Emocje 16 lutego 2014

Super(wo)man

Plany ambitne… gdyby stworzyć listę zadań, nie znaleźlibyście terminarza, który zdołałby ją pomieścić na swoich kartach… czyli kolejny dzień z życia mamy… 
Zakupy, gotowanie, karmienie, zmywanie, sprzątanie, praca, nauka, zabawy, spacery, prasowanie etc., etc. … Chyba wszystkie to znamy, czy istnieje jakiś inny „gatunek” na tym świecie zdolny wykonać setki czynności i zadań w ciągu jednego dnia? Nie! Tylko Mamusia. 

Czasem zastanawiam się, jak można mieć tyle zajęć i do tego długą listę „oczekujących”. Czy to ja jestem tak kiepskim organizatorem? I jak u licha radzą sobie z „tym wszystkim” mamy mające kilka par więcej nóg biegających po domu? Jednak, gdy wieczorem uda mi się znaleźć  chwilę na podsumowanie dnia, z uśmiechem stwierdzam, że takie „czarne” myśli rodzą się z powodu nieskończoności zadań jakie zaliczają się do kompetencji każdej mamy.

Dzień po dniu góra prania i prasowania rośnie niczym huba i nie wiedzieć czemu nie chce się odczepić?! Gdy tylko zniknie jedna (pranie) pojawia się druga (prasowanie) i niczym prawo naczyń połączonych jest nie do przezwyciężenia!
Matki to cudowne i trochę magiczne „zjawiska” przyrody – jaki inny człowiek ma tak barwne życie?

Chyba nikt, poza mamami nie jest w stanie wyobrazić sobie jak wiele „atrakcji” co dzień czeka za każdym rogiem. Gotowanie, zmywanie, pranie, sprzątanie, prasowanie, praca, spacer jeden, drugi… czytanie, rysowanie i wszelkie zabawy – a po nich znowu sprzątanie, do tego praca zawodowa, tu rachunki, tam poczta, całkiem po drodze na uczelnię, jeszcze tylko karmienie, noszenie, umyć rybce „domek”, a może dla relaksu jakaś drobna naprawa… oczywiście teoretycznie są do pracy dwie pary rąk – jednak teoria nie idzie w parze z praktyką…

– „Wróciłem, jestem zmęczony…”

 Ja za to wypoczęłam, potańczyłam trochę na rurze (od odkurzacza), wymoczyłam dłonie (w wiadrze) i smakowałam łakocie (gotując obiad), potem zajęłam się ćwiczeniem swego umysłu (pracując) ażeby pasował do ciała – pomyślałam, ale zachowałam to dla siebie, bo tylko mamy mogą to zrozumieć…

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Edyta Wilk
10 lat temu

A zapomniałaś o wSPAniałym odpoczynku z nosem przygniecionym ciężkimi Przygodami Mikołajka i kolanami dzieci wbijającymi się w twoje uda 😉 Generalnie te kopniaki dzieci są jak masaż antycellulitowy… SPA… po prostu spa ać… mi się chce 😉

Edyta Skrzydło
Edyta Skrzydło
10 lat temu

Witaj Super Mama 😀 na pocieszenie Też tak mam! jeszcze dodatkowo do wyszorowania klatka z chomikiem którego strach wziąć, bo bestia niemiłosiernie gryzie :-/ Ale co kocham ten stan! i wyjatkiem jest moj M który pomimo zmęczenia po pracy zawsze coś pomoże ogarnąć gdy czasu brakuje.

Budująca Mama
Budująca Mama
10 lat temu

No jest, jest co robić i zawsze będzie, jak już się ma tego bąbla w domu, to już nie ma szans na luźniejszy dzień 🙂 a najgorsze, kiedy mąż rzeczywiście chce pomóc, a wtedy Zofia stanowczo pokazuje, że nie ma ochoty spędzać czasu z nikim prócz mnie…

Desery 5 lutego 2014

Porcja zdrowia, czyli pomysł na szybki deser z brzoskwiniami

Znasz to uczucie kiedy masz ochotę na coś dobrego i dosłownie czujesz, że TO COŚ za Tobą chodzi?! Ja to znam doskonale 😉 I żeby daleko nie szukać, dopadło mnie dzisiaj!

Wzięłam się więc za pieczenie kruchego ciasta z malinami i jeżynami, ale że przepis nie jest mój, nie będę go tutaj wklejać. Zresztą nie o cieście chciałam Wam powiedzieć! Chodzi za mną coś dobrego i zdrowego. Opcja przygotowania zakłada – szybkość i łatwość oraz dostępność produktów – znaczy tego, co mam aktualnie w domu.

Robię krótki, acz dokładny rekonesans domowych zapasów i już wiem!

Brzoskwinie, to jest to, na co mam akurat ochotę!

A więc będzie deser z brzoskwiniami!

Składniki:

  • jogurt naturalny x 2 sztuki,
  • brzoskwinie w puszce,
  • herbatniki,
  • płatki żytnie i owsiane,
  • płatki migdałowe,
  • gorzka czekolada.

Sposób przygotowania jest banalny i opiera się jedynie na zblendowaniu brzoskwiń, a następnie zabawie w przekładanie poszczególnych warstw deseru.

Ja to zrobiłam tak

Na dno szklanki dałam jogurt (około 2 łyżki), następnie płatki owsiane oraz żytnie, znowu jogurt, mus brzoskwiniowy, pokruszone herbatniki, ponownie jogurt i mus……

W związku z tym, że użyłam wysokiej szklanki, zrobiłam dwa takie przekładańce.

Wierzch natomiast oprószyłam startą gorzką czekoladą i płatkami migdałowymi.

Gotowe!

Prawda, że szybkie i łatwe w przygotowaniu?!

Na koniec dodam jedynie, że wbrew pozorom deser nie jest słodki. Ale z założenia miał być raczej zdrowy (!), aniżeli przesłodzony.

Jeśli jednak Twoje kubki smakowe domagają się cukru, możesz oczywiście dodać go do jogurtu.

Smacznego!

deser

deser1

Zdjęcia: Fizinka

Subscribe
Powiadom o
guest

10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka Dziadura
Agnieszka Dziadura
10 lat temu

Chyba się wybiorę po brzoskwinie – wygląda bardzo apetycznie!

Mirella
Mirella
10 lat temu

To kiedy zapraszasz na te pyszności?

Fizinka
Fizinka
10 lat temu
Reply to  Mirella

Ja czy Magdalena?? 🙂

Mirella
Mirella
10 lat temu
Reply to  Fizinka

Ty oczywiście 😀

Magdalena Marczuk Romanowska
Magdalena Marczuk Romanowska
10 lat temu

Pyszności!!! Muszę koniecznie takie coś rodzince zaserwować;)

Fizinka
Fizinka
10 lat temu

Mojej rodzince takie pyszności baaardzo smakują 😉

Milena Kamińska
Milena Kamińska
10 lat temu

wygląda apetycznie, jednak nie lubię brzoskwini za to lubię ananasa , MOŻE ZROBIĘ MAŁĄ ZAMIANĘ

Fizinka
Fizinka
10 lat temu

Pewnie! Brzoskwinie to tylko moja propozycja, ale spokojnie można je zamieniać na inne owoce 😉

Fizinka
Fizinka
10 lat temu

Brzoskwinie to tylko moja propozycja, spokojnie można je zamienić na inne owoce 😉

Emocje 2 lutego 2014

Cześć, mam na imię Marysia i biję moje dzieci

Co Wy na to, że nowo poznana osoba, matka z dwójką dzieci pod pachą, przedstawia się w ten sposób? Niemożliwe? Pewnie nie, bo przecież kto o zdrowych zmysłach przyzna się, że bije swoje pociechy, z reguły bezbronne dzieciaki. Albo baba głupia albo bezczelna albo zmyśla. Ja na pewno nie zaczynam od tego rozmowy, choć gdy się ktoś mnie zapyta, czy biję moje dzieci, odpowiem – nie, lecz kiedyś zdarzyło mi się dać klapsa.

I to pewnie nie tylko mi. Poprawność polityczna narzuca odpowiedź “klaps jest zły, nie biję swojego dziecka”. Ja w wielu przypadkach wyczuwam tu hipokryzję. Dobrze jest gdy faktycznie rodzic stosuje się do hasła “kocham, nie biję”, ale gorzej gdy tylko ktoś tak mówi a w czterech ścianach to wygląda zgoła inaczej.

Otóż to, nie biję, choć w ostateczności padł  klaps (tak, wiem, już słyszę gdzieś w tle “co za różnica”). Było to bardziej efektem złości, bezsilności czy rozpaczy. Z pewnością nie napawało mnie to dumą.

Szczęśliwie nie mam takiej potrzeby żeby na co dzień karać w ten sposób moje dzieci. Choć może powinnam zaznaczyć – moje starsze dziecko, bo niemowlęcia uderzeniem nie mogłabym “poczęstować”. Zresztą klaps nigdy nie miał na celu zadać bólu, ale otrzeźwić młodego gdy ostro przegiął ze swoim zachowaniem. Otrzeźwić – nie upokorzyć czy fizycznie niszczyć. Nie powinnam się wypowiadać w cudzym imieniu, ale nie tylko ja rozgraniczam to w ten sposób.

W pierwszej kolejności stosuję w wychowywaniu dzieci “pokojowe” metody, rodem z programów o super niani. I cieszę się, że działają, bo głowa mnie o to nie boli co mam dalej robić, jak działać, gdy nie starcza mi sił, pomysłów czy żelaznej konsekwencji w zaprowadzaniu ładu i składu u syna. Wolę tłumaczyć, ale gdy to zawiedzie, zdarza mi się podnieść głos, a nawet uderzyć po ręku gdy ten, mimo moich próśb i innych środków zaradczych, po raz milionowy wyciąga rękę tam gdzie nie powinien – np. w stronę odkręconego palnika z ogniem.

Niestety, tragiczne historie dzieci, które mało nie spaliły się od podpalenia flanelowej piżamy, usprawiedliwiają w moich oczach strzał po ręku, bo jeśli nie po dobroci i w tłumaczeniu, to może tak dziecko “jak nie zrozumie to zapamięta”. I nie uwierzę, że tylko mi się taka sytuacja zdarzyła, a reszta rodziców jest absolutnie na “NIE” i nigdy czegoś takiego nie zrobiła.

Sadystyczne podejście? Nie wydaje mi się. Wyraźnie rozgraniczam klaps od bicia, tym łatwiej, że w dzieciństwie nie raz ojciec skórę sprał więc wiem, na czym to polega. Mówi się, że dupa nie szklanka, nie pęknie, co potwierdza moje doświadczenie. I może taka nauka nie należała do najprzyjemniejszych, jednak była skuteczna, drugi raz tych samych błędów nie popełniłam. Nasi rodzice nie mieli wątpliwości jak wychowywać dzieci, zresztą wtedy większy szacunek był i dla zasad i dla człowieka. Rodziców moich kocham i podziwiam za to, że dali sobie z nami radę, a my wyrosłyśmy na przyzwoitych ludzi. Nie została mi trauma z dzieciństwa, nie noszę na ciele ani na duszy śladów ojcowskiego paska, nie jestem wypaczona ani zaprogramowana na agresję względem moich dzieci.

Mam też świadomość że klaps jest karalny, choć osobiście wolę, aby państwo nie ingerowało w wybrane przeze mnie metody wychowawcze, tak, że za chwilę nie będę mogła podnieść głosu na dziecko. Co więcej uważam, że to nie stosowanie klapsa daje przyzwolenie na bicie i tworzenie patologii, ale spaczona psychika człowieka.

Żeby była jasność sytuacji, nie namawiam do dawania klapsów ani stosowania przemocy, sama trzymam się od tego jak najdalej mogę, ale zwyczajnie i po ludzku rozumiem, że błędy a nawet ten nieszczęsny klaps każdemu rodzicowi mogą się przydarzyć. Najważniejsze żeby każdy z tego odpowiednie wnioski wyciągnął. Rodzic powinien sam sobie odpowiedzieć jak chce dziecko wychowywać, i robić to tak, aby móc uczciwie spojrzeć dziecku prosto w oczy z pewnością, że zrobiło się wszystko, żeby było szczęśliwe. Bez przegięcia w jedną czy drugą stronę.

Subscribe
Powiadom o
guest

31 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Edyta Wilk
10 lat temu

Mam na imię Edyta i moja córka kiedyś dostała klapsa. Tak wyszłam z siebie i stanęłam obok. Co mnie zaskoczyło? Ja tej sytuacji już nie pamiętam dokładnie, ale dzieci pamiętają. Kiedyś wkurzyłam się na Młodszą i Starsza powiedziała: Mamo nie będziesz jej biła? Mi się gorąco zrobiło… Jeden klaps… To dla moich dzieci oznacza bicie! Uderzenie w pupę. Z jednej strony sobie pomyślałam: Dziewczyny wy nie wiecie w ogóle co to znaczy bicie. Z drugiej… Jeju nigdy więcej. Matko policz do dziesięciu lub grzmotnij kubkiem o podłogę. Jak one wszystko pamiętają!!!! Jednak dokładnie rozumiem rodzica, w którym się czasem zagotuje.… Czytaj więcej »

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu
Reply to  Edyta Wilk

Ja to co robię gdy się we mnie gotuję, to wychodzę z pokoju, po prostu obracam się napięcie i Auf Wiedersehen! Swoją drogą, nie raz gdy słucham starszych ludzi, pojawia się aprobata nawet nie dla klapsa, ale ogólnie dla bicia, jako środka wychowawczego. Nie dziwię się specjalnie, bo dzieciaki teraz są niemiłosiernie rozpuszczane, a kilkadziesiąt lat temu podobne zachowanie czy brak szacunku wobec starszych byłby nie do pomyślenia. I nie było poradników jak wychowywać, żeby nie krzywdzić dzieci.

Edyta Wilk
10 lat temu

Ja krzyczę. Po prostu wydaje z siebie głośne aaaaaaaaaaa i wtedy Młode wiedzą, że przegięły. Zaczynają mnie przytulać i często gęsto powiedzą coś takiego, że wybucham śmiechem. Wyczaiły to i teraz same starają się mnie rozśmieszyć. Trudno nie mieć nerwów.Trudno je opanować, ale w sumie da się. Jestem chronicznie przemęczona i to mnie dobija. Mam dzieci wstające z kurami a chodzące spać koło północy, wiecznie gadające, śpiewające i skaczące i czasem chciałabym wyjąć na chwilę z nich baterie 😉 Nie da się. Czasem takie aaaaaaaaaaaa pozwala się wyładować. A klaps jest niedobry. Przemoc wobec kogokolwiek jest niepoprawna politycznie… Niemniej nie… Czytaj więcej »

mamazpowolania.blogspot.com
mamazpowolania.blogspot.com
10 lat temu

A ja nie rozumiem i mam nadzieję nigdy nie zrozumieć jak można dać klapsa. Patrzę na swoją córkę i widzę bezbronne, zależne ode mnie cudne stworzenie. Nie wymagam od niej bezwzględnego posłuszeństwa, zdaję sobie sprawę, że jest odrębną jednostką, ma swój charakter, temperament, emocje, szanuję jej odmienne zdanie. Jeszcze nie zdarzyło mi się podnieść na nią krzyku, ale nie zarzekam się że to się kiedyś nie stanie, jednak musiałaby to być faktycznie krytyczna sytuacja np. zagrożenia jej bezpieczeństwa. Nie wychowuję córki bezstresowo, ale po prostu nie umiem sobie wyobrazić, że mogłabym ukarać ją cieleśnie.

Józek
Józek
10 lat temu

Zaloze sie ze twoje dziecko ma ponizej 2lat? Pamietam jak sasiadki obgadujac inna wyrazily dezaprobate w stosunku do jej krzykow na dziecko. Dzis jedna z nich robi to znacznie glosniej… Moral z tego taki, ze z wiekiem dziecka zmenimy poglady…

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu
Reply to  Józek

Oj, święte słowa, dopóki człowiek sam tego nie przerobi, to nie specjalnie ma pojęcie o czym mówi.

Aneta Flow
Aneta Flow
10 lat temu
Reply to  Józek

Zgadzam sie!

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu

Mam gorącą nadzieję, że wytrwa w tym Pani, bo ja przyznam zarzekałam się e nigdy mi się to nie zdarzy, niestety, w jednej sekundzie to nigdy przestało istnieć. A proszę mi wierzyć, dzieci kocham miłością nie do zdarcia.

Jagoda Polak-Wątor
Jagoda Polak-Wątor
10 lat temu

Dokładnie wiem o czym napisałaś. Zanim mój synek się urodził wiedzieliśmy, że nie będziemy stosować kar cielesnych. Synek ma teraz 3,5 roku i przyznaje sie, że zdarzyło mi się dać klapsa czy trącić w rączke. Był to wynik mojej bezradności braku sił i zmęczenia. Synek bardzo lubi testować moja wytrzymałość i wymyśla różne psoty. Kiedy jednak coś co robi w jaki kolwiek sposób zagraża jego zdrowiu i życiu np. odkręcanie kurka z gazem etc wybucham krzykiem. Jest to chwila moment. Zaraz już spokojnie staram sie mu wyjaśnić, że tak nie wolno i dlaczego ale w pierwszej chwili reaguje krzykiem. Zawsze… Czytaj więcej »

Arhuna
Arhuna
10 lat temu

Kiedyś byłam niania dwójki urwipolciow. Zawsze przysiegalam, że nie będę używała przemocy, ale przy nich dostałam na to zielone światło od ich szwajcarskiej matki- bo, jak ona twierdziła, czasem inaczej się nie da. I co? Raz jeden mialam sytuację, gdy Młody o mało nie wyskoczył na ulice. Biegnąc do niego chwycilam go za rękę tak, że został ślad na nadgarstku. Miał później ogromne pretensje, że to bolało, ale ja się wówczas bardzo przestraszylam. Oczywiście musiałam tak zrobić, ale też byłam o krok od wytarmoszenia go- właśnie z bezsilności i strachu. Probl em pojawia się, gdy przekroczymy pewną granicę. Na trzylatka… Czytaj więcej »

Milena Kamińska
Milena Kamińska
10 lat temu

ja stosuje kilka metod aby poradzić sobie z moimi urwisami np. tabela z buźkami, karny kącik ale mimo to zdarzyły się sytuacje gdzie klaps zawitał, później tego bardzo żałowałam, staram sie rozmawiać i tłumaczyć,

Aneta Zaręba- Maksymiuk
Aneta Zaręba- Maksymiuk
10 lat temu

W sumie psychologowie twierdzą, że krzyk jest znacznie gorszy niż inne kary dla dzieci bo wywołuje lęk i poczucie winy wiec nie ma złotego środka niestety. Myślę, że każdy sam powinienwybrać metodę wychowawczą a potem ponosić jej konsekwencje i nie oceniać wyborów innych.

Dave
Dave
10 lat temu

Ja się przyznam, że raz klapsnęłam delikatnie córkę i miałam takie wyrzuty sumienia, że coś okropnego. Przysięgłam sobie nigdy więcej, niech mnie ręka boża strzeże. Ale czy ustrzeże??? Tego nie wiem. Aktualnie dzieci dają mi tak popalić, że czasem ręka aż świerzbi. Biorę wtedy dwa głębokie wdechy i próbuję innych metod. Póki co to maluch, bo mają 3 i 1 rok, więc też to inaczej postrzegam. Wszystko pokaże czas. Mi w dzieciństwie udało się zaliczyć kilka ” ręcznych tłumaczeń” i co żyję, nie mam traumy. Nie mniej jednak chciałabym, aby moje skarby nie przyprawiały mnie o takie myśli.

Aneta Flow
Aneta Flow
10 lat temu

Nie zdarzyło mi się jeszcze, ale nie zamierzam dopuścić do sytuacji, w której moje dziecko narazi swoje życie, ponieważ nie będzie zdawało sobie sprawy z powagi sytuacji. Są zdarzenia, gdy nie ma czasu na tłumaczenie i nadzieję, że dziecko zrozumiało. Zresztą – każde dziecko jest inne: jedno dostaje klapsy codziennie i ma to gdzieś, dla innego już podniesiony głos jest traumą. Nie istnieje jeden przepis na wychowanie, bo dzieci to indywidualne jednostki i nie powinno się ich wrzucać do jednego wora. P.S.Komentarze pokazują, ze polskie prawo jest beznadziejne. Klapsy są wszędzie i karać za nie wybiórczo to hipokryzja.

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu
Reply to  Aneta Flow

P.S.Komentarze pokazują, ze polskie prawo jest beznadziejne. Klapsy są wszędzie i karać za nie wybiórczo to hipokryzja.” Zgadza się ! Państwo zamiast nakładać kary za klapsa, powinno ułatwić rodzicom wychowywanie, np łatwiejszy dostęp do psychologa dziecięcego, a może nawet komu trzeba wizyty wspomagające rodzinę nie tylko gdy stanie się już coś złego, albo rodzic się zagalopuje i z jednego klapsa, wychodzi dzień w dzień bicie. Ja czekałam 3 miesiące na wizytę u psychologa dziecięcego, to była inicjatywa moja i męża, żeby indywidualnie otrzymać wskazówki jak omijać błędy w wychowaniu syna, bo trzeba przyznać, że niezły aparat z niego. A jak… Czytaj więcej »

anna
anna
9 lat temu

Tak…właśnie wczoraj: swieza sytuacja, mlody trzylatek mój takie robił fochy na ulicy,że po prostu podnioslam glos i powiedziałam: albo sie uspokoisz, albo idziemy do domu!! W tym momencie obce babsko starszyło mnie policją,ze SIĘ ZNECAM NAD DZIECKIEM!!Tylko jakby dziecko wpadło pod samochód to byłyby komentarze: a gdzie matka była???Co za kraj…

Żaklina Kańczucka
9 lat temu
Reply to  anna

dobrze że ludzie reagują, ale żal tylko że w sytuacjach gdzie nie jest to konieczne, a tam gdzie się dzieje dramat „nikt nic nie wie”

Ktystyna
Ktystyna
9 lat temu

Usprawiedliwianie klapsa tym, że jest lekki albo ratujący życie jest debilizmem. Klapsy, szturchnięcia, delikatne klapsy w pupę – tak muśnięcie motylka – taki maluni klaps, że go w sumie nie było – kogo Wy oszukujecie?! Bzdury! Nie możesz się opanować przed użyciem siły wobec osoby (powtarzam OSOBY) słabszej od Ciebie – to nie miej dzieci! Gdyby tak mąż większy i silniejszy dał Ci lekkiego klapsa albo pacnął po rączce bo nie chcesz siedzieć spokojnie to też by było usprawiedliwione? Banda głupich bab krzywdzących swoje dzieci i dorabiających do tego bzdurne teorie.

Beata Grudzień
9 lat temu

Jestesmy kobietami, matkami i nami też rządzą emocje. Zadna z nas na zimno nie planuje bicia – lecz działamy odruchowo, impulsywnie w strachu . Potem nam głupio moze zalujemy ale nir jestesmy maszynami doskonałymi.

Dorota Grześ
9 lat temu

mnie też się zdarzyło, trudno… teraz już nie

Renata Wojtysiak
9 lat temu

Nigdy nie uderzyłam (czyt. nie dałam klapsa, jak kto woli). Nie ma takiej siły, która mnie do tego skłoni. Złoszczę się, fochem rzucę, dam karę. Ale nie uderzyłam i nie uderzę.

Anna Pasieka
9 lat temu

Moj syn 3 lata jak tylko podniose glos mowi mamo nie badz na mnie zla. Zdarzylo mi sie pociagnac mocniej za reke czy szturchnac. Ale staram sie panowac nad soba. Potem przepraszam i tlumacze ze kazdy czasami ma prawo sie zdenerwowac. Mysle ze trzeba z dzieckiem rozmawiac o uczuciach.

wierna czytelniczka
wierna czytelniczka
8 lat temu

Nigdy nie pisałam, ale czytam, edukuje się, szkole w dziecinie współczesnego wychowania . Powiem od siebie ,ze dzieciństwo odebrałam karne, dyscyplina fizyczna miała nieodzowne swoe miejsce , był rygor, był dryl, była musztra, były klapsy, były porcje pasem, oczywiście to wszystkow ramach kary za zle sprawunki, za brak posłuchu, za bunt itd…. Jestem bardzo twardą osoba, psychicznie , ale impulsywną szybko wytrącające mnie z równowagi, powsiagliwą w okazywaniu troski, czulosci. Mój mąż sprowazda mnie na tą dobrą strone, okazuje u milosc,, czulosc, troske choć kiedyś przychodizlo mi to z trudem. ‘ Poznałam męza jak był samotnym ojcem, ja nigdy nie… Czytaj więcej »

Alicja B.
Alicja B.
8 lat temu

A ja tak nie uważam. Jak będziesz bić dziecko to nie zyskasz jego szacunku, tylko będzie się Ciebie bało, a w przyszłości wypomni wszystkie doznane krzywdy.\Poza tym bicie dzieci jest zabronione w konstytucji RP. To jest znęcanie się nad słabszymi !

Magdalena Jankowska
Magdalena Jankowska
7 lat temu

Wreszcie tekst – dość stary wprawdzie – który nie demonizuje tematu bicia dzieci bądź sławetnych klapsów. Nie to, bym była zwolenniczką tej metody wychowawczej. Wszelkie publikacje, zachęcające do przyznania racji jednej stronie, uznania jej za jedynie słuszną – napełniają mnie jednak po prostu ogromnym niepokojem. Tym większym, jeżeli jako argument podaje się wprowadzoną/obowiązującą ustawę. Komentarze takie jak pewnej mamy na FB, że z łezką w oku wspominać będzie dzień czy też dni, gdy dziecięciu po raz trzeci spadła szklanka soku na ziemię albo gdy pocięło spodnie nożyczkami – zakrawają dla mnie na jakiś fanatyzm. W takich sytuacjach mam zwyczaj pytać:… Czytaj więcej »

Ewelina
Ewelina
5 lat temu

W większości komentarzy rodzice skupiają się na sobie. Rodzic poniesie konsekwencje swoich metod, ok, ale głównym beneficjentem błędów wychowawczych zawsze jest dziecko. Nic dziwnego, że większość z rodziców usprawiedliwia klapsy, skoro sama była bita, ale chyba czas najwyższy to przerwać i nauczyć się w to miejsce innych, skutecznych metod. Rozumiem, że rodzic może nie być kompetentny, może nie umieć używa innych metod niż klaps, czy metod radzenia sobie se stresem, bo bicie to efekt emocji rodzica, nie zachowania dziecka. Za własne emocje odpowiada rodzic, nie dziecko. Na początek warto wziąć za nie odpowiedzialność. Choć oczywiście usprawiedliwienia można mnożyć. Do bycia… Czytaj więcej »

kamila komar
kamila komar
5 lat temu

Przykro mi, że była Pani bita w dzieciństwie. Pani ojciec źle postępował i nie można tego usprawiedliwiać. Czy to pomogło w wychowaniu Pani na dobrego człowieka? Moim zdaniem dzieci można wychować na dobrych ludzi bez bicia. Pani ojciec był widocznie słaby i nie potrafił inaczej. Przykro mi z tego powodu. Rozumiem Pani stanowisko tylko dlatego, że sama byłam bitym dzieckiem i jeszcze 10 lat temu gdy miałam 20+ lat i nie miałam dzieci tak jak Pani uważałam w swoich teoretycznych rozważaniach. Teraz kiedy mam własne dziecko obiecałam sobie, że nigdy go nie uderzę i znajdę w sobie siłę by iść… Czytaj więcej »

Iga
Iga
4 lat temu

ga Miłek Pani która to napisała szuka usilnie usprawiedliwienia na swoje zachowanie, na przemoc , którą zastosowała wobec dziecka Była bita i powiela ten sam schemta, wyniosła go z domu. Jej rodzice nie widzieli nic w tym złego więc i ona sama nie widzi. Klaps to przemoc! Klaps jest biciem i nie ma tu miejsca na usprawiedliwienia!

Skrzat
Skrzat
4 lat temu

Rodzice mnie nigdy nie uderzyli. Przynajmniej nie pamiętam. Jako młoda dziewczyna stanowczo twierdziłam, że bicie, klaspy i inne cielesne reprymendy wnoszą samo zło do rodziny. Kiedy sama jestem matką, nabrałam innych doświadczeń. Często wychodzę z siebie i ,,trzepnę w łapkę” czy dam klapsa w sytuacji krytycznej. Nie promuję takich zachowań, jednak po latach widzę, że życie weryfikuje nasze poglądy.

Katarzyna
Katarzyna
3 lat temu

Ja mam swoje zdanie dość zdecydowane w tej sprawie.Uważam, że żadne bicie czyli klapsy też ani krzyczenie nie jest dobre dla dziecka. Jestem o tym przekonana. Praktyka jest niestety taka, że krzyczę i dzisiaj walnęłam córkę trzy razy płaszczem przeciwdeszczowym, w który się zawinęła. Przestraszyłam się, że się udusi, a oprócz tego… byłam cholernie zmęczona, głodna, bo zabrakło nam do pierwszego i jeszcze nie wydobrzałam po tym doświadczeniu. Jak miałam jedno dziecko, a trwało to 14 miesięcy, to nawet na nie krzyczałam i nigdy nie uderzyłam. Ale dwójka dzieci rok po roku to już zupełnie inne nerwy. Do tego różne… Czytaj więcej »

Anna
Anna
2 lat temu

Patologia. Tyle w temacie. Jak jest się tak głupim, że nie umie się powstrzymać dziecka przed dotknięciem palnika inaczej niż biciem po rękach, to jest się patologią. I nie, nie wyrosła Pani na przyzwoitego człowieka. Przyzwoici, cywilizowani ludzie nie stosują przemocy.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close