17 maja 2020

Łysol i Strusia. Lekcje Niegrzeczności – Marcin Wicha

Tytuł: Łysol i Strusia. Lekcje niegrzeczności
Autor: Marcin Wicha
Wydawnictwo: Mamania
Oprawa: twarda
Liczba stron: 228

Strusia to bardzo grzeczna dziewczynka, która niedawno zaczęła edukację w szkole. Jeśli komuś wydaje się, że ma bardzo dziwne imię, to śpieszę z wyjaśnieniem, że to (na szczęście) tylko przezwisko, którego dorobiła się już w przedszkolu. Wtedy właśnie pani powiedziała „To dziecko jest ciche jak trusia” i wszystkie dzieci zaczęły przezywać ją – Strusia.

Dziewczynka była niesamowicie grzeczna i zdolna, uczyła się pilnie, toteż dostawała bardzo dobre oceny oraz liczne pochwały i nagrody. Nic więc dziwnego, że koledzy z klasy za nią nie przepadali, ciągle wołając na nią „kujon i lizus!”.

Pomijając jednak ten drobny szczegół, pewnego dnia Strusia została wezwana wraz z rodzicami do gabinetu dyrektorki, która oświadczyła, że zgłosiła ich córkę do udziału w programie promocji grzeczności. Krótko mówiąc, do konkursu, który będzie trwał przez cały rok szkolny i w trakcie którego Strusi będą przyznawane punkty za dobre zachowanie lub odejmowane za złe. W tym celu pani dyrektor wręczyła dziewczynce tzw. grzecznościomierz i oznajmiła, że musi go cały czas nosić przy sobie.

Gdy wrócili do domu, Strusia poszła posłusznie odrabiać lekcje w swoim pokoju i wtedy niespodziewanie zjawił się u niej wielki kudłaty, a na dodatek gadający pies! Oznajmił, że nazywa się Łysol i jest trenerem niegrzeczności. Ratuje dzieci, które są tak potulne i kulturalne, że nie wychodzi im to na dobre.

Od tej pory Łysol ciągle towarzyszył Strusi, nawet w szkole, wciągając ją w różne przygody oraz mniej lub bardziej poważne tarapaty. Jak nietrudno się domyślić, za jego sprawą grzecznościomierz coraz częściej świecił na czerwono, dając znać, że dziewczynka nie zachowuje się poprawnie i odejmując jej za to karne punkty.

Jak to wpłynie na konkurs, do którego zgłosiła Strusię dyrektorka? Czy wszystkie dzieci dostaną grzecznościomierze? Łysol nie może do tego dopuścić, bo jak twierdzi: „ Z tego może być jakieś nieszczęście. Epidemia dobrych manier czy inna zaraza. Z armią grzecznych dzieci nawet ja sobie nie poradzę. Grzeczne dzieci są jak zombie.” 😉

Wyjście z takiej sytuacji jest tylko jedno (to znaczy według kudłatego bohatera) – trzeba znaleźć fabrykę grzecznościomierzy i wysadzić ją w powietrze. Co z tego wyniknie?

Łysol i Strusia to niewątpliwie znakomity duet – ona grzeczna, spokojna i poukładana, on przeciwnie, totalnie zakręcony, niesforny, zawsze mówiący to, co mu ślina na język przyniesie. Dzięki temu dialogi prowadzone z kudłatym psem są przezabawne i nierzadko zupełnie bez sensu – on mówi o jednym, jego rozmówca o drugim – ale mimo to, zawsze się jakoś dogadują, a czytelnik ma ubaw po pachy.

Serio, to co wyrabia i wygaduje Łysol, jest tak komiczne, że nie da się stłumić śmiechu i lekko chichotać pod nosem. Trzeba przyznać, że Marcin Wicha, autor książki, wykazał się sporym poczuciem humoru i pomysłowością, ponieważ sceny, jakie dzieją się w książce, są dość niezwykłe i fascynujące, idealnie wpisujące się w wyobraźnię i kreatywność dziecięcą.

Książka „Łysol i Strusia. Lekcje niegrzeczności” wydawnictwa Mamania, przypadła nam do gustu od pierwszych stron, właściwie już od wstępu autora, który uprzedza czytelników, że na początku tej opowieści główna bohaterka jest grzeczna, a potem coraz mniej i jeżeli komuś się to nie podoba, powinien czytać od końca. To zdanie sprawiło, że w mojej głowie od razu pojawiła się myśl – to będzie fajna lektura! I rzeczywiście tak było 😉

Zatem szczerze polecam Wam „Lekcje niegrzeczności”, a ja tymczasem pójdę sprawdzić, co jeszcze ciekawego wypuścił na rynek literacki Marcin Wicha…? 😉

 

Dziękuję wydawnictwu Mamania za przekazanie recenzenckiego egzemplarza książki.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close