Podróże małe i duże
Gdy pojawia się dziecko – nasz świat staje na głowie. To czas zmian i często odważnych decyzji. To czas kiedy zaczynamy patrzeć inaczej – również na przyziemne sprawy, a to „patrzenie” jest w stanie permanentnych i płynnych ewolucji. Gdy brzuszek rośnie i prawie sięga już nosa przyszłej mamy pojawia się pytanie… Nowy członek rodziny…? Ale o kim mowa?
Często pojawia się dwóch nowych członków naszej rodziny: Maluch i nowe auto. Samochód zaczyna zmieniać swoją „pozycję”- to co wcześniej zajmowało stanowisko udogodnienia czy oznaki luksusu w naszej hierarchii, przybiera nowe imię „konieczność”? Wyjście do sklepu, lekarza, czy podróż do rodziny – zmieniają swoją nazwę na „wyprawę”. Czy to magia? Bynajmniej, to życie! Więc jeśli tylko nasz portfel pozwala nam na adopcję „czterokołowego przyjaciela” – chętnie jej dokonujemy!
Dlaczego? Ilość rzeczy, które nagle powinniśmy mieć zawsze przy sobie urasta do rangi małego sklepowego magazynu, a potrzeby i oczekiwania zmieniają się jak w kalejdoskopie – wraz ze wzrostem naszej Pociechy. Czy nowe samochody to konieczność? To już musicie sami ocenić – na pewno warto przemyśleć tę kwestię – samochód musi być bezpieczny! I dobrze byłoby nie spacerować po drodze szybkiego ruchu, z niemowlęciem pod pachą, w poszukiwaniu serwisu lub holowania.
Małe jest piękne… czyli na szybki slalom do przedszkola!
Małe samochody?
Co to oznacza? To już zależy od naszych osobistych preferencji – jednak dla wielu z nas mały samochód oznacza – niedrogi. Niedrogi również w utrzymaniu – co dla większości rodziców jest priorytetem! Niewielki oznacza również wygodny – wygodny w mieście na szybki slalom do przedszkola w porannych korkach i ekspresowe zakupy po pracy – znacznie zmniejsza ryzyko walki wręcz o skrawek parkingowego miejsca!
Jednak jeśli planujecie sporą rodzinę i dalekie wyprawy, może lepiej zastanowić się nad nieco większym członkiem rodziny?
Duże podróże z dzieckiem = duże potrzeby!
Wakacje? Święta z rodziną? A może liczna rodzina, duży pies i góra bagaży?
Obecnie mamy idealne rozwiązanie: duże samochody rodzinne. To naprawdę szeroki wachlarz możliwości, do wyboru, do koloru – można pokusić się o stwierdzenie, że jedynym ograniczeniem zdaje się być kondycja naszego portfela.
Jednak jak sami doskonale wiecie podróże z dzieckiem to nie tylko kwestia wyboru samochodu – wraz z „Małym pasażerem” pojawiają się inne wyzwania.
Na podróże z dzieckiem konieczny jest przede wszystkim fotelik!!!
Myślę, że nie ulega wątpliwości, że jest to zestaw obowiązkowy!!! Pytanie tylko czy „samochodowy tron” i brzdąc przypadną sobie do gustu? To w dużej mierze kwestia przyzwyczajenia – jeśli od samego początku, dużo jeździmy z dzieckiem – staje się to sytuacją naturalną. Jeśli natomiast „podróż” z dzieckiem jest sytuacją wyjątkową w naszym życiu – warto zaprzyjaźnić dziecko z fotelikiem „na sucho”. Najłatwiej zacząć z malcami – swoją drogą pierwszy fotelik, to świetna pomoc dla mamy i taty w domu – może pełnić rolę bujaczka lub krzesełka (oczywiście nigdy nie zapominajcie o zapięciu pasów – również w domu, czasem wystarczy dosłownie sekunda, żeby maluch postanowił wybrać się na wycieczkę).
Podróże z dzieckiem — przyjemność czy droga przez mękę?
Kierowca musi wykazać się nie lada koncentracją uwagi – zwłaszcza gdy wiezie swój najcenniejszy Skarb! Tyle, że ten Skarb, nie zawsze ułatwia to zadanie! Jak wiemy wysokie natężenie hałasu w ograniczonej przestrzeni nie sprzyja dobremu samopoczuciu, że o koncentracji nie wspomnę!
I co z tym fantem? To już zadanie dla każdego rodzica – trzeba znaleźć „ten” sposób na swoją Marudę:) Postaram się dać Wam kilka podpowiedzi:).
Wersja utopijna podróży ma następujący przebieg – dziecko zasypia i śpi jak kamień całą drogę, a my prowadzimy samochód ze śpiewem na ustach (podobno zdarzają się takie cuda). Warto jednak zadbać o taki cud – z pewnością pomoże nam nastrojowa muzyka (jeśli jednak istnieje szansa, że to nie dziecko, a Wy zaśniecie – stanowczo odradzam), ulubiona Przytulanka, najlepiej żeby Maluch rozpoczął podróż z pełnym brzuszkiem – dobrym humorem.
Wersja awaryjna o zabarwieniu restauracyjnym – warto mieć argumenty np. w postaci ulubionej przekąski (u nas doskonale sprawdzają się chrupki kukurydziane i banany) Pamiętajcie jednak, że najlepiej na chwilę się zatrzymać – żeby dziecko się nie zakrztusiło podczas jazdy. Kubeczek z wodą tez jest potrzebny – szczególnie przy włączonym ogrzewaniu, dziecko będzie się chciało pić.
Wybierając ten wariant, warto w trosce o nasz samochód i komfort podróży Malca wybierać jedzenie „nie-” lub ” małobrudzące”.
Ostatnim wariantem ułatwiającym podróż jest ZABAWA! Istnieje sporo zabawek przeznaczonych do użytku w samochodzie (np. montowane na foteliku lub oparciu siedzenia), które umilą podróż każdemu Szkrabowi. Warto skorzystać również z towarzystwa domowych ulubieńców – jednak zawsze kierujcie się zasadą – PRZEDE WSZYSTKIM BEZPIECZEŃSTWO! Ja zawsze zabieram tylko miękkie lekkie zabawki, które nie mają małych części – w przypadku kolizji lub wypadku pluszowa piłka uderzająca naszą pociechę znacząco różni się od np. drewnianych klocków!
Ze starszymi dziećmi zabawa zmienia nieco charakter – i zależy już od inwencji Rodziców – wspólne śpiewanie piosenek, zabawy i gry słowne z pewnością umilą podróż. Nie zapominajmy o prostych zabawach ćwiczących spostrzegawczość, liczenie, rozpoznawanie kolorów np.: kto pierwszy zobaczy czerwone auto, zwierzątko na polu, policzy domy, drzewa – korzystajmy z zabaw, które czekają za oknem samochodu!
Nie możemy oczywiście zapomnieć o technologii ratunkowej – czyli samochodowych odtwarzaczach DVD lub przenośnych konsolach gier dla starszych dzieci! Takich mobilnych przyjemności jest coraz więcej na rynku i cieszą się coraz większą popularnością.
A czy Wy dużo podróżujecie? Jak radzicie sobie z nudą w podróży? Może macie niezawodny sposób na podróż miłą dla wszystkich jej uczestników? Opiszcie swoje sprawdzone sposoby i … SZEROKIEJ DROGI!!!
Wpis jest elementem współpracy z firmą Chevrolet.
odkąd jesteśmy w Dublinie nie posiadamy jeszcze auta, więc wszelkie zakupy czy wypady do miasta to niestety jazda autobusami, szczerze tęsknię za posiadaniem auta i jak tylko będzie to mozliwe to zaopatrzymy się w ten środek lokomocji, bo mimo, że autobusów jest tutaj dużo i nie ma większych problemów z przemieszczaniem się po mieście to jazda nimi z wózkiem jest męcząca
a my z dziećmi robimy tysiące kilometrów, najbliższe 2000 w jedna stronę na swięta… bedzie dobrze – jak zawsze, grunt to wygodny fotelik… nasze dziewczyny uwielbiaja swoje „tobiki”…, pewnie za jakiś czas potrzebne bedzie jakieś DVD, ale na razie radzimy sobie bez…
A u nas było właśnie tak jak na początku tekstu. Kupiliśmy nowy samochód przed narodzinami Aleksa po to, żebyśmy nie musieli się martwić przeglądami, częściami, naprawami. Koledzy namawiali mnie na kombi, ale moim zdaniem byłby to przerost formy nad treścią i zdecydowałem się wersję hatchback. Z sukcesem udało nam się wyjechać kilka razy w góry zabierają fotelik ,sanki, duży wózek, pampersy, ciuchy, itd. W zeszłym roku byliśmy w Chorwacji – 1100 km w jedną stronę w 3 dorosłe osoby i Aleks – i cała podróż minęła bezproblemowo. Oczywiście, że więcej miejsca czy mocniejszy silnik przydałyby się na takiej trasie, ale… Czytaj więcej »
U nas jest różnie z podróżami. Czasami jest bezproblemowo, czasem dzieci są marudne. Gdy rok temu jechaliśmy znad morza w góry (11 godzin jazdy), córeczce wystarczyły jej zabawki i książeczki. Gdy było bardzo źle, pomagały krążki ryżowe i paluszki. Z młodszym synem jest gorzej – jest dość niecierpliwy i marudny, ale można go zabawić i rozśmieszyć w aucie, a potem to już z górki 🙂 A w kwestii fotelików – też patrzałam na testy i wybrałam te, które były w grupie najbezpieczniejszych. Co jak to, ale nie warto oszczędzać na bezpieczeństwie dzieci. Mogę nie kupić im kolejnej zabawki czy ubranka,… Czytaj więcej »
Zanim Tomuś pojawił się na świecie, moim autem był hatchback 🙂 W niecałe 3 miesiące po porodzie, hatchback’a sprzedałam i kupiłam kombi 🙂 Moim zdaniem jest dużo wygodniejsze i pojemniejsze 🙂 No i wersja 5 drzwiowa ratuje nasze kręgosłupy, bo wcześniejsze auto było 3-drzwiowe 😉 Jeśli chodzi o fotelik, to kupiłam (a raczej kupiliśmy-bo dokładali się wszyscy dziadkowie) z firmy Recaro. Tomuś+fotelik=częste wycieczki 😉 Co do zabaw, to u nas są jak na razie zbędne. Tomek niedługo po zapięciu pasów w foteliku usypia i budzi się praktycznie po dojechaniu na miejsce 🙂 chociaż… jest jedna rzecz, która ratuje nam „uszy”… Czytaj więcej »
A u nas było właśnie tak jak na początku tekstu. Kupiliśmy nowy samochód przed narodzinami Aleksa po to, żebyśmy nie musieli się martwić przeglądami, częściami, naprawami. Koledzy namawiali mnie na kombi, ale moim zdaniem byłby to przerost formy nad treścią i zdecydowałem się wersję hatchback. Z sukcesem udało nam się wyjechać kilka razy w góry zabierają fotelik ,sanki, duży wózek, pampersy, ciuchy, itd. W zeszłym roku byliśmy w Chorwacji – 1100 km w jedną stronę w 3 dorosłe osoby i Aleks – i cała podróż minęła bezproblemowo. Oczywiście, że więcej miejsca czy mocniejszy silnik przydałyby się na takiej trasie, ale… Czytaj więcej »
A u nas było właśnie tak jak na początku tekstu. Kupiliśmy nowy samochód przed narodzinami Aleksa po to, żebyśmy nie musieli się martwić przeglądami, częściami, naprawami. Koledzy namawiali mnie na kombi, ale moim zdaniem byłby to przerost formy nad treścią i zdecydowałem się wersję hatchback. Z sukcesem udało nam się wyjechać kilka razy w góry zabierają fotelik ,sanki, duży wózek, pampersy, ciuchy, itd. W zeszłym roku byliśmy w Chorwacji – 1100 km w jedną stronę w 3 dorosłe osoby i Aleks – i cała podróż minęła bezproblemowo. Oczywiście, że więcej miejsca czy mocniejszy silnik przydałyby się na takiej trasie, ale… Czytaj więcej »