Jak przetrwać mundial? To proste!
No i stało się. Na rosyjskiej ziemi rozpoczęły się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej Anno Domini 2018. Tradycja zakorzeniona w polskich genach jest dość silna – panowie zasiadają przed telewizorami, a panie… no właśnie? Jakoś trzeba sobie poradzić.
Oglądaj z mężem! Czy tam partnerem, wszystko jedno. Nawet jeśli nie cierpisz piłki, w ten sposób zapewniasz sobie możliwość, by choć na chwilę spokojnie usiąść. W czasie meczu panuje demokracja, on ogląda, ale i Ty oglądasz, niby czemu masz wstawać do płaczącego dziecka? Siedź, teraz jego kolej przewijać. Tylko pamiętaj, że musisz być twarda. Nawet jeśli piłka obchodzi Cię średnio, możesz liczyć na atrakcje dodatkowe. Wypowiedzi padające z ust komentatorów, to niekiedy prawdziwe perełki, zwłaszcza wyrwane z kontekstu. Już pierwszy dzień nie zawiódł. Nie wiem, kto komentował mecz otwarcia (na pewno nie Szpakowski, nie Szaranowicz i nie Babiarz, tych poznaję po głosie), ale już na dzień dobry padło: „Trener Arabii przerżnął eliminacje jak trzeba…” Ponadto nie oszukujmy się, na piłkarzach przyjemnie zawiesić oko 😉
Nie chcesz oglądać? Nie to nie. Ogłuchnij. Cokolwiek by się nie działo, jakiekolwiek wrzaski by nie dobiegały z salonu – nie reaguj. A już na pewno nie pytaj, co się stało. Odpowiedź może być, hmm… no niemiła może być. Jest też wielce prawdopodobne, że z salonu zabrzmi: „Przynieś mi piwo!” Nie wiem, jakie obyczaje panują w Twoim domu, więc w sumie decyzja należy do Ciebie. Ja bym się nie ruszyła. Od podawania alkoholu są mężczyźni i ja akurat bardzo tego przestrzegam. Nawet jak podam na stół elegancką kolację to i tak mój mąż musi iść do kuchni po wino. I kij z tym, że ja przed sekundą w tej kuchni byłam i mogłam przynieść. Ale to tak na marginesie.
Zamknij się w drugim pokoju i nie wychodź. Wreszcie masz czas, żeby spokojnie zrobić paznokcie, przeczytać zaległe książki czy po prostu odpocząć. Oczywiście pod warunkiem, że uda Ci się sprzedać dzieci teściowej. Możesz też położyć dowolną maseczkę na twarz. Nie ma obaw, Twój mężczyzna nawet na Ciebie nie zerknie. Z tego też powodu nie ma sensu, żebyś w czasie mundialu wbijała się w jakieś super seksowne ciuchy. On nie spojrzy, a Tobie będzie przykro.
Wyjdź z domu. Ciepło jest. Na początku mecze będą dwa razy dziennie. Jeśli naprawdę nie lubisz piłki, nie katuj się. Prawdopodobnie większość ścieżek rowerowych i siłowni pod chmurką będzie świeciła pustkami. A na pewno nie będzie na nich takiego tłoku jak zazwyczaj. Zresztą w stacjonarnych siłowniach będzie podobnie. I na basenach. Korzystaj! Jeśli sport brzydzi Cię w każdej postaci, spotkaj się z innymi, podobnie jak Ty, poszkodowanymi przez mężczyzn-kibiców koleżankami.
Idź na zakupy! Jeśli lubisz oczywiście. Ja nie cierpię. Nie czuję też potrzeby ukrywać przed mężem, ile faktycznie wydaję na ciuchy. Ale jeśli ty czujesz, to najlepszy moment. Możesz to zrobić pod koniec meczu, nic do niego nie dotrze. A jak zapyta? Spokojnie odpowiedz: „No przecież już ci mówiłam. Jak zwykle mnie nie słuchasz, tylko piłka i piłka”. Więcej nie zapyta 😛
Jeśli chcesz się za coś zemścić (no w końcu różnie to bywa), zorganizuj sobie spotkanie, na które absolutnie nie możesz zabrać dzieci. Ewentualnie zostań w pracy po godzinach. Dla ułatwienia podpowiem Ci, kiedy grają Polacy:
– 19 czerwca, we wtorek, o 17.00 z Senegalem,
– 24 czerwca, w niedzielę o 20.00 z Kolumbią,
– 28 czerwca, w czwartek o 16.00 z Japonią.
Niedziela średnio się nadaje, ale wtorek i czwartek jak najbardziej. Tylko zorganizuj to tak, żeby wyglądało na siłę wyższą. Coś w stylu: jak pech, to pech 😛
Ponieważ mundial zahacza aż o trzy tygodnie wakacji (kto to wymyślił?!), zastanów się, czy to nie jest ten moment, kiedy pierwszy raz jedziesz na urlop bez męża. Jeśli masz ochotę.