Wielki Post dawniej i dziś
Okres Wielkiego Postu właściwie niczym szczególnym nie różni się od reszty roku. Jedynie w kościele możemy zauważyć, że z obrzędów mszy znikło słowo „Alleluja”, księża ubierają się do mszy w filetowe szaty, przybyły dwa nowe nabożeństwa: Droga Krzyżowa i Gorzkie Żale. I to właściwie tyle. A jak było dawniej?
W dawnej Polsce Wielki Post był wielki nie tylko z nazwy. Był to okres kiedy ludzie autentycznie zmieniali swoje zachowanie. Już Środa Popielcowa zwiastowała nadchodzące zmiany kulinarne, bowiem w tym dniu starannie szorowano garnki pozbywając się z nich najmniejszych nawet śladów tłuszczu, a patelnie wynoszono na strych, do piwnicy lub do ogrodu. Smażenie czegokolwiek w okresie wielkopostnym było zabronione. Zabronione było także spożywanie mięsa, co może nie jest jeszcze szczególnie dziwne. Ale już zakaz dotyczący cukru, miodu i nabiału u wielu osób może budzić trwogę. Jak przetrwać sześć tygodni bez tak podstawowych produktów? Oczywiście w wielkim poście nie pieczono ciast, na słodkości trzeba było poczekać aż do Wielkanocy.
Co więc jadano? Nic wyszukanego. Na stołach królowały śledź, żur, gotowane ziemniaki chleb maczany w oliwie, brukiew, kiszona kapusta oraz suszone śliwki. I tak całe czterdzieści dni…
Ale to nie wszystko. W Wielkim Poście instrumenty muzyczne praktycznie nie były używane, chowano je do szafy. Przygrywanie skocznych, wesołych melodii było stanowczo zakazane. Dopuszczalne były jedynie smętne dumki i nokturny. Umartwianie się obejmowało także rezygnację z eleganckich kolorowych strojów. Kobiety nie nosiły w tym czasie swoich ulubionych sukienek, sięgały po ciemne, siermiężne suknie, a jedyną dozwoloną biżuterią były czarne onyksy, agaty i hebany oprawione w srebro.
Ograniczenia wielkopostne dotyczyły także dzieci. Ponieważ dzieci do dwunastego roku życia nie obowiązują postne obostrzenia związane z jedzeniem, dzieci musiały pościć inaczej. Zabierano im zabawki pozostawiając jedynie najmniej atrakcyjne i najbardziej zniszczone, a na dobranoc zamiast bajek słuchały Żywotów Świętych. Nic więc dziwnego, że dzieci z niecierpliwością wyczekiwały świąt.
Niedziela Palmowa była ważnym dniem w staropolskim kalendarzu. Poświęconymi palmami skrapiano dom, smagano się nimi nawzajem a także zjadano z nich bazie. Miało to zapewnić zdrowie i powodzenie. Poświęconymi palmami smagano także krowy, by dawały dużo mleka oraz owijano nimi drzewa owocowe by zapewnić obfite zbiory owoców.
W Wielką Środę odbywało się tradycyjne wymierzanie sprawiedliwości Judaszowi – zdrajcy, który wydał Jezusa na śmierć. Kukłę zrobioną ze słomy i starych ubrań wleczono przez całą wieś okładając kijami i kamieniami by na koniec utopić w miejscowej rzece, jeziorze czy choćby bagienku.
W Wielki Czwartek w kościołach milkły dzwony. Zastępowały je drewniane kołatki. Podobnie milkły organy. Ten zwyczaj praktykowany jest do dziś. Także w Wielki Czwartek wieczorem rozpalano ogniska, przy których zgodnie z dawną słowiańską tradycją, miały ogrzać się dusze zmarłych.
W Wielki Piątek odbywał się tradycyjny pogrzeb żuru i wieszanie śledzia. Znienawidzone przez cały okres Wielkiego Postu potrawy można było ukarać za udawanie prawdziwego jedzenia. Żur mieszano z błotem a śledzia wieszano.
Dzień ten był jednak przede wszystkim dniem żałoby, zasłaniano lustra, zatrzymywano zegary, nie rozmawiano tylko szeptano cicho, jakby w domu przebywał zmarły członek rodziny. Tego też dnia tradycyjnie robiono wielkanocne pisanki oraz rozpoczynano kulinarne przygotowania do obchodów Świąt Wielkanocnych.
W Wielką Sobotę szło się (zwyczaj ten zachował się do dziś) do kościoła święcić pokarmy. Chociaż zawartość koszyka zmieniała się wraz z czasem i regionem kraju jedno było niezmienne – w koszyku wielkanocnym koniecznie musiały być jaja. Pannom zalecano myć twarz w wodzie po gotowaniu jaj. Miało to usunąć piegi i wszelkie niedoskonałości urody.
Niedziela Wielkanocna to dzień, którego wszyscy niecierpliwie wyczekiwali. Rozpoczynał się od tradycyjnej porannej mszy rezurekcyjnej, której towarzyszyło bicie dzwonów, walenie w bębny oraz wybuchające petardy. Do tradycyjnego śniadania wielkanocnego wreszcie można było ubrać się odświętnie, mile widziane były eleganckie białe koszule, kobiety zakładały kolorowe suknie i korale. Dzieciom oddawano zabawki. Na świątecznych stołach po raz pierwszy od wielu dni pojawiało się mięso. Biorąc pod uwagę „dietę”, na której byli wszyscy chrześcijanie przez cały okres Wielkiego Postu trudno się dziwić, że tak intensywnie przygotowywali się do świąt i tak chętnie oraz hucznie świętowali. Po tygodniach jedzenia śledzia z gotowanymi ziemniakami i żuru, pieczona kaczka, schab, indyk, biała kiełbasa, wędliny, jaja i sery (również w poście zakazane) były prawdziwie niebiańską ucztą. Na świątecznych stołach nie brakowało również ciast i alkoholu.
Patrząc na wielkopostne surowe zasady można pojąć dlaczego ludzie tak bardzo wyczekiwali świąt i tak intensywnie się do nich przygotowywali. Zrozumiała staje się też ich autentyczna radość w tym dniu. Właściwie trochę szkoda, że nas to wszystko omija, nie sądzicie?
No bo dziś Jezus zmartwychwstał
Dziś? Hmmm….
Dziś raczej został ukrzyżowany…
Bardzo miło się czytało ten tekst myślami przeniosłam się w tamte czasy