Dom 9 kwietnia 2018

7 przepisów na naturalne środki do czyszczenia w łazience. Nikt nie powie, że się nie da!

Sprzątając w  łazience zazwyczaj wytaczamy ciężkie działa pod postacią silnych środków chemicznych, które przy przypadkowym spożyciu stają się śmiertelnie niebezpieczne. Były już przypadki dzieci z oparzonymi przełykami, które nieświadomie połknęły żrącą substancję typu udrażniacz do rur lub środek z chlorem do czyszczenia toalet. Nawet nie trzeba wypijać lub połykać tych świństw, czasem wystarczy kontakt ze skórą lub wdychanie ich oparów, by zrobić sobie krzywdę.

W przypadku, gdy w domu są małe dzieci, zachowanie bezpieczeństwa to podstawa. Ale poza chowaniem przed milusińskimi środków do czyszczenia, warto te chemiczne, szkodliwe dla zdrowia i przyrody zamienić na coś łagodniejszego, ale wcale nie mniej skutecznego.

Jeśli jeszcze nie próbowałyście wysprzątać łazienki w sposób łagodny, koniecznie sprawdźcie te kilka przepisów na naturalne środki czyszczące.  

  1. Płyn na pleśń:
  • 0,5 szklanki wody,
  • 4 łyżki octu

Połącz składniki i wyszoruj płynem miejsca zapleśniałe.

  1. Pasta na pleśń:
  • jedna część soku z cytryny,
  • jedna część proszku do pieczenia.

Wymieszaj składniki na gęstą pastę, nałóż na miejsca z pleśnią, pozostaw na dwie godziny i dobrze spłucz wodą.

  1. Kamień na prysznicu:
  • 1 l wrzącej wody,
  • 0,5 szklanki octu.

Końcówkę prysznica włóż do miseczki z roztworem i pozostaw na 15 minut. Jeśli kamienia jest dużo, wykorzystaj sam ocet.

  1. Kamień na płaskiej powierzchni
  • cytryna.

Przekrój cytrynę na pół i przecieraj zakamienione powierzchnie. Pozostaw na jakiś czas, następnie spłucz. Możesz również pokroić ją w plastry i obłożyć problematyczne miejsce.

  1. Czyszczenie fug:

Fugi lubią żółknąć i zachodzić osadem lub pleśnią. Żeby je wyczyścić przygotuj:

  • soda oczyszczona,
  • woda w ilości, by wymieszać składniki na papkę.

Nałóż patyczkiem do uszu na fugi, pozostaw na kwadrans. Spłucz wodą.

  1. Mycie lustra:
  • 1 łyżeczka octu,
  • 0,5 l ciepłej wody,
  • butelka ze spryskiwaczem.

Składniki wymieszaj, przelej do butelki i jak zwykle umyj lustro. Przetrzyj ściereczką z mikrofibry lub zwykłą gazetą, żeby nie zostały smugi.

Możesz również wykorzystać:

  • 0,5 l wody,
  • cztery łyżki octu,
  • 2 łyżki soku z cytryny.

Tym specyfikiem umyjesz również okna w całym domu.

  1. Uniwersalny płyn do czyszczenia:
  • 2 łyżki octu,
  • 2 łyżeczki boraksu (alkaliczna sól mineralna o właściwościach dezynfekujących, potencjalnie trująca, należy zachować ostrożność),
  • 2 szklanki wody,
  • 6 kropli olejku herbacianego, lub innego o właściwościach odkażających.

Przelej do spryskiwacza i działaj.

  1. Pasta do czyszczenia umywalki, wanny i kafelków:
  • 0,5 szklanki sody oczyszczonej,
  • 2-3 łyżki octu.

Wyczyść powierzchnię miękką szmatką i spłucz wodą.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
W szkole 6 kwietnia 2018

Moje dziecko nie ma dwóch lat. Ma prawo podejmować samodzielne decyzje

– Dlaczego ty ją tak rozebrałaś?! – usłyszałam na placu zabaw od przybranej babci Duśki.
– Ja? Sama się rozebrała.

– I ty na to pozwalasz?!

Hmm, a co ja mam właściwie do powiedzenia? Nie no, bez przesady. Mam dużo i jak trzeba, to wyrażam swoje zdanie dość stanowczo. Ale na litość boską, nie ja będę decydować czy mojemu dziecku ciepło, czy zimno. Przecież ono nie ma dwóch lat!

Duśka wychowuje się w demokratycznej rodzinie, gdzie każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie. Ona też, chociaż ledwo od ziemi odrosła. I my się z jej zdaniem liczymy. Są kwestie, w których ma prawo decydować sama.

  1. Gorąco mi!

Ten tekst najczęściej słyszę na placu zabaw albo na podwórku. Wybiegana, zgrzana, przychodzi i oświadcza, że musi się rozebrać. I na ogół to robi. Jest na tyle duża, że wie, kiedy może. Nie każda pogoda pozwala na bieganie w samej podkoszulce i nie muszę jej tego tłumaczyć. Dlaczego jej pozwalam? Bo nie chcę, żeby się zgrzała, na tym jeszcze nikt dobrze nie wyszedł.

  1. Nie będę nosiła tych spodni!

Nie to nie, nie chcesz – nie kupujemy. Duśka od paru lat sama wybiera sobie ciuchy, staram się nie kupować niczego bez niej. Wyjątkiem są sytuacje, w których wiem na pewno, że będzie chciała nosić bluzkę, bo jest z bohaterem ulubionej bajki.

  1. Te buty są na mnie za małe!

Jeśli tak twierdzi, nie zmuszam do kupienia, nawet jeśli moim zdaniem są dobre. Nie ja noszę, nie ja decyduję. Jedyne czego pilnuję, to żeby nie kupować za dużych. Buty to nie bluzka, nie poczekają. Poza tym pozwalam jej kupować takie buty, na jakie ma ochotę. W końcu to nie ja będę je nosić, prawda? Tych pstrokatych trampek, które ona uwielbia, ja bym za nic w świecie nie założyła.

  1. W nocy mi gorąco, nie chcę tej zimowej piżamy!

Muszę wierzyć na słowo, ja w nocy jakoś marznę 😛 Ale faktycznie, ona śpi na antresoli, tam jest nieco cieplej. Środek zimy, mrozy, a ona w letniej piżamie, czasem nawet nieprzykryta – jej sprawa.

  1. Nie będę jadła mięsa!

No i co ja mam na to poradzić? Nie powiem jej przecież, że mięso jest zdrowe, smaczne i pożywne, skoro sama go nie jem. I szczerze mówiąc, nie uważam, żeby było zdrowe i pożywne. Smak to kwestia gustu, nie będę się spierać. Duśka przestała jeść mięso w okolicach trzeciego roku życia. Pilnuję, żeby jadła ryby i wyroby z soi. Regularnie chodzimy na badania krwi. Jest dobrze.

  1. Będę się przyjaźnić z Jolą!

A co mnie to obchodzi? Nie ingeruję w przyjaźnie Duśki, raczej mało prawdopodobne, że w trzeciej klasie wpadnie w „złe towarzystwo”. Ma kilka koleżanek, z którymi kumpluje się od pierwszej klasy. Ma też kilka takich, na których się zawiodła. Szczerze mówiąc, podejrzewałam, że tak będzie, ale chciałam, żeby osobiście tego doświadczyła. Moje słowa typu: „Nie baw się z Polą, bo ona lubi kłamać” raczej nie przyniosłyby tak dobrego efektu, jak bolesne rozczarowanie, którego doznała.

  1. Chcę kupić te perfumy!

W porządku. Nie są drogie i nawet całkiem ładnie pachną. I są dla dzieci. Perfumuj się, ile chcesz, ale nie ruszaj moich, które do tanich nie należały. Kupując dziecku tanie perfumy „dla dzieci”, nie wyrzucam pieniędzy w błoto, wręcz przeciwnie 😉 Dzięki temu moje wystarczą na dwa albo i trzy razy dłużej.

 

Powyższa lista to nie wszystko, o czym Duśka decyduje sama, ale nie będę Wam tu pisała litanii o naszym życiu codziennym. Pozwalam jej decydować praktycznie o wszystkim. Oczywiście mam te decyzje pod kontrolą. I dzięki temu wiem, że kiedy będzie musiała sama wziąć całkowitą odpowiedzialność za swoje życie, będzie na to gotowa.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 5 kwietnia 2018

Moje top 8 rzeczy, które robiłabym, gdybym nie zajmowała się dziećmi

Dzisiejszy wpis podyktowała wielka tęsknota za tak zwanym wolnym czasem. Mam trójkę dzieci, pracuję zawodowo, ogarniam dom, znajduję czas dla męża, niestety tego czasu nie znajduję już dla siebie. To ostatnio coraz bardziej mnie uwiera. Moją ulubioną porą jest wieczór – nikt nic ode mnie nie chce, do czasu, gdy budzi się któreś z moich dzieci i czar pryska.

Teraz przyznam się szczerze, że jestem sama – mąż gra z drużyną na meczu wyjazdowym, dzieci zgarnęła teściowa na spacer. Piję kawę i szkoda mi się ruszyć, bo przecież na co dzień nie mam wielu takich chwil, bym mogła po prostu usiąść i nic nie robić, a jestem już na tyle zmęczona tą ciągłą ganianiną, że nie mam ochoty rzucać się do sprzątania.

Ostatnio odczuwam bunt i jakąś wewnętrzną potrzebę zmian. Jak już uda mi się tak jak teraz usiąść, zaczynam marzyć o tym, co robiłabym, gdybym nie miała małych dzieci lub co chciałbym robić, gdy moje dzieci będą miały o dziesięć lat więcej niż obecnie.

  1. Czytałabym książki

Ale nie tak jak teraz, z doskoku. Oj czytałabym godzinami! Kocham czytać książki, mam swój ulubiony kącik w domu i ukochane książki. Nie żadne horrory, jakieś  kryminały, tylko coś delikatnego, łagodzącego zszargane nerwy. Do tego pokal z zimnym, jasnym piwem lub kubek z gorącą melisą.

  1. Szyłabym na maszynie

Ile ja się naoglądam prac, które wychodzą spod palców i maszyn do szycia moich koleżanek, to głowa boli. Też bym tak chciała, bo mam maszynę do szycia, ale nie mam czasu. Ostatnie, co na niej przeszyłam, to rozerwaną ulubioną kołdrę średniego syna. Powstrzymuję się przed tym, by ją schować, bo stała się jednym z moich wyrzutów sumienia i z synonimem niezrealizowanych marzeń.

  1. Poszłabym na kurs prawa jazdy

I wreszcie zrobiłabym to cholerne prawko, bo na kursie już byłam jakieś 6 lat temu, niestety egzaminu praktycznego nie zaliczyłam (żeby to tylko raz …). Wydaje mi się, że nie mam talentu do prowadzenia auta i ja sama nie czuję się jakoś super zrelaksowana za kierownicą. Zdecydowanie bardziej wolę być pasażerem, niż kierowcą, niestety życie jest dość dynamiczne i brak prawa jazdy bardzo je komplikuje.

  1. Poszłabym na kolejne studia

Albo na jakiś kurs. Zdecydowanie tak! Uwielbiam się uczyć, mam słabość do akademickiego klimatu, nowych znajomych, zupełnie innych doświadczeń. Studia i kursy, poza wiedzą, dadzą mi również namiastkę młodości. Przynajmniej bardzo chcę w to wierzyć.

  1. Nauczyłabym się języka

Angielskiego, francuskiego, niemieckiego. Każdego z tych języków uczyłam się “mniej więcej” w ciągu ostatnich kilku lat. Najbardziej mi po drodze z językiem niemieckim, więc fajnie byłoby podszkolić, przypomnieć to, co już umiem i wchłonąć nową wiedzę. Poza tym znajomość języków poszerza możliwości zawodowe.

  1. Wróciłabym do jazdy konnej

Co tu dużo mówić, prowadzenie pod sobą zwierzęcia o tak ogromnej masie, własnym charakterze, temperamencie, jest niesamowitym doświadczeniem. Teraz tego nie robię i ze względu na mój kręgosłup i ze względu na to, że dzieciom bardziej przyda się matka sprawna, niż na wózku inwalidzkim. A wspomnę jedynie, że raz zdarzyło mi się konkretnie huknąć z siodła podczas galopu i wolałabym tego nie powtarzać.

  1. Poszłabym na imprezę

Wiecie ile ja już lat nie byłam na prawdziwej imprezie? Niekoniecznie na takiej, która by mnie sponiewierała, ale na takiej, żeby nie myśleć o tym, co dzieci robią w domu. Marzy mi się impreza, która byłaby czymś innym niż jedynie spotkaniem rodzinnym przy świątecznym stole.

     8.Trenowałabym sztuki walki

Jakiekolwiek, byle spod ręki i nogi ogień szedł. Dla własnego bezpieczeństwa i pewności siebie.

To oczywiście nie wszystko, czego chciałabym spróbować. Mam wiele mniej i bardziej ambitnych marzeń i cichą nadzieję, że jak moje dzieciaki podrosną, będzie dane mi zrealizować choć część z nich. Życie jest zbyt krótkie, by tylko przyglądać się marzeniom i żałować, że zabrakło czasu i odwagi do ich realizacji.

A Wy o czym marzycie?

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
Milena Kamińska
6 lat temu

Ja wyjechałabym hmm może ciepłe kraje i zupełne lenistwo na wyjeździe : wstaję o której chcę, jem o której chcę, ubieram się kiedy mi się zechce i idę zwiedzać gdy mi się zechce 😉

Aśka
Aśka
5 lat temu

Najpierw zaczęłam czytać o mężu który nie pomaga w obowiązkach domowych i teraz tutaj. Tak pracuję, jestem perfekcyjną panią domu, jeszcze jak by tego było mało to piekę ciasta. W tym kieracie jednak mam mikro ilość czasu dla siebie w sezonie jeżdżę konno a w zimie szyję ubrania dla córki, męża i siebie w tej kolejności. Na codzień jeszcze obornik wywalam od tych trzech koni…. Moją jedyną okazją kiedy mogę przysiąść na 5 minut i wypić ciepła kawę jest moja praca. A w domu mąż jeszcze ma pretensje, że się z nim kawy nie napiję spokojnie tylko ciągle coś robię!… Czytaj więcej »

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close