I że cię nie opuszczę aż do śmierci…
Na początku zazwyczaj jest miłość. Romantyczna, intensywna, pełna uniesień, z nieśmiałymi planami na przyszłość, które z każdym miesiącem stają się bardziej konkretne. Stopniowo budowane są coraz mocniejsze relacje z ukochaną osobą, wzajemne poznawanie i docieranie się. W końcu pojawia się decyzja – chcemy być ze sobą na dobre i na złe – bardzo się kochamy i nie możemy bez siebie żyć!
Większość par formalizuje swój związek i staje się małżeństwem. Cudowny ślub, pierwszy taniec przy dźwiękach ulubionej piosenki, sesja zdjęciowa – każde ujęcie zakochanych emanuje miłością. Miesiąc miodowy (czasem daleko poza domem, czasem bez urlopu, ale najważniejsze że razem) trwa krótko i zaczyna się powoli zwykła codzienność, a wraz z nią małe kłopoty lub całkiem duże problemy.
Życie rzadko bywa usłane różami, nie wszystko idzie po myśli dwojga ludzi, czasem wręcz odwrotnie – większość rzeczy, które ich spotyka, wydają się pojawiać po to, by dokopać młodemu małżeństwu. Rzeczywistość bywa brutalna – i wśród trosk związanych z pogonią za dobrami materialnymi, z brakiem pieniędzy, niesatysfakcjonującą pracą, teściową, która zawsze wie lepiej, cieknącym kranem, ciągle płaczącym dzieckiem – są ona i on – jeszcze niedawno niewidzący poza sobą świata i żyjący tylko miłością.
Wieczorem oboje są już tak bardzo zmęczeni dniem, że nie mają siły by wspólnie spędzić ze sobą czasu, by zrobić razem coś szczególnego, by porozmawiać o mijającym dniu, o planach, marzeniach… Nie kultywują już swoich narzeczeńskich rytuałów – nie wychodzą razem do kina, nie umawiają się na randki poza domem, nie wychodzą na spacery po parku, nie mają nieplanowanych weekendowych wyjazdów. Tracą spontaniczność, stają się wygodni. Jedyną rzeczą, którą robią razem jest patrzenie w telewizor – niby obok siebie, a jednak osobno… Przestają się starać, przestaje im zależeć.
Coraz częściej mają do siebie żal – o to, że żona trzyma zawsze stronę swojej mamusi, że męża wiecznie nie ma i późno wraca do domu… Coraz częściej wybuchają kłótnie – bo ona nie słucha, co on do niej mówi, a dla niego liczą się bardziej koledzy i piwo niż własna rodzina. A związki wymagają przecież nieustannej pracy, słuchania drugiego człowieka i pewnych kompromisów. Czasem byle błahostki urastają do tak wielkich problemów, że nasi bohaterowie podejmują decyzję o rozstaniu.
Wokół tyle rozbitych małżeństw, tak wiele osób jest w trakcie lub po rozwodzie. Często mają małe dzieci. Na przetrwanie miłości nie ma recepty, choć każdy chciałby ją znać. Jedno jest pewne – miłość zostawiona samej sobie zaczyna usychać.
Czy nie można było tego uniknąć, czy rozstanie to naprawdę ostateczne wyjście z sytuacji? Czy miłość, która kiedyś była tak mocna i piękna może minąć, jak ręką odjął? Czy dwoje, nie tak dawno bliskich sobie osób nie ma już siły i chęci walczyć o swoich partnerów? A przecież ślubowali sobie, że będą razem nie tylko na dobre, ale także na złe. Związek nie wytrzymał tej próby, która miała być tylko doświadczeniem, z którego mieli wyciągnąć wnioski i wyjść silniejsi. Kiedyś rozstanie nawet na klika godzin było dla nich wiecznością, a teraz sami świadomie decydują się na życie bez tej drugiej osoby.
A jakie są Wasze refleksje na ten temat? Wiele znacie rozwiedzionych par? Czy z Waszego punktu widzenia podjęli słuszną decyzję? A może sami przeżyliście rozstanie, albo właśnie się wahacie, czy nie dokonać radykalnych zmian w swoim życiu? Podzielcie się swoimi doświadczeniami, opowiedzcie swoją historię…
Bycie razem wymaga ciągłego wspólnego pielęgnowania uczuć, wspólnych marzeń, planów, drobnych gestów… Związek jest jak roślinka – jeśli przestajemy o niego dbać usycha. Czasem taka roślinkę da się odratować, ale czasem jest już za późno…
Znam kilka par, które się rozstały nawet po długoletnim związku, jednak trudno mi mówić o tym co było przyczyną tych rozstań. Wiem, że o związek trzeba dbać, słuchać drugiej osoby, rozumieć ją i szanować jej uczucia. Związek trzeba pielęgnować, żeby byc w nim szczęśliwym.
Trzeba miłość „odświeżać”. Raz kiedyś zrobić coś innego, nietypowego a nie wpadać w rutynę i gubić się w tym wszystkim co narzuca nam świat. Rutyna to zabójcza trucizna w sumie we wszystkim co się robi
A ja uważam tak: jeżeli dwoje ludzi nie łączy już żadne uczucie i mają sie ze soba męczyć rozstanie to dobra decyzja ale jest to decyzja ostateczna bo jeżeli się tylko chce wszystko można naprawić ale musza tego chcieć obydwie strony jeżeli tylko jedna będzie ie starać to jest to staranie na marne i według mnie nie ma sensu. Jeżeli miłość jest prawdziwa to przetrwa największą burzę.
Też uważam, że nic na siłę. Jeżeli w związku się nie układa to nie ma co ciągnąć tego w nieskończoność, tym bardziej, że zła atmosfera niestety odbija się na dzieciach:(
Moim zdaniem jesteśmy: LENIWI i WYGODNI.
Leniwi – bo nie chce nam się starać, nie chce nam się dbać o siebie, nie chce nam się pielęgnować naszych uczuć, nie chce nam się adorować partnera/kę, ogólnie nie chce nam się NIC!
Wygodni – bo po co dbać i się starać, skoro tak łatwo można wziąć nogi zapas i uciec?! Po co się męczyć? Nie ten/ta to następny/a…. i tak w kółko.
Osobiście się z tym NIE zgadzam, ale niestety w wielu przypadkach taka jest właśnie prawda.
Niestety się zgadzam 🙁 Do tego jesteśmy bardzo roszczeniowi, chcemy wszytko nie dając nic z siebie. Wg mnie praca nad związkiem powinna zacząć się od nas samych, zmienić podejście, zarazić radością z błahostek, druga osoba mimowolnie nam tym samym odpłaci. Trudno jest być miłym dla kogoś kto stracił szacunek w naszych oczach, ale po pierwsze nie można pozwolić na taki stan, na wypalenie uczucia. Miłość to ciężka praca, nie tylko uniesienia, życie z głową w chmurach i motyle w brzuchu. Ma ona wiele etapów- jest młodzieńcza-szalona, jest stateczna-wspierająca, zapominamy o tym i często domagamy się tego co było kiedyś, próbując… Czytaj więcej »
Zawsze to powtarzam (również samej sobie) – chcesz coś dostać, daj najpierw od siebie!
Z miłością jest trochę tak, jak z rodzicielstwem. Rola rodzica nie kończy się na spłodzeniu i urodzeniu dziecka. Nie zostawia się przecież bobasa samemu sobie, żeby sam się wychowywał – to jest NASZA ROLA. Tak samo nie zostawia się miłości samej sobie, bo zrobi z nami co zechce..
Żyjemy w takich czasach kiedy zepsute rzeczy zamiast naprawić – się wyrzuca, to samo z miłością. Czasem naprawdę szkoda!
W każdym małżeństwie są kłótnie, ale są też szczęśliwe chwile i to właśnie ich jest zdecydowanie więcej! Pojawiają się dzieci, które ubarwiają nasz świat. Trzeba się dzielić obowiąkami z mężem i rozwiązywać problemy wspólnie, u mnie tak jest, dlatego jesteśmy ze sobą szczęśliwi 🙂
My mamy na razie krótki staż. Bywa różnie – jak w każdym małżeństwie, ale wydaje mi się, że nie zmieniło się wszystko aż tak bardzo. Po urodzeniu córeczki zmieniły się priorytety – to fakt. Mimo wszystko nadal umawiamy się na wieczorne oglądanie filmu, gdy córeczka śpi. Cały dzień myślimy jaki film to będzie 🙂 Nie mamy Tv więc nie ma męża leżącego na kanapie z piwkiem w ręku 😀 Mąż po powrocie do domu zawsze się pyta jak nam miną dzień i fascynuje się każdym nowym osiągnięciem córeczki. Za to w moim otoczeniu są małżeństwa, które „się trzymają na siłę”.… Czytaj więcej »
My jesteśmy małżeństwem od 2 lat, mamy 4 miesieczna corcie i niestety dzieje sie u nas dokladnie tak jak napisała Basia w swoim artykule. Euforia minela i dopadla nas codzienność, on już się nie stara ja powoli też odpuszczam, dla niego liczy sie bardziej zdanie swoich rodziców zwlaszcza ojca niż moje a kiedyś tak nie było. Przykro pisać ale mam wrażenie ze dziecko zamiast nas polaczyc to jeszcze bardziej podzielilo. Ja mysle coraz czesciej o rozstaniu tylko zal mi malutkiej, ciezko podjac taka decyzje kiedy w sercu ma sie mile chwile spedzone razem, czas kiedy jeszcze nam zalezalo- wiele bym… Czytaj więcej »
Według mnie najpierw to trzeba pomieszkać ze sobą kilka lat, przeżyć awantury o rozrzucone skarpetki, bałagan, czepianie, zakupy, rachunki itp i dopiero wtedy się pobierać, a nie chodzić za rękę do kina i przyrzekać, że nie opuszczę cię aż do śmierci.
Rozmawiałam na ten temat w gronie znajomych i doszliśmy do wniosku, że jeśli ludzie decydują się na ślub tym bardziej kościelny. Powinni mieć świadomość tego, że sama przysięga w kościele nie gwarantuje cudownego małżeństwa. Właśnie walka o tą codzienność i troska o druga osobę pokazuje czy faktycznie łączy ludzi miłość czy zauroczenie/przyzwyczajenie.
Ja i moja żona, za miesiąc z hakiem, będziemy świętować dziesięciolecie naszego małżeństwa. Bywa różnie, jednak z roku na rok jesteśmy co raz bardziej zżyci. Stanowimy jedność. Nie mamy dzieci, co bardzo ułatwia nam pokonywanie codziennych trudności. Nie dlatego, że tak nam wygodnie. Chcemy, ale Bóg nie daje. Nie mamy wspólnych pasji, a mimo to nie nudzimy się ze sobą. Jesteśmy konserwatywni. Wiele par już dawno się porozchodziło. Jednak my (mając 31 lat!) i siostra żony ze szwagrem (34 i 35 lat), trwamy już dekadę. Baa… Ja wcale nie jestem łatwym do życia gościem, bo silna ze mnie jednostka. Jednak… Czytaj więcej »
Gratuluję Kamilu 😉 Dekada – to już jest COŚ 🙂
Kiedy z mężem chodziliśmy na spotkania przygotowujące do małżeństwa, to powiedziano, nam że to ciekawe, ale w kulturze żydowskiej odnotowuje się dużo mniej rozwodów niż w naszej. Dlaczego? Bo my naoglądaliśmy się amerykańskich superprodukcji, gdzie życie usłane jest różami i często ludzie stając przed ołtarzem uważają, że teraz to już będzie tylko lepiej. Natomiast w kulturze Żydowskiej od początku zakłada się, że może być źle i każdy pracuje nad swoim związkiem od początku. Nie mieszkaliśmy ze sobą z mężem przed ślubem, nie odbyliśmy kłótni o porozrzucane skarpetki itd., a jednak już od ponad roku jestem najszczęśliwszą żoną na świecie, ale… Czytaj więcej »
Niestety coraz częściej wśród znajomych słyszę „to koniec rozchodzimy się”, znam bardzo dużo par, które biorą rozwód a co najgorsze są to pary bardzo młode i z bardzo krótkim stażem. znam coraz więcej par, które nie formalizują swoich związków. zgadzam się z Katarzyną, że „Żyjemy w takich czasach kiedy zepsute rzeczy zamiast naprawić – się wyrzuca, to samo z miłością”.
To chyba nawet nie zawsze Ci którzy się rozstali wiedzą o powodzie rozstania (takim konkretnym). Ja mam taki sposób – zawsze zakańczam złe sytuacje przed snem (nie zasnę pokłócona i tyle), a poza tym? rozmawiać, rozmawiać rozmawiać. Bez rozmów nie ma związku, ale my chyba jacyś inni jesteśmy, bo mój mąż jest moim przyjacielem, a ja jego przyjaciółką… U nas nie ma żadnych tajemnic (oprócz prezentów niespodzianek :P)
we wrześniu też cukrowa 😀
U nas na koniec marca stuknela cukrowa rocznica 😉
Gliniana
My w maju obchodzilismy rowniez drewniana
W sierpniu kwiatowa 🙂
Niedługo koronkowa 😉
My w tym roku kwiatowa.
Dziś obchodzimy żelazną 🙂
My za 5 dni – 4 rocznica ślubu – kwiatowa 🙂
ślub ślubem ale czy ważne jest ile po ślubie? są pary które są 10 lat i dopiero wtedy biorą ślub i są np już 2 lata po ślubie. Są inne pary które biorą ślub po 2 miesiącach znajomości (sama takie poznałam) i są po ślubie już 12 lat. czy w takim razie te pary tak bardzo się różnią skoro ze swoimi partnerami są tak samo długo? 🙂
to ja bym miała kość słoniową 🙂 Wiem,ze wiele osób posiłkuje się tymi nazwami ,by nie mieć problemu z kupnem prezentu 😉
Ja jestem ze swoim mezem 2 lata w tym rok slubu 🙂
dla mnie ślub był częścią naszego wspólnego życia, czy coś zmienił? może trochę, ale to wszystkie lata są wyjątkowe i ważne -nie tylko te po ślubie 😉
Fakt, my mieliśmy teraz 5 rocznicę ślubu a razem to 10 stuknęła;)
No to u nas 16 lat razem a 11 po ślubie.
My liczymy rocznice-tą ile lat jesteśmy…ślub…też, ale…
4 😉
Póki co bez ślubu, ale już 6 lat razem 🙂
7 – wełniana
Mnie w tym roku czeka 7 rocznica ślubu czyli wg Twojej sciagawki wełniana
Jutro mamy jedwabna rocznice
Spiżowa była w maju 🙂
28 lipca będzie skórzana 🙂
W grudniu skórzana 😉
u nas gliniana była 3.06 🙂
stalowa już jedzie…
U nas drewniana za 6 dni 😉
15 września będzie 8 lat
U na juz za miesiac 12 – płócienna 🙂
31.05 mieliśmy z Mężem 3 rocznicę – skórzaną
12 – płócienna, jedwabna lub lniana pykło w marcu 😉
A my dziś obchodzimy cukrową 🙂
o najlepsze życzenia duuużo miłości da całej redakcji:)
31.07 drewniana 🙂
ZA dwa lata porcelanowa.
ja kości sloniowej
Stalowa była w maju 🙂
U nas drewnianą w przyszły piątek 🙂
my w tym roku mamy 10 – cynowa lub aluminiowa
u nas 5.06 też drewniana była 🙂
We wrześniu będzie drewniana 🙂
My 3.07 drewniana 🙂