzienny Obchód Miasta.
  • boski żigolo – uwielbia samego siebie, uważa się za przystojniaka. Jego znaki rozpoznawcze: gładkie, zadbane dłonie, krótko opiłowane paznokcie, włosy na żelu, opalony, nabalsamowany, wypachniony, całkiem przyzwoicie zbudowany, preferuje obcisłe dżinsy (podkreślające pośladki) i jaskrawo – kolorowe sweterki. Swym zachowaniem, gestykulacją i gadulstwem często przypomina samicę (w środowisku Dresów uważany za geja).
  • myster Ącki – samiec, który myśli że pozjadał wszystkie rozumy, typowy alfa i omega,  we wszystkim jest najlepszy, zawsze wszystko wie najlepiej. Przeważnie – pedant i pracoholik. Bardzo wyraźnie artykułuje samogłoski – „ą” i „ę” (przykładem samicy Ąckiej może być Doda). Myster Ącki ceni sobie szyk i elegancję, na co dzień nosi – garnitur, służbowo – garnitur, sportowo – garnitur, niedzielny obiadek u mamy – garnitur!
  • wąsaty Janusz – najbardziej popularny typ faceta, szczególnie wśród roczników 60+, najczęściej nosi bujnego wąsa, ulizane włosy, adidasy od chińczyka, skarpety po kolana (nawet latem, do sandałów!), nałogowo pali papierosy, nie gardzi alkoholem, jest bardzo towarzyski – pewnie dlatego najchętniej przesiaduje pod spożywczakiem, z bandą innych, zaprzyjaźnionych wąsatych Januszów.
  • koks – samiec będący mieszanką dresa, boskiego żigolaka i wąsatego Janusza. Całe dnie spędza na siłowni, wyglądem zew. przypomina mamuta – w zasadzie nie wiadomo gdzie przód, a gdzie tył? Zazwyczaj cierpi na ABS – Absolutny Brak Szyi. Niezwykle ociężały i otępiały. Miłośnik chemii oraz medycyny, charytatywnie pracuje jako tester różnego rodzaju używek. Bywa agresywny, miewa problemy z mową i myśleniem.


*Drogi mężczyzno, jeśli czytasz powyższy felieton, mam nadzieję że tak jak my traktujesz go z przymrużeniem oka i dozą poczucia humoru?! Wszystkie przecież doskonale wiemy, że Wy – mężczyźni jesteście fantastycznymi stworzeniami i życie bez Was byłoby po prostu NUDNE!
Może następnym razem, napiszę coś pod kątem Waszych licznych zalet, które przecież również posiadacie. Albo obsmaruję (w podobnym stylu) osobowość płci pięknej?! 🙂

 

Źródło zdjęcia: Pixaby

Subscribe
Powiadom o
guest

22 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
12 lat temu

„troszkę” prawdy w tym jest:)

Marta Ulińska
12 lat temu

Wydaje mi się, że więcej niż „troszkę” 😉

paulina
paulina
12 lat temu

🙂 aż humor lepszy z rana

Natalia Legieć
12 lat temu

typ mojego mezczyzny nie jesttu podany;p ale to prawda, na 90% mezczyznach to sie sprawdza 😛

Iza Kasparek
12 lat temu

okresy rozwojowe….. hahahaha

Marta Ulińska
12 lat temu
Reply to  Iza Kasparek

o widzę, że udało się zalogować 😉

kaja19782
kaja19782
12 lat temu

ha ha najbardziej rozbawiły mnie cechy charakterystyczne:)))rozwaliłaś mnie:)))czekam na dalsze felietony z niecierpliwością:)

Ania Stanczak
12 lat temu

hahahha ciepłe kluchy i okres nagłej później starości:D:D:D
Dobre;p

sylwiagkap
sylwiagkap
12 lat temu

coś w tym jest:)

Żaklina Kańczucka
12 lat temu

Nie wiem który raz już czytam ten tekst, ale za każdym razem rozbawia mnie tak samo 🙂 Znakomite 🙂

Ania Stanczak
12 lat temu

ja to chyba skopjuje ten tekst żeby móc do niego wracać w razie jakbym miała jakiegos doła;) cudowny:)

Fizinka
Fizinka
12 lat temu
Reply to  Ania Stanczak

:))))) bardzo mnie to cieszy! 🙂
Pozdrawiam
Fizinka 😉

Ania Stanczak
12 lat temu
Reply to  Fizinka

jest cudowny 😉 wchodzę
tu raz dziennie przynajmniej i od razu się uśmiecham!!!

Fizinka
Fizinka
12 lat temu
Reply to  Ania Stanczak

:))))) Bardzo mnie to cieszy!! 🙂
Pozdrawiam

Guest
Guest
12 lat temu
Reply to  Ania Stanczak

:))))))) Bardzo mnie to cieszy!! 🙂
Pozdrawiam

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
12 lat temu

🙂

sylwiagkap
sylwiagkap
12 lat temu

Zgadzam się z tym,że jest tu prawdy i to sporo:)

milena
milena
11 lat temu

lektura znakomita 🙂

azhag
azhag
9 lat temu

> nieustannie myśli o seksie,

o przepraszam, czasami o jedzeniu! Poza tym sama prawda 🙂

Fizinka
Fizinka
9 lat temu
Reply to  azhag

Hihihi 😀 Ale Was rozszyfrowałam!! 😉 😛

Anita Smolińska
Anita Smolińska
8 lat temu

Nic dodać nic ująć ?

Podróże 9 sierpnia 2012

Dziecko nad Bałtykiem, czyli jak przetrwać na plaży

Co roku Bałtyk przyciąga rzesze turystów z kraju i zza granicy, i mimo iż temperatura wody nie zawsze zachęca do kąpieli, cieplutki piasek na plaży i intensywna morska opalenizna jest wystarczającą zachętą do zaplanowania tu letniego urlopu.

Atrakcji nad morzem nie brak – wypożyczalnie gokartów, ciasno poutykane przy ulicy stragany z niezliczoną ilością pamiątek, kafejki oraz liczne miejsca zabaw dla dzieci sprawiają, że każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie. Czasami jednak rodzic nie zawsze ma ochotę na całodzienne dreptanie po kurorcie i chętnie wyległby na plażę. Jednak zanim to nastąpi, w pierwszej kolejności należy pomyśleć o zabezpieczeniu zdrowia i dobrego humoru malucha.

Jeśli chodzi o dobry humor i zabawę, starsze dzieciaki chętnie zajmą się puszczaniem latawców na plaży, grą w piłkę czy budowlą wspaniałych konstrukcji z mokrego piachu.  Grunt, aby zawsze mieć oko na latorośl, gdyż nigdy nie wiadomo, jak dziwny i niebezpieczny pomysł może wpaść  do głowy – a z wodą nie ma żartów. Pamiętajmy, że obecność ratowników nie zwalnia rodziców z obowiązku opieki oraz odpowiedzialności nad dziećmi.

Z młodszymi pociechami będzie więcej kombinowania, gdyż z własnego doświadczenia wiem, że dziecko może ani myśleć dotykać stópkami piachu (próbowałam również wersji ze skarpetkami i sandałkami), a co więcej może nawet nie zechcieć przebywać na rozległej piaszczystej przestrzeni otoczonej bezkresem wody. W tym wypadku nie ma zmiłuj, trzeba albo szukać opieki dla malucha, albo dla siebie innej rozrywki. Ja dzięki Bogu do morza mam 15 min autem, więc bez żalu mogę wrócić do domu 🙂

Jeśli natomiast dziecko z zachwytem na pulchnej buzi zechce towarzyszyć rodzicom w plażowaniu, trzeba iść na ustępstwa i unikać niebezpiecznych dla malca upałów,  zażywając słońca i relaksu albo rano, albo po godzinie 16. Nie należy wzdychać ze smutkiem, ku przestrodze przypomnę tu nieszczęśliwe zdarzenie sprzed 2 lub 3 lat, podczas którego rodzice opalali się z 3 letnią córeczką na plaży w totalny upał, niestety malutka zasnęła i zanim rodzice spostrzegli, że dziecko nie reaguje na nic, było za późno na ratunek. Nie chcę Was, drogie Czytelniczki zniechęcić, chcę uczulić jak niewiele trzeba do tragedii!

Ostre słońce niesie przede wszystkim niebezpieczeństwo poparzeń skóry, które są nie tylko bolesne, ale również niebezpieczne dla maluszka. Oprócz kremu z wysokim filtrem (nie tylko dla maluchów!) i obowiązkowego nakrycia głowy, bazując na własnych doświadczeniach, aby plażowanie było zawsze udane, polecam również:

  • parawan – nad morzem często wieje intensywny wiatr, nie zawsze ciepły, który ma w zwyczaju wdzierać się wszędzie, i wcale nie tak łatwo jest się go pozbyć. Poza tym, co to za przyjemność trząść się z zimna na słoneczku 😉
  • parasol, lub specjalny namiot który ochroni szczególnie najmłodszych przed nadmiarem słońca
  • koce, leżaki, maty – bez tego ani rusz, piach potrafi być naprawdę bardzo rozgrzany!
  • zabawki– typu wiaderka, łopatki itd. ponieważ to nic miłego gdy znudzone dziecko szybko zaczyna marudzić
  • dużo picia – najlepiej woda mineralna, zero alkoholu
  • lekkie przekąski – niebezpiecznie jest wchodzić do wody z pełnym żołądkiem, a owoce czy batoniki musli stłumią głód, który szybko dopada nas na plaży
  • pieluchy do pływania – u mnie przydają się, gdyż w tym roku dla odmiany Bartek pokochał piach i brodzenie w morskiej wodzie 🙂
  • ubranka na zmianę, pampersy, chusteczki nawilżane – nie wiadomo, jaka niespodzianka nas spotka, więc lepiej nie biegać do ośrodka czy na stragan, by znaleźć coś czystego, lub ciepłego, gdyż nad morzem pogoda lubi się często zmieniać
  • specyfik na ugryzienia owadów
  • sól fizjologiczna – również z własnego doświadczenia wiem, jak szybko dziecko potrafi włożyć rączkę z piasku do oka
  • aparat – by uwiecznić bezcenne wspomnienia
  • męża/partnera/siostrę itp– którzy dopilnują latorośli w czasie gdy my będziemy przewracały się z pleców na brzuch, ciężko pracując nad wakacyjną opalenizną 😉
  • opaska na rączkę – z imieniem dziecka i numerem telefonu do opiekuna, gdyż plaże z reguły są przepełnione urlopowiczami, i gdyby dziecko niezauważenie od nas się oddaliło, taka opaska przyspieszy jego powrót pod naszą opiekę.
  • czystą wodę w butelce – by opłukać obsypaną piachem pupkę i genitalia, gdy dziecko nie jest chętne do zamoczenia się w chłodnej wodzie

To tyle, jeśli chodzi o moje podpowiedzi, co warto ze sobą mieć, aby spokojnie i bez stresu skorzystać z wypoczynku nad morzem, jeśli Drogie Mamy macie inne propozycje, zapraszam do dzielenia się nimi w komentarzach,  sezon na plażowanie w pełni 🙂

Źródło zdjęcia: Flickr
Subscribe
Powiadom o
guest

29 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Justyna Maj
12 lat temu

Artykuł idealny dla nas. Na kilka z powyższych punktów nie wpadłabym sama, dziękuję za podpowiedź. Jeszcze dziś sól fizjologiczna wyląduje w kosmetyczce żeby napewno jej nie zapomnieć 🙂

Magda Kupis
12 lat temu

ja di ubranek dodałabym jakąś bluzeczkę/ koszulę na krótki rękaw /bolerko żeby chronić ramionka i koniecznie coś na głowę – najlepiej z daszkiem/ rondem by chronić twarz 🙂

Jan Jakomski
12 lat temu

Szkoda że zapomnieliście o bardzo ważnym elemencie jakim jest ochrona oczy dziecka, mianowicie o okularkach słonecznych , najlepiej sprawdzonej Firmy.

Magda Kupis
12 lat temu
Reply to  Jan Jakomski

tu akurat zdania okulistów są podzielone

Barbara Heppa-Chudy
12 lat temu
Reply to  Magda Kupis

„Daszek czapki czy rondo kapelusza sprawią jedynie, że słońce nie będzie razić i oślepiać naszej pociechy, nie zatrzymają jednak promieniowania – przestrzega Renata Makuc, lekarz okulista – Intensywne działanie UV na delikatne oczy dziecka może w przyszłości prowadzić do zaćmy, zwyrodnienia plamki żółtej czy nawet zmian skórnych na powiekach. Dlatego też już od najwcześniejszych lat powinniśmy przyzwyczajać najmłodszych do noszenia okularów przeciwsłonecznych.”
źródło: http://zdrowie.wm.pl/65488,Chronmy-oczy-dzieci-przed-promieniowaniem-UV.html

Żaklina Kańczucka
12 lat temu
Reply to  Jan Jakomski

Nasza pani pediatra nie podziela zachwytu nad okularkami, inna rzecz, że dzieci nie zawsze przepadają za ozdobą na nosku. U mnie obowiązkiem jest na główce dziecka czapka z daszkiem.

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
12 lat temu
Reply to  Jan Jakomski

Moja mała niestety od razu by wyrzuciła okulary:(

Hanna Szczygieł
Hanna Szczygieł
12 lat temu

ja dodałabym jeszcze do puli must have – coś cienkiego do przykrycia śpiącego susła – cieniutkiego i przewiewnego, żeby mały plażowicz nie ugotował się w sosie własnym, ale żeby ochronić jego ciało przed słoneczkiem.

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
12 lat temu

zgadzam się:)

Aleksandra Greszczeszyn

Byliśmy zeszłym roku 1 dzień w Sopocie. Julka była zachwycona! Oczywiście nam cały ten dzień minął na pilnowaniu tej małej Rybki:) Ale wrażenia – bezcenne!

Sylwia Chojnowska
12 lat temu

Jesteśmy, można by powiedzieć, na świeżo po wakacjach nad morzem 🙂 (wróciliśmy 2 tyg. temu) Wzięliśmy na plażowanie prawie wszystko o czym napisałaś (oprócz soli fizjologicznej). Synek widząc ogrom piachu czuł się jak ryba w wodzie. Biegał na bosaka po nim jak szalony, zakopywał swoje i moje stopy. Budowaliśmy zamki z piachu i szukaliśmy muszelek. Zabawy było co nie miara.
Fajną sprawą jest także zabranie dmuchanego baseniku by w nim pluskał się maluch.Oszczędzamy mu w ten sposób mocnego ochlapania przez wbiegających z rozpędem do wody ludzi. Nie każdy, niestety uważa na małe dzieci.

Ania Stanczak
12 lat temu

nigdy nie brałam soli fizjologicznej ale faktycznie to niezły pomysł;) Amelka na szczęście uwielbia wode i piasek wiec cały dzień mogła by spędzić pluskając sie i stawiając babki. Ale nigdy sama zawsze z mamą lub Tatą;)) o tym wypadku nigdy nie słyszałam aż mam ciarki czy ona dostała jakiegoś udaru tak? Straszne……….

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
12 lat temu
Reply to  Ania Stanczak

ja po ostatnim „wypadku” w piaskownicy sól biorę prawie zawsze na plac zabaw:)

Ania Stanczak
12 lat temu

a ja zacznę 😉

Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
12 lat temu

My niestety w tym roku nie jedziemy nigdzie, a ja tak uwielbiam morze….

Marta Grzeszczak
Marta Grzeszczak
12 lat temu

Dziwne te dzieci co nie lubią dotykać stópkami piachu 🙂 U mnie odwrotny problem – Ulka jak tylko ściągnęła buty to już nie chciała włożyć z powrotem. W końcu machnęłam ręką i chodziła na bosaka. Po plaży, po ośrodku, po ulicy.. przez tydzień ani sekundę nie miała butków na sobie. Stopy oczywiście nie do domycia, ale dzieciństwo ma swoje prawa. Mała dzikuska, hehe 😉

Marta Ulińska
12 lat temu

Wszystkie rady bardzo cenne muszę zapamiętać no później 🙂

Joanna Pawlińska
Joanna Pawlińska
11 lat temu

Przyznam się szczerze, że nigdy nie wpadłam na opaskę z danymi na ręku i sól fizjologiczną. Genialne pomysły. Ja do opaski dopisałabym również adres kurortu, w którym aktualnie przebywamy.

Sylwia W-K
10 lat temu

Niedawno wróciliśmy z nad morza i w 100% się z Tobą zgodzę, że bezpieczeństwo dzieci najważniejsze. Warto dodać także, że opalanie dzieci jest niezdrowe. A każde przebyte poparzenie słoneczne w dzieciństwie zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory skóry.

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu
Reply to  Sylwia W-K

Bez dwóch zdań 🙂

August
9 lat temu

Brawo dla autora

Milena Kamińska
9 lat temu

Mamy ustalone rano wychodzimy w południe do domku na obiadek i sieste i po południu wychodzimy. Obowiązkowo krem 50tka okulary Czapka i jasny strój. Dużo dużo wody do picia

Milena Kamińska
9 lat temu

A u nas sobota spokojna rano porządki teraz nad rzeczka całą rodzinka na rybkach

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close