No i stało się 🙂 Właśnie zakupiłam mały zestaw pieluch EKO wielorazowych – jako urodzony leń, a przez to często ignorant różnych modnych rozwiązań poniekąd sama się sobie dziwię. Bynajmniej nie kierowały mną pobudki czysto EKOlogiczne, raczej EKOnomiczne.
No, ale zobaczymy co przyniesie lepsze jutro – zawsze zajmowałam stanowisko dyżurnego sceptyka w kwestii pieluch wielorazowych, teraz z pewną dozą niepewności, nie mogę się ich doczekać. Oczywiście nie była to spontaniczna decyzja, a raczej poparta głębokim zwiadem.
Pozwólcie, że teraz i Was zabiorę na ten pieluchowy rekonesans…
Do wyboru do koloru…
Na rynku jest dostępnych kilka opcji do wyboru:
Pieluchy AIO, czyli ALL IN ONE (wszystko w jednym) i SIO, czyli SNAP IN ONE (zepnij w jedno). To najszybsze rozwiązanie, nie różnią się niczym w obsłudze od tradycyjnej dziś jednorazówki – AIO to kompletna pieluszka, wszystko jest razem zszyte. Ich minusem jest niewątpliwie cena i czas schnięcia. Jeśli zdecydujecie się na tę wersję będziecie ich potrzebować więcej. SIO natomiast jest swego rodzajem kompromisem – tutaj niby razem, a jednak osobno – czyli wkładka pieluszki pochłaniająca prezenty naszej pociechy jest zapinana na napy (zatrzaski) czyli można zmienić wkłady, a do prania wszystko rozpiąć, co niewątpliwie skróci czas schnięcia.
Pieluchy formowane – przypominają również tradycyjne jednorazówki swoją formą (zapinane na zatrzaski, rzepy lub wiązane) na taka pieluszkę należy jeszcze nałożyć Otulacz, chroniący resztę świata przed zamoczeniem.
Pieluchy składane – to tradycyjne formy pieluszek tetrowych, bawełnianych, muślinowych, flanelowych i nieco bardziej przychylne zapracowanym prefold – czyli pieluszki fabrycznie złożone i przeszyte – jednym słowem przygotowane do szybkiego użycia. Po założeniu i zapięciu takiej tradycyjnej pieluszki (jakże dobrze poznanej niegdyś przez nasze mamine pupy) należy założyć jeszcze Otulacz.
Otulacze – to zewnętrzną warstwa dla pieluszek formowanych i składanych, jak już wcześniej pisałam, chroniący resztę świata przed zamoczeniem. Jednak dzisiejszym otulaczom, daleko do starych ceratowych „majciochów”. Współczesne eko – pieluchy są wykonane z materiałów przepuszczających powietrze.
Oraz wersja, którą ja wybrałam (mi wydaje się być rozwiązaniem idealnym i dla dziecka i dla mamy i dla portfela tatusia) Kieszonki. Te pieluszki również jak ich poprzedniczki wyglądają i zakłada się je jak jednorazówki. Zapinane na zatrzaski lub rzepy, dostępne zarówno w rozmiarach jak i w wersji one-size (NA CAŁY OKRES PIELUCHOWANIA) One-size mają ogromną zaletę! Mianowicie z przodu pieluszki oprócz zapięcia znajdują się napy do regulacji rozmiaru pieluszki! Do pieluszki zazwyczaj w komplecie są wkłady (oczywiście też do wyboru do koloru! Bawełniane, bambusowe, z mikrofibry lub z konopii). Wkłady wkładamy albo w kieszonkę ( pieluszka z tyłu ma „dziurkę miedzy 2 warstwami) albo kładziemy na pieluszce czyli bezpośrednio pod pupę lub używamy 2 wkładów na raz: jedna w kieszonce druga na wierzchu (wersja podwójnego bezpieczeństwa na wyjścia, na noc lub po prostu dla szczodrych maluchów). OLBRZYMIM plusem tego rodzaju pieluszek jest to, że nie musimy za każdym razem wymieniać całej pieluszki, jeśli pielucha nie została „przesiusiana” lub gorzej, wystarczy dać czystą wkładkę!
A więc reasumując : potrzeba mniej pieluch, a więcej wkładów i szybciej schną jako oddzielne części! (są też TAŃSZE) I bardzo ważna informacja – pierwsze pieluszki które kupiłam miały w środku frotke – to kompletnie się nie sprawdziło! Zwróćcie uwagę czy środek pieluszki wykonany jest z MIKROPOLARKU – wtedy wkładka zawsze ląduje w środku a mimo to, nie trzeba zmieniać całej pieluszki – mikropolarek odciąga wilgoć od pupy (uczucie suchości jak w jednorazówkach), dzięki czemu również wystarczy zmienić sam wkład jeśli pieluszka nie jest zabrudzona!
Wszystkie pieluszki wykonane są prawie w technologii ekologiczno – kosmicznej! Nie przepuszczają wilgoci, natomiast zapewniają cyrkulację powietrza co sprzyja zdrowej pupie (bo czerwony już dawno wyszedł z mody :-P)
Kochany „Pamiętniczku”…
Dziś drugi dzień naszej przygody z „krowią pupką” (jedna z naszych pieluszek jest pięknego krowiego wzoru).
Wnioski:
- Moje dziecko jest DZIWNE – po ponad roku suchej pupy, nie przejmuje się bynajmniej mokrą pieluchą, za to ja bardzo 😛 – biegam i sprawdzam,
- Pieluchy są w porządku i nie przeciekają,
- Trafiła nam się nieplanowana kupa – a po praniu wbrew powszechnym salwom radości EKOludków – u nas została plama na wkładzie (w wielu miejscach miałam okazję naczytać się o tym jak to wszystko się spiera), ale faktycznie po kilku praniach jednak zniknęła,
- Sześć wkładów które mamy – to za mało, żeby uzbierać „na pralkę”,
- Faktycznie pupa się wietrzy – nie używam kremów (zgodnie z zaleceniami), a pupka nie jest jakoś szczególnie zaczerwieniona.
I co dalej…czyli krótkie podsumowanie.
Minął prawie miesiąc od początku naszej wielorazowej przygody. Można powiedzieć, że koło się właśnie zamyka… przeglądam oferty sklepów internetowych… zgadłyście… CHCĘ WIĘCEJ! Szukam wkładów i nowych kolorowych kieszonek 🙂 – to co mamy, to zdecydowanie za mało, żeby przestawić się na wielorazówki – jednak zdrowo rozsądkowo „jednorazówki” na pewno zostaną u nas na noc i na „gościnne występy”.
Jednak przyznam się Wam, że chyba nie wybrałabym tej opcji przy noworodku – ilość kup pierwszego miesiąca jest dla mnie zatrważająca :)… ale jak plotki głoszą 🙂 „Nie mów hop…”
Ps.: Zdradzę Wam, że druga partia okazała się hitem wszechczasów! Mikropolarek, mikropolarek i jeszcze raz mikropolarek w środku – pupa sucha, dziecko zadowolone, mama zachwycona! I schnie jak błyskawica!
Zakładam kapcie. sama je noszę i bez jest mi zimno w stopy – szczególnie na kuchennych czy łazienkowy płytkach. jeśli ktoś ma ogrzewanie podłogowe – na pewno nie ma dla niego różnicy, ale przy zwykłym ogrzewaniu podłogę trudno ogrzać. Hartowanie?… Jakoś sceptyczna jestem względem tej metody… Nie przegrzewam Julki – dopasowuję jej ubranko do pogody, ale uważam, że o nóżki powinno się dbać właśnie zakładając kapcie, a nie ich nie zakładając:)
Jak to człowiek zmienia poglady hihi. Moje trzecue dziecko chodzi bez kapci 🙂
Ja jestem zwolennikiem trendu „fizjoterapeutów” nie staromodnych ortopedycznych „klocków”. W myśl zasady: narząd ruchu rozwija się w ruchu! Jednak z medycznego punktu widzenia, nie mogę się zgodzić z Autorką: Boso=zdrowo? Owszem ale tylko po naturalnej powierzchni trawie,piasku. Bóg wprawdzie stworzył nas bez kapci- jednak stwarzając nas nie przewidział betonu i innych twardych, nie modelujących się pod naciskiem ludzkiej stopy powierzchni! Boso to niedobrze, szczególnie w ważnej profilaktyce płaskostopia i wad postawy. To czy coś amortyzuje nasze stopy wpływa na nasz kręgosłup. kapcie owszem ale starannie wybrane, najważniejsza jest podeszwa- powinna łatwo zginać się w okolicy paluszków. Twarde sztywne ortopedyczne buciorki-… Czytaj więcej »
W domku synek chodzi na zmianę w skarpetkach i kapciach z elastyczną podeszwą i profilowaną wkładką. Starannie je wybrałam by spełniały wszystkie wymogi. Kupiłam je dlatego by stopa synka już od początku prawidłowo się kształtowała i by zminimalizować w przyszłości płaskostopie i wady budowy.
Czy może Pani dokładniej zapisać jamie to kapcie? Nazwa,cena itd.?
W naszym domu też nie uznaje się kapci. Cała nasza trójka – ja, tatuś i Misiek, chodzimy boso 🙂
Ja noszę kapie, ale jakoś tak z przyzwyczajenia. Nie wyobrażam sobie chodzić boso;-) Moja córka też nosi buciki w domu. Myślę jednak, że dzięki sztywnym bucikom szybciej nauczyła się chodzić.
Zdania na temat nauki chodzenia są podzielone. Jeszcze niedawno nie wyobrażano sobie, aby dziecko stawiało pierwsze kroki całkiem boso, bo stópki są jeszcze wiotkie i obawiano się, że mogą się wykrzywiać, źle kształtować. Ja uważam, że jest w tym sporo racji. mam nawet przykład takiego zwyrodnienia w rodzinie. Nie należy oczywiście przesadzać w drugą stronę – kapcie nie musza przypominać butów ortopedycznych – ale jednak jakieś usztywnienie piętki moim zdaniem jest wskazane. Jak znam życie za jakiś czas naukowcy znowu stwierdzą coś innego, a gro mam ślepo pójdzie z ich odkryciami… Trzeba być jednak trochę sceptyczną wobec tych „nowinek”, bo… Czytaj więcej »
U nas nosi się kapcie 🙂 Nie lubię chodzić boso, chyba że latem w ogródku albo na plaży, ale to już inna historia 🙂
Aleks nosi w domu Crocsy – guru Zawitkowski polecał, więc spróbowałam – pierwsze były bardzo malutkie 😉 i jestem nadal bardzo za. Plusem crocsów jest też to, że dziecko samo szybciutko i sprawnie potrafi je założyć 🙂
Zgadzam się z Tobą, Basiu. Boso – owszem, ale po piasku czy trawie. Od dzieciństwa uwielbiam czuć pod stopami ciepło piasku czy trawy, ale zimne płytki to już niekoniecznie… i dziecku też nie funduję takich „przyjemności”:) Oczywiście nie robię tragedii, jeśli zrzuca kapcie i ma akurat ochotę pochodzić na skarpetkach, ale kapcie w domu są i szczególnie jesienią i zimą staramy się jednak je nosić.
Cała nasza trójka chodzi boso, albo raczej w skarpetkach;). W kuchni mamy płytki, ogólnie jestem zwolenniczką paneli wiec dywanów u mnie mało, służa raczej za ozdobę. Jest nam tak wygodnie:). Syn ma pantofle, ale służą mu jako garaż dla samochodów, od poczatku nie chodził po domu w obuwiu i najzwyczajniej mu ono nie potrzebne.
Do nauki chodzenia również nie zakładałam bucików i szybko załapał bez żadnych problemów:)
Moje dzieciaki chodzą boso (w skarpetach), bo lubią i tak im najwygodniej. Zresztą jestem zdania, że nie będę na siłę odziewała ich w sztywne czy sztuczne buty. Nawet najlepsze obuwie to jakaś ingerencja w rozwój stopy. Córeczka chodziła samodzielnie w wieku 11 miesięcy, a uczyła się boso. Wątpię, by w butkach nauczyła się wcześniej. Synek właśnie stawia pierwsze kroki – też bez papci, a ma 10 miesięcy. Na dwór oczywiście butki mają, bo inaczej się nie da… Mi zawsze w stopy jest zimno, więc bez kapci żyć nie umiem 😉 Dzieciom jest ciepło nawet nocą w gołe nogi. Skąd to… Czytaj więcej »
I tak cały czas się zastanawiam, co to maleństwo ze zdjęcia ma z prawą nóżką? Bo chyba nie jest do końca zdrowa…
Albo to takie ujęcie, albo faktycznie coś nie tak…
U nas np. od początku jak syn nauczył się chodzić (ok. 10 mż) nie było żadnego obuwia w domu. Potem były paputki skórkowe – jesienią i zimą a mimo to, gdy syn ma już prawie dwa lata fizjoterapeutka poleciła kupić butki ze sztywną podeszwą (nie takie typowo ortopedyczne!) i wyprofilowaną wkładką – i aby jak najmniej chodził boso po twardej powierzchni (piasek, czy trawa to zupełnie co innego!) – a te zalecenia to z tytułu tego, że jedną stopę stawia do środka…
Moim zdaniem autorka nie uwzględniła jednego bardzo ważnego czynnika – podłoża. Całe życie biegałam boso po domu bo miałam parkiet albo deskę podłogową. Od kiedy w całym domu mam kafle bieganie na boso kończy się bólem kręgosłupa. Niestety kafle w żaden sposób nie amortyzują kroków. Długo nie wierzyłam, że to może mieć znaczenie, kiedy pojawiły się bóle dalej biegałam boso, wybierałam masaże i inne formy fizykoterapii twardo upierając się, że to nie wina podłoża. W końcu eksperymentalnie zaczęłam nosić kapcie. Bóle kręgosłupa zniknęły. Teraz już wiem, boso po ogródku, po plaży, po wszystkich terenach naturalnych, drewnianych podłogach jak najbardziej. Nigdy… Czytaj więcej »
jak chce to nosi, jak nie chce to nie nosi 😉 młodsza lubi tupać, więc przynosi ciapki żeby jej założyć 🙂 a tak to ogólnie skarpetki lub bez.
Kapcie to zło 🙂 sama nienawidzę to i dzieciaka nie będę zmuszać
Amen ♥
Przepraszam z góry autorkę, ale nie umiem „przejść” obojętnie wobec takiego komentarza… Jak się od razu dziecku wmówi, że coś jest złe, no to faktycznie, nastawi się na NIE. Komentarz w stylu: „sama nie lubię brokułów, to i dziecka nie będę ZMUSZAĆ!” A próbowałaś kiedyś dać dziecku wcześniej wrogo nie nastawiając? Może DAJ MU WYBÓR! Albo przynajmniej nie używaj droga mamo takich wielkich słów… I nie chodzi tu wcale, czy osobiście jestem za czy przeciw.
Moja młodsza córka bez kapci chyba ze zimniej jest to kapcie z befado a starsza bez kapci zawsze nie lubie to nie zmuszan:)
Syn nie lubi kapci. Biega na boso a jak jest mu zimno w stopy to zakłada sobie skarpetki sam 😉
Obie od zawsze nie znoszą ani skarpet ani kapci.
w Polsce jak najbardziej pozwalam na boso czy w skarpetkach, tu w anglii tak srednio-inne budownictwo i chłodniej w domu, zima ubirałam 2 pary skarpet albo skarpety i kapcie, ale teraz juz znowu pozwalam na boso bo cieplej jest troszke
Moje noszą, synek sam chodzi i prosi a mała tak trochę ze względów bezpieczeństwa, jak biega bez to się przewraca na zakrętach 🙂 ale mają takie paputki, nie ma u nich na razie powodu by cokolwiek korygować, to niech nóżka sobie spokojnie rośnie. AA ja też lubię mieć od doły dodatkową warstwę zabezpieczającą, bo też jestem taki zmarzlak 🙂
Kapciom w domu zdecydowane NIE… Skarpetki s gumkami na chłodne dni i dziecko jest najszczesliwsze… 🙂
synek chodzi w butkach bo mam śliskie podłogi i się wywraca chociaż w tej chwili biega po płytkach boso nawet bez skarpetek. Córcia chodzi cały czas w butkach bo musi nosić specjalne wkladki ortopedyczne
Od kiedy się zrobiło wiosennie mój synek biega boso a córcia w kapciach. Zakładanie młodemu kapci i skarpet to syzyfowa praca bo w ciągu sekundy je ściągnie 🙂
ooooo u mnie to samo. w zimie w skarpetkach a latem albo z albo całkiem bez. kapcie zimą są na nogach synka ułamki sekundy…
A my nie nosimy ani kapci, ani skarpet 🙂
Nasi Chłopcy chodzą w paputkach
U nas teraz skarpetki ale zimą koniecznie papcie. Mamy takie mieszkanie że jak na wysokości głowy jest 25 stopni to przy podłodze jest 10… Więc zamarzły by im nóżki.
nie. I w domu i w przedszkolu nosi skarpetki z gumowym spodem wg zaleceń lekarki od rehabilitacji.
boso !
Ja nie nosze i Misia Tym bardziej
Nie nosi. W domu kafelki 🙂
obecnie kapcie, ale gdy uczyla sie chodzić to skarpetki tylko.
Córa najlepiej czuje się boso, na chłodniejsze dni skarpety z gumkami chociaż i tak mi je ściąga łobuz 😉
noszą maluchy noszą, żeby się u babci nie ubrudzili od starego 20letniego dywanu bo potem nie można skarpet doprać…
Czy ciepło czy zimno mój synek woli na boso biegać. Ściąga w domu wszystko:-)
Przewaznie boso, czasem skarpety, nigdy w domu buty 🙂
nosimy kapcie i mamy nakaz od ortopedy ich noszenia. po trawie czy piasku może chodzić boso ale po domu absolutnie nie…
Nie mamy kapci, w zimie mamy skarpety i wszystko w temacie. Acha i czapek tez nie mamy
U mojej znajomej cala rodzina na bosaka. Szostka dzieci i rodzice. Ten smrod w przedpokoju z butow, te brodne skarpety ochyda. U doroslych piety popekane az do krwi. Wystarczy jedno przyniesie gezybice i caly dom smierdzi z nog. Zadko tam siedzialem na kawie.
Ja tam akurat bez kapci nie lubię chodzić, ale dzieci wiadomo, odwrotnie. Do tego, czy maluch ma na stopach kapcie, czy nie, nie przykładam tak wagi, bardziej do tego, w czym śmiga na zewnatrz. Chyba najwięcej mojego zaufania zyskała marka Memo, zwłaszcza, jeśli chodzi o buty zimowe.