Kulinaria 1 lipca 2013

Domowy dżem truskawkowy

Lato się już rozgościło na całego, a sezon truskawkowy w pełni. W związku z czym podzielę się z Wami moim przepisem na niezwykle smakowity dżem truskawkowy. Nie ma nic lepszego dla łasuchów- dużych i małych- niż dżem własnej roboty. Uwielbiam zapach truskawek rozchodzący się po domu w czasie jego wykonywania. Delikatnie łaskocze moje nozdrza i napała radością na wspomnienie okresu dzieciństwa i mamy robiącej taki smakołyk. Teraz sama jestem mamą i w ten sam sposób przyrządzam ten dżemik swojemu synkowi.  Trochę pracy i smakiem oraz zapachem truskawek (nie tylko mrożonych) możemy cieszyć się przez cały rok.

Składniki:

  • 1 kg truskawek
  • 800 g (ok. 3,5 szkl) cukru kryształu

Przygotowanie:

Truskawki myjemy, usuwamy szypułki, osuszamy i zasypujemy w misce cukrem. Odstawiamy na ok. 2-3 godziny do czasu aż puszczą sok.

Zawartość miski przekładamy do wysokiego garnka lub patelni. Całość podgrzewamy na małym ogniu, aż do rozpuszczenia cukru. Następnie zwiększamy odrobinę ogień, aby powstały syrop zaczął delikatnie bulgotać. Gotujemy go ok. 2 godzin, w międzyczasie zdejmując z powierzchni wytrącającą się pianę.

Po tym czasie sprawdzamy gęstość dżemu. Ja robię to na oko. Za to w Internecie znalazłam ciekawy sposób: należy wylać kroplę na zamrożony wcześniej w zamrażalniku talerzyk i odstawić go na ok. 1 min. do zamrażalnika. Po wyjęciu dżem powinien się pod naciskiem palca pomarszczyć i zachować nadany mu kształt. Jeśli dżem jest zbyt rzadki, kolejne próby gęstości należy przeprowadzać co 5-10 minut gotowania.

Gdy dżem osiągnie już odpowiednią konsystencję, przelewamy go do słoików zostawiając z 2 cm odstępu od wieczka. Zakręcone słoiki odwracamy do góry dnem i pozostawiamy do ostygnięcia.

truskawki

Zdjęcia: Sylwia Źródło zdjęcia tytułowego: Flickr

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu

Ja również robię domowe konfitury- nie ma nic lepszego do naleśników w ponury zimowy wieczór 🙂

Dom 27 czerwca 2013

Sprawa życia i śmie(r)ci

Nadchodzą wakacje, a ja zamiast dyskutować z mężem o plażowaniu oddaję się panelowi dyskusyjnemu na temat ŚMIECI! Tak, śmieci!

Od pierwszego lipca w życie wchodzą nowe „śmieciowe” przepisy – i cudzysłów nie jest tu przypadkowy. Deklaracje, kolorowe plakaty i nowy „news – temat” polskiej areny politycznej. A ja najzwyczajniej w świecie łapię się za głowę i zastanawiam dlaczego posłowie nie zrobili tego samego przed uchwaleniem tej ustawy?!

Piękna „deklaracja” ze spółdzielni jakiś czas temu wpadła do naszej skrzynki. Pełna profeska – arkusz do wypełnienia oraz bardzo rzeczowa informacja ku chwale nauki „Jak segregować odpady”. Oczywiście już na samym wstępie uruchomiłam swoje agresory. Ludzie czy wy naprawdę musicie robić z ludzi niedouczone szympansy? Czy naprawdę trzeba pisać, że mam wrzucać jedno do różowego worka a co innego do zielonego? Czy widzieliście kiedyś w polskim sklepie tęczowe worki? Owszem można znaleźć różne worki, ale ich producenci zazwyczaj ograniczyli swoją wyobraźnię do podziału swoich produktów wedle klucza który będzie np. definiował ich wielkość lub rodzaj. Nasuwa się jednak pytanie, czy będę musiała kupować jakieś specjalne gminne worki, bo tak? Czy nie łatwiej byłoby informować że należy segregować/oddzielać od siebie pewne rzeczy…

Zaraz potem zaczynają się pantoflowe plotki i afery z innych wspólnot:
„tu” 1 osoba stwierdziła, że nie będzie segregować więc wszyscy będą tak traktowani,
„tam” bez względu na segregację lub nie – wszyscy zapłacą tak samo dużo.

A ja pytam jako przeciętny blokers, gdzie tu jest logika?

Zapłacę więcej za to samo, albo za mniej – nielogiczne

Segregowanie odpadów, w myśl Eko będzie trudniejsze niż dotychczas – nielogiczne

Co stanie się z różnicą, do czyjej kieszeni trafią moje pieniądze? No bo przecież skoro coś kosztowało np. 20zł to nagle nie będzie kosztować 50, tylko dlatego że umowę podpisała inna osoba? – nielogiczne

Co stanie się z 50% gmin, które nawet nie ogłosiły przetargu na wywóz śmieci? –absurdalne i takie polskie!

Kiedy już nieco ochłonęłam, pojawiły się kolejne informację o kosztach dodatkowych… trzeba będzie zakupić pojemniki do segregacji… Słucham? Niestety nikt nie pofatygował się o doprecyzowanie, czy owe pojemniki oznaczają zakup kontenerów na śmieci stojących na podwórku czy do domowego użytku? A jeżeli do domowego użytku… to czy w cenę została wliczona cena dobudowy przestrzeni mieszkalnej? Bo gdzie ja u licha mam postawić trzy kosze na śmieci?! I dlaczego ktoś ma mnie zmuszać do zakupu kosza na śmieci do mojego mieszkania?!

I już ostatni hit śmieciowej zabawy – przynajmniej w Warszawie. Informacja dotycząca częstotliwości wywozu śmieci – znów nie do końca można ją rozszyfrować… Śmieci ‘A” będą wywożone raz na 2 tygodnie inne raz w tygodniu, jeszcze bardziej radosne szkło raz w miesiącu – NIELOGICZNE, hmm dotychczas były wywożone na bieżąco a i tak kontenery często pękały w szwach…

I jaki z tego morał? Absolutnie żaden, oprócz tego, że „obładowany” wszystkim Urząd Miasta dostał kolejną działkę do obrobienia i znów nie daje rady…

Dotychczas śmieci były tylko śmieciami i każdy kto chciał dbać o środowisko mógł w dogodny dla siebie sposób to robić. Ja wyrzucałam codziennie bieżące odpady do odpowiednich kontenerów – bo najzwyczajniej w świecie nie mam miejsca na „zbieractwo”, inni wywozili swoje buteleczki do Ikea i wymieniali je na drzewko do ogródka. Zastanawiam się tylko,  jakim cudem ktoś uwierzył w to, że zmusi kogoś do segregacji – skoro ludzi potrafią wysypać śmieci pod zsypem, bo wrzucić do środka to za wielka fatyga…

Czy też macie wrażenie, że zaszła mała pomyłka – Chyba ktoś się zagapił i zamiast zająć się umowami śmieciowymi, posłowie zajęli się śmieciami…?

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kulinaria 26 czerwca 2013

Pasta z oliwek

Najpiękniej jest właśnie teraz – latem. Wyciągnęłam więc z lodówki rekwizyty by uprawiać na balkonie Francję. Wakacje sprzyjają podróżom – także kulinarnym. Gaje oliwne stanowią część śródziemnomorskiego krajobrazu. A oliwki, oliwa z oliwek i bagietka na moim stole przybliżają moją kuchnię do francuskiej sztuki kulinarnej.

Składniki:

czarne oliwki bez pestek (ok. 150g)
2-3 łyżki oliwy z oliwek
natka pietruszki (ok. łyżki)
2 ząbki czosnku
sól i pieprz do smaku

Sposób przygotowania:

Oliwki, pietruszkę, czosnek i oliwę miksuję blenderem na jednolitą masę. Doprawiam solą i pieprzem do smaku. Przekładam do małej miseczki, smaruję chrupiące kawałki ciepłej bagietki.

Warto pastę odstawić do lodówki na kilka godzin, wtedy jest najsmaczniejsza. Gotową można trzymać w lodówce bardzo długo w słoiku. Świetnie się nadaje, gdy wpadną nieoczekiwani goście.

I teraz stoję w ten upalny czerwcowy wieczór w mojej letniej sukience, w ręku trzymam bagietkę z pachnącą pastą… Moje kubki smakowe przenika smak śródziemnomorskiej kuchni, a wyobraźnia zamienia widok z mojego balkonu w szmaragdowy, drżący błękit morza… Złocisto – czerwone słońce zachodzi…

pesto

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu

Smaczne i do tego dobre na serce 🙂

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close