3 pytania dzieci, które sprawiają trudność rodzicom
Dzieci są bardzo bezpośrednimi rozmówcami i nie zastanawiają się długo nad tym, o co chcą zapytać. A pytania potrafią wpędzić rodzica w stan osłupienia czy zawstydzenia. I wtedy najczęściej trzeba dobrze się zastanowić, jak daną rzecz wytłumaczyć dziecku. I umówmy się – rzadko kiedy odpowiedź udzielona przez rodzica jest wystarczająca – dzieci chcą wiedzieć więcej i więcej, drążąc temat, aż do bólu głowy u dorosłego.
Dotychczas z moimi dziećmi przerobiłam trzy mało komfortowe dla mnie sytuacje i za każdym razem musiałam pomyśleć, co i jak powiedzieć, żeby nie było zbyt dosadnie lub niezręcznie. I mimo, że miałam i psychologię i pedagogikę na studiach, teoria w starciu z żywą materią czasem przegrywała.
Temat nr 1 – anatomia człowieka
Edukatorzy seksualni, których artykuły miałam okazję przeczytać twierdzą, że lepiej nie używać nazw “TYCH” części ciała, takich jak np. “sisiak” czy “pisia”, tylko nazywać “po imieniu”. Ok, teoria jest jasna, ale w praktyce tłumaczenie dziecku różnic między penisem a pochwą, może sprawić trochę trudności. Wiele zależy od podejścia samych rodziców, bo jeśli dla nich tematy intymności są naturalne, większego problemu z tym nie będzie. Ja przerobiłam to i z Bartkiem i z Wojtkiem, ale tak jak Bartkowi wystarczyło samo werbalne wyjaśnienie, tak Woj koniecznie chciał te różnice obejrzeć. Szczęśliwie wujek Google ma w swych zasobach ładne grafiki i Woj po prezentacji przestał drążyć temat. Póki co, oczywiście, bo czekam na rzut pytań pt. “a skąd w brzuchu bierze się dziecko”.
Temat nr 2 – niepełnosprawność
Kilka dni temu spacerowałam z Wojem w pobliżu szpitala. Z naprzeciwka szło małżeństwo ze starszym dzieckiem w wózku inwalidzkim. Chłopiec nie wyglądał zwyczajnie – miał zdeformowane rysy twarzy, co nie umknęło uwadze Wojtka. Niestety wyraził swoje zdziwienie głośno, gdy rodzice przechodzili obok nas – “mamo, a dlaczego to dziecko jest takie dziwne”? Chyba aż mi się brwi uniosły, gdy usłyszałam tak głośne pytanie. Rodzice chłopca również to usłyszeli, ale uśmiechnęli się tylko do Woja i nie komentowali tego. A mnie było po ludzku przykro, bo sytuacja nie była komfortowa ani dla mnie, ani pewnie dla nich. Wyjaśniłam młodemu, że są takie choroby, które zmieniają kształt twarzy lub ciała, więc nie wszyscy wyglądamy tak samo. Czy to wyjaśnienie wystarczyło? Wyglądało na to, że tak.
Temat nr 3 – śmierć
To chyba było najtrudniejsze, z czym przyszło mi się zmagać. Jak wytłumaczyć dziecku, że kogoś już nie ma? Miałam z tym ogromny problem, gdy pytania pojawiły się po pogrzebie bliskiej osoby. A było ich wiele – co to znaczy, że kogoś już nie ma i gdzie w takim razie jest, co to jest niebo, dlaczego trumnę wkłada się do ziemi i wszyscy przy tym płaczą. I zastanawiałam się, komu jest łatwiej to wyjaśnić – wierzącym czy ateistom, jak podejść do każdego z tych pytań – bardziej technicznie (serce nie bije, ciało umiera) czy iść w kierunku duszy i nieba. A może jedno i drugie, ale tak, by nie spowodować mętliku w głowie dziecka? Odejście bliskiej osoby jest bolesne i trudne, a mimo starań dorosłych, dzieci nie zawsze to rozumieją. Mama dziewczynki, która jako trzylatka straciła tatę w wypadku samochodowym mówiła, że mała, jeszcze w rok po jego śmierci, podbiegała do drzwi kiedy ktoś wchodził, z nadzieją, że to tatuś.
Tak to u nas wyglądało i coś czuję, że to nie jedyne pytania, nad którymi przyjdzie mi się dobrze zastanowić.
A jak było/jest z tym u Was?