Przedurlopowy zawrót głowy, czyli o czym nie mogę zapomnieć
W związku ze zbliżającym się urlopem i nagromadzeniem zleceń zawodowych (jak zwykle przed urlopem), mam wrażenie, że na bank o czymś zapomnę. Zwyczajnie brakuje mi czasu, przychodzące maile w smartfonie nie przestają ćwierkać powiadomieniami, telefon dzwoni nawet kiedy śpię. Zaczęłam więc pisać listę rzeczy, które muszę ogarnąć jeszcze przed wyjazdem w obawie, że zawalę coś ważnego. Dla mnie ważnego, bo tak ogólnie to niekoniecznie. Też tak macie?
- Przegląd szaf z ciuchami. Nie lubię tego i odkładam, jak tylko mogę. Ponieważ do przejrzenia jest nie tylko moja szafa, ale i Duśki, odkładałam to na wakacje. No i wakacje nadeszły, nie ma zmiłuj. Przegląd ciuchów muszę zrobić przed wyjazdem z dwóch powodów – po pierwsze chciałabym wrócić do posprzątanego domu, a nie od razu po urlopie brać się za generalne porządki, po drugie przy okazji dowiem się, co muszę dokupić przed wyjazdem.
- Mycie lodówki. Niby można to zrobić kiedykolwiek, ale moja lodówka jest ciągle pełna. Właściwie tylko przed urlopem powoli systematycznie ją opróżniamy, wyjadając wszystkie zapasy. Przed samym wyjazdem porządnie ją umyję, dokładnie wyszoruję wszystkie szpary, wyjmę i umyję szklane półki, pojemniki na lód, jajka i wszystkie inne małe elementy. Na czas wyjazdu lodówka będzie odłączona od prądu, więc musi być absolutnie pusta.
- Przegląd szafek kuchennych. Osobiście dopilnuję, żeby wszelkie herbatniki, kasze, ryże i makarony zostały dojedzone. Zwrócę szczególną uwagę na słodycze i wszystkie napoczęte opakowania czegokolwiek. W tym roku nie będzie nas wyjątkowo długo, a mrówki tylko na to czekają!
- Henna i paznokcie. Nie lubię się malować i nawet nie mam czym, jednak wypadałoby jakoś wyglądać na urlopie, prawda? Dlatego pójdę do pani Agatki, bo ona robi najlepszą hennę, zna moje prywatne preferencje i nie muszę jej wszystkiego tłumaczyć. W tym roku zamierzam też iść do jakiejś doświadczonej i cierpliwej (dla niezdecydowanych klientek) stylistki paznokci. Niech mi zrobi coś, co wytrzyma trzy tygodnie, ha!
- Ważne listy. I nie chodzi tu o korespondencję, ale o dwie ważne listy: rzeczy do zabrania i rzeczy do kupienia na miejscu. Obie zacznę robić na tydzień przed wyjazdem, bo przecież przez tydzień dużo mi się przypomni, prawda? Mam jeszcze plan rozeznać się w możliwości robienia zakupów przez internet tam, gdzie będę. Wygodna się zrobiłam 😛
- Rachunki. Wydawanie pieniędzy na opłaty zawsze boli, szczególnie przed urlopem, ale jak mus, to mus. Po pierwsze, po urlopie pewnie będziemy spłukani, po drugie – część zdąży się przeterminować. Za to ja nie wiem, jakim cudem zdążę to wszystko zrobić. Rachunki płacę instynktownie w połowie miesiąca, czasem ktoś mi o tym przypomina, tym razem muszę dużo wcześniej.
- Kino. Wpisuję na listę, żeby nie zapomnieć. Obiecałam Duśce, że pójdziemy na „Uprowadzoną księżniczkę”, czy jak tam się ten film nazywa. Nie mam tylko pojęcia, kiedy uda nam się to ogarnąć. Na szczęście będą to grali w moim mieście, nie muszę jeździć do Warszawy. Dzięki temu „zmarnuję” tylko pół dnia nie cały.
- Biblioteka. Po pierwsze muszę wypożyczyć książki na urlop, bo to, co mam mi nie wystarczy, po drugie – zapomniałam oddać nakrętki (mam cały zapas plastikowych nakrętek a w bibliotece trwa zbiórka dla chorego chłopca). No cóż – kto nie ma w głowie, ten ma w nogach… Kiedy, ja się pytam? Wiadomo przecież, że jak pójdę do biblioteki, to nie wyjdę przed zamknięciem. Za późno nie mogę iść, bo Duśka będzie chciałam pograć na PlayStation, a bez niej nie mogę iść, bo są wakacje i nie mam co z nią zrobić.
- Wizyta u dentysty – bo akurat kurde mnie boli i nie do końca wiadomo co. No i zamiast pracować, to muszę latać od dentysty do rentgena, od rentgena do dentysty i tak w kółko. I daję Wam słowo, o tym też mogę zapomnieć, jak tylko na chwilę przestanie boleć. A jeszcze mąż nas hurtowo do internisty zapisał. Ale o tym to niech on pamięta 😛
- Ciasteczka. Niby nic takiego, a poświęcę na nie pół dnia. A wszystko przez rzucanie głupich słów na wiatr. Rok temu obiecałam przywieźć ciasteczka, którym nie można się oprzeć. Pyszne są, nie przeczę, ale też pracochłonne.
- Urodziny siostrzenicy. Wypadają w połowie naszego urlopu i miałyśmy pojechać z wizytą wcześniej. Szczerze mam nadzieję, że Duśka zapomni, ale na wszelki wypadek wpiszę i zarezerwuję jakiś ogryzek czasu…
Nie piszę takich bzdetów jak pranie i pakowanie, bo o tym nie zapomnę. Chyba…
Na pewno jednym z kilku objawów odwodnienia jest wzmożone pragnienie, rzadsze oddawanie moczu, suchość śluzówek jamy ustnej i języka, wzdęty brzuch, brak apetytu, senność a czasami pobudzenie. Leczenie odwonienia polega na zapobieganiu dalszej utracie wody z organizmu i uzupełnianiu jej niedoborów. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest zastosowanie doustnej terapii nawadniającej np Orsalit.