Cytat, który obiegł internet, zamiast dać do myślenia, wzbudził w rodzicach falę oburzenia…
W ostatnich dniach krąży w sieci cytat Macieja Borkowskiego dotyczący obowiązkowych zajęć dodatkowych dla dzieci. Na pewno natknęliście się gdzieś na niego, być może nawet na naszym fanpejdżu, bo tam również się pojawił.
Jeśli jednak jakimś cudem jeszcze go nie widzieliście to podrzucam…
Cytat według mnie trafia idealnie w punkt. Każdy rodzic powinien go przeczytać ZE ZROZUMIENIEM, a następnie przyswoić i wcielić w życie – jeśli jeszcze tego nie praktykuje.
Jakież było moje zdziwienie, gdy na jednej ze stron internetowych, pod owym zdjęciem dostrzegłam masę negatywnych komentarzy typu „ten tekst jest durny i stereotypowy”! I w tym momencie musiałam na chwilę się tam zatrzymać, bo niby skąd ludzie wyciągnęli takie wnioski?? Gdzie znowu ukryte jest jakieś drugie dno?
Długo nie trzeba było szukać, okazało się bowiem, że znaczna część rodziców nie zrozumiała przekazu tego cytatu (celowo podkreśliłam wcześniej, że czytać należy ze zrozumieniem). Ludzie zbyt dosłownie wzięli słowa do serca, być może zbyt indywidualnie, doszukując się w nich na dodatek czegoś, o czym ja zupełnie nie pomyślałam.
No bo dlaczego niby ów cytat jest durny?
Ano dlatego, że zajęcia dodatkowe są fajne. Rodzice zapisują na nie swoje dzieci z troski i miłości. To dla ich dobra, żeby pożytecznie spędzały wolny czas, a przy okazji czegoś się uczyły. Ok, ja się z tym zgadzam. Też lubię różnego rodzaju lekcje, czy to sportowe, czy edukacyjne, nieważne – każde są fajne, jeśli tylko same dzieci chcą na nie uczęszczać. Z własnej nieprzymuszonej woli, jeśli realizują swoje pasje, a nie rodziców. Gdy uczą się czegoś, co sprawia im przyjemność, niezależnie od tego, czy tyczy się to gry na jakimś instrumencie muzycznym, czy języka obcego.
I grunt, by zachować w tym wszystkim umiar. Bo nie jest sztuką zapisać dzieci na tyle zajęć, by nie miały czasu się nudzić. Sztuką jest zachowanie zdrowego rozsądku. Nie zapominając przy tym, że my jesteśmy rodzicami, a nasze dzieci są dziećmi – choć brzmi to trochę jak masło maślane. Ale tak właśnie czasami jest, że w natłoku obowiązków zapominamy o tym, że te nasze małolaty potrzebują trochę czasu na beztroską zabawę, słodkie lenistwo i spędzanie wolnych chwil z rodziną – z mamą i tatą. I nie ma tutaj znaczenia z kim będą gotować, a z kim majsterkować. Chodzi o sam fakt bycia i robienia czegoś RAZEM.
A jak już jesteśmy przy mamie i tacie, to poruszmy kwestię tych stereotypów…
Wielu rodzicom (choć właściwie głównie kobietom) przeszkadza fakt, że w cytacie jest napisane „…gotowanie z mamą w kuchni i majsterkowanie z tatą w garażu”. Dla mnie nic nadzwyczajnego, ot zwykły przykład. Pierwszy lepszy z brzegu. Dla innych to już poważna sprawa bo wpychanie kobiet do kuchni, a mężczyzn do garażu. No może faktycznie utarło się w nas takie przekonanie, że to kobiety najczęściej gotują, a mężczyźni majsterkują, ale przecież to nie znaczy, że nie może być odwrotnie. Faceci mogą stać przy garach – jest to nawet wskazane, bo są w tym bardzo dobrzy 😉 a dziewczyny mogą grzebać pod maską samochodu i bawić się wiertarką. Serio, czy trzeba to na każdym kroku podkreślać i się awanturować, gdy ktoś powie, czy napisze inaczej?
Lepiej skupić się na dobrym wychowaniu dzieci i pokazaniu im, że można iść pod prąd – na przekór stereotypom. Jednak, żeby to zrobić, trzeba z dziećmi rozmawiać i dawać im dobry przykład. A to z kolei wiąże się z tym, o czym prawi cytat.
Reasumując, zajęcia dodatkowe dla dzieci są w porządku pod warunkiem, że przeplatane są równomiernie z czasem wolnym spędzanym z rodzicami.
Jeśli ktoś tego nie zrozumiał i się bulwersuje moim zdaniem ma coś na sumieniu 😉
Eh, tak już to z ludźmi (niektórymi) jest, że wolą krytykować i obrzucać błotem, niż pomyśleć… Moim zdaniem cytat genialny, mając czwórkę dzieci wiem, ile biegania i wariowania jest z tymi zajęciami dodatkowymi, a to mieszkamy w małym mieście, mamy babcie do pomocy i niektóre zajęcia są wspólne dla rodzeństwa. Jednak właśnie z chwil spędzanych razem mamy najlepsze wspomnienia i przeżycia – bo są nasze WSPÓLNE <3
Maria, otóż to!
P.s. Podziwiam Was i uwielbiam ???
Milena, też o tym pomyślałam 😛 😉