Dziecko w szpitalu? Rodzicu sprawdź, jakie masz prawa
Szpitale dziecięce niestety nie świecą pustkami. Dzieci trafiają do nich codziennie. Wraz z dziećmi w szpitalu pojawiają się rodzice lub opiekunowie i… no właśnie. Tak naprawdę nie do końca znają swoje prawa i nie zawsze potrafią je wyegzekwować.
Pobyt rodziców w szpitalu z chorym dzieckiem jest regulowany prawami pacjenta i Europejską Kartą Praw Dziecka. Zgodnie z nimi chore dziecko ma prawo do opieki i pielęgnacji przez osoby najbliższe. Prawo to może być realizowane przez całą dobę. I na tym w zasadzie pewniki się kończą.
Kto może przebywać z dzieckiem w szpitalu?
Nigdzie nie jest określone, ile osób może przebywać z dzieckiem w szpitalu. I wbrew pozorom tu nie działa zasada, że co nie jest zabronione, jest dozwolone. Nietrudno sobie wyobrazić, co by było, gdyby przy łóżku każdego dziecka czuwało jednocześnie kilka osób. Nie tylko sparaliżowałoby to pracę personelu medycznego, o komforcie małych pacjentów także nie mogłoby być mowy. Dlatego szpitale regulują te sprawy wewnętrznymi rozporządzeniami. Na ogół w dzień z dzieckiem mogą być oboje rodzice, w nocy jedno z nich. Zamiast rodziców przy dziecku mogą czuwać osoby przez nich wskazane lub inni opiekunowie prawni.
Warto wiedzieć, że rodzice mają prawo być obecni także przy badaniach i zabiegach, które nie wymagają sterylnych warunków. W praktyce: rodzic może być obecny przy pobieraniu krwi, ale już przy operacji chirurgicznej nie.
Na co mogą liczyć rodzice?
Najkrócej rzecz ujmując: na nic. Szpital ma obowiązek umożliwić rodzicom pobyt z dzieckiem na oddziale, ale nie jest jasno określone, na czym to umożliwienie ma polegać. Stąd w różnych szpitalach wygląda to bardzo odmiennie. W jednym na rodziców czekają wygodne łóżka, w drugim trzeba się zadowolić postawionym przy łóżeczku dziecka krześle. Szpital nie ma obowiązku zapewniać miejsc do spania dla rodziców. Warto o tym wiedzieć i nie próbować walczyć z wiatrakami. Ponadto szpital ma prawo do pobierania opłat za pobyt rodziców na oddziale (wyjątkiem są matki karmiące na oddziałach noworodkowych). Na ogół nie są to duże kwoty i mają za zadanie pokrycie kosztów wody i prądu. Rodzic w szpitalu nie może liczyć na wyżywienie.
Komunikacja na linii szpital – rodzice
To jest prawdopodobnie powód, dla którego rodzice nie są na oddziale mile widziani. Nie wszędzie oczywiście, ale z doniesień medialnych wiem, że zdarza się to i to wcale nie tak rzadko. Otóż rodzice mają prawo do rzetelnej informacji medycznej. Czyli po polsku mówiąc: mają prawo zadawać pytania przy każdej okazji i bez okazji. Lekarz ma obowiązek wyjaśnić, na czym polega choroba dziecka i dlaczego stosuje takie, a nie inne leczenie. Pielęgniarka nie ma prawa odmówić odpowiedzi na pytanie, jaki zabieg w danej chwili wykonuje, czy jakie lekarstwo podaje. Na każdy zabieg i podanie lekarstwa rodzice powinni wyrazić zgodę. Wyjątkiem są sytuacje bezpośrednio zagrażające życiu dziecka.
Chciałam tylko nieśmiało przypomnieć, że rodzice mają również w szpitalu obowiązki… I przyniesienie na patologię noworodka przypadek nr 1 GRYPY przypadek nr 2 ZAPALENIA PŁUC, przypadek nr 3 ROTA WIRUSA jest skrajną nieodpowiedzialnoscią i prawo do pobytu z dzieckiem tego nie tłumaczy…
Oczywiście masz rację. W sumie to jest tak oczywiste, że nawet nie przyszło mi do głowy podkreślać, że tylko zdrowy rodzić ma prawo przebywać na oddziale…
Niestety to nie jest oczywiste… I w ogóle dla ludzi nie jest oczywiste, że jak się jest chorym to nie zakłada się wizyt w szpitalu znajomy….
I tak samo na czas reanimacji swojego czy cudzego dziecka rodzić ma obowiązek opusici salę A nie awanturować się, że ma prawo przebywać z dzieckiem…
To takie kwiatki ode mnie z pracy…
A tak z ciekawości, o co chodzi z tą reanimacją? Tzn. czemu rodzic ma wyjść?
Bo po pierwsze to nie widok… A po drugie przeszkadza i zabiera miejsce… personel nie może odbija się od stojącego rodzica jak musi przejść po coś, wziąć leki czy sprzęt przyciągnąć…
Oki, rozumiem, trudne ale do zaakceptowania.
Przeciez przy kazdej „ceremonii” przyjecia na oddzial rodzic czy osoba odpowiedzialna podpisuje zgode na leczenie wiec jesli w Polsce wymagana jest jeszcze zgoda „detaliczna” to jest to prosze szanownego kolezenstwa „letkie” przegiecie.
Wiesz, jak trafiłam z Duśką na SOR to pani doktor przepisała antybiotyk, którego moje dziecko nie może przyjmować i ja to zgłosiłam. Ot, takie przeoczenie. Więc może jednak lepiej, jak za każdym razem zapytają, czy mogą podać konkretny lek?
U mnie w Klinice absolutnie na wszystko pacjent podpisuje osobne zgody…
W roli mamy – wrolimamy.pl U mnie w ormulazu podpisywanym przy przyjeciu jest wyszczegolnionych kilka sytuacji, miedzy innymi kwestia alergii. Dooobrze, przyjmijmy, ze jest to „osobniczo zmienne” 😛 – co kraj to…
Ja też wypisywałam leki na które dziecko jest uczulone, po prostu nikt do tego nie zajrzał 🙁