Karmienie 23 sierpnia 2017

Zróżnicowana dieta dziecka – 5 prostych zasad, które łatwo zapamiętasz

Temat dotyczący żywienia dzieci lubi spędzać rodzicom sen z powiek. Niby często się o tym mówi/czyta, więc teoretycznie dużo wiemy, ale jak przychodzi co do czego, to znowu zastanawiamy się – jak powinna wyglądać zróżnicowana dieta mojego dziecka?

Jeśli czasem zadajesz sobie to pytanie, nie przejmuj się, nie jesteś jedyna/a – ja też się gubię. I właśnie po to zebrałam najważniejsze informacje o diecie dzieci w kilku punktach, przedstawiając jej istotę możliwie krótko, bez zbędnego mądrowania.

No więc, co powinno znaleźć się w diecie dziecka?

1. WARZYWA I OWOCE

Warzywa i owoce stanowią obecnie podstawę piramidy żywieniowej. Choć zdaje się, że wciąż są niedoceniane i traktowane jako mało atrakcyjny dodatek dań głównych (mięsnych). A przecież to one są bogate w cenne witaminy: A, B, C, D, E, K, błonnik, minerały (fosfor, wapń, magnez, żelazo), czy chlorofil – występujący w zielonych roślinach, głównie liściastych – wykazujący działanie krwiotwórcze.

Warzywa i owoce najlepiej zjadać na surowo, ponieważ wysoka temperatura niszczy witaminy i enzymy. Można je podawać dzieciom do każdego posiłku, z przewagą warzyw, które w przeciwieństwie do owoców, nie zawierają cukru (fruktozy).

Dla urozmaicenia lub dzieciom, które niechętnie sięgają po surowe produkty, można je serwować w formie soków, koktajli, musów, czy innych deserów.

Wymienianie godnych polecenia warzyw i owoców jest w zasadzie bez sensu, ponieważ każde z nich skrywa w sobie coś cennego. Ważna jest więc różnorodność. A jedyne co można podkreślić to to, by wybierać produkty sezonowe i dojrzewające w naszym kraju.

2. PRODUKTY ZBOŻOWE – PEŁNOZIARNISTE

Niezwykle istotnym elementem diety, zarówno dzieci, jak i dorosłych, są produkty zbożowe. Stanowią pełnowartościowe źródło białka, błonnika, minerałów, witamin z grupy B, H i F oraz beta karotenu. Oczywiście w grupie tej mówimy o zbożach i pełnoziarnistych przetworach, jak np. kasze, brązowy ryż, ciemne makarony i pieczywo.

Dla dzieci najlepsza jest kasza jaglana, która należy do najbardziej lekkostrawnych produktów zbożowych. Obok niej w jadłospisie dzieci powinna też znaleźć się kasza kukurydziana, gryczana i stosunkowo mało popularna – amarantusowa (zawiera pięć razy więcej żelaza niż szpinak, a jej białko wykazuje lepszą przyswajalność i wartość biologiczną niż białko mleka czy soi).

Produkty zbożowe niewątpliwie są dobrym źródłem witamin, białka czy soli mineralnych, lecz prawdziwą ich skarbnicą i istną bombą witaminową są kiełki. Podobno zawarte w nich składniki odżywcze przewyższają ich poziom w nasionach suchych. Szczególnie cenne są nasiona lucerny, rzodkiewki, czy kozieradki. Natomiast z nasion warto wybrać grykę, dynię, słonecznik oraz migdały.

3. PRODUKTY MLECZNE

Choć w naszej kulturze mleko krowie pija się od dawien dawna, coraz częściej przestrzega się nas przed jego spożywaniem. Mówi się o nim, że przeznaczone jest dla cieląt, nie dla ludzi. Być może dlatego znacznie większą popularnością zaczynają się cieszyć mleka roślinne: sezamowe, migdałowe, orzechowe, kokosowe, sojowe, czy owsiane.

Ponadto ważną rolę w diecie odgrywają przetwory mleczne takie jak: jogurty, kefiry, sery twarogowe i żółte. Są bowiem źródłem wapnia, białka i witamin: A, B2, D, E i K, a także składników mineralnych (fosfor, potas, magnez, cynk, mangan, żelazo). Poza tym produkty mleczne fermentowane są dobrym źródłem bakterii probiotycznych.

4. PRODUKTY BIAŁKOWE: MIĘSO, JAJA, RYBY, ROŚLINY STRĄCZKOWE

Nad słusznością i koniecznością jedzenia mięsa nieustannie trwają dyskusje. Niezależnie jednak od tego ilu jest zwolenników i przeciwników, fakt jest taki: aby dostarczyć organizmowi kompletu przyswajalnego białka, należy łączyć produkty pochodzenia roślinnego i zwierzęcego. Ponieważ te aminokwasy, które występują w mięsie, nie znajdują się (lub są w śladowych ilościach) w roślinach i odwrotnie. Pamiętać jednak trzeba o tym, aby wybierane mięso pochodziło z pewnego źródła.

Natomiast białka pochodzenia roślinnego szukać należy w warzywach strączkowych takich jak: soczewica, fasola, cieciorka, groszek zielony, groch, a także w glonach .

Wysoką wartość biologiczną wykazuje również białko zielonych liści (choć jego zawartość jest niska), dlatego regularnie  powinno się dodawać do potraw: natkę pietruszki, koperek bądź szczypiorek. A dlaczego białko jest tak ważne dla naszego zdrowia? Przede wszystkim, dlatego że odgrywa bardzo istotną rolę w koordynacji większości procesów biologicznych w naszym organizmie. Jest kluczowe do budowy oraz regeneracji tkanek, a także odpowiada za właściwe gojenie się ran. Dodatkowo białka odpowiadają za ochronę organizmu, tworząc przeciwciała do walki z patogenami i pomagając zwalczać stan zapalny. Wspomagają komórki odpornościowe, dzięki czemu nasz organizm może szybko poradzić sobie z infekcją.”

5. DOBRE TŁUSZCZE

W diecie dziecka powinny znaleźć się oleje roślinne, tłoczone na zimno. Są bowiem cennym źródłem wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, które pełnią ważną rolę w prawidłowym rozwoju dziecka – między innymi w kształtowaniu jego mózgu. Najważniejsze z nich to kwasy omega 3. Ich źródłem są tłuste ryby morskie: łosoś, makrela, tuńczyk, dorada, dorsz bądź śledź.

Ponadto do dobrych tłuszczy należą: olej lniany, olej z pestek dyni, olej ze słonecznika, oliwa z oliwek oraz tran.

W zdrowej, dobrze zbilansowanej diecie nie należy zapominać również o nawadnianiu, ponieważ człowiek składa się w 70% z wody i to ona wchodzi w skład wszystkich komórek. Dlatego tak istotne jest jej codzienne spożywanie, w dużych ilościach. Najbardziej wskazana jest woda mineralna średniozmineralizowana.

Poza wodą warto również podawać dzieciom świeże soki owocowo-warzywne, ewentualnie z dostępnych w sklepach wybierać te jednodniowe. Szklanka takiego soku może zastąpić jedną zalecaną do spożycia porcję warzyw i owoców.

Z kolei z diety dziecka powinno się wykluczyć lub mocno zminimalizować:

– cukier, sól, białą mąkę, oleje rafinowane i margaryny,

– fast foody,

– kolorowe napoje gazowane typu coca-cola i gotowe soki, które sokami są zazwyczaj tylko z nazwy,

– słodycze,

– słone przekąski takie jak: czipsy, orzeszki, krakersy, paluszki,

– pokarmy o wysokiej zawartości tłuszczu,

– konserwy, produkty marynowane i wędzone,

– wędliny,

– słodkie jogurty, desery mleczne,

– gotowe produkty w torebkach (zupki, sosy, kostki rosołowe) i przyprawy typu vegeta czy magi,

– wszelkie inne produkty mocno przetworzone.

Więcej o witaminach w diecie, dostosowanych do różnych etapów rozwoju dziecka, znajdziesz tutaj.

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Julka Dydak
7 lat temu

Zgadza się ale te zasady żywieniowe dotyczą również dorosłych. Gdybyśmy się odzywał w przedstawiony wyżej sposób,bylibyśmy o wiele zdrowsi. Tymczasem ja widzę jak dzieci opychają się chipsami, a rodzice chcąc zrobić dziecku przyjemność zabierają go na wycieczkę do macdonalda

Gościnne wtorki 22 sierpnia 2017

Zobacz jaką ma plamę! Dlaczego nie przebieram dziecka trzydzieści razy dziennie

Dziecko powinno być zadbane. Dla jednych zadbane to takie, które ma stylowy przyodziewek, jeżeli pasuje do przyodziewku rodziców, to jest już klasa. Dla innych zadbane to najedzone, umyte i ubrane, ale przede wszystkim dziecko musi być czyste.

Czyste czyli jakie?

Dla mnie czyste to takie, które wyszło czyste z domu…. Ale co gdy wychodząc upadło na kępę trawy, a 10 metrów dalej po chodniku spacerował sznur mrówek i dzieć koniecznie musiał się położyć na ziemi, żeby zobaczyć za czym kolejka ta stoi. Potem były krzaki i zbieranie mleczy, a taki mleczyk brudzi ręce na czarno, a jeszcze później był piach i ten klejący mleczyk razem piachem pięknie się uzupełniły na bluzce i spodniach. Teraz mam brudne dziecko – czy to znaczy, że jest zaniedbane?

(Nie)zawsze czysto

Dzieci to żywioł. Jestem szczęśliwym posiadaczem dwulatka i roczniaka. Młodsza latorośl zaczęła chodzić, starsza wspinać się, biegać, wślizgiwać w różne otwory, przeciskać przez szczeliny, obydwie panie brudzą się na potęgę. Podczas moich podbojów wakacyjnych, często słyszałam, że przydałoby się przebrać którąś z latorośli bo spodnie już brudne, bo na kolanie plama, bo upadła, bo lody jadła, w końcu padły słowa: „ja czasami przebierałam swoje dzieci po trzydzieści razy dziennie” i pomyślałam sobie, dżizas, toż te dzieci życia nie miały. Szczerze? Ja bym zwariowała gdybym miała hrabiny przebierać choćby po dziesięć razy na dobę. To jest dwadzieścia sztuk getrów młodzieżowych tudzież dziecięcych dziennie, czyli czterdzieści nogawek dziennie, dwadzieścia bluzek dziennie, czterdzieści skarpet dziennie, ludzie ja tyle nie mam w szufladzie.

Brudem zarośniesz i zły przykład dzieciom dajesz

Tak matko, może być, że słyszysz od życzliwych, iż twoja progenitura ma plamę, i koniecznie trzeba ją przebrać, bo co ludzie powiedzą?! A jeszcze pomyślą, że  leniwa jesteś i pozwalasz dziecku w brudnych ciuchach biegać. Ja się nie zgadzam, ja protestuję. Powiem więcej, ja nie przebieram swoich dzieci po kilka razy dziennie.

Czystość jest przereklamowana

Uwaga będzie gorąco. Portal Eco news opublikował niedawno bardzo ciekawy artykuł, na temat ekspozycji dzieci na zarazki. Z przeprowadzonych na Universytecie Chicago badań wynika, że wbrew powszechnie panującej opinii, kontakt z zarazkami ma zbawienny wpływ na nasz układ odpornościowy. Teraz skandaliczna informacja, albowiem dotycząca smoczków, a to drażliwy temat. Gotowi? Co robicie ze smoczkiem gdy spadnie na ziemię? Większość przelewa wrzątkiem, wyparza, myje, dezynfekuje. Chciałoby się krzyknąć w Internety „tylko nie oblizuj!”. Bazinga kochani! Jak pisze dr Jack Gilbert – jeden ze sprawców rzeczonych  badań, zarazki z ust osoby dorosłej pozostawione na smoczku dziecka, będą stymulowały jego układ immunologiczny, przez co dziecko nabierze odporności. Szok i skandal! A jednak, coś w tym jest. Oczywiście jeżeli mamy grypę, czy choćby próchnicę, nie oblizujemy smoczka, jednak badania uwzględniają bakterie i zarazki z ust całkowicie zdrowej osoby dorosłej.

Jeżeli macie ochotę zgłębić ten temat znajdziecie wszystkie informacje w książce Dirt is Good: The Advantage of Germs for your Child’s Developing Immune System, sprawcami zamieszania z brudem są dr Jack Gilbert i dr Rob Knight z Uniwersytetu Chicago.

Nie jedz z ziemi

W zanadrzu mam jeszcze jedną kontrowersyjną ciekawostkę. Magazyn Discovery opisał badania, które udowadniają, że wprowadzenie do organizmu bakterii z gleby wspomaga produkcję serotoniny, a co za tym idzie poprawia nastrój i pomaga zwalczać depresję. Jak dostarczyć bakterie? Wystarczy przebywać na świeżym powietrzu, pracować w ogródku lub zjeść warzywo wykopane z ziemi. A co z chorobami brudnych rąk? Nie mam pojęcia, nie wspominali 😉 Zapewne uwzględniają tylko czystą ziemię.

Mamo daj się pobrudzić

Każdy rodzic wie, że nawet klocki za 300 srebrników nie zastąpią zabłoconych patyków, czy żwiru z podwórka. Bawiąc się w ten sposób dziecko stymuluje wszystkie zmysły jednocześnie, nic więc dziwnego, że szybciej zapamięta np. mnożenie przez pięć używając znalezionych muszelek. Ponadto wyrywanie dziecka z zabawy w celu przebrania, zniechęca do jej powrotu. Jak kopać dziurę w ziemi, czy budować bazę z gałęzi gdy nie można się pobrudzić.

A jak to jest u was z tym przebieraniem?

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Julka D
Julka D
7 lat temu

Wcale mnie nie zaskoczyła Twoja wypowiedź w kwestii smoczka. Ja swoim dzieciom co prawda nie wyparzałam, ale płukałam wodą. Moja córka wychowała dzieci bez smoczka. Ona inaczej wychowuje swoje dzieci. Ja inaczej. Moje dzieci chorowały, a jej nie CHORUJĄ.

milena kamińska
milena kamińska
7 lat temu

W żadnym wypadku nie przebieram kilka razy dziennie. U nas jest zasada iż szafa podzielona jest na dwie części te wyjściowe (przedszjmikole, gości itp) i te na codzień (dom podwórko). Gdy wracamy ze szkoły pracy przedszkola wskakujemy w ubrania tzw „robocze” i w tym przez cały dzień.

Ciąża 18 sierpnia 2017

Przygotowujesz się do porodu? Te rzeczy nie przydadzą ci się w szpitalu

Pakowanie torby do szpitala to dość emocjonujący moment. Po raz tysięczny sprawdzasz, co masz na liście, porównujesz z zawartością torby, rozpytujesz rodzinę i znajomych, by na pewno niczego ci nie zabrakło. Są rzeczy potrzebne, są takie, o których zapomnieć nie można. I są też takie, których pakować nie musisz.

Gruby szlafrok frotte – chociaż wydaje się niezbędny w szpitalu, tak naprawdę nie będzie ci do niczego potrzebny. W szpitalach, szczególnie na oddziałach położniczych, zazwyczaj jest bardzo ciepło. Tak bardzo, że będziesz raczej myślała o tym, co możesz z siebie zdjąć, a nie, co jeszcze na siebie założyć. Jeśli czujesz, że nie poradzisz sobie w szpitalu bez szlafroka, zapakuj cienki, który nie zajmuje dużo miejsca. Jest jednak wielce prawdopodobne, że i tego nie założysz.

Ciepłe kapcie frotte – są tak samo nieprzydatne jak szlafrok. Co prawda są mięciutkie i cieplutkie, ale przecież w szpitalu i tak jest gorąco, a ty za wiele się nie nachodzisz. Lepiej mieć ze sobą gumowe klapki lub japonki, sprawdzą się szczególnie pod prysznicem. No i są antypoślizgowe, czego o miękkich kapciach nie da się powiedzieć, a podłoga w szpitalu potrafi być śliska.

Jedzenie – chociaż o szpitalnym menu krążą legendy, a internet aż pęka w szwach od zdjęć szpitalnego jedzenia, nie pakuj do torby niczego, co powinno być przechowywane w lodówce. Zazwyczaj na oddział przypada jedna lodówka i stoi ona gdzieś na końcu korytarza. Po porodzie możesz nie mieć siły do niej dotrzeć, szczególnie jeśli przydarzy ci się cesarskie cięcie. Szpitalne lodówki są myte i opróżniane raz na tydzień, jeśli w porę nie wyjmiesz swoich zapasów – stracisz je. Lepiej bazować na tym, co przyniesie mąż, który z pewnością będzie codziennym gościem.

Zapas kosmetyków dla niemowlęcia – dzieci w szpitalu są kąpane przez położne, a one korzystają ze szpitalnych kosmetyków. Nie martw się, nie zabraknie ich. Na ogół dostarczają je sponsorzy, dla których to okazja do reklamy. Co nie znaczy, że te kosmetyki są złe. Możesz bez obaw stosować je także w domu. A dla dziecka weź jedynie krem na odparzenia, bo przewijanie to twoja działka.

Zapas ubranek – może się okazać zupełnie niepotrzebny. Wiele szpitali zapewnia garderobę dla najmłodszych, trzeba mieć jedynie ubranko na wyjście. Poza tym umówmy się, na dwa dni naprawdę nie musisz pakować połowy komody.

Kosmetyki do makijażu – nawet jeśli na co dzień nie wyobrażasz sobie pokazywania się ludziom, choćby tylko domownikom, bez makijażu, w szpitalu szybko o tym zapomnisz. Pochłonięta dzieckiem nie będziesz miała czasu na zadbanie o perfekcyjny wygląd.

Elegancka koszula nocna – nie będzie zbyt praktyczna, a do tego łatwo ją pobrudzić. Poród i pierwsze dni po nim nie należą do najłatwiejszych i najczystszych. Zapakuj koszule rozpinane z przodu tak, by łatwo było ci karmić niemowlę. Eleganckie koszulki na ramiączkach muszą trochę poczekać.

Woda w dużych butelkach – może się okazać równie potrzebna, co niedostępna. Po porodzie, nieważne czy będzie to poród naturalny, czy cesarskie cięcie, możesz być tak słaba, że podniesienie butelki pełnej wody będzie ponad twoje siły. Zamiast jednej dużej butelki zapakuj kilka mniejszych, najlepiej z dziubkiem. Co prawda zapłacisz troszkę więcej, ale za to przynajmniej się napijesz.

Książki – będą leżały na dnie torby i niepotrzebnie zajmowały miejsce. Jeśli nie będzie komplikacji, ze szpitala wyjdziesz już po dwóch dniach. Naprawdę myślisz, że między karmieniem, przewijaniem, uspokajaniem noworodka i własnym przerywanym snem, dasz radę przeczytać więcej niż kilka stron?  

 

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Natalia Proszek Oczkowska

Ze wszystkim bym się zgodziła .. ale książki przydadzą się mamie przyszłej .. która musi leżeć przed porodem .. z nudów nie ma co robić to dobrze się czyta w szpitalu ..

W roli mamy - wrolimamy.pl

Leżałam tydzień na patologii i jakoś nie udało mi się spokojnie poczytać tyle się działo. No ale może inne mamy będą miały więcej szczęścia 😉

Natalia Proszek Oczkowska

Ja akurat tak się nudziłam tydz czasu że książki były dla mnie jedynym zbawieniem

Monika Patoka
7 lat temu

Ja też cieszyłam się że książkę miałam ze sobą.

Ania Witczak
7 lat temu

Ciekawe j przydatne, z jednym ale – może w szpitalach w dużych miastach (poznan) na oddziałach wszystko jest. W szpitalach w dziurach na końcu świata – typu gostyń, trzeba mieć dla dziecka i siebie absolutnie wszystko- z pieluchami, podkładami, papierem toaletowym, kosmetykami etc. Jak czegoś nie masz to twój problem,na pewno nie dostaniesz. Także wiecie… lepiej zrobić wywiad w konkretnym szpitalu do którego planujemy trafić 😉 a z tym szlafrokiem- prawda 😉

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close