Emocje 3 czerwca 2016

Dzieciństwo spędziłam w innym kraju

Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce… A nie, zaraz, galaktyka ta sama. Ale kraj już niezupełnie. No więc dawno, dawno temu, w obcym kraju… No taki obcy to on znowu nie był, chociaż nazwa Polska Rzeczpospolita Ludowa z pewnością nie brzmi swojsko. I w tym to właśnie swoim – obcym kraju dawno temu przyszło mi spędzić dzieciństwo.

Na skrzyżowaniu dwóch dosyć ruchliwych ulic stał nieduży ogród z jeszcze mniejszym sadem. Mógł sobie całkiem spokojnie stać, bo ruchliwość ulic kiedyś nijak się miała do dzisiejszej. W sadzie pan B. miał jabłonie, grusze i śliwy. W ogrodzie to, co dało się w naszych warunkach wyhodować, a więc marchew, ziemniaki, pietruszkę, buraki, ogórki, pomidory, fasolę, sałatę. Oprócz tego truskawki i porzeczki. Od wiosny do jesieni pan B. zatrudniał okoliczną młodzież przy zbiorach. Owoce swojej pracy sprzedawał we własnym sklepie, małej klitce na skraju ogrodu. Pewnie nie spełniała żadnych norm, ale kto się wtedy przejmował normami? W czasach kiedy wszystko było państwowe, pan B. był chyba jedynym w okolicy kapitalistą, w dodatku prywatnym pracodawcą. I jako jedyny miał w sprzedaży Donaldy. I jako jedyny handlował w niedzielę…

Dawno, dawno temu, w tym obcym kraju mojego dzieciństwa handel w niedzielę nie istniał. A nie, przepraszam, istniały jakieś niedziele handlowe, chyba przed świętami. Ale i tak sklepy nie były oblegane. Ludzie nie czuli potrzeby biegania w niedzielę po sklepach. Zakupy na niedzielę robiło się w… a nie, wcale nie w sobotę. W sobotę sklepy były czynne tylko do godziny 14.00. Kto chciał poleniuchować, musiał zakupy weekendowe zrobić już w piątek.

Niedziela to był dzień inny niż wszystkie, to się czuło. Właściwie można powiedzieć, że co tydzień mieliśmy święto. Ubieraliśmy się ładnie, szliśmy do kościoła, po czym wracaliśmy do domu na niedzielny obiad. A niedzielny obiad to nie było to samo co piątkowy czy poniedziałkowy. W niedzielę obowiązkowo obiad był z dwóch dań, często na stole królował rosół, na drugie danie jakieś mięso, które w czasach kryzysu było trzymane w lodówce „na niedzielę”. Na deser prawie zawsze było ciasto, w końcu to niedziela. Po obiedzie chodziliśmy do parku, w lecie zawsze były tam jakieś występy i nieśmiertelna wata cukrowa. Jak nie było żadnych występów, to szliśmy do babci. A jak nie, to siedzieliśmy w domu. Niedziela to był dzień dla rodziny. Życie towarzyskie, owszem bujne, tego dnia ograniczało się do kręgów rodzinnych. Można było iść z wizytą do cioci czy babci, ale do sąsiadki się nie szło. To nie wypadało. To była niedziela. Nawet dom na niedzielę był wysprzątany jak na Boże Narodzenie. W sobotę wszyscy sprzątali, taki był zwyczaj.

Pan B. od dawna nie żyje. Jego sad zdziczał, aż w końcu został wycięty. Nowy właściciel wybudował supermarket, resztę terenu wybetonował i przeznaczył na parking. Z panem B. łączy go właściwie tylko tyle, że handluje w niedzielę. Ale u pana B. w niedzielę robiło się drobne zakupy — ziemniaków do obiadu zabrakło albo marchwi do rosołu, to się szło. No i po Donalda przy okazji. W nowym markecie można kupić absolutnie wszystko (no może z wyjątkiem Donaldów, znikły razem z panem B.), drzwi się nie zamykają, a ludzie wychodzą obładowani siatami. Ile czasu musieli spędzić na takich zakupach? Godzinę? Dwie? Zdążą zrobić obiad czy zamówią coś na szybko? Pójdą na spacer czy zmęczeni zakupami będą odpoczywać, każde z nosem utkwionym we własnym telefonie lub komputerze?

Temat zakazu handlu w niedzielę co jakiś czas powraca niczym uparta mucha. Powoli staje się na tyle kontrowersyjny, że niebawem będzie kartą przetargową albo kolejną kiełbasą wyborczą. Pracownicy sklepów są jak najbardziej za likwidacją handlu w niedziele, właściciele sklepów straszą, że będą musieli zwalniać pracowników, bo im obroty spadną, klienci robią zakupy w niedzielę, bo – jak sami mówią – nie mają kiedy.

A moim zdaniem…

Sklepy czynne praktycznie non stop oduczyły ludzi myślenia i patrzenia w przyszłość. Coś się kończy w lodówce to myk w samochód i do sklepu. Przed świętami, choćby i jednodniowymi, ruch w sklepach jest taki, jakby następnego dnia miała wojna wybuchnąć. Ludzie normalnie wpadają w panikę. Nie umieją już żyć bez możliwości wydawania pieniędzy. Są przeciwni wszelakim ograniczeniom, każdy zakaz nazywając zamachem na ich wolność. Szkoda, że nie widzą, jak wielki zamach dokonał się na ich życiu osobistym i rodzinnym. Kiedyś sklepy nie były tak kolorowe, większość towaru pakowało się w szary papier zgodnie z dewizą: nie ważne jest opakowanie, ważna jest zawartość. Kiedyś sklepy były zamknięte w niedziele, a ludzie mieli dla siebie czas. I wiecie co? Lepiej było. Serio.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Zwykła Matka
Zwykła Matka
8 lat temu

Oj było lepiej, masz rację! te niedzielne obiady, obowiązkowo u babci i tak jak piszesz rosół i drugie danie 🙂 To były czasy…..

Ewa Wróblewska
8 lat temu

Popieram.
Nigdy nie pracowalam w markecie, i o ile bede miala inne wyjscie, nie bede. Ale jestem za wolnymi niedzielami, gdzie handelu nie bedzie.

Strefa gier i zabaw 2 czerwca 2016

Story Cubes – postaw na swoją wyobraźnię

Nadeszła wiosna, a z nią ciepłe, słoneczne dni. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię ten czas spędzać na świeżym powietrzu. Spacery, wypady rowerowe, pikniki czy chociażby kilka chwil na balkonie pomiędzy domowymi obowiązkami.

Wybierając się na piknik zabieramy ze sobą piłkę, skakanki i inne gadżety do zabaw. Staramy się ten czas wykorzystać aktywnie, tak, żeby nasze dzieci mogły rozwijać się w wielu kierunkach. Urządzamy sobie zawody sportowe, gramy w piłkę, biegamy, poznajemy zwierzęta i rośliny wokół nas. Natomiast kiedy się trochę zmęczymy, siadamy aby odpocząć i wtedy przychodzi czas na zabawy umysłowe. Gramy w skojarzenia, znajdowanie przedmiotów na daną literę, w określonym kolorze itp. Od niedawna gramy też w świetną grę, która, muszę przyznać jest dla mnie strzałem w dziesiątkę.

Mam tu na myśli “Story Cubes”.

story-cubes.jpg

Gra jest mała, kompaktowa, zmieści się w torebce, plecaku czy choćby torbie rowerowej. Jestem nią zachwycona. Co prawda przeznaczona jest dla dzieci od 6 roku życia, ale nawet Niśka (3,5 roku) świetnie sobie z nią radzi.

Jak grać w  “Story Cubes”?

Wystarczy rzucić obrazkowymi kośćmi a następnie ułożyć historię z wykorzystaniem obrazków, które wypadły. Proste prawda? A jakie ciekawe, wciągające i na dodatek wykorzystujące umiejętność logicznego myślenia.

Gra świetnie się sprawdza u tych dzieci, które mają pewien zasób słów umożliwiających tworzenie opowiadań. Jej zaletą jest możliwość dalszego rozwijania umiejętności językowych, komunikacyjnych. Uczy opowiadać i tworzyć ciąg przyczynowo-skutkowy, świetnie rozwija wyobraźnię i pomysłowość.

story-cubes2.jpg

Na początku te nasze opowiadania były dość proste. Z czasem zaczęły się rozrastać, stawały się coraz dłuższe i ciekawsze – czasem wesołe, czasem zadziwiające a czasem wręcz abstrakcyjne. Nie ma dwóch takich samych historii, a zabawa nigdy się nie kończy. Na dodatek jeśli gra Was wciągnie tak samo jak nas, istnieje możliwość poszerzenia jej o dostępne w sprzedaży kolejne wersje oraz dodatki.

story-cubes5.jpg

Można grać pojedynczo lub w drużynach, z dziećmi lub bez nich. Można wykorzystać wszystkie dziewięć kości lub tylko część z nich, żeby na początku ułatwić grę młodszym dzieciom. Sami zdecydujcie jak chcecie grać. Czas poświęcony na grę z dziećmi nigdy nie będzie czasem zmarnowanym!

story-cubes3zdjęcia:M. Pawlak

Wpis jest elementem współpracy z Rebel.pl

Subscribe
Powiadom o
guest

11 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Weronika Zachowska
8 lat temu

O fajne 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

bardzo, bardzo fajne, można grać aż buzia nie zaczyna boleć od gadania 😉

Weronika Zachowska
8 lat temu

Chyba sie skuszę

Aleksandra Kordowska

Polecam. (Y) Mój 5-letni synek baaaardzo lubi. A jakie historie powstają, czasem brzuchy nas bolą ze śmiechu… 😉

Weronika Zachowska
8 lat temu

No właśnie ja mam 6-latka z nieograniczoną fantazją. Dużo czytamy, ale to też fajny sposób na spędzanie razem czasu 😀

Magda Pawlak
8 lat temu

do tego jest tam mała, że można ją ze sobą wszędzie zabierać 🙂

Paulina Garbień
8 lat temu

nawet moja Niśka 3,5 roku daje radę, niezły ubaw 🙂

Weronika Zachowska
8 lat temu

Kusicie dziewczyny, kusicie 🙂

Jamie
Jamie
8 lat temu

Thank you for the great article on our StoryCubes, we are always grateful for the time and care fans take to write and share the love.

Monika Skupien
Monika Skupien
8 lat temu

Z mężem pomyśleliśmy o takim koncie od razu po urodzeniu syna (1,5 roku temu), nie majac dodatkowego 500+ 😉 i tak już od tego czasu odkładamy mu co miesiac pieniażki

Raissaraissa
Raissaraissa
8 lat temu

Mam wrażenie, że jakaś paranoja się wkrada. Odkładanie jest w porządku, ale wakacje rodzinne też (skoro takich nigdy nie było), albo nowe buty albo słodkości albo po prostu szynkę, jak na co dzień na to brakuje…trochę przyjemności w codzienności też się dziecku należy. Za 15 lat przy obecnych wahaniach rynków finansowych te 25 tys moze być guzik warte, więc warto pomyśleć o złotym środku (trochę oszczedzania, trochę zaspokajania potrzeb, których wcześniej nie można było zaspokoić). Grunt, że nie na dragi i alkohol. Już zaczyna się ocenianie, kto lepiej wydaje te 500+, a tak na prawdę to sprawa indywidualna…

Pielęgnacja 31 maja 2016

Czy wiesz, że kąpiel ma ogromne znaczenie dla rozwoju Twojego dziecka?

Kąpiel noworodka, jeszcze w szpitalnych salach, wciąż pozostawia wiele do życzenia. Dzieci myje się szybko, pod kranem, jeden za drugim, zupełnie jak na taśmie produkcyjnej. W domu też często nie ulega to zmianie, bo rodzicom wydaje się, że takiego maluszka trzeba myć szybko, żeby nie zmarzł. Poza tym dla wielu pielęgnacja noworodka nie ma większego znaczenia, wszak to tylko czynność higieniczna.

A tymczasem kąpiel to doskonała okazja do wielozmysłowej stymulacji dziecka, która pobudza wszystkie zmysły jednocześnie. Staje się więc bardzo ważnym czasem zabawy, pielęgnacji, budowania więzi, a także wspierania dziecięcego rozwoju.

Ale zacznijmy od początku….

Czym są zmysły?

Zmysły to zdolność odbierania bodźców zewnętrznych i przetwarzania ich na impulsy nerwowe, które biegną wzdłuż rdzenia kręgowego do mózgu i z powrotem. U człowieka wyróżnia się pięć zmysłów podstawowych, tj. zmysł: dotyku, węchu, smaku, słuchu i wzroku. A także zmysł równowagi i propriocepcję-zmysł ułożenia części ciała względem siebie oraz napięcia mięśniowego.

Wielozmysłowa stymulacja – z czym to się je?

Wielozmysłowa stymulacja to jednoczesne pobudzanie wszystkich zmysłów poprzez stosowanie zbieżnych bodźców płynących z poszczególnych zmysłów. Wpływa ona na połączenia synaptyczne w mózgu, a co za tym idzie, na jego intensywny rozwój, dla którego kluczowe są pierwsze trzy lata życia dziecka. Dlatego tak ważne jest, by już od pierwszych dni, zadbać o środowisko, w którym dorasta i jego zdrowy rozwój.

Być może brzmi to nieco poważnie i mało zrozumiale, ale tak naprawdę to nic wielkiego i trudnego, nie wymaga od nas – rodziców, ogromnej wiedzy czy ukończonych specjalistycznych kursów. W dużym uproszczeniu można by rzec, że stymulacja ta opiera się na bliskości, czułości, dotyku oraz codziennych rytuałach pielęgnacyjnych.
Kąpiel i masaż to klucz do sukcesu, jakim jest rozwój Twojego dziecka

DSCN0065

Kąpiel to nie tylko oczyszczanie skóry dziecka, a pewnego rodzaju ceremonia, mająca wymiar emocjonalny. I tylko w takim aspekcie liczy się dla noworodka czy niemowlaka, nie w higienicznym. Dlatego tak istotne jest, by ze zwykłej kąpieli stworzyć niezwykły rytuał pielęgnacyjny, będący idealnym narzędziem do stymulacji zmysłów i rozwoju dziecka.

Warto o tym pamiętać i każdą wieczorną toaletę potraktować poważnie, jako pewnego rodzaju rozmowę oraz pracę z dzieckiem. Kąpiel bowiem poprzez bezpośredni kontakt wzrokowy oraz dotykowy sprzyja tworzeniu silnej więzi z rodzicem, poczucia bliskości, bezpieczeństwa i wzajemnego zaufania. Pomaga obniżyć poziom kortyzolu, hormonu stresu, a więc działa uspokajająco i wyciszająco. A to z kolei, poprawia ilość i jakość snu dziecka. Poprzez plusk wody, a także rozmowę rodzica pobudzany zostaje zmysł słuchu, zaś zapach płynu do kąpieli wpływa na rozwój węchu.

DSCN0097

Natomiast dotykanie i masowanie dziecka pozwala mu na poznawanie jego ciała i reakcji w nim zachodzących, np. łaskotanie wywołuje śmiech. Zachęca do „badania” i odkrywania siebie samego. Może również stanowić pewnego rodzaju gimnastykę, dzięki której zwiększa się aktywność fizyczną, poprawia funkcjonowanie układu odpornościowego oraz stymuluje trawienie i wchłanianie pokarmu – co szczególnie ważne jest u wcześniaków.

Aby jeszcze bardziej wzbogacić doznania towarzyszące pielęgnacji, należy dobrać odpowiednie i sprawdzone kosmetyki, które będą nie tylko bezpieczne dla delikatnej skóry maluszka, ale także przyniosą mu wiele doznań zmysłowych, poprawiając jednocześnie nastrój oraz wpływając na pamięć i emocje.

kąpiel dziecka 4

W tej dziedzinie liderem jest marka Johnson`s, która rozpoczęła ogólnopolską akcję społeczną na rzecz wielozmysłowej stymulacji dzieci. Jej hasło przewodnie brzmi JOHNSON’S® So Much More™. Ową kampanią marka Johnson`s chce przekazać rodzicom, że sposób pielęgnacji oraz opieki nad dzieckiem to coś więcej niż jedynie troska o zdrowie skóry i może mieć fundamentalne znaczenie dla jego rozwoju.

Reasumując, nie trzeba być ekspertem, by zauważyć, że w pierwszych miesiącach życia człowieka, następuje ogromny skok rozwojowy (którego już nigdy później nie będzie). W tym czasie każdy dotyk, zapach i wszelkie doświadczenia polegające na poznawaniu otaczającego świata poprzez zmysły, pobudzają rozwój jego mózgu.

Zachęcam więc do wspierania i stymulowania tego procesu, a także szerzenia świadomości wśród rodziców. Przy okazji polecam odwiedzić fan page marki JOHNSON’S, na którym codziennie pojawiają się edukacyjne wpisy na temat wielozmysłowego rozwoju dzieci.

kąpiel dziecka 5

kąpiel dziecka

Zdjęcia: Fizinka

Subscribe
Powiadom o
guest

33 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Mirella
Admin
8 lat temu

Kąpać takiego słodziaka to sama radość!

Ania
Ania
8 lat temu

Kąpiel noworodków w szpitalu woła o pomstę do nieba! Warto zainwestować w edukację personelu.

Olga Kloda
8 lat temu

Pierwsze dziecko rodzilam w polsce i tam kapany byl w szpitalu pod kranem. Pozniej dwa tyg placzu zanim sie zorientowal ze kapiel jest przyjemna. Drugi synek urodzony w uk. W szpitalu nie kapali a w domu wiadomo powolutku delikatnie. Bal sie pierwsze dwa dni. Teraz wie ze to sama przyjemnosc

Mobilna Klinika Piękna

Masaż po kąpieli, całuski i łaskotki to nasza ulubiona część pielęgnacji 🙂

Weronika Kunicka
8 lat temu

No u nas kąpiele, przede wszystkim te w pierwszych miesiącach życia to cały rytuał.
Józek był kolkowy, więc ciepła kąpiel przynosiła ulgę w bólu brzuszka, dawała chwilę wytchnienia i relaksu.
Miał też skłonności do AZS więc utrzymanie odpowiedniej higieny było absolutnie konieczne, bo skórka się przesuszała, a przy stosowaniu emolientu nie było mowy o pośpiechu.
Po kąpieli zabieraliśmy się za masaż, który działał cuda. Wcierałam Mu oliwę, a On spokojnie zasypiał. Taka nasza walka o normalność 🙂

Milena Kamińska
8 lat temu

Kąpiel i wszystkie z nia związane czynności higieniczne to podstawa, rzecz bardzo ważna, rytuał, nie wyobrażam sobie tego że się nie wykąpię i nie umyje zębów dlatego też wykonywałam te czynności moim dzieciom już od urodzenia, kąpiel była i jest spokojna, przyjemna to sygnał że nadchodzi wieczor pora przytulania wyciszenia i spania. Wracając do tematu ząbków byłam jame ustna moim dzieciom od pierwszych dni życia, sa spacjalne sylikonowe nakładki, super sprawa, dziecko nie ma plesniawek, ma czystą buźke, i oswojony jest że coś się dziwnego dzieje w jego buzi i później nie ma żadnych problemów ze szczotkowaniem

Marta Marecka
8 lat temu

U nas jakoś tak wyszło, że im większe dziecko tym dłuższa kąpiel. I nie wiem kto miał większą radochę 😉

Małgorzata Więckiewicz

Najpiękniejsza modelka❤️

W roli mamy - wrolimamy.pl

oj tak 🙂 zgadzam się w 100%

Joanna Fizia
8 lat temu

Jaka śliczna modelka! <3 😉

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Joanna Fizia

nasza wschodząca modelka 🙂

Barbara Heppa-Chudy
8 lat temu

Rodziła 7 lat temu, ale już wtedy w katowickiej klinice noworodki nie były kąpane w szpitalu. Tak więc mój synek pierwszy raz zażywał kąpieli w domku.
Co do masażyku – masowany było po każdej kąpieli, myślę, że dzięki temu uniknęliśmy kolek.
P.S. Masaże lubi do dziś 😉 Tylko w trochę innej postaci 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

W moim przypadku kąpano dzieci dopiero po dobie. Ale niestety jak na taśmie produkcyjnej 🙁

Magdalena Łobos-Kubiś

Na mojej porodówce po prostu pytano, czy mama chce oddać dziecko do kąpieli. Ja nie oddałam, po raz pierwszy córcię wykąpaliśmy na spokojn w domu 🙂

Anna Kozubek-Bortniczuk

Nasze dzieci urodzone w domu, po raz pierwszy byly kąpane :pierwsze 3dni po porodzie, drugie 3dni po porodzie, a trzecie 10dni po porodzie 🙂 wszystkie kapiele na spokojnie, w domowym zaciszu, bez pospiechu, razacego swiatla i gwaltownych ruchow.
Pierwsze dziecko kapane codziennie, drugie tez, a trzecie w zaleznosci od potrzeb-na poczatku mniej wiecej co 2-3dni.

Karolina Bylina
8 lat temu

U nas tez mloda nie byla kapana w szpitalu 🙂 a co do dlugosci to niestety tylko tyle ile woda byla ciepla ale teraz coraz dluzej bo corka juz siedzi i odkrywa ze woda ucieka z raczki 😉

Justyna Domowicz
8 lat temu

Ja swoje dwie córeczki kapalam sama w szpitalu pielęgniarka przyszła żeby żeby wykapac odmówiłam powiedziałam ze juz wykapalam dziecko była w szoku bo nawet nie było słychać ze mala placze zawsze robilam to tak żeby nie plakala i nie przestraszyła się i tak też było cały czas robilam to powoli i nigdy nie plakaly .kiedyś widzialam jak polozna kapala córkę mojej siostry darla się strasznie bo robiła to byle jak i na szybkiego puzniej siostra tez miała problem bo mała się przestraszyla i każda kąpiel tak wyglądała

Żaneta Bilicz
8 lat temu

To tak jak u mnie. Córka się przestraszyla i przez miesiąc mieliśmy problemy.

Justyna Domowicz
8 lat temu

Bo tak właśnie jest dlatego też odradzam kąpieli dzieci przez położne bo wiem jak siostra się stresowala przy każdej kąpieli bo mala krzyczała strasznie i kapala ja w 3 min na szybkiego żeby tylko przestala juz płakać .ja swoje córeczki kapalam długo tak do 10min bo uwielbialy nieraz to krzyczały bo je wyciąglam z wanny do tej pory uwielbiają kąpiel:)

Żaneta Bilicz
8 lat temu

Córkę jak urodziłam przyszła położna wykąpać 6 godzin po porodzie- pod kranem, na szybko. Pamiętam płacz córki, a położna miała to gdzieś. Córka przez miesiąc podczas każdej kąpieli krzyczała w nieboglosy bo uraz miała ze szpitala- Nawet masaże nie pomagały na uspokojenie i nie obyło się bez kolek.

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Żaneta Bilicz

Podobnie w moim przypadku. Niczym taśma produkcyjna 🙁

Żaneta Bilicz
8 lat temu
Reply to  Żaneta Bilicz

Zero poszanowania w tych szpitalach. Ciekawa jestem jak teraz będzie bo będę rodzic w innym szpitalu. Jeżeli będę na siłach to sama synka wykopie bo nie chce znowu przeżywać tego co z córką.

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Żaneta Bilicz

Co szpital to inne podejście. Mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej. Dużo sił i szybkiego bezproblemowego rozwiązania 🙂

Katarzyna Kaczmarek-Tułaczek
Reply to  Żaneta Bilicz

Żaneta Bilicz ile twoja mała miała jak przestała płakać przy kąpieli?Moja 2miesiace i ciągle przy kąpaniu jest płacz nie nie to jest wrzask jakbym jej krzywdę robiła?

Żaneta Bilicz
8 lat temu
Reply to  Żaneta Bilicz

Jakoś po miesiącu może tydzień dłużej. Kombinowalismy na wszystkie sposoby- od razu po kąpieli w ręczniku przytulalam małą , a to smoczka do kąpieli dostawala, a to mleko od razu po kąpieli… Masaże po kąpieli na rozluźnienie. Później mała zaczęła się przyglądać – niepewna była Ale dużo do niej mówiłam. Co będę robić i co będzie po kąpieli albo co przeżyła w ciągu dnia.

Justyna Łakomiec
8 lat temu
Reply to  Żaneta Bilicz

U nas też pod kranem i też bardzo płakał. W domu na początku było to samo ale szybko polubial kąpiel 🙂

Żaneta Bilicz
8 lat temu
Reply to  Żaneta Bilicz

Niektóre dzieci szybko zaczynają lubić Ale niektóre po przeżyciach w szpitalu nie za bardzo to lubią.

Sylwia Krysiak
8 lat temu

Moje dziecko była w szpitalu myte przez pielęgniarki „maszynowo” szybko, szybko i już. W domu nie czułam się na tyle pewnie. Pierwsza kąpiel to zawsze stres dla rodzica i…dziecka. Córka krzyczała i zapierała się raczkami. Bała się wręcz chociaż ja byłam bardzo delikatna i moje ruchu były bardzo czułe.

Małgorzata Kudrej
8 lat temu

Dziwne… Moja córka nie była kąpana w szpitalu. Pierwsza kąpiel dopiero w domu i na spokojnie, tak jak dostałam instrukcję w szpitalu

Sylwia Sylwia
8 lat temu

Dzieci pod kran przeciag i chore na płuca zaraz w moim przypadku tak było

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Sylwia Sylwia

Współczuję maluszkowi i Wam. Mam nadzieję, że kąpiel jest czymś cudownym dla was

Natalia Rodak
8 lat temu

Tak w szpitalu myli mi dziecko jak kurczaka pod kranem tłumacząc że tak.wlasnie ja powinnam to robić o.O w domu corcie wykapalam jak należy w wanience pomalutku bez pośpiechu był to czas relaxu dla niej i dla nas 🙂 do dziś kocha się kąpać 🙂

Sylwia Mordecka-Zuch

U nas synek kapany byl w szpitalu pare razy poniewaz bylismy 9 dob ze wzgledu na żółtaczkę na Madalinskiego i dobrze bo w domu juz wiedzielismy co i jak

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close