Targi, targi i po targach.
W minioną sobotę i niedzielę, w Warszawie na Torwarze odbyły się targi MOJE DZIECKO. Specjalnie dla Was, byłyśmy na miejscu, zwiedziłyśmy wystawę wzdłuż i wszerz i na gorąco relacjonujemy co udało nam się wypatrzeć.
Na targach dostępne było multum atrakcji przewidzianych dla dzieci w różnym wieku – miedzy innymi dmuchane zamki i trampoliny na świeżym powietrzu, oraz okazje dla rodziców – bardzo atrakcyjne ceny – wielu z wystawców oferowało swoje produkty z kusząco obciętą ceną, konkursy i co rusz wabiące ze stoisk gratisowe słodkości.
Można było znaleźć produkty z całej branży dziecięcej od magazynów począwszy, przez różne rozmaite tekstylia, akcesoria, mniej lub bardziej potrzebne gadżety, zabawki – rzecz jasna i wiele innych drobiazgów na wózkach ( tych zwyczajnych i kosmicznych – również cenowo) i mebelkach kończąc.
Pozwolę sobie polecić Wam kilku wystawców którzy z powodzeniem przykuli moją uwagę swoją niebanalnością i niepowtarzalnym ciepłem.
Swoim pięknym desing’em i promieniującym, wszechogarniającym milusiństwem, na swoje stoisko zwabiła mnie firma Lamillou – producent przepięknych kocyków, kołderek, przytulanek i śliniaków. Z kolei królik Kizia Mizia – jeden z członków zespołu Ziabaqlu , górował wesoło nad pałętającymi się wokół szkrabami. Jednym z głównych bohaterów tegorocznych targów był premierowy katalog „Dziecko w Warszawie” – który nabyłam i obecnie przeglądam. Musze Wam zdradzić, ze nieco odbiega on od moich pierwotnych wyobrażeń i oczekiwań, ale daję sobie jeszcze chwilę na bliższe poznanie i test ogniowy w potrzebie. Klara została też dumną posiadaczką kubeczka ze słomką firmy Tiny Tum Tum – który aktualnie w naszym domu rozpocznie fazę i serię Crash – testów (obiecuję Wam szczegółową relację, czy zakończyły się pozytywnie i dla kubka i dla Klary). Nasze oczy przyciągnął również sklep Tulimy-Bawimy oferujący „mądre” zabawki dla naszych dzieci oraz Wydawnictwo Dookoła Świata oferujące pięknie ilustrowane książki dla nieco starszych pociech. Swoistą technologią „kosmiczną” okazały się laktatory firmy Ameda – ich cena nie należała do najniższych, jednak widząc opis cudów, których miały dokonywać zaczęłam się zastanawiać, czy można by je nauczyć np. gotować obiad? Ale całkiem poważnie mówiąc, jeśli planujecie lub już musicie odciągać pokarm w dużej ilości i nie wystarcza ręczny laktator, polecam właśnie takie cudo (również firmy Medela i Philips Avent proponują bardzo dobre rozwiązanie wspomagające karmienie piersią ).Nie sposób opisać wszystkie produkty, które można było obejrzeć na targach, więc przytoczyłam tutaj jedynie te które w jakiś szczególny sposób uwiodły mnie swoją postacią.
Jeśli pytacie o szczegóły takiej wyprawy – w moim przypadku z maluchem u boku, już odpowiadam:
Niestety pod względem organizacyjnym Targi zarobiły u mnie sporego minusa! Targi reklamowały się jako targi dla rodziców i dzieci – jednak wybierając się z dzieckiem napotykało się na sporo przeszkód i niedociągnięć.
Po pierwsze – SCHODY – wszędzie było ich pełno, ledwo człowiek skulał się z jednych to musiał z powrotem włazić po następnych ( raz w górę, raz dół), organizatorzy zadbali o to, by obsługa pomagała nosić wózki – jednak przy większym natłoku ludzi nie byli wstanie pomóc każdemu. Na pociechę dodam, ze można było zaparkować swoją terenówkę z napędem na mamę i wypożyczyć chustę lub nosidło – jednak ja zrezygnowałam z tej opcji, ponieważ nie miałam dodatkowego backupu w postaci Tatusia, który mógłby ponieść tzw. cały ten kram ( mam tu na myśli torby, pieluszki, gryzaki i inne akcesoria tego typu).
Po drugie – spory minus dla nas rodziców konsumentów – z jakiś nieznanych mi przyczyn w stadzie zaczynamy nieco „dziczeć”. Ogarnia nas przemożna chęć taranowania wszystkich i wszystkiego co napotkamy – wliczając w to zanik zdroworozsądkowego myślenia ( czasem zapominamy o tym że jeśli jest tłok to raczej go nie przefruniemy i trzeba grzecznie poczekać aż będzie się dało przejść).
Po trzecie – i tu znów minus dla organizatorów – nie udało mi się trafić na żadne ( ani żadnej z mam które wypytywałam, czy im nie wpadło w oko ) na jakiekolwiek wyznaczone czy przygotowane miejsce do przewinięcia malucha i spokojnego nakarmienia. My skorzystałyśmy ze swojego kocyka i kawałka trawki pod daszkiem reklamowym – w niczym nam ta trawka nie przeszkadzała (choć byłoby miło gdy nie wyrastały z niej śmieci). Nie jestem pewna czy ww. miejsc w ogóle nie było, czy tez zostały dobrze ukryte – efekt ten sam.
Czwartym – i ostatnim minusikiem, były wąskie alejki miedzy stoiskami – można było zarezerwować choć kilka dodatkowych centymetrów, ponieważ wózki z wielkim trudem i po niewybrednych manewrach wymijały się na trasie.
Jednak mimo kilku niedogodności wróciłyśmy ZADOWOLONE i zmęczone ilością wrażeń. Następne targi już za rok więc zapraszamy Was do zarezerwowania sobie czasu, a my nauczone doświadczeniem wybierzemy się w trójkę, z Tatusiem.
Bardzo fajna relacja 🙂 Szkoda że nie można się z taką zaznajomić przed wyprawą na imprezę,żeby się lepiej przygotować 😛 🙂
Ale na przyszły rok rady będą jak znalazł 🙂
po targach, które odbyły się wcześniej w Krakowie (chyba w maju lub czerwcu – skleroza 😉 )miałam podobne wrażenia 🙂
Pozwolę sobie dodać do tej – bardzo dobrej zresztą -relacji jeszcze jeden minus dla organizatorów: zakonczenie Targów w niedzielę o godzinę wcześniej, czyli o 16.00, mimo, że na wszystkich materiałach rekalmowych wyrażnie byla podana data i godz. 10.00-17.00. My wybraliśmy się na Targi dosyć póżno, bo ok. 15.30 i bylismy (nie tylko my) BAAAARDZO rozczarowani i źli, gdy wyproszono nas z hali o 16.00.. Gdy probowaliśmy wraz z innymi uczestnikami dowiedzic sie, dlaczego jest skrócony ten dzień, usłyszeliśmy, ze – UWAGA – „na ulotce nie zmieścila sie inofrmacja, ze w niedzielę Targi bedą krócej”. Po prostu – lekceważenie klientów. Na… Czytaj więcej »
na stoisku Ziabaqlu za parawanem można było przewinąć dziecko na oferowanym przez nich przenośnym przewijaku, oraz nakarmić bo dla mam karmiących produkują ubrania i tak na swoją korzyść minusy organizatora przerobili 🙂
Zafa i me – dziękujemy, że dopowiedziałyście o Waszych spostrzeżeniach. Dobrze by było, żeby nie tylko odwiedzający rodzice lepiej mogli się przygotować do tego typu imprezy, ale żeby organizatorzy wyciągali wnioski.
Przepraszam bardzo, wydaje mi się że niektórzy są ślepi, w toaletach były miejsca do przewijania maluszka, zanim skomentujecie proszę zastanówcie się!
„Nie jestem pewna czy ww. miejsc w ogóle nie było, czy tez zostały dobrze ukryte – efekt ten sam.” Nie kwestionowałam faktu, że były, ja ich nie znalazłam – niestety. A na marginesie, do głowy by mi nie przyszło wracać się do holu wejściowego – bo wiązało się to z pokonaniem schodów, co najmniej 3 razy w jedną stronę. A propos karmienia w toalecie – nie jest to najlepsze miejsce, ale wystarczy gdzieś zorganizować, w wersji minimalistycznej kilka krzeseł i parawan – i już jest kącik do nakarmienia maluszka 🙂 Myślę, że nie warto tak się denerwować, nie ma co… Czytaj więcej »