Na zakupach 21 listopada 2012

Zakupoholizm przy pierwszym dziecku

Narodziny dziecka są dla nas czymś, czego nie da się opisać nawet w kilkuset zdaniach. Szczególnie, gdy rodzicami stajemy się po raz pierwszy w życiu, gdzie beztroskie i swobodnie zaplanowane dni zmieniają się w czas poświęcony tylko i włącznie nowo narodzonemu dziecku.

Każda kobieta wydając na świat potomka, pierworodnego syna, lub córkę stara się wyróżnić własnego noworodka pośród reszty maluchów. Chyba nikogo nie dziwi fakt, że pierworodne dziecko zyskuje więcej przywilejów od sióstr i braci, którzy ewentualnie towarzyszyć mu będą w przyszłości.
Urodzenie pierwszego dziecka jest przełomem w życiu każdego człowieka, który pogrążony w fascynacji i zachwycie nad malutkim człowieczkiem stara się uchylić nieba, byle by tylko zapewnić dziecku maksymalnie komfortowe warunki życia.

Jedną z najczęściej zauważalnych zmian okazuje się wręcz nałogowa chęć kupowania, nawet tych przedmiotów, które w rzeczywistości rzucone zostaną w kąt zaraz po zakupie. Inwestowanie w markowe ubranka dla niemowląt, kosmetyki, zabawki nie zawsze odpowiednie do wieku malucha sprawia radość przede wszystkim rodzicom. Noworodek nie zdaje sobie sprawy, że odzież,obuwie, czy nowoczesny wózek odgrywa w życiu jakąkolwiek rolę.

Dziecku wystarcza, bowiem ciepłe okrycie, smaczny posiłek, miłość rodziców i poczucie bezpieczeństwa.
Dopiero doświadczony rodzic zgodzi się z tezą, że przy każdym kolejnym dziecku podejście do życia zmienia się diametralnie. Zapominamy o zapełnianiu szaf kolorowymi ubrankami dziecięcymi, dziesiątkami zbędnych zabawek, licznymi akcesoriami, które zupełnie nie sprawdziły się podczas testowania na pierwszym dziecku. Nie ma się, co dziwić okres obsesyjnej fascynacji zwykle mija i życie zaczyna toczyć się spokojnie, rozważnie, nie obciążając równocześnie naszych zasobów finansowych. Owszem dla malucha jesteśmy w stanie zrobić niemal wszystko, tylko, czy przesadność i chęć kolekcjonowania masy bluzeczek, spodni, bucików ma jakikolwiek sens, skoro dziecko rośnie w mgnieniu oka i najprawdopodobniej połowy rzeczy w ogóle nie będzie miało okazji przymierzyć?

Jak mówi stare przysłowie każdy medal ma dwie strony. Po jednej kryje się zakupowy szał i chęć kupowania wszystkiego, co tylko przypadnie nam do gustu, z drugiej rozrzutność, którą i tak należy wybaczać szczególnie rodzicom, którzy po raz pierwszy w życiu mieli okazję zostać rodzicami i cieszyć się z cudu, jaki stanowią narodziny dziecka.

A jak jest u Was Drogie Czytelniczki? Czy wydajecie fortunę podczas zakupów w sklepach dla dzieci? Czy w szafach Waszych maluszków są rzeczy, które nigdy nie zostały ubrane?

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Iza Kasparek
11 lat temu

jestem minimalistka z natury. ubranka dla syna dostałam od koleżanki i tak przez prawie półtora roku kupiłam dla syna dosłownie kilka sztuk. uwazam za głupote kupowanie nowych za naprawde duze pieniądze tylko dlatego ze chcemy mieć nowe… tak jak w artykule dla dziecka nie to jest najważniejsze 😉

Skoczek
Skoczek
11 lat temu

Ja z kolei kupiłam ubranka dla mojej Edytki od znajomej, po jej starszej córce. Córcia jak była maleńka, miała tak wiele ubranek, że bywały takie, których nie zdążyła założyć, bo wyrosła. Ale nie przejęłam się tym, bo teraz te ubrania noszą moją siostrzenica i córka przyjaciółki. Teraz nadal kupuję ubrania od znajomej, dodatkowo odwiedzam mój ukochany ciucholand, gdzie wynajduję perełki dla córci, ale ubrań jest mniej, za to kupuję nawet z wyprzedzeniem wiekowym. I tak, córka ma 3 i pół roczku, a na strychu czekają rzeczy na 6 letnią dziewczynkę 🙂 I jestem z tego zadowolona, bo nie wydaję za… Czytaj więcej »

Ania Stanczak
11 lat temu

ojj niestety jest ich sporoo i ciągle mam ten problem bo ja nie umiem się nieraz powstrzymać…. bo sukieneczki są takie śliczne!!!!!!!!!!!!

Angelina Kisielewska
Angelina Kisielewska
11 lat temu

No niestety ja też mam z tym problem, mam słabość do ślicznych ubranek i nawet swoje ulubione firmy. Niestety nie mogę kupować nowych ciuszków bo ich ceny są zatrważające, lubię więc wyszukiwać ciekawe oferty ubranek używanych. Przeważnie jest tak, że wolę coś kupić córce niż sobie samej. Niektórych ubranek tak mi szkoda, że ubrane były tylko raz a później okazało się, że są już za małe na córkę. Mimo wszystko uwielbiam jak moja córeczka jest ładnie ubrana :))

Guest
Guest
11 lat temu

przy pierwszym dziecku niemal wszystko dostałam nawet wózek od koleżanek bo wszystkie mialy juz po troje dzieci,cieszyłam sie niezmiernie bo jedyne co miałam do kupna to tetry,smoczki butelki ale i tak sie nie mogłam opanowac i polowałam na sukieneczki,na dzien dzisiejszy moja bratowa rozdała wszystko bez mojej wiedzy teraz po 11 latach jestem znowu w ciazy ale teraz to musze wszystko kupić tym bardziej ze to co pozostało to niewiele i jest rózowe a tym razem bedzie chłopiec prawdopodobnie Jestem w 6 miesiącu juz i swobodnie moge sie nazwac zakupocholikiem

Gosia Surmaj
11 lat temu

przy pierwszym dziecku niemal wszystko dostałam nawet wózek od koleżanek bo wszystkie mialy juz po troje dzieci,cieszyłam sie niezmiernie bo jedyne co miałam do kupna to tetry,smoczki butelki ale i tak sie nie mogłam opanowac i polowałam na sukieneczki,na dzien dzisiejszy moja bratowa rozdała wszystko bez mojej wiedzy teraz po 11 latach jestem znowu w ciazy ale teraz to musze wszystko kupić tym bardziej ze to co pozostało to niewiele i jest rózowe a tym razem bedzie chłopiec prawdopodobnie Jestem w 6 miesiącu juz i swobodnie moge sie nazwac zakupocholikiem

Gosia Dzięgielewska
11 lat temu

Miałam to szczęście, że dostałam w spadku praktycznie wszystko; )a było tego naprawdę dużo;) dokupuję tylko to co jest potrzebne… córka bardzo szybko wyrasta z ubranek… a zabawki ma swoje ulubione, a ich też mamy dużo wiec czasem z rozrzutności coś nowego zakupię;)

Emocje 18 listopada 2012

7 sposobów na poprawę humoru

Zanim przejdę do zdradzenia powyższych, chciałabym zaznaczyć, że są to MOJE własne, osobiste sposoby na poprawę humoru, które zawsze zdają u mnie egzamin. Zastanawiałam się, w jaki sposób ułożyć je od rzeczy najważniejszej, do mniej istotnych, ale ilekroć je przestawiałam, tylekroć ich “hierarchia” nie była wystarczająco “sprawiedliwa”.  To patenty sprawdzone przeze mnie, nie dam jednak gwarancji, że i na Was Kochane Mamuśki podziałają…  Ale spróbować nie zawadzi, prawda?

1. Muzyka – mocna, szybka i najlepiej taka, żeby sąsiedzi słyszeli, że właśnie oto dawkuję sobie muzyczną terapię wstrząsową. Uwielbiam mocny bas, tak żeby było przy czym poskakać, bo ja oprócz zamiłowania do słuchania muzyki, kocham również do niej tańczyć i śpiewać, o ile muzyka posiada jakikolwiek tekst do odśpiewania.

Dla jasności – ani śpiewać, ani tańczyć nie potrafię, ale nie umiem się opanować, to jakoś tak z automatu idzie – muzyka + śpiew i taniec = dobry humor. Poza tym, jeśli zły humor spowodowany jest np. bałaganem w mieszkaniu , to przy okazji pląsania po nim, można złapać od razu za ścierkę czy odkurzacz i dalej, ile tchu w płucach łączyć przyjemne z pożytecznym. A dla tych którym muzyka z mp3 w domu nie wystarczy, polecam imprezy, szczególnie w nadmorskich dyskotekach 🙂 Pamiętajcie, że z reguły od lokalu do plaży jest rzut beretem i również bardzo miło można tam spędzić czas!

2. Bieganie – nie za dzieckiem po placu zabaw, czy psem na spacerze, ale takie prawdziwe, na świeżym powietrzu, obliczone na zadowalający mnie dystans. Fantastyczna sprawa, móc się tak zmęczyć, że problemy gdzieś po drodze na wertepach się ulatniają. Płuca wypełnione powietrzem, rumieńce na polikach i piękne widoki, szczególnie gdy biega się przy lesie, na polnych dróżkach.

I to o czym nigdy nie zapominam – MUZYKA! Nie rozpoczynam biegu, nie mając słuchawek w uszach. Szybki rytm pomaga mi biegać, nie skupiam się na myśleniu, że nogi bolą a do domu daleko. Bieganie oprócz fizycznego zmęczenia co oczywiste, spala tłuszcz i wyrabia kondycję, a to ucieszy z pewnością wiele kobiet.

3. Słodycze – wiadomo że jak już się spali kalorie, to należy je nadrobić 😉 A tak poważnie, to uszczęśliwia mnie cokolwiek słodkiego. Nie istotne, czy krówki, żelki, czy może pachnące domowe ciasto. Słodkie musi być, i to bez limitów i gęb chętnych do podziału.

4. Kawa – to jasne, jak ze słodyczami 🙂 Może nie na noc, ale od bladego świtu po późny wieczór, zapach kawy rozbudza najgłębiej schowane szare komórki, a ja lubię być na najwyższych obrotach, również intelektualnych.

5. Absurdalny humor – Niestety śmieję się z rzeczy dziwnych, czasem jest tak, że tylko ja się śmieję w całym towarzystwie, ale wiadomo – różni ludzie, różne potrzeby. Uwielbiam pokręcone komedie, podpowiem że ostatnio dosłownie płakałam ze śmiechu na filmie “A więc wojna”. Dodatkowo rozbraja mnie mocny internetowy humor i ludzka głupota, więc na co dzień powodów do radości mi nie brakuje.

6. Rozmowa z przyjaciółką – zawsze, ale to zawsze uśmiecham się do siebie, gdy siedzę z moją psiapsiółą,  i po jednym spojrzeniu wiem, że myślimy o tym samym. Nie potrzeba słów, żeby się rozumieć.

7. Szpilki – moje ukochane 12 i 14 cm w których czuję się tak mega kobieco, że samo to uczucie luzuje mężczyznom szczęki na mój widok 😉 Do tego spódniczka albo rurki i dobre samopoczucie gwarantowane. Oczywiście makijaż, włosy, paznokcie –  wiadomo, nie muszę o tym osobno przypominać ?:)

To moje pomysły na poprawę humoru, odpoczynek od męczącej chwilami codzienności, głodnego męża i rozkrzyczanego synka.  A jak z tym u Was? Co już jest w wykorzystaniu na co dzień, a co dopiero zamierzacie wypróbować? Podzielcie się, a może i ja z Waszych pomysłów skorzystam?

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Iza Kasparek
11 lat temu

1,3 i 6 zdecydowanie tak 2 i 7 ze względu na zdrowie odpadają kawy nie pije a głupi humor mam na co dzień

Sara
Sara
11 lat temu

Najlepiej na odreagowanie ciężkiego dnia pomaga nocna głupawka z siostrą, przy robieniu ogórków konserwowych, gdy już pada się na twarz i pęka ze śmiechu z byle czego.

Żaklina Kańczucka
11 lat temu
Reply to  Sara

Czyli w przyszłym roku, abyś miała doskonały humor, zrobimy jeszcze więcej ogórczaków 😉

Kamila :D
Kamila :D
11 lat temu

Słodyczko Słodyczko Słodyczko – Kocham ten sposób na poprawę humoru 😀 Polecam

Ania Stanczak
11 lat temu

hahahha mi najbardziej też szpilki poprawiają nastrój ale Nowe;p jak je kupie:D

Żaklina Kańczucka
11 lat temu
Reply to  Ania Stanczak

Ja miałabym jeszcze lepszy humor, gdyby było mnie stać na wszystkie szpileczki które mi się podobają 😉 choć ostatnio moja uczennica powiedziałam mi, że moje czarne 12 cm z czerwonym spodem zrobiły szał w szkole, ale to nie wskazana konkurencja na studniówkę 😉 Duma aż rozpiera 😉

Mel'sfashion
Mel'sfashion
10 lat temu

Zdecydowania kawa- napój bogów. Bez kawy nie mogę żyć, piję ją wyłącznie dla smaku, bo na mnie taka ilość kofeiny nie działa. Dla mnie potrafi zdziałać cuda, właśnie jeśli chodzi o nastrój. Jest napojem bliskości, odpoczynku, relaksu, spokoju, samotności i bycia z kimś jednocześnie.
A inny sposób? Może fajny makijaż, nowa sukienka, spojrzenie na zdjęcie córci i męża.

Dom 29 października 2012

Czym skorupka za młodu nasiąknie…

Każdy zna powyższe powiedzenie, “czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość  trąci”, lub alternatywnie – “czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał”. Pamiętając więc o ludowej mądrości, dla dobra mej latorośli nauczyłam  Bartka  istotnych rzeczy: spania we własnym łóżeczku, samodzielnego jedzenia, picia, i wielu innych czynności z których byłaby dumna każda matka.

I tak z jednej strony uczę z pełną świadomością przydatnych umiejętności i pożądanych zachowań, a z drugiej zorietnowałam się ostatnio, że bez większej świadomości i konkretnego planu kopiuję do głowy mego dziecka rzeczy, które totalnie nie powinny interesować niespełna dwuletniego chłopczyka. Podam tu kilka przykładów.

Po pierwsze jestem maniaczką ścierania kurzu i generalnie czystości w domu, a może raczej JESTEŚMY, bo obecnie sprzątamy wspólnie. Ja ścieram meble od jednej strony, a z drugiej ściera je synek, zostawiając urocze odciski małych łapek. Żeby było sprawiedliwie (wcześniej ścierał je pieluchą tetrową), obecnie ma własną osobistą ściereczkę, więc nie musimy się kłócić o detale. Nie muszę go prosić o nic, jak coś rozleje po prostu biegnie do łazienki, i sprząta, gdyby nie jego “ be, be, be” i smugi po sprzątaniu, pewnie nawet nie zauważyłabym, że coś się stało.

Inna kwestia to miotła. W dobie odkurzaczy, pewnie mało która pani domu ma ją na stanie, ja tak, ponieważ żeby sprzątnąć piach spod łap psa, wyciągać maszynę zza szafy to zbyt wiele. Schemat wygląda następująco – ja wyciągam miotłę z balkonu, mały z szafki pod zlewem wyciąga małą miotełkę z szufelką i sprzątamy. Uściślając, to ja zamiatam, on roznosi.

Pamiętam jak niedawno mój mały czyścioch będąc u moich rodziców, wyciągnął cichaczem złożony kartonik spod głośnika na podłodze, po czym pobiegł szybko do kuchni, i wrzucił znalezisko do śmietnika, mrucząc pod noskiem” be, be,be”. Dla jasności- kartonik nie był nie zauważonym przez moją mamę śmieciem, lecz podpórką dla wspomnianego głośnika na nierównej  podłodze, żeby kot go nie przewracał.

Moje dziecko wraz ze mną pięknie rozwiesza na suszarce mokre pranie, a podpatrując mnie na co dzień , równie pięknie potrafi zdjąć mokre i wrzucić do miski, lub obok niej szczególnie gdy nie ma mnie w pobliżu. Jak widać, nawet tak małe dzieci wiedzą, że pranie należy zdjąć, szkoda tylko że nie wiedzą dokładniej kiedy powinno to nastąpić 🙂

Kolejna kwestia, układanie w szafkach, to nasza ulubiona czynność np. w kuchni ja układam naczynia, on łapie co popadnie i również układa według własnego zamysłu. Dla przykładu, w domu kiedyś były dwa kubki niekapki, jeden znalazł mój mąż w szafce na obuwie, a drugi nadal zaginiony w akcji.

Mój ukochany sprzęt – telefon, dzwoni do mnie z szafki na torby zakupowe, a z szuflady z bielizną wstaje noga misia. I niby czego mogę chcieć więcej, skoro dziecko jest mądre, piękne, zdrowe i kochane i tak bardzo w zachowaniu podobne do mnie? Chyba jednak niczego, no może poza tym, że kiedy mam ochotę porobić NIC, a coś się rozsypało po podłodze, teraz Bartek jedynie ciągnie mnie za rękę, a w przyszłości moje dziecko, zamiast machnąć ręką i usiąść obok, poleci po miotłę z balkonu i powie” Mama dawaj, sprzątamy, przecież można się o ten bałagan zabić” 😉 Oby nie!

Źródło zdjęcia: Flickr

Subscribe
Powiadom o
guest

10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Malwina Wołowska
Malwina Wołowska
12 lat temu

Moja córcia też mi pomaga w sprzątaniu. Musi mieć własną szmatkę, mini zestaw do zamiatania jej kupiłam. Pranie też oczywiście pomaga mi rozwieszać i wynosi do szafek to, które ja ściągam już suche z suszarki.Ostatnio mąż przyjechał na 1 dzień (pracuje za granicą) i porozrzucał ubrania po mieszkaniu, a mała chodziła i wszystko mu zanosiła i pokazywała, że ma to schować do szafy.

Beata Prusińska
12 lat temu

Mój mały tez lubi sprzątać i wyrzucać różne „śmieci” do kosza 😉 Również mówi wtedy „be”. Kiedy czytałam ten wpis, czułam się trochę jak ja i mój Tymek 😉

Iza Kasparek
12 lat temu

haha jakbym czytala o nas 😉 mam balkon porośniety kwiatami ktore jesienia strzelaja nasionkami. Tomek biegiem po zmiotke pod zlew i zamiatalismy owe nasionka z balkonu. odkurzamy tez razem ja swoim odkurzaczem a Tomek dostał rure od starego odkurzacza i tak wspolpraca kwitnie… przeraza mnie tylko to ze moja mała bestia robi sie zbyt samodzielna i ostatnio np.otworzyl szuflade ze sztuccami wyjol noze i z tekstem mama ciach ciach przyniusl mi je… oczy wokol glowy z takim kochanym samosiem

Żaklina Kańczucka
12 lat temu

Zdolne są te nasze dzieciaki, bez wątpienia 🙂

Maria Ciahotna
12 lat temu

My też sprzątamy, wieszamy pranie i gotujemy razem, ale mamy jeszcze coś więcej – codziennie przyjeżdża do nas kurier z paczkami, gdy córeczka jeszcze nie chodziła do przedszkola a ja byłam z nią akurat w domu, to często odbierałam od niego te paczki, razem z Magdzią 🙂 i tak anonimowy kurier zamieniła się w „wujka Tomka”, Madzia zabierała swoją niańkę i światełkiem „skanowała” wszystko, co popadnie, no i wszędzie szukała kodów kreskowych i powtarzała, że paczki są gotowe do wysłania 🙂

Bombel
Bombel
11 lat temu

Ojjj wypisz wymaluj ja i mój syn!! 🙂 Również jestem maniaczką sprzątania, a moja kochana pociecha jest maniakiem pomagania :)Tatuś się z nas śmieje, a ja mam nadzieję, że dobre chęci mojego dziecka i przywiązywanie uwagi do czystości nie miną wraz z wiekiem dojrzewania… 😉

Ania Stanczak
11 lat temu

ojej to troche jak u nas z tym ścieraniem 😉 Amelka jak widzi żę zaczynam sprzątać biegnie do łazienki i bierze ściereczkę ale nie ma swojej bierze co pod ręką ma ( wie gdzie są ściereczki) :))

Magda Kupis
11 lat temu

u nas to samo 😉 Tola sprząta, rozwiesza (często brudne) pranie, wyciera, zamiata, układa, przedkłada

Danka Bogusz
11 lat temu

A nasze dziecko „nasiąka” górską pasją. Jakiś czas temu córcia (1,5 roczku) zaskoczyła nas pierwszym bardziej rozbudowanym zdaniem: „Góly Gosia pójdzie!”, po czym… raźno posunęła w górę, w stronę jednego ze szczytów Gór Świętokrzyskich. Oczywiście padła po 15 minutach podejścia i wylądowała w nosidełku, z którego poziomu z ciekawością oglądała zmieniające się widoki, ale zadatki na górską turystkę są 🙂 Póki co – w nosidełku – zwiedziła trochę polskich szlaków, a nawet udało się jej „wejść” na dwa dwutysięczniki (ciekawe, czy i kiedy pobije rekord zdobytej wysokości, już na nóżkach). Uwielbia oglądać przewodniki oraz mapy i „planować” trasy, wołając „tu!”,… Czytaj więcej »

Weronika Kordzińska-Śniegota

Nasz Maks wlasnie uczy sie samodzielnie jesc (prawie 11m)- jedza raczki, nozki,stolik, podloga (…), ale co trzecia lyzeczka trafia do buzi Maksa, wiec jest niezle;) zrobie wszystko by Synek byl samodzielny, bo jak patrze na mojego Meze, ktoremu Mama jeszcze w kiceum pakowala obiad do buzi, to czasem mi sie slabo robi… Niestety wychowywac musze ich obu;)

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close