Znad kołyski 7 września 2015

Troje do pary, czyli 8 wskazówek jak dbać o związek po narodzinach dziecka

Pielęgnowanie uczucia to nie jest coś, co robi się samo. Na początku związku jesteśmy tak zaabsorbowani drugą osobą, że nie możemy przestać o niej myśleć, a wszystkie nasze działania skoncentrowane są tym, by jej się przypodobać, by zrobić jej przyjemność. Wtedy te wszystkie gesty manifestujące nasze uczucie i przywiązanie zdarzają się mimochodem. Jeżeli uczucie przetrwa kilka lat, dynamika związku najczęściej się zmienia. Wchodzimy na etap może mniej namiętny, ale przyjemnie stabilny i bezpieczny, czujemy się permanentnie kochani i jesteśmy pewni drugiej osoby.

I nagle w naszym życiu pojawia się ktoś, kto całkowicie pochłania naszą uwagę, wzbudza w nas tak potężne uczucia, o których nie mieliśmy nawet pojęcia, wyzwala w nas emocje, dodaje sił, jesteśmy nim całkowicie pochłonięte. Nie mówię o kochanku. Tą osobą jest dziecko. Jego pojawienie często jest kolejnym sprawdzianem dla związku. Jak poradzić sobie z dzieleniem miłości na dodatkową osobę?

Rodzic to nie tylko mama

Szczególnie w pierwszych tygodniach życia dziecka mama jest mu niezbędna – karmi, tuli, kołysze do snu i jest pierwszą osobą, którą widzi po przebudzeniu. Dziecko w tym czasie powinno być karmione na żądanie, a domaga się karmienia, lub czasami tylko bliskości związanej z karmieniem piersią, nawet co godzinę! Nic więc dziwnego, że mama czuwa przy nim non-stop i nie ma zbyt wielu pokładów uwagi, które może przekazać innym obiektom.

Warto jednak pamiętać, że nawet w ciągu pierwszych trzech miesięcy życia dziecka (które często ze względu na zależność dziecka od mamy nazywane są czwartym trymestrem ciąży), tata ma w opiece nad nim swoją rolę do spełnienia. Bardzo często taka więź między dzieckiem a ojcem może budować się podczas kąpieli. Silny i delikatny tata doskonale poradzi z wprawnym umyciem nawet kilkudniowego malucha. A nawet jeśli kilka pierwszych podejść nie będzie specjalnie udane – w końcu tata dojdzie do wprawy. Podobnie jest z przewijaniem, odbijaniem, przystawianiem malucha do piersi mamy, kojeniem płaczu w ramionach i pokazywaniem zabawek (na początku najlepiej tych czarno-białych). Jak widać, mimo że w pierwszych dniach życia dziecka jego potrzeby koncentrują się na piersi, to jednak jest mnóstwo spraw o które może zadbać także ojciec.

Skorzystaj z pomocy

Jesteś zmęczona. Dziecko nie śpi, ma kolki, płacze. Nie wiesz co się dzieje i jak długo jeszcze to potrwa. Martwisz się, jesteś zdenerwowana, koncentrujesz się na tym by dla dziecka być oazą spokoju, nie starcza Ci cierpliwości na wyrozumiałość dla męża. Zgryźliwości, gorzkie komentarze, kłótnie zdarzają się coraz częściej. W najlepszym wypadku po prostu nic do siebie nie mówicie. Ten czarny scenariusz jest możliwy, ale nie konieczny.

Po pierwsze, każde dziecko jest inne. Zdarzają się takie, które nie mają kolek, a w nocy budzą się raz lub dwa. Ale przyjmijmy, że pierwsze trzy zdania powyższego akapitu są prawdziwe. Pamiętaj, że nie jesteś jedynym rodzicem. Jeżeli masz poczucie winy, bo Twój partner idzie rano do pracy, to z jego nocnej pomocy korzystaj w weekendy, a w trakcie tygodnia, umówcie się, że po jego przyjściu do domu dostaniesz godzinkę na sen.

Jeżeli jednak już doszło do wyczerpania Twoich baterii, najrozsądniej będzie jeśli się do tego przyznasz. „Już nie dam rady. Zmień mnie, proszę” – taka wypowiedź sprawi, że partner zrozumie jaką ciężką masz pracę do wykonania, a przy tym dowartościujesz go jako tatę, okażesz mu zaufanie.

A gdy Małe w końcu zaśnie, a Ty marzysz o tym by się wyładować i wszystko co mówi Twój partner doprowadza Cię do furii? Też to powiedz! „Przepraszam, ale jestem strzępkiem nerwów. Potrzebuję pół godziny ciszy”. Choć brzmi to banalnie, to rozmowa o emocjach rozwiązuje mnóstwo irracjonalnych problemów i zapobiega kłótniom. Spróbuj!

Znajdź chwilę na „sam na sam”

Nie jesteście tylko rodzicami. Jesteście też partnerami, parą zakochanych i kochankami. Od momentu narodzin Waszego dziecka nie zacznijcie sprowadzać siebie tylko do tej jednej roli. Korzystajcie z chwil tylko dla siebie. Wielu rodziców chwali sobie system wcześniejszego usypiania dziecka, tak aby na przykład dwie godziny wieczorem należały tylko dla nich. Sprawdź, czy to rozwiązanie pomoże także Wam.

Jeżeli jesteście zmęczeni, zirytowani, a przez cały dzień nie mieliście chwili spokoju, by zamienić ze sobą parę zdań, to ten czas ukoi Wasze nerwy. Rozmowa i wspólna herbata, masaż stóp, przytulanie czy czytanie książki obok siebie – wybierzcie coś co sprawi, że będzie Wam ze sobą dobrze. Pielęgnujcie tę intymność na Wasz prywatny sposób.

Ten wspólny czas możecie także przeznaczyć na seks. Seks po porodzie to temat, który wzbudza lęk w przyszłych rodzicach. Boją się czy nie będzie on jakościowo dużo gorszy od tego, który zwykli uprawiać jako bezdzietna para. Czy jej nie będzie bolało? Czy on będzie czuł satysfakcję? Czy widok porodu nie sprawi, że przestanie jej pożądać? Trwałe seksualne problemy młodych rodziców są bardzo rzadkie. Lekarze zalecają, by do końca połogu (sześć tygodni po porodzie) wstrzymać się z aktywnością seksualną. Następnie konieczna jest wizyta u ginekologa i dobranie odpowiedniej antykoncepcji (opinia, że karmienie piersią chroni przed zajściem w ciążę to mit!). Ten drugi, pierwszy raz powinien być spokojny i bardzo delikatny. Odczucia, które będą mu towarzyszyć to niekoniecznie orgazmiczna rozkosz. Być może kobieta poczuje pewien dyskomfort, który jednak powinien minąć. Ból lub plamienie powinny być zgłoszone lekarzowi.

Nie bój się poradzić specjalisty

Rodzicielstwo to piękny rozdział w Twoim życiu, ale to nie tylko sielanka. Jeżeli niepokoją Cię złe nastroje w Twoim domu, jeżeli czujesz, że z mężem się od siebie oddaliliście, kłócicie się i obwiniacie – poradźcie się specjalisty. Spotkanie z terapeutą pomoże Wam zwerbalizować Wasze uczucia i wypracować wspólne rozwiązania. Jeżeli z kolei problem leży w sferze seksualnej, nie wstydźcie się zapytać o opinię ginekologa lub seksuologa. Seks jest w małżeństwie niezwykle istotny, nie bagatelizujcie jego roli i zadbajcie o udane współżycie.

By żyło się lepiej:

  1. Jeżeli nie możesz patrzeć na to, jak Twój partner przewija, myje czy ubiera Wasze dziecko – wyjdź. On na pewno nie zrobi mu krzywdy, a jeśli zrobi coś wolniej niż Ty lub zapnie nierówno pieluchę, to świat się od tego nie zawali. Dużo gorszy dla Waszej trójki będzie układ, gdy Ty weźmiesz na swoje barki wszystkie obowiązki związane z dzieckiem. Nie odbieraj mu ojcostwa!
  2. Nie daj sobie wmówić, że on pracuje, a Ty odpoczywasz w domu. Jeżeli Twojemu partnerowi przyjdzie coś takiego do głowy, odciągnij pokarm lub pokaż mu jak przygotowuje się mieszankę i wyjdź na kilka godzin. Powtarzaj to tak często, aż zrozumie.
  3. Nie krytykuj, nie zniechęcaj. Pod rękawem kurtki, rękawek od pajacyka jest podwinięty? Metka czapki jest z przodu? Pampers za luźno? Nie ten kocyk? Wiem, że w tej właśnie konkretnej chwili uważasz, że to poważny problem. Ale tak nie jest. Najważniejsze, że Twoje dziecko jednak ma kurtkę, czapkę, pampersa i kocyk. I patrz… uśmiecha się! Nie krytykuj męża (ani innych osób, które chcą Ci pomóc) z powodu mało istotnych szczegółów. Oni wypracują swój system, a Ty niedługo ochłoniesz.
  4. Jeżeli nie masz ochoty na seks – po prostu to powiedz. Po urodzeniu dziecka Twoje seksualne potrzeby mogą ulec zmianie. Nie ukrywaj tego przed partnerem i absolutnie nie zmuszaj się do seksu. Współżycie ma być przyjemnością zarówno dla niego, jak i dla Ciebie. Pamiętaj, że spadek libido może być skutkiem źle dobranej antykoncepcji – porozmawiaj o tym ze swoim lekarzem!

Autorką wpisu jest Weronika Holeniewska.
Artykuł był konsultowany z edukatorem seksualnym panem Łukaszem Świętochowskim ze sklep-intymny.pl.

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Daria W.
Daria W.
8 lat temu

U nas było tak, że wszystkie obowiązki od początku dzieliliśmy na pół, lub robiliśmy pewne rzeczy razem. Wspólne kąpanie synka, pomoc partnera przy nocnym przystawianiu do piersi, przewijanie i przebieranie na zmianę… Łatwo było nam obojgu przyzwyczaić się do tego dzięki trzytygodniowemu urlopowi, który miał mój partner, dzięki takiej ilości czasu wolnego równie mocno zbliżył się do dziecka już na starcie jak i ja. Potem oczywiście nastąpił jego powrót do pracy, więc to ja przejęłam większość obowiązków, jednak partner nigdy nie odmawia mi pomocy, gdy już wróci do domu, wręcz sam się do wszystkiego garnie. Z poczuciem, że robię mniej… Czytaj więcej »

Emocje 4 września 2015

“Narada Rodzinna” czyli o tym, jak byłam w Kancelarii Premiera

Nie każdy deszczowy piątek, nawet piątunio musi być nieudany szczególnie, gdy Pani Premier zaprasza do siebie na salony na kawkę, ba stawia nawet obiad dla wybranych wg największej niewiadomej wszechświata.

Narada wg Małego Słownika Języka Polskiego to radzenie nad jakimiś sprawami, uzgadnianie poglądów, zwykle przez większą liczbę osób. Spotkanie z “władzą” twarzą w twarz odbyło się po raz pierwszy w ramach “Narady Rodzinnej”. Sami wiecie, że w relacji na żywo nie da się zbyć rozmówcy, trzeba odpowiedzieć na  każde zadane pytanie. Dzisiaj podsekretarz stanu Elżbieta Seredyn, Olgierd Podgórski  zastępca dyrektora Departamentu Polityki Rodzinnej i Tomasz Wardach, ekspert MPiPS przedstawili najnowsze rozwiązania pomocowe dla rodzin. Mimo obszernej sali, liczba miejsc była ograniczona do 20 osób. Udało się nam otrzymać akredytację choć chętnych było wielu. Spotkanie trwało 4 godziny, podczas których blogerzy parentingowi mieli okazję wysłuchać krótkich prezentacji na temat polityki prorodzinnej, a następnie uczestniczyć w ożywionej dyskusji.

img_2888

Dzisiejsze warsztaty dały nam blogerom możliwość zadania pytań z zakresu polityki socjalnej. Czy było warto brać udział w tym przedsięwzięciu? Choć dla niektórych to zapewne przedwyborcza kiełbasa, dla mnie była to merytoryczna konferencja, w której prelegenci byli dobrze przygotowani do swojej roli. Może poza odpowiedzią na pytanie naszej Mirelli (dotyczącym składania wniosków online przez użytkowników systemu Linux), które tak ich zagięło, że została ogłoszona przerwa na kawę. =D

Czasem wiele do życzenia pozostawiały pytania zadane przez samych blogerów – po prostu nie na temat i nie do tych ekspertów. Niedziwne, że Lusia w pewnym momencie zasnęła.

Jednak największą sensacją był przewijak w damskiej toalecie.

5

Warsztaty podzielone były na cztery bloki tematyczne. Przeczytajcie krótką relację i według mnie najciekawsze z poruszanych kwestii.

Świadczenia Rodzicielskie

Moim skromnym zdaniem jest już lepiej, a mogłoby być jeszcze lepiej. Dotychczas z płatnego urlopu rodzicielskiego mogli skorzystać rodzice płacący składki ubezpieczeniowe. Od 1 stycznia 2016 każda osoba nie pracująca (student, bezrobotny – także niezarejestrowany w PUP) będzie uprawniona do pobrania świadczenia w wysokości 1000 zł miesięcznie przez rok od urodzenia dziecka. Wśród głosów na sali padło także pytanie do ekspertów, czy to nie będzie szerzyło patologii. Słusznie podkreślono tutaj, że nie można wszystkich wrzucać do jednego worka.

img_2864_0

Zasada “Złotówka za złotówkę”

Przed spotkaniem, na naszym fanpagu fb pojawiło się pytanie “kiedy zostanie podniesiony próg dochodowy, bym mogła się “załapać” na zasiłek – gdyż teraz przekraczam go o parę złotych?”

Usłyszeliśmy dwie odpowiedzi i obie pozytywne. Po pierwsze już w listopadzie próg dochodowy zostaje podwyższony o 100 zł, a za rok w listopadzie o kolejne 80 zł. Po drugie od 1 stycznia 2016 roku zasiłek rodzinny i dodatki do zasiłku rodzinnego nie będą już odbierane, a jedynie stopniowo obniżane wraz ze wzrostem dochodu. Czyli jeśli przekroczy się próg o 1 zł, to łączna kwota przysługujących świadczeń rodzinnych będzie pomniejszona o 1 zł. W praktyce oznaczać to będzie, że nie musicie się bać czy przekroczyliście limit, gdyż “coś” otrzymacie.

E-pomoc dla rodzin

Nareszcie cyfryzacja dotarła także do naszych urzędów. Już od 1 stycznia 2016 nie trzeba będzie stać w kolejkach by złożyć wnioski o świadczenia rodzinne. Ponadto nie będzie też potrzeby “latania” pomiędzy ZUSem a Urzędem Skarbowym po różne zaświadczenia, gdyż organ przyjmujący, wnioski będzie samodzielnie uzyskiwał potrzebne dane z konkretnych urzędów.

Karta Dużej Rodziny online

Już jest. Prelegenci wychwalają ją można rzec wniebogłosy. Niestety blogerzy zbili ich z pantałyku. W większych aglomeracjach może i jest dużo partnerów, którzy przystąpili do akcji, natomiast w mniejszych miejscowościach nie ma ona jeszcze odzwierciedlenia w rzeczywistości, gdyż brak tam partnerów, a zatem i zniżek. Z przekazanych nam dzisiaj informacji wynika, że warto zachęcać (wpływać) na gminy, aby te przystępowały do programu  Karty Dużej Rodziny. Więcej o karcie dużej rodziny możecie przeczytać u nas na blogu tutaj.

printscreen

Jeśli chcesz wiedzieć więcej zachęcam do pobrania Materiały z Narady Rodzinnej 4 września 2015. Natomiast transmisja z warsztatów jest dostępna na stronie Kancelarii Premiera.

Zdjęcia: Kancelaria Premiera

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
asia/wkawiarence.pl
asia/wkawiarence.pl
8 lat temu

Rzeczowe podsumowanie. Miło mi było Ciebie i słodką Łucje poznac.

Podróże 4 września 2015

Zoo w Gdańsku Oliwie, czyli co robić nad morzem z chorym dzieckiem

Gdańskie zoo mieliśmy zamiar odwiedzić rok temu, ale „wypadło z planu”. Nie wiem dlaczego, pewnie pogoda była zbyt ładna, by nie pójść na plażę, a może były upały i było za gorąco na chodzenie po zoo? Naprawdę nie pamiętam.

W tym roku pierwsze podejście robiliśmy w lipcu i… też nie wyszło. Tym razem na przeszkodzie stanął deszcz. Ale jak mówi przysłowie: do trzech razy sztuka! Za trzecim razem i nam się udało 😉 Pewien wpływ na to z pewnością miał fakt, że biorąca antybiotyki Duśka źle znosiła pobyt na słońcu i trzeba było znaleźć alternatywę dla plaży.

IMG_5775

Tak naprawdę w zoo w Gdańsku Oliwie pierwszy raz byłam… daaawno. Z różnorakich obliczeń wychodzi mi, że mógł to być 1987 rok. Co zapamiętałam? Dwie rzeczy, po pierwsze, że zoo jest olbrzymie, po drugie, że przeraźliwie puste, od zwierzęcia do zwierzęcia idzie się przez jakieś pustkowia, a same zwierzaki pozamykane są w dramatycznie małych klatkach.

Co się zmieniło? Zoo nadal jest tak olbrzymie jak było, ale pustych terenów już praktycznie nie ma, całość oddano zwierzętom. Niektóre mają naprawdę duże wybiegi i na przykład lwa ciężko było wypatrzeć w krzakach. Nawet taras widokowy nie pomógł, zresztą sami zobaczcie jak kiepskie zdjęcie udało mi się zrobić. Ale tak powinno być, zwierzę nie może być zamknięte w klatce wielkością przypominającą miejską toaletę tylko po to, żeby zwiedzający mogli je sobie dokładnie pooglądać.

IMG_5874

Co mnie zaskoczyło? Praktycznie brak ogrodzenia przy wielbłądach. Niby były oddzielone od zwiedzających drutem, w którym rzekomo płynął prąd, ale swobodnie przekładały głowy na drugą stronę, żeby poskubać trawę. Myślę, że gdyby się postarały, to i nogi by przełożyły, bo ogrodzenie nie było wysokie. Zwiedzających od podchodzenia zbyt blisko zwierząt odstraszała tabliczka z informacją, że wielbłądy plują. Jakoś nie zauważyłam 😛

IMG_5794

Co mnie najbardziej urzekło? Surykatki! Te nieduże zwierzątka okazały się bardzo kontaktowe, reagowały na głosy ludzkie, na dźwięk strzelania palcami stawały słupka 😉 A gdy usłyszały przypadkowe, aczkolwiek głośne, kichnięcie, w jednej sekundzie wszystkie schowały się do swoich kryjówek, by po chwili ostrożnie wystawiać głowy i patrzeć, czy już można wyjść.

IMG_5867

Co się najbardziej podobało Duśce? Osiołki! „Mamusiu jak będziesz pisała o zoo, to koniecznie napisz, że były osiołki duże i małe, szare i brązowe.” Powiedzcie jej, że napisałam. Poza tym próbowała się zaprzyjaźnić z kotem syberyjskim.

IMG_5877

Jakie zwierzęta są w zoo? Hmmm, no cała masa ich jest: gady, płazy, ptaki, ssaki, motyle…. O właśnie! Koniecznie idźcie do motylarium! Tylko najpierw się rozbierzcie,  tam jest baaardzo ciepło, klimacik tropikalny, bo i motyle tropikalne. Latać przy nas nie chciały, ale wystarczyło zobaczyć, jak siedziały na liściach, by wyobrazić sobie jak wielkie to owady. Dla Duśki sporą atrakcją była gablota–wylęgarnia, w której wisiały kokony w różnych stadiach rozwoju. Po przeczytaniu książki Magdy Grabowskiej „Cudowna przemiana” stała się miłośniczką gąsieniczek 😉

Nie wiem, czy teren zoo jest pagórkowaty z natury, czy został tak ukształtowany ręką ludzką, ale to bardzo dobre rozwiązanie, nadające temu miejscu bardzo naturalny charakter. Wyasfaltowane alejki to jedyny element, który przypomina, że jednak jesteśmy w zoo, a nie na sawannie. Mimo tych wszystkich górek i pagórków można swobodnie przemieszczać się z wózkiem dla dziecka, widziałam też dzieci jeżdżące na rowerkach i hulajnogach.

IMG_5786

Jak już wspomniałam zoo jest duże, śmiało można w nim spędzić cały dzień. Naprawdę można, bo jest gdzie smacznie i niedrogo zjeść, nie brak toalet (niby detal, ale wiemy, jak to jest z dziećmi), jest też bardzo sympatyczne miejsce ze stolikami, drewnianymi leżakami i altankami, gdzie można sobie zrobić piknik. Jak ktoś ma koc, to można się rozłożyć bezpośrednio na trawie. Nikt nie będzie krzyczał, bo właśnie po to został przygotowany teren rekreacyjny. Placu zabaw dla dzieci też nie brakuje i z daleka wygląda bardzo atrakcyjnie. Jak jest naprawdę, tradycyjnie nie wiem, kto by miał czas w zoo na huśtawki? Znaczy my nie mieliśmy, ale widziałam tam sporo dzieci, więc pewnie plac zabaw jest fajny.

Ceny biletów, jak również godziny otwarcia, zmieniają się w zależności od pory roku. Najlepiej sprawdzić to na stronie internetowej ogrodu zoologicznego. Sympatyczny pan, który nas wpuszczał twierdził, że zwiedzać można do zmroku, mimo że oficjalnie zoo otwarte było do godziny 19.00. Nie wiem, czy to prawda, ale mogło tak być, bo nikt nam nie zwracał uwagi, że zbliża się godzina zamknięcia i powinniśmy się kierować do wyjścia. I powiem Wam, że ta godzina przed zamknięciem, to całkiem fajna godzina, bo w zoo już jest mało ludzi i zwierzęta śmielej wychodzą ze swoich kryjówek. Dzięki temu udało się zobaczyć antylopy, które wcześniej nie bardzo miały ochotę na spotkanie z ludźmi. Poza tym brak ludzi pozwala oszukać mózg i chociaż przez chwilę poczuć się jak na prawdziwym safari.

IMG_5833

IMG_5836

IMG_5880

IMG_5818

IMG_5808

IMG_5784

Jak się zwiedza zoo? No cóż… trochę zabrakło mi dokładnego oznakowania, plany zoo jak na nasze potrzeby rozmieszczone były za rzadko i niestety dopiero pod koniec wycieczki zrozumieliśmy, że przegapiliśmy tygrysa i wilka. Jak to możliwe? Otóż zwierzęta w zoo nie są rozmieszczone regularnie w kwadratach, wybiegi wyglądają na dość przypadkowe, co ma bardzo duży urok, ale powoduje, że część trasy trzeba przebyć dwa razy. Tylko trzeba o tym wiedzieć, my dowiedzieliśmy się za późno. Ale nic to, będzie powód by pojechać tam jeszcze raz, to naprawdę piękne miejsce! Jeśli się tam wybierzecie, to koniecznie zacznijcie zwiedzanie od sfotografowania planu zoo, wtedy nic Wam nie umknie 😉

IMG_5860

IMG_5884

IMG_5872

To jest taras widokowy, z którego można podglądać lwa jeśli akurat jest blisko.

 

IMG_5889

IMG_5825

IMG_5822

IMG_5815

 

 

zdjęcia: Mirella

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Sylwia
Sylwia
8 lat temu

Gdańskie ZOO jest super 🙂 Mojej rodzince również surykatki przypadły do gustu 🙂

Justyna
Justyna
8 lat temu
Reply to  Sylwia

Mieszkam w Gdańsku i raz w roku odwiedzamy zoo 🙂 chce się tam wracać 🙂

Agnieszka Detyna
8 lat temu

Nam też się podobało 🙂

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close