Faceci z pewnymi cechami się rodzą. Takie geny…
Od przeszło 6 lat jestem mamą chłopca. Fajnego chłopca – (z reguły) grzecznego, mądrego i całkiem ładnego. Od początku jestem w nim zakochana i cieszę się każdym spędzonym z nim dniem, ale muszę przyznać, że im jest starszy tym częściej mnie irytuje i doprowadza do szału, coraz bardziej przypominając mi typowego – dorosłego faceta.
Serio, są takie dni, takie momenty, kiedy patrzę na tego młodego człowieka i myślę sobie, że faceci z pewnymi cechami po prostu się rodzą. Dostają je w pakiecie, wraz z innymi męskimi genami. Prędzej czy później one się ujawniają, pozbawiając tym samym matkę złudzeń, że jej potomek będzie (nieco) inny.
I tu nie chodzi o to, że chłopcy są źle wychowywani, że czegoś im nie wpojono za młodu, że matka i teściowa (bo zwykle na nie zwala się całą winę) dały ciała i nie nauczyły swoich synów tego i owego. Choć w jakimś stopniu, w niektórych przypadkach zapewne tak właśnie jest. Ale z autopsji wiem, że można temu synusiowi mówić, wbijać do głowy, powtarzać codziennie, a to jak grochem o ścianę. Jednym uchem wleci, drugim wyleci i masz babo pozamiatane.
Weźmy na przykład kwestię sprzątania.
Każdego dnia powtarzam swojemu dziecku, że trzeba po sobie sprzątać. Że jak się coś weźmie z jednego miejsca, to później w to samo miejsce należy to coś odłożyć. Że jak się nakruszy pieczywem, albo rozleje mleko, wypadałoby te okruchy pozamiatać, a rozlane mleko wytrzeć.
Każdego dnia powtarzam też, że po skończonej zabawie, wszystkie powyciągane auta, misie i inne klocki, trzeba posprzątać. Że po skończonym posiłku, należy wynieść swój talerz do kuchni i włożyć do zmywarki – bo ona sama się nie napełnia! Że szczotka obok klopa nie stoi na ozdobę i spłuczka również na stanowi elementu dekoracji.
Te i wiele innych zdań wymawiam w ciągu tygodnia miliony razy, a one wciąż odbijają się echem, nie przynosząc pożądanych – trwałych efektów. Bo ja nie twierdzę, że mój mały chłopczyk nigdy nic w domu nie robi, wręcz przeciwnie – nie ma innego wyjścia 😉 Ale ile ja się przy tym nagadam, a on nasapie i „najezusuje” to moje.
Druga kwestia, w pewnym sensie łączy się ze sprzątaniem, bo dotyczy ubierania się i rozbierania.
Generalnie wśród chłopców panuje zasada – rzucę gdzie popadnie, ewentualnie – gdzie stoję tam rzucę. A później matka w różnych zakątkach swojego domu znajduje to skarpetki, a to czapkę, a to jeszcze co innego… Po wieczornej kąpieli, brudna odzież najczęściej ląduje na podłodze obok prysznica, zamiast w koszu na pranie, a piżama zwykle leży rozwalona NA łóżku, a nie W nim, schowana razem z pościelą.
No i jest jeszcze temat cudownego wieszaka w postaci krzesła, choć wiem, że u starszych przedstawicieli męskiego gatunku tę funkcję lubi pełnić też jakiś przyrząd do ćwiczeń, typu bieżnia. W każdym razie, faceci (niezależnie od wieku) lubią wyszukiwać sobie swoje indywidualne miejsca do rozwieszania garderoby (w skrajnych przypadkach jest to podłoga). Bo przecież składanie i odkładanie do szuflady czy na półkę w szafie zajmuje zdecydowanie więcej cennego dla nich czasu.
Trzecia kwestia dotyczy widzenia, albo raczej NIEwidzenia – jak palcem nie pokażesz to nie zobaczy!
Przyznajcie mamuśki, ile razy zdarzyło wam się usłyszeć pytanie „Gdzie są moje rzeczy?”, albo „Kto zjadł mój kawałek kotleta, czy ciasta, które wsadziłem do lodówki?!”, a wystarczyło, że ty tylko rzuciłaś okiem i już mogłaś wskazać zgubę, hę?! 😉
To samo jest ze sprzątaniem (znowu! 😛 ) – jak nie powiesz, palcem nie pokażesz, albo jak się nie potknie o bałagan, to sam nie zauważy, że trzeba by było ogarnąć przestrzeń wokół siebie. No więc po raz kolejny wskazujesz, informujesz i wysłuchujesz „O Jezuu..” , „Zaraz”, albo „Nie chce mi się” – jakby tobie się chciało tak ciągle gadać, w kółko to samo powtarzać i robić wszystko za wszystkich!
Więc jakby na to nie patrzeć, wniosek nasuwa się sam – faceci z pewnymi cechami po prostu się rodzą! I one są tak silnie w nich zakorzenione, że ciężko jest je wyplewić. A nam nie pozostaje chyba nic innego, jak dalej robić swoje i się z tym pogodzić (w pewnym stopniu)? Wierząc przy tym, że jednak COŚ z tego naszego marudzenia, zapamiętają i kiedyś to zaowocuje. A nasza przyszła synowa nie będzie nas gromić spojrzeniami z piorunami przy każdym spotkaniu, że nie wychowałyśmy dobrze jej męża 😉
Ja w sumie mam trzech chłopaków. Jeden duży i dwa klony tego dużego duży i ten jeden mały to jak grochem….natomiast jeden syn jest inny. Pozamiata jak nabrudzi, odstawi talerz po obiedzie, posprząta po zabawie. I wystarczy powiedzieć raz i ustalić co robić i gra. Zastanawiam się więc czyje on ma geny dodam, że ma dopiero 6 lat
No to dbaj o tego „rodzynka”! ???
Po Mamusi taki zdolniacha …. ?
Nie załamuj mnie, mój ma dopiero rok, strach pomyśleć co będzie dalej
Dalej będzie coraz trudniej… ????
Oszczędzaj cierpliwość! ??
Do cierpliwych osób niestety nie należę ?
To przerąbane.. ?
Też mam wspaniałego kochanego synka, ale to facet więc te geny ma 😉 nagadam się więc nie raz
A pomyśleć ile lat jeszcze przed nami.. ?
Tym bardziej że z wiekiem to sie nasila, patrząc na te starsze osobniki 😉
No właśnie! ?
Ej no mój mąż to nie zawsze ale sprząta , z ubraniami się zgadza , ale chłopaki obaj to raczej wszystko sprzątają bez przypominania . Ale z tym , że czegoś nie widzi bo na nosie nie leży to wszyscy trzej tak mają
Mój też sprząta, ale jemu się nie spieszy, a ja lubię mieć na bieżąco wysprzątane 😉 😛
Skąd ja to znam? Jakby ze mnie pisane. Wciąż gadam i gadam. Chociaż mąż wszystko sprząta i bardzo mi pomaga. Starszy synek prawie 6l i jest tak, jak napisano. Młodszy – to jeszcze się okaże, bo dopiero 2 latka ma.
Ja jestem ciekawa drugiego syna, ale zanim wyjdzie szydło z worka to jeszcze minie sporo czasu…. bo najpierw musi przyjść na świat (w lutym 😀 ) 😛 ?