35 powodów, które sprawiły, że dziś czuję się szczęśliwa
Podobno Duńczycy znaleźli sedno prawdziwego szczęścia. Tak popularne hygge – poczucie wewnętrznego szczęścia sprawiło, że wielu z nas ruszyło na jego poszukiwania w swoim życiu. Czym zatem jest szczęście? Według słownika PWN to powodzenie w jakichś przedsięwzięciach, sytuacjach życiowych itp., po drugie uczucie zadowolenia, radości, po trzecie zbieg pomyślnych okoliczności.
Szczęście dla każdego z nas będzie miało inny wymiar. Dla niektórych będzie to odnalezienie sensu swojego życia, dla innych pogodzenie się ze sobą np. ze swoją wagą. Dla mnie szczęście to suma czasu, pracy, miłości oddania bliskich mi osób. Gdyby nie oni, nie byłoby mnie tu i teraz, dlatego pragnę się z wami podzielić bardzo osobistą listą, a dokładnie 35 powodami, dlaczego czuję się szczęśliwa.
Miałam szczęście, że urodziłam się w rodzinie, która mnie kochała i wyczekiwała. Do tego urodziłam się w wolnym kraju, choć trwał w nim stan wojenny.
- Rodzice i dziadkowie poświęcali mi swój czas, z nimi nauczyłam się siadać, chodzić, a raczkowanie mnie zupełnie nie interesowało. Dziś dziękuję im za ich cierpliwość.
- Zachęcali mnie do mówienia, wspierali w nauce samodzielnego jedzenia
- Pozwalali mi nawiązywać kontakty z innymi, nie trzymali mnie pod kloszem
- Obdarzali mnie zaufaniem w moich wędrówkach po ogrodzie i byli przy mnie, gdy poznawałam świat.
- Pierwsze przyjaźnie i wspinaczki na drzewa. Po bolesnych upadkach wiedziałam, że mogę liczyć na to, że moi rodzice mnie mocno przytulą.
- Przekroczyłam próg przedszkola, trafiłam na dobre opiekunki, choć niestety moja najlepsza przyjaciółka poszła do drugiej grupy.
- Ważne wydarzenie w życiu każdego dziecka. Pierwsze dni w szkole, nowi koledzy, nowe koleżanki, każdy dzień pełen wyzwań i nauki samodzielności.
- Pierwsza samodzielnie przeczytana lektura „Na Jagody” – choć wcześniej dostałam pierwszą dwóję – bo nie przeczytałam książki na czas :p
- Razem z kuzynkami dołączyłam do dziecięco-młodzieżowego chóru, z którym spędziłam wiele, wiele lat i przełamałam pierwszą tremę, gdy śpiewałam solo.
- Nauczyłam się jeździć na rowerze – do dziś pamiętam białego Reksia.
- Już nie byłam maluchem – od czwartej klasy należało się do starszaków. Wtedy też pierwszy raz się zakochałam w Harrisonie Fordzie, jako Indianie Jonsie, czy Hanie Solo.
- Pierwszy wyjazd za granicę bez rodziców, na występy z chórem – co to były za czasy….
- Pokochałam nocne obserwacje nieba. Chciałam zostać astronautą i polecieć tam wysoko do gwiazd, wzięłam nawet udział w olimpiadzie z fizyki.
- Wielkim duchowym wydarzeniem w moim życiu była konfirmacja, wyznanie wiary w Boga.
- Pierwsze egzaminy do szkoły średniej – dostałam się do wybranego liceum!
- Duże piętno wywarła na mnie śmierć samobójcza koleżanki z ławki – wtedy zrozumiałam, jak ważne jest słuchanie drugiej osoby.
- Wybór przedmiotów do matury – pisemna z matmy, a ustna z geografii.
- Urodziny – nareszcie jestem pełnoletnia, choć jeszcze był ze mnie podlotek.
- Matura, egzaminy na studia, pierwsze porażki i sukcesy. Niestety nie dostałam się na archeologię, za to życie związałam z pedagogiką. Może to i dobrze, nie muszę przynajmniej grzebać w ziemi.
- Pierwszy rok studiów i poznanie przyszłego męża…
- Pierwsza samodzielna praca, do tego dzienne studia. Może dlatego dziś dobrze radzę sobie z domowym budżetem.
- Praca licencjacka i pytania co dalej, kim chcę zostać.
- Podjęłam się dwóch różnych studiów, kolejnych licencjackich i uzupełniających magisterskich.
- Wyjechałam na rok z kraju, na wolontariat do Anglii. To był rok dla mnie, tylko dla mnie. Polecam każdemu z ręką na sercu.
- Po powrocie wpadłam w wir pierwszej pracy w zawodzie, nie było łatwo…
- No i przyszedł czas na ślub, scementowanie związku, który trwał już blisko 7 lat.
- Po roku mieszkania w zatłoczonej kawalerce podjęliśmy ważną decyzję na najbliższe 20 lat – kredyt, na szczęście nie we frankach i zakup mieszkania. To była chyba jedna z najlepszych decyzji.
- Oczekiwanie i narodziny pierworodnego syna, wiele przelanych łez, kropli mleka, łez szczęścia. Cudowne uczucie, nie zamienię na żadne miliony.
- Powrót do pracy i rozłąka z dzieckiem, trudne chwile dla całej naszej trójki.
- Pierwsze słowo „kocham cię mama” – do dziś na samą myśl uginają się moje kolana.
- Przedszkole i radość z oczekiwania na drugą fasolkę.
- I pojawiła się nasza mała księżniczka, która ponownie wywróciła nasz świat, odbierając nam przespane noce.
- Tempo życia – świat przyspieszył przy dwójce, ale warto znaleźć czas by cieszyć się chwilą.
- Świadomość, że są osoby, które cię kochają bezgranicznie i które ufają, które polegają na tobie.
- Dziś mam świadomość środka życia, co jest dla mnie ważne, a co mniej istotne…
Nie posiadam całej mądrości świata, czy też patentu na szczęście. Po prostu wiem, że na moje szczęście, składają się nie tylko moje decyzje, ale także czas, miłość, działania ludzi wokół mnie, moich rodziców i dziadków. Moje szczęście to mój mąż i dzieci, którzy zmienili moje postrzegania świata, z którymi razem tworzymy całość. W dniu takim, jak dziś, te 35 lat, które minęły utwierdzają mnie w przekonaniu, że warto cieszyć się każdą chwilą i dzielić się nią z najbliższymi.
Wszystkiego najlepszego! A lista cudna
Dziękuję ?
Ma prawie 9 miesięcy
❤❤❤
Jeden ma 16 miesięcy drógi 2 miesiące to największe moje szczęście i radość ale oprócz nich karzdy dzień był jest i będzie szczęśliwy bo ja kocham życie
Mnie osobiscie oprócz męża, dzieci i rodziców dużo radości daje ta, która była ze mną od początku- starsza siostra.
akurat dziś ogrom szczescia dała mi moja siostra ,gdyz obdarowala mnie cudownym siostrzeńcem
Gratulujemy!
Powody do szczęścia mam dwa: moje córki Weronika i Gabrysia 🙂