Rzadko wchodzę w polemikę z innymi blogerami, ale czasem nie mogę sobie odmówić. Dziś na tapetę biorę tekst Szczerego do Bólu Marcina i rozprawiam się z jego teorią na temat wychowania chłopców, chociaż sama jestem mamą dziewczynki i o wychowaniu chłopców nic nie wiem… To bardzo kobiece, prawda?
Tak, jestem mamą dziewczynki, a mimo to ośmielam się zabrać głos. Dlaczego? Bo ta dziewczynka kiedyś będzie kobietą i pewnie wyjdzie za mąż. I fajnie by było, gdyby trafiła w życiu na prawdziwego faceta, a nie jakieś ciepłe kluchy.
Przeczytajcie najpierw tekst Marcina, potem wróćcie do mnie.
Młotek i wiertarka
Zgoda, facet nie musi znać się na wszystkim i umieć wszystkiego, ale na litość, tę wiertarkę powinien jednak posiadać i powinien umieć się nią posłużyć. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której dzwonię po fachowca za każdym razem, jak trzeba kołek w ścianę wbić. W dużym skupisku ludności może znajdzie się jakiś sąsiad „Złota rączka”, ale jak się pod lasem albo w lesie mieszka to już trochę trudniej o takiego. Pomijam czas i koszty takiej imprezy. Zanim ten fachowiec dojedzie i zrobi, co trzeba, upłynie co najmniej kilka godzin. A i policzy jak za zboże, bo chociaż kołek wbija się kilka minut, to dojazd kosztuje… Dlatego ten przysłowiowy gwóźdź w ścianę wbić czy uszczelkę w kranie wymienić mężczyzna powinien umieć. Nawet jeśli na co dzień jest prezesem banku.
Szacunek do kobiet
Nie. Szacunek do ludzi w ogóle. Kobietom nie należy się porcja szacunku z urzędu, tylko dlatego, że są kobietami. Natomiast okazywanie szacunku wymaga kultury i tego wypadałoby uczyć nie tylko chłopców, dziewczynki też.
(…)to ona przejmuje w głównej mierze na siebie ciężar urodzenia i wychowania(…) Serio wychowania? Na mój gust wychowaniem dziecka zajmują się oboje rodzice, jeśli mężczyzna się z tego wymiksowuje z wygody, to nie jest mężczyzną. Jednak wolałabym, żeby mój przyszły zięć miał wbite do głowy, że jest tak samo jak jego żona odpowiedzialny za wychowanie dzieci.
Nie ustępuj dziewczynkom
No… zależy kiedy. Od mężczyzny oczekuję, że przepuści mnie w drzwiach, bo jestem kobietą, ale nie życzę sobie, żeby z tego powodu wycofywał się z rywalizacji ze mną np. o awans w pracy. Jak świat światem mężczyźni ustępowali kobietom w sprawach błahych (tak, tak, właśnie w błahych), natomiast jeśli szło o sprawy wielkiej wagi, załatwiali je po męsku, a kobiety miały się nie wtrącać. I nie wtrącały. Co wcale nie było takie dobre.
(…)W czasach prehistorycznych siła fizyczna owszem decydowała o przetrwaniu. Jeżeli Kobieta przespała się (oj chyba to nie było w łóżku :P) się mężczyzną to tylko z takim, który był silny bo to zapewniało jej przetrwanie oraz potencjalnej rodziny. (…) – obawiam się, że w czasach prehistorycznych kobieta nie miała nic do powiedzenia w kwestii wyboru mężczyzny, z którym się „przespała”. Nikt też nie dociekał ojcostwa. Odpowiedzialność za młode spoczywała na całym plemieniu.
Trudna sztuka komunikacji
Z tym się zgodzę, faceci nie umieją rozmawiać… z kobietami. Swoimi kobietami. Albo nie chcą. Bo jakoś nie mają problemu, żeby zwierzyć się siostrze czy przyjaciółce, a czasem nawet koleżance z pracy. Skąd wiem? Nooo… mam kolegów. Tylko to nie kobieta nauczy swojego syna, że w małżeństwie potrzebna jest komunikacja. On musi to zobaczyć. Czyli po prostu rodzice muszą ze sobą rozmawiać. Nie ma obojga rodziców? No to faktycznie klops, ale można poszukać przykładów w najbliższym otoczeniu. Bo co z tego, że facet będzie umiał rozmawiać o emocjach, skoro gdzieś na poziomie podświadomości nauczy się, że przed żoną ma te emocje ukrywać?
Samodzielność
(…)Miłość matczyna jest ogromna i pokusa także, aby:
- posprzątać za niego w pokoju
- odrobić za niego lekcję
- wynieść za niego śmieci
- zawiązać mu buty po raz setny, zaraz pokazać mu po raz setny jak to się robi(…)
Nie mam syna, mam córkę. I teraz nie wiem, złą matką jestem, czy też tylko posiadanie syna wyzwala w kobietach nadopiekuńczość? Bo mnie jakoś nie korci, żeby sprzątać za dziecko czy też nie daj Bóg odrabiać lekcje. Zresztą moje dziecko by mi na to nie pozwoliło. Jej lekcje – jej sprawa. Ja tylko sprawdzam. Sprzątać też mi nie pozwala, bo „potem nic nie może znaleźć”.
Nauka czułości
(…)Jeżeli nie otrzyma tej czułości od Ciebie to nie będzie w stanie jej przekazać matce swoich dzieci, Twojej przyszłej synowej i jego ukochanej Kobiety w życiu.(…)
I znowu się nie zgodzę. Jeśli chłopiec doświadczy czułości tylko ze strony matki, to nauczy się, że tylko kobiety powinny ją okazywać. Tu na scenę powinien wkroczyć ojciec i przekazać synowi jak ważna jest codzienna porcja ciepłych gestów. Nie ma ojca? W rodzinie na pewno są inni mężczyźni. Jeśli mały chłopiec nie doświadczy czułości ze strony mężczyzny, to choćby matka dzień w dzień pocałunkami go zasypywała, sam nie będzie tego wzorca powielał, bo niby czemu? Raczej będzie oczekiwał, że to żona przejmie rolę matki i będzie go w jej imieniu hołubiła.
Finanse i odpowiedzialność
W tych sprawach całkowicie zgadzam się z Mężczyzną Szczerym Do Bólu. I nawet potrafię się do tego przyznać 😉
I na koniec…
Drogi Szczery Do Bólu Marcinie… Nie wiem, czy wiesz, ale przeklinanie w towarzystwie kobiet jest… mało męskie, by nie rzec – w ogóle nie jest męskie. Ja wiem, że raz czy drugi rzuciłeś „mięsem” dla podkreślenia wagi swoich słów, ale mnie jako kobietę po prostu to zniesmaczyło. Znajoma powiedziała mi kiedyś: „Nigdy w życiu nie słyszałam, jak mój tata przeklina. Po prostu nigdy. Myślałam, że on w ogóle nie przeklina, dopiero jak mój mąż zaczął z nim pracować, to mi zdradził, że w pracy to mój tata klnie jak przysłowiowy szewc. No, ale tam nie ma kobiet…” I tak właśnie moim zdaniem postępuje stuprocentowy mężczyzna.
Ja niejednokrotnie miałam ochotę pozostawić odchody sąsiadowi pod bramą. Mieszkam w domku jednorodzinnym, wokół mnie domki.jednorodzinne a psy wypuszczane a nawet wyprowadzane. Niejednokrotnie przed bramą było brzydko mówiąc nasrane. Dzwonienie do gminy mało daje. Złapali jednego psa który był wielki i agresywny przeskakiwal przez siatkę strach było dzieci na podwórko puścić. Problem też z kotami, których osobiście nie lubie, ale gdy przebieglby mi raz na jakiś czas jeden kotek byłabym wstanie to znieść. No ale sąsiad dobra dusza postanowił dokarmiac kotki z całej wsi i czasami w ogrodku gdzie rosły zdrowe warzywka dla moich dzieci wylegiwalo się ok 10 kotów,… Czytaj więcej »
Tez mam tego dość, powinien być zakaz sprzedaży zwierząt ludziom bez kultury i poczucia obowiązku. Niech ich pupile staraj i leja im na podwórka bramy dywany a nie wyprowadzają pod Bogu ducha winnych sąsiadów aby im się załatwiały..