Ciąża 27 stycznia 2022

Dlaczego nastolatkowie mają bałagan w pokoju?

Dlaczego nastolatkowie mają bałagan w pokoju? To pytanie wraca jak bumerang w głowach wielu rodziców. A zaraz za nim drugie: Jak przekonać nastolatka do posprzątania? Tymczasem problem jest bardziej złożony i warto na niego popatrzeć w szerszym kontekście.

Dlaczego dorośli ludzie nie lubią bałaganu?

Porządek daje poczucie harmonii, spełnienia, należytego wykonania obowiązków domowych. W uporządkowanym wnętrzu łatwiej jest się zrelaksować i wypocząć. Przy czym uporządkowane najczęściej oznacza nie tylko to, że wszystko ma swoje miejsce, ale że jest pochowane. Im bardziej pusto, tym lepiej.

Bałagan natomiast jest postrzegany jako chaos, stan zawieszenia, tymczasowość. Powoduje to kompulsywną wręcz potrzebę wykonania pewnych czynności. Inaczej nasz mózg nie potrafi „wrzucić na luz”.

Jest jeszcze druga kwestia. Większości osób w uporządkowanym świecie łatwiej funkcjonować i pracować. Po prostu łatwiej im się skupić. Ta przypadłość nie dotyczy jednak nastolatków.

 

Jak nastolatek postrzega bałagan?

Właściwie pytanie jest nie do końca dobrze zadane. Należałoby się raczej zastanowić, czy nastolatek w ogóle dostrzega bałagan, albo czy ma świadomość, że stan, w jakim znajduje się jego pokój, w pełni zasługuje na miano bałaganu.

Dopóki młody człowiek panuje nad swoim pokojem, potrafi w nim wszystko znaleźć, absolutnie nie rozumie, dlaczego rodzice każą mu sprzątać. On po prostu nie widzi bałaganu! A liczne badania dowiodły, że człowiek, niezależnie od wieku, lepiej czuje się w otoczeniu, które sam sobie stworzył, niż tym, które mu narzucono. Jeśli więc uda nam się wymóc na nastolatku posprzątanie pokoju, tak naprawdę stworzymy sobie idealne warunki do przebywania na jego terytorium. Tylko jaki to ma sens?

Bałagan w pokoju nastolatka daje mu poczucie autonomii i samostanowienia o sobie. Walka z rodzicami o porządek to w istocie wojna o prawo do tego samostanowienia. Nastolatkowie o niewielu rzeczach faktycznie mogą decydować, więc wygląd pokoju jest w pewnym stopniu manifestacją ich wchodzenia w dorosłość.

 

Czy można sprzątać pokój nastolatka?

Teoretycznie rodzice mają do tego prawo, ale lepiej, by z niego nie korzystali. Wyjątkiem jest sytuacja, w której nastolatek na takowe sprzątanie wyrazi zgodę, co jednak zdarza się raczej rzadko i obwarowane jest różnymi: tu nie zaglądaj, tego nie ruszaj, tego nie czytaj, tego nie otwieraj.

Natomiast w żadnym razie nie powinno się sprzątać w pokoju nastolatków bez skonsultowania tego z nimi, na przykład wykorzystując ich dłuższą nieobecność. Na okrzyki wdzięczności nie ma co liczyć. Można się za to spodziewać awantury połączonej z trzaskaniem drzwiami i zarzutów o poprzestawianiu wszystkiego i związanej z tym niemożności znalezienia czegokolwiek. Zresztą umówmy się, czy my byśmy chcieli, żeby ktoś nam sprzątał na biurku albo w szufladach z papierami?

 

Kompromis w kwestii bałaganu w pokoju nastolatka pomoże uratować zgodę w rodzinie

Dorośli oczekują porządku, nastolatkowie nie chcą sprzątać. Sytuacja wydaje się patowa. W pewnym sensie faktycznie taka jest. Jednak walka z niesprzątającym nastolatkiem jest trochę jak walka z wiatrakami. Zamiast próbować cokolwiek przeforsować siłą (co na dłuższą metę na pewno się nie sprawdzi), lepiej wspólnie wypracować kompromis w kwestii porządku.

W ramach kompromisu rodzice mają prawo:

– oczekiwać, że brudne naczynia wrócą do kuchni, ubrania trafią do kosza na pranie a śmieci do śmietnika,

– wymagać, by w pokoju nie było kurzu, czyli szmatka w dłoń przynajmniej raz na tydzień, odkurzacz raz na dwa tygodnie. Albo odwrotnie, co kto woli,

– wymagać zmiany pościeli przynajmniej raz na miesiąc.

 

Z kolei nastolatek powinien zobowiązać się do wyżej wymienionych oczekiwań oraz zagwarantować, że jego bałagan będzie się ograniczał tylko do pokoju i nie założy jego dodatkowej kolonii w przedpokoju (bo to czy tamto się nie mieści) albo w salonie (bo po co to ciągle nosić).

Warto też ustalić, kiedy pokój bezwzględnie musi być posprzątany (według definicji rodziców, nie dziecka). Raczej żaden nastolatek nie będzie polemizował z koniecznością sprzątania na święta lub wtedy, gdy mają przyjść goście (babcia na pewno zajrzy do twojego pokoju).

Dobrym terminem jest też koniec wakacji. Po pierwsze później nie będzie czasu, po drugie, zanim kupimy nową garderobę, trzeba sprawdzić, z czego młody człowiek wyrósł. Ponieważ większość nastolatków lubi dostawać nowe ciuchy, jest duża szansa, że zechcą podjąć trud posprzątania w szafie.

Przykład idzie z góry – sprzątaj, by Twoje dziecko sprzątało

Rzecz mało odkrywcza, ale bardzo prawdziwa. Nie namówimy nastolatka do posprzątania pokoju, jeśli my sami mamy do porządków dość liberalny stosunek. I nie chodzi tu o salon czy kuchnię, bo tu na ogół faktycznie jest porządek. Warto za to z ręką na sercu przyjrzeć się swojej sypialni. Jeśli łóżko nie jest pościelone (bo po co, skoro na cały dzień wychodzimy z sypialni i nikt nie widzi), a krzesło żyje własnym życiem pod naporem ubrań już noszonych, ale jeszcze nie do prania, to nie powinniśmy się dziwić, że nasze dziecko idzie krok dalej.

 

Teoria teorią, a jak to wygląda w praktyce?

Żeby nie być całkiem gołosłowną, zapytałam moją córkę, dlaczego nie chce u siebie sprzątać. Powiedziała, że po pierwsze jest na to za leniwa, po drugie, jak ma wszystko na wierzchu to łatwiej jej cokolwiek znaleźć, bo zwyczajnie zapomina, gdzie rzeczy mają swoje miejsca.

Powiem Wam jeszcze, że wena na sprzątanie dopada ją nagle i w dziwnych momentach. Potrafi na przykład zacząć układać ciuchy w szafie, zamiast iść spać. Nie ingeruję wtedy. Najwyżej się nie wyśpi ;-P

Biorąc pod uwagę, że większość młodocianych bałaganiarzy w dorosłym życiu jednak zachowuje wokół siebie porządek, uważam, że lepiej skupić się na nauczeniu młodego człowieka sprzątania (przyda mu się na później), niż faktycznym wymaganiu, żeby w takim idealnym porządku żył.

 

Zdjęcie: archiwum własne – Mirella 

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Monika
Monika
1 rok temu

W sumie proste i oczywiste, a jednak się o tym zapomina? Dzięki za przypomnienie♥️ Fajny tekst!

Last edited 1 rok temu by Monika
Lifestyle 20 stycznia 2022

Wiki i jej Sekret – widzieliśmy przedpremierowo najlepszy film familijny tej zimy!

Wiki i jej Sekret to ciepła opowieść familijna o dziewczynce, która przygarnęła młodego wilka i zaprzyjaźniła się z nim. Film wejdzie na ekrany kin 4 lutego, a my już dziś przekonamy Was, że to obowiązkowa pozycja do obejrzenia tej zimy. 

Historia filmu dzieje się w górach, gdzieś we Francji. Stary kamienny dom ma być nowym schronieniem dla Wiki i jej taty. Dziewczynka boleśnie przeżyła stratę ukochanej mamy. Jej trauma jest do tego stopnia silna, że mała w ogóle nie mówi. Wyprowadzka w góry to pomysł jej ojca – Stefana. Kompletne odludzie ma być antidotum na stres i próbą powrotu do normalności. Jednak Wiki twardo milczy. 

Więcej szczegółów zdradzi Wam poniżej Duśka, ja powiem tylko tyle: uwielbiam filmy familijne, bo każdy, niezależnie od wieku, znajdzie tu coś dla siebie. Tak samo jest z Wiki i jej Sekretem. To nie jest film dla dzieci, który ogląda się, ukradkiem zerkając na zegarek. To historia, która wciąga i porywa, także dorosłych. A paniom po cichu powiem, że tacie Stefanowi głosu użyczył Marcin Dorociński 😉

To, co mnie, jako mamie podobało się w tej historii, to prosty sposób jej opowiedzenia, dopasowany do młodego odbiorcy. W filmie jest bardzo mało postaci pierwszoplanowych, właściwie można je policzyć na palcach jednej ręki. Akcja jest jednowątkowa i bardzo łatwo ją śledzić. Nawet młodsze dzieci nie powinny się poczuć zagubione, chociaż jeśli chodzi o wiek odbiorców, to zgadzam się z Duśką. Siedem lat to minimum. 

Całość została tak pomyślana, by nawet najtrudniejsze wydarzenia zostały przekazane w formie przystępnej dla dzieci. Nie znajdziecie tu przemocy ani scen, na które nie powinny patrzeć. No, może poza jedną, ale nawet ta moim zdaniem nie jest całkiem realistyczna. 

Jeśli chcecie się upewnić, czy film na pewno nadaje się dla Waszych dzieci, obejrzyjcie zwiastun. Ale uczciwie ostrzegam, on w pewien sposób zdradza zakończenie. Mnie osobiście nie odebrało to przyjemności z oglądania, Duśce też nie. 

 

 

Film przesycony jest uczuciami i to wcale nie jest przesada z mojej strony. Dziewczynka kocha i jest kochana. Jej tata niemal staje na rzęsach, by przywrócić jej normalne dzieciństwo (co wcale nie jest łatwe, bo przecież on też tęskni za żoną) i wywołać uśmiech na twarzy małej córeczki. Z kolei Wiki wszystkie uczucia przelewa na wilka, który towarzyszy jej wszędzie z wyjątkiem szkoły. 

Nie będę też ukrywać, że film wywołuje łzy wzruszenia. Nie wiem, która z nas miała bardziej mokre policzki – ja czy Duśka. Mąż udawał, że się trzyma, ale naszym zdaniem tylko udawał 😉 

 

A teraz oddaję głos mojej dwunastoletniej córce

 

Wiki i jej Sekret to film o prawdopodobnie 9-letniej dziewczynce, która przygarnia do domu małego wilczka – prezent od pewnego starszego pana. Nawiasem mówiąc, Wiki wraz z jej ojcem wybrali się na wędrówkę, która skończyła się zabłądzeniem i to właśnie ten starszy pan wskazał im dalszą drogę, a przy okazji podarował dziewczynce, jak sam uznał, „dar lasu”. 

Początkowo Wiki ukrywa przed swoim tatą obecność zwierzaka w pokoju, jednak coś takiego, jak można się domyślić, trudno ukryć. Tata Wiki dowiaduje się o „psiaku” około dzień później. Jednak kiedy ów „husky” rośnie, okazuje się, że psiak to żaden husky, ani owczarek, a po prostu wilk, o czym jeszcze do niedawna wiedzieli tylko Wiki i starszy pan. Tata Wiktorii zdaje sobie sprawę z tego, że nie mogą dłużej zatrzymać zwierzaka u siebie, wiedząc, że jest on wilkiem. Co prawda wilk nie stanowi zagrożenia dla ludzi, jednak okoliczni pasterze boją się o owce, a w ostateczności gotowi będą sięgnąć nawet po broń. Sekret nie jest bezpieczny. Pytanie, co dalej? Dziewczynka nie będzie chciała ot tak rozstać się z Sekretem. Ale też nie może z nim dłużej mieszkać… 

Film ogólnie podobał mi się. Jednak ważne ostrzeżenie – przygotujcie chusteczki albo chociaż załóżcie bluzki z długim rękawem, zanim siądziecie do oglądania! Historia jest naprawdę emocjonalna i wzruszająca. 

Uważam, że jeśli chodzi o kategorię wiekową, to górnej granicy nie ma, ale dolną granicę  postawiłabym… do końca nie wiem gdzie, ale w przedziale 7-10, to zależy od wrażliwości dziecka. Nie ma tam drastycznych scen, jednak tak jak mówiłam, emocje są bardzo dobrze odwzorowane. Szczerze mówiąc, nie jestem pewna czy ja w wieku 7 lat (teraz mam prawie 13) nie przeżyłabym tego zbyt mocno.

Bardzo podobała mi się muzyka. Genialne jest to, że podkładem były prawdziwe instrumenty. Piosenki nie były przerobione komputerowo, przekształcone, jak w wypadku większości utworów w dzisiejszych czasach. Muzyka wpasowała się genialnie w krajobrazy Francji, które naprawdę są po prostu śliczne. Takie… zielone i bardzo naturalne, dużo kwiatków, żółtych, różowych, zielonych drzew liściastych. Po prostu się zachwyciłam tym wszystkim 😉 

 

Bardzo dziękujemy Pani Izie z Best Film za umożliwienie nam przedpremierowego obejrzenia filmu. To była prawdziwa przyjemność dla całej naszej rodziny 😉 

 

wiki i jej sekret

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Gry 20 stycznia 2022

ZAPOWIEDŹ – Pstryk! od Lacerta – premiera 15 czerwca 2022!

Loco Momo to las pełen tajemnic i niespodzianek. Pewnego dnia żyjące w nim zwierzęta znalazły w krzaczkach jagód ni mniej ni więcej tylko… aparat fotograficzny. W lesie to rzecz doprawdy niezwykła!

Ponieważ szybko rozpoczęła się walka o to, kto będzie właścicielem aparatu, komisyjnie zadecydowano, że ten, kto zrobi najlepsze zdjęcie. Ale nie najlepsze w takim znaczeniu, w jakim my przywykliśmy to rozumieć. Tu trzeba się nieco bardziej postarać i ustawić zwierzęta według bardzo konkretnych reguł. Za ścisłe trzymanie się ich przyznawane są punkty. Nie będzie łatwo, ale na pewno będzie emocjonująco!

Loco Momo – czyli… Pstryk!

Loco Momo brzmi tyleż enigmatycznie, co… myląco! Do tego wniosku doszedł polski wydawca, Wydawnictwo Lacerta, dlatego też u nas gra będzie się nazywała Pstryk!, co dość wiernie oddaje jej charakter i najważniejsze zasady. Autorką polskiej nazwy jest Magdalena Latosińska.

Pstryk!, czyli o co w tym chodzi

Mechanika gry jest prosta. Po prostu pobieramy kafelki ze zwierzakami i staramy się ustawić je na siatce według określonych reguł. Nie jest to takie proste, bo trzeba się trzymać pewnych zasad. Każde zwierzę porusza się w swoim tempie i na swój sposób – orzeł fruwa, króliki kicają itp. Na ustawienie zwierząt na planszetce nie ma zbyt wiele czasu – tylko sześć rund. Później następuje czas na podliczenie punktów. Wygrywa ten, kto ma ich 23.

Dla wytrawnych graczy, którzy oddychają planszówkami, taka rozgrywka może być zbyt łatwa, ale i na to jest sposób. Wystarczy odwrócić planszetkę na drugą stronę. Tu żarty się kończą! Żeby wygrać, trzeba będzie się wyjątkowo mocno nagłowić. To gra logiczna na naprawdę wysokim poziomie. Trzeba uruchomić wszystkie szare komórki, żeby wygrać. Jedna rozgrywka trwa średnio 20 minut.

Pstryk! – dla kogo jest gra?

Teoretycznie minimalny wiek gracza, to osiem lat, ale nie sugerujcie się zbytnio. Obeznany z grami sześcio czy siedmiolatek też powinien dać radę. Oczywiście na początku będzie wymagał wsparcia. Jednak wystarczy kilka rozgrywek i powinien zrozumieć podstawowe zasady. Niewykluczone jednak, że to starsi gracze będą musieli sumować jego punkty.

Gra na pewno spodoba się zarówno początkującym graczom, jak i tym, którzy rozpoczynają dzień, planując kolejną partię w jedną z wielu planszówek. Mamy tu dużą losowość i kilka stopni trudności, więc można potraktować tę pozycję zarówno jako grę rodzinną dla wszystkich bez względu na stopień zaawansowania, jak i rzecz dla wytrawnych graczy.

Pstryk! Już w czerwcu w Waszych domach!

Produkcją gry zajmą się Francuzi, co jest dobrą wiadomością. Dystrybucja w Europie nie powinna napotkać trudności i już w czerecu gra ma szansę zagościć w Waszych domach. To dobra wiadomość dla wszystkich. 

Premiera gry jest przewidziana na 15 czerwca 2022. Ruszyła już przedsprzedaż na stronie https://sklep.lacerta.pl/10/przedsprzedaz

Pstryk! Patronujemy!

W Roli Mamy, niegdyś blog, a obecnie portal dla rodziców, z radością informuje, że objął grę Pstryk! patronatem medialnym. Zdecydowaliśmy się na to ze względu na rodzinny charakter gry oraz jej dużą uniwersalność. No dobra… Tak naprawdę robimy to dlatego, że kochamy planszówki 😉

Jeśli jeszcze macie wątpliwości czy Pstryk! jest dla Was, zachęcamy Was do zagrania online w serwisie Board Game Arena.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close