Czy zgadzasz się, żeby Lilusia nigdy nie poszła na kasztany?
Pierwszy raz o Lilusi przeczytałam na zamkniętej grupie na Facebooku. Czy wtedy coś poczułam? Skłamałabym, gdybym napisała, że tak, od pierwszej chwili. Smutek tak, owszem. Zawsze mi smutno, jak dzieci chorują. Ale całej reszty wtedy we mnie nie było.
Potem była rozmowa z tatą Lilusi, poznałam bliżej jego i historię dziewczynki. Przeczytałam o niej na stronie fundacji, obejrzałam zdjęcia. Planowałam przedstawić Wam Lilusię na Facebooku.
I może nawet nie napisałabym tego tekstu, może poprzestałabym na udostępnieniu apelu na Facebooku, może ze smutkiem pomyślałabym, że to straszne, no ale wszystkim nie da się pomóc. Dzieci chorują, dzieci umierają, niesprawiedliwe, ale prawdziwe. A potem…
Jakoś tak wpadła mi w oko miska z kasztanami. Kasztany jak kasztany, są u nas w domu co roku, ale od tego momentu chyba na zawsze będą mi się kojarzyły z Lilusią. Patrzyłam na nie i myślałam sobie: Jak to? To ona nigdy nie pójdzie na kasztany? Nigdy nie będzie biegała pod drzewem i krzyczała: „Tu jest, i tu i tu! Mamusiu patrz, bliźniaki! Uwagaaaa, wieje, uciekamyyyy.” Nigdy nie będzie uciekała przed spadającymi kasztanami i nigdy nie przyniesie ich tyle, że nie wiadomo będzie, co z nimi robić?! I wtedy pomyślałam, że muszę o tym napisać, historię Lilusi trzeba nagłośnić, trzeba zrobić wszystko, żeby stanęła na nogi, zaczęła chodzić i żeby poszła na kasztany.
Na co choruje Lilusia? Dobre pytanie! Ja tego nie wiem. Wy tego nie wiecie. Rodzice Lilusi nie wiedzą. A najgorsze jest to, że lekarze też nie wiedzą. Wiedzą, że mielina w mózgu nie przyrasta. Ale to jest skutek. A gdzie przyczyna? Można powiedzieć: przyczyna nieszczęścia pilnie poszukiwana.
Jeśli myślicie, że łatwo zdiagnozować rzadką chorobę to muszę Was rozczarować. To tylko w filmach szybko się diagnozuje najrzadsze przypadki świata i równie szybko się je leczy. Tymczasem szara rzeczywistość jest taka, że kolejne badania robi się trochę w ciemno, za każdym razem z nadzieją, że wreszcie okaże się co to za choroba i będzie można Lilusię leczyć. I za każdym razem po tygodniach, a czasem i miesiącach oczekiwań na wyniki rodzice dowiadują się, że nie, nie jest chora na to, na to, na to i na tamto też nie. I to nie są dobre wiadomości. Mózg rozwija się najintensywniej przez pierwsze dwa lata życia. Lilce zostało niewiele czasu do drugich urodzin. Jeśli nie uda się szybko znaleźć winowajcy, Lilka nigdy nie pójdzie na kasztany… Nigdy nie pójdzie nigdzie, nigdy nie usiądzie samodzielnie, nigdy nie będzie w stanie się samodzielnie ruszać, jeść, bawić, uczyć… Nie umiem sobie tego wyobrazić. Nie chcę sobie tego wyobrażać!
Oczekiwanie na diagnozę to nie jest czas gapienia się w okno. To nawet nie jest czas beztroskiej zabawy, której oddają się wszystkie niespełna dwuletnie dzieci. To czas intensywnej rehabilitacji. Cztery razy w tygodniu przez godzinę Lilusia jest rehabilitowana przez specjalistów. Resztę dnia spędza na domowej rehabilitacji z mamą. Popołudniami i w weekendy dołącza do nich tata. Oprócz rehabilitacji Lilusia w każdą środę spotyka się z logopedą. Do tego dochodzą regularne wizyty u dermatologa, ze względu na łojotokowe i atopowe zapalenie skóry. Zapytacie, kiedy ma czas się bawić? Hmmm… po pierwsze nie ma tego czasu, po drugie… Lilusia się nie bawi, nie ma takiej możliwości, nie chodzi, nie siedzi, nie chwyta zabawek… Jedyną jej rozrywką są książeczki. Może je oglądać w nieskończoność, oczywiście pod warunkiem, że ktoś przewraca kartki…
Tam, gdzie w grę wchodzi czas, tam wchodzą też pieniądze. Domyślacie się pewnie, że ten tekst nie powstał tak sobie a muzom. Tak, chcę w imieniu rodziców Lilusi i swoim prosić Was o pomoc. Po pierwsze udostępnijcie ten tekst na swoich tablicach. Im więcej osób usłyszy o Lilusi, tym lepiej. Czasem pomoc nadchodzi z zupełnie nieoczekiwanej strony. Po drugie rozmawiajcie o niej ze znajomymi, może się okaże, że ktoś zna podobny przypadek, każda wskazówka jest cenna. Po trzecie… tak – pieniądze. Bez pieniędzy nie będzie możliwe dalsze diagnozowanie Lilusi. Lekarzom w Polsce powoli kończą się pomysły. Rodzice zaczęli szukać pomocy za granicą. W grę wchodzi Rotterdam, Paryż, a nawet Filadelfia. Tamtejsi lekarze gotowi są przyjąć i przebadać Lilusię, no ale to kosztuje. Amerykański standard, ale i amerykańskie ceny. Niestety. Sam przelot za ocean i zakwaterowanie to koszt zdecydowanie przewyższający możliwości rodziców.
Zebranie dużej kwoty to nie jest kwestia dni, czy tygodni. Czasem takie zbiórki trwają miesiącami. A Lilusia nie ma tyle czasu. Dlatego rodzice postanowili rozpocząć zbieranie pieniędzy zanim dowiedzą się ile i na kiedy je potrzebują. Lepiej, żeby pieniądze czekały na Lilusię niż Lilusia na pieniądze.
Nie proszę Was o wiele. Nie zamierzam przekonywać, że powinniście oddać wszystkie swoje oszczędności. Może i byłoby to szlachetne, ale czasy są niepewne. Nie namawiam nikogo na podejmowanie takiego ryzyka. Proszę Was o tyle, ile dać możecie. I pamiętajcie, nie ma dolnej granicy wpłat. Nie ma kwot, o których można pomyśleć: tak mało to nie warto wpłacać. Kiedyś pisałam Wam : „Może to banał, ale naprawdę liczy się każda złotówka. Zresztą sami pomyślcie: jeśli tysiąc osób, które może podarować złotówkę pomyśli, że to za mało, to konto Rafała będzie uboższe o tysiąc złotych. A jeśli przemnożymy to przez sto tysięcy niepodarowanych złotówek?” Dziś proszę Was o złotówki dla Lilusi.
Wpłat można dokonywać na konto fundacji:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym „Kawałek Nieba”
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: „467 pomoc w leczeniu Liliany Leśniak”
Jeśli zechcecie polubić profil Lilusi na Facebooku i śledzić jej postępy w walce z chorobą zajrzyjcie tutaj.
A dokładną historię Lilusi, wszystkie formy pomocy i możliwości kontaktu z rodzicami możecie poznać klikając tutaj.
To takie niesprawiedliwe…
Papież Franciszek: Dlaczego dzieci cierpią? Na to pytanie nie ma odpowiedzi.
Życie jestbardzo niesprawiedliwe !
A choroba ci cierpienie dziecka, jest najgorszym co może spotkać .
Wytrwałości dla rodziców i dużo zdrówka dla Lili
Ale się spłakałam 🙁
✊✊✊ z całej siły
Przelane 🙂 Może nie wiele,ale zawsze małe co nieco.Oby w końcu zdjagnozować Lilianke 😉
Życie jest nie sprawiedliwe… A najbardziej nas boli jak chorują te nasze kochane istotki. Dużo zdrowka …Lili…
Strasznie smutne i niesprawiedliwe 🙁
Może to głupie, może zbyt oczywiste pytanie, ale czy badaliście dziecko pod kątem adrenomieloneuropatii (AMN) ?
Witam, z tego, co przeczytałem, to ta choroba dotyczy mężczyzn. Czytałem na wiki, więc informacje niepewne.
Niesprawiedliwe…
Pytanie-dlaczego ten świat jest taki nie sprawiedliwy dla dzieci,nie które aniołki dlaczego tak szybko odchodzą z tego świata,gdzie jest Bóg,nie sprawiedliwe.
bardzo mi smutno jak dzieci chorują
Jezu Ty się tym zajmij
Smutne bardzo.. i niesprawiedliwe
Jezu,Ty sie tym zajmij
Widać że nie słuchaliscie dokładnie co mówił Papież Franciszek gdy odwiedził chore dzieci.Że, to jedna z tajemnic na które nie znamy odpowiedzi,dlaczego dzieci chorują i umierają.To „młyn na wode” dla osób które nie dowierzają czy nie wierzą w Boga.Jeden argument przeciw.Tylko czemu nie zadają pytań np jak to się stało że Marta Rubin żyła przez 52 lata bez jedzenia i picia..?Dlaczego stygmatycy krwawią a się nie wykrwawiają?Na takie pytania też nie ma racjonalnego wytłumaczenia.Oczywiście ,że serce ściska gdy dziecko choruje,cierpi czy umiera ale nie wińmy za wszystko Boga,który jest miłosierny.Kiedyś doczekamy się odpowiedzi dlaczego
Jasne, że nie można winić za wszystko kogoś kogo zwyczajnie nie ma (y)
A z kąd wiesz –?byłaś wszędzie ?
Sprawdzałaś? —może stoi tusz za tobą—
Nie prawdą jest to że ludzie którzy są źli i nie wierzą w Boga bo właśnie ci mają zdrowie dzieci ci którzy wierzą i są dobrymi ludźmi rodzą im się chorę dzieci.
Każdy człowiek ma prawo wierzyć w co chce, jestem katoliczką ale nie narzucam nikomu w co ma wierzyć.
Aneta Trala jest Pani młodą a jakże mądrą osobą ,gdyby więcej ludzi myślało w taki sposób to pewnie byłoby mniej waśni,kłótni a przede wszystkim dramatu wojny….
Przecież jest tyle naturalnych katastrof:wulkany,powodzie,
trzęsienia ziemi,tsunamiitp.
Ludzie żyją w bardzo zawężonym myśleniu…..
Trzeba mieć nadzieję i wiarę w Boga. On wie co robi choć czasem ciężko pogodzić się z jego decyzją. Mam dzieci i nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji. Pozostaje mi tylko życzyć rodzinie dużo siły i wytrwałości a Lilusi chcę powiedzieć, że jestem z nią i będę o niej myśleć.
Bog nie kaze. Nie przez Boga jest tyle nienawisci zla morderstw ale przez ludzi. Ludzie ludziom zgotowali ten los.
a trzęsienia ziemi i inne klęski na które ludzie nie mają wpływu?
To nie jest tak ze jeden czlowiek odpowiada za to co sie dzieje tylko jest duzo zla sklada sie na to wszystko razem. Tak mi sie wydaje.
wszystko co dobre to od Boga, a co złe to od ludzi?
Tak
Magdalena Szymkowiak akurat za klęski i nawet trzęsienia ziemi ludzie są w dużej mierze odpowiedzialni. Poczytaj sobie chociazby o Haarp , chemtrails, żywności GMO
Zgadzam się z wami Bóg nie każe tylko ludzie się sami krzywdzą
Jasne, że nie przez Boga bo nikt taki nie istnieje !!!
Patrzac na pania mozna tak rzec. A serio a to ze moze pani wstac po przespanej nocy ze jest pani zdrowa ze chodzi pani po tym swiecie. Kazdy wlos na naszej glowie jest policzony. Mam nadzieje ze kiedys pani doswiadczy istnienie Boga. Nie badz niedowiarkiem ale wierzacym niektorzy musza wlozyc reke w bok przebity zeby uwierzyc a niektorzy to poprostu wiedza.
Jeśli nie ma Boga,to dlaczego Pani się urodziła, co za stwór Panią stworzył z jajeczka i plemnika, wykształciłaś się kobieto z rozumem i rozeznanie co to jest dobre,a co złe,a może ten stwór zapomniał wykształcić w twoim ciele tego.?
Przed snem pomyśl że jesteś Cudem.
Niech jej Pan Bóg dopomoze,Bóg zapłać.
Niech Pan Bóg jej pomoże żeby dalej była z nami.
<3
Serce się krae
Boże dopomoz
Fanatyzm to straszna rzecz
Słoneczko dużo zdrówka dla Ciebie Musi być dobrze ❤
Boga nie ma. A świat nie jest przyjaznym miejscem dla nikogo z nas.
Nie mogłam uspokoić moich łez widząc tą małą kruszynke. Takich jak ona jest wiele kruszyn. Mając dziedzinie każdy z nas jako rodzic pragniemy by nasze pociechy były zdrowe i cieszylibysmy się by te postępy zdrowia polepszaly się dzięki nam .także pomagamy takim kruszynom.
Boze pomoz lLILUSI
Wytrwałości i sił w pokonywaniu codziennych obowiązkach
Najświętsza panienko weź w swoje ramiona Lilusie i jej rodziców ukoj ich ból i wstaw się za nimi u swego syna Jezusa Chrystusa
Ud
Dziękuję
Dużo zdrówka księżniczko
Wierzę,że będzie dobrze!