Zabawa 10 lipca 2018

Sprawdź, czy jesteś rodzicem – helikopterem

Helicopter parentsrodzice helikoptery, czyli jacy? Tacy, którzy wiszą nad dziećmi niczym śmigłowiec ratunkowy — wyręczają, nadzorują, podążają krok w krok. Nie dają szansy, by mały człowiek nauczył się brać odpowiedzialność za swoje życie.

Rodziców helikopterów można łatwo rozpoznać…

…w piaskownicy ciągle asekurują swoje maluchy, doradzają im, komentują, ingerują w zabawy i relacje z rówieśnikami. Co chwila dopytują, czy nie za zimno i na wszelki wypadek krążą nad dzieckiem z kurteczką w ręku.

…w szkole wyręczają w pracach plastycznych, noszą tornister i donoszą zapomniane śniadanie czy zeszyt. Przepytują co zadane, odpytują przed klasówką, sprawdzają i są na bieżącą z każdą zaplanowaną kartkówką. Inicjują kontakty z nauczycielami, dopytując, wyjaśniając, konsultując wszystko na gorąco.

…po lekcjach zarządzają wolnym czasem dzieci, zawożą na zajęcia, decydują z kim się bawić, z kim spotykać. Pakują też tornister do szkoły, torbę na basen i plecak na judo.

Oczywiście każdy rodzic powinien dbać o swoje dziecko najlepiej, jak potrafi i je wspierać. Jednocześnie jego bardzo ważnym zadaniem jest nauczenie dziecka samodzielności i ponoszenia odpowiedzialności za swoje decyzje.

Dzieci muszą stopniowo nabywać umiejętności radzenia sobie z pojawiającymi się problemami. Rodzic swoją obecność powinien umieć elastycznie dostosować do potrzeb pociechy, w zależności od jej wieku i rozwoju. Pozwólmy maluszkowi samodzielnie zjeść obiad, nawet jeśli się przy tym ubrudzi. Przedszkolakowi przyzwólmy na rozwiązanie konfliktu o pierwszeństwo na zjeżdżalni. Sposób, w jaki sobie z nim poradzi, będzie miał wpływ na wykształcenie pewnych kompetencji i określonych cech osobowości. Zaaprobujmy, by dziecko w szkole poczuło konsekwencje tego, że niedokładnie spakowało swój tornister. Może to będzie kara w postaci złej oceny albo okazja, by wykazać się swoją kreatywnością, ale na pewno z każdej nowej sytuacji wyniesie coś, co przyniesie w przyszłości korzyść.

Nie możemy za dziecko przeżyć jego życia, podejmować za nie wszystkich decyzji i obronić przed wszelkimi konsekwencjami oraz tarapatami, w jakie może popaść.

Zróbmy wszystko, by młody człowiek nabrał zaufania do własnych umiejętności, uwierzył, że potrafi podejmować decyzje i miał wiarę w to, że się uda! A jak się nie uda? Trudno, wtedy musimy być po prostu wsparciem. Zainwestowany wysiłek, niespełnione nadzieje, pretensje do siebie – to się w życiu zdarza. Uważam, że dziecko musi umieć sobie radzić z takimi sytuacjami, porażka też jest potrzebna, jak i wiedza, w jaki sposób radzić sobie z trudnymi emocjami. Pozwólmy popełniać mu błędy, a z samodzielnego dziecka kiedyś wyrośnie zaradny dorosły. Bądźmy więc mądrymi rodzicami. Z mądrymi ludźmi dookoła siebie, nasze dzieci uczą się znacznie szybciej.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Dieta “przeciwsłoneczna”. 9 produktów, które warto jeść latem

Wszyscy wiemy, że przed ostrym słońcem lepiej się chronić. Stosujemy kremy z filtrami UV, unikamy opalania w godzinach okołopołudniowych w obawie przed nowotworem skóry oraz przedwczesnym starzeniem się. I bardzo dobrze, ale należy pamiętać, że unikanie jakiejkolwiek ekspozycji na słońce też nam nie służy, bo przecież pod wpływem promieni wytwarzamy w skórze witaminę D. Żadne inne źródło z pożywienia nie jest w stanie nam dostarczyć jej w takiej ilości, jaką wytwarzamy dzięki słońcu.

Poza tym, że warto z głową korzystać ze słońca, nie przesadzając w żadną stronę, dobrze jest również jeść każdego dnia produkty, które wesprą skórę podczas słonecznych dni. Dieta przeciwsłoneczna pomoże chronić zdrowie i wygląd skóry.

Oto wskazane produkty:

  1. Marchew

Marchew jest bogatym źródłem beta-karotenu, który chroni skórę przed stanami zapalnymi, opóźnia proces starzenia się oraz nadaje skórze ciemniejszy odcień i chroni przed oparzeniami.

  1. Szpinak

Znajdziecie tu dużo koenzymu Q10, który zwalcza wolne rodniki i zabezpiecza skórę przed przedwczesnym starzeniem.

  1. Cytrusy

Cytrusy obfitują nie tylko we wzmacniającą witaminę C, ale i limonen, który chroni przed szkodliwym wpływem promieni UV i działa antynowotworowo.

  1. Ryby morskie

Ryby morskie oraz len zawierają dużą dawkę kwasów omega 3, które budują odporność skóry na promieniowanie UV, a przy okazji nawilżają ją, łagodzą podrażnienia, regenerują,  poprawiają napięcie i jędrność. Kwasy znajdziecie także w oleju lnianym czy rzepakowym.

  1. Pomidory

Pomidory, szczególnie w wersji przetworzonej (koncentrat, ketchup) zawierają dużą ilość likopenu, który wymiata wolne rodniki i zapobiega uszkodzeniom skóry. Likopen znajdziecie także w arbuzach, grejpfrutach i owocach o czerwonej barwie.

  1. Winogrona i wino

Zawierają one polifenole, które zmniejszają obrzęki i łagodzą stany zapalne, zmniejszają ryzyko uszkodzeń skóry powstających podczas opalania.

  1. Oleje roślinne tłoczone na zimno

Są bogate w witaminę E, która łagodzi podrażnienia i oparzenia słoneczne oraz działa przeciwzapalnie i przeciwobrzękowo, opóźnia przebieg procesów starzenia. Witaminę E zawierają także: produkty pełnoziarniste, migdały, jajka, mleko, zielone warzywa, orzechy laskowe.

Jak widać, wybór jest duży, więc nie będzie żadnego problemu, by każdego dnia dostarczyć skórze cennej, naturalnej ochrony przed negatywnym skutkiem działania słońca.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 6 lipca 2018

Modyfikacja tego genu zmieni życie wielu ludzi. Sprawdź, czy chodzi także o Ciebie

Wiedziałam! Wiedziałam, że to nie jest wina mojego charakteru, lenistwa, widzimisię, wygodnictwa i kaprysu. Normalnie czułam przez skórę, że jest w tym jakiś głębszy sens. Teraz wiem, że to gen ABCC9 odpowiada za moje specyficzne potrzeby. A dokładniej jedna z odmian owego genu.

No dobra. Tak bardzo specyficzne to one nie są. Może się nimi pochwalić co piąta osoba w Europie. Nie wiem, czemu akurat Europejczyków tak dokładnie przebadali. Może akurat byli pod ręką. W końcu to niemieccy naukowcy dokonali przełomowego odkrycia.

Naukowcy to w ogóle ciekawa grupa społeczna. Nie jedzą, nie śpią, nie mają czasu dla rodziny, tylko zgłębiają mroczne tajemnice czegoś tak małego, że gołym okiem nie widać. Mało tego! Zanim zaczną zgłębiać owe tajemnice, to najpierw wymyślają, że takie coś w ogóle może istnieć, a potem zaczynają szukać! A jak już znajdą, to trzymaj się kto może.

No i ci niemieccy naukowcy odkryli, że istnieje coś takiego jak „gen śpiocha”. Nie, nie wygłupiam się. Mówię serio. Są ponoć osoby (ja do nich na bank należę!), które potrzebują więcej snu niż reszta ludzkiej populacji, a poranna pobudka jest dla nich niczym senny koszmar.

Jeśli nie macie ochoty wierzyć niemieckim naukowcom (no wiadomo, oni w dziejach historii różnych rzeczy się doszukiwali i różne eksperymenty czynili), to może autorytety z Pensylwanii będą bardziej przekonujące? Tamtejsi naukowcy odkryli gen o jeszcze bardziej skomplikowanej nazwie – DQB1*0602. Ich zdaniem ma go co czwarta spacerująca po ziemi osoba. I co się okazuje? Posiadacze owego genu mają krótszą fazę REM, ich sen jest płytszy, budzą się niewyspani i są ogólnie niezadowoleni, że muszą wstać (znowu – wypisz wymaluj ja i moje dziecko).

Naukowcy jak to naukowcy. Jak już coś odkryją, to zaraz się zastanawiają, jakby to odkrycie wykorzystać i dzięki temu przedłużyć badania o kilka kolejnych lat. Może nawet jakieś granty na to dostaną, jak dobrze umotywują potrzebę badań? Wyizolowanie genu snu to dla nich za mało. Teraz zamierzają prowadzić badania w celu wyłączania owego genu. Jak im się powiedzie, to może w ogóle nie będziemy potrzebowali snu? Albo będziemy spać tyle, na ile czas nam pozwoli? W sumie byłoby to bardziej sprawiedliwe niż teraźniejsze wyznaczniki długości snu. Tak wiem, natura wie najlepiej i nie powinniśmy w nią ingerować. I wiem też, że wszystko da się wykorzystać w dwojaki sposób. Może uda się ograniczyć ilość snu osoby, która śpi 11 godzin na dobę (ponoć tyle spał Einstein), ale może też uda się „przy okazji” pozbawić snu więźniów i zagonić ich do katorżniczej pracy. No ale… jest ryzyko, jest zabawa. Ja tam nie miałabym nic przeciwko temu, żebym budziła się wyspana i gotowa do pracy. Bo teraz to ten… nawet jeśli budzik obudzi mnie o nieludzko wczesnej szóstej rano, to mój mózg i tak nie podejmie pracy umysłowej przed dziesiątą. Normalnie tracę cztery godziny!

Tak więc, jeśli trafi się jakaś grupa naukowców, która zechce na mnie poeksperymentować, to ja jestem jak najbardziej za. Jeśli im się uda, to będę bardziej produktywna (nie mam nic przeciwko!), a jeśli zrobią coś odwrotnie, to przynajmniej wyśpię się za wszystkie czasy.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close