Emocje 31 stycznia 2016

Jestem mamą. Starzeję się, albo dojrzewam…

Usiadłam ostatnio z herbatą w ręku i pomyślałam, że chyba starzeję się! Bo po pierwsze, siedzę z herbatą a nie kawą czy energetykiem w kubku, a po drugie, przyszło mi do głowy, że na pewne rzeczy już odwagi nie mam. Nigdy nie byłam ryzykantką, ale zdarzało mi się robić rzeczy szalone, czy po prostu głupie. Konsekwencje? Ok, dobrze znałam znaczenie tego słowa, jednak nie myślałam o sobie, jako o jednostce którą przykre skutki nieprzemyślanych działań mogą spotkać. Byłam (jestem?) młoda i nie do zdarcia, przynajmniej tak o sobie myślałam.

A teraz? Czary mary, na świecie pojawiło się jedno dziecko, później drugie i zwyczajnie nie miałam czasu i ochoty na głupoty. Impreza do rana? Dobre dla tych którym dziecko nie płacze. Nie ma opcji byśmy oboje  z mężem pili podczas spotkania z przyjaciółmi, nietrzeźwi rodzice to rzecz dla mnie nie do pomyślenia. A nawet jeśli ja zawędruję do przyjaciółki na babską posiadówkę, to znam granice. Obawa przed kacem i świadomość że moje dzieci lubią od 6.00 być na nogach, powstrzymuje mnie przed piciem na umór.

Przyznam się, że parę dni temu uczestniczyłam w takim spotkaniu i dwa mocne drinki zaserwowane przez gospodynię, przyprawiły mnie rano o ból głowy. No cóż lata płyną, nie jestem już studenciakiem, który bez imprezy nie wyobraża sobie życia. O “przyjemnościach” typu narkotyki czy inne środki oddziaływające na mózg człowieka nie wspomnę – nigdy mnie nie ciekawiły, a ich branie – szczególnie przy dzieciach – to totalna głupota, na którą nie ma wytłumaczenia.

Kolejna sprawa – nie siedzę po nocach. Kiedyś dziwiłam się mojej mamie, jak ona może się pokładać o 20.00, teraz sama spoglądam z tęsknotą na tarczę zegara, by tylko dzieci poszły spać, a ja mogłabym odpocząć. Nawet jeśli mam w planach rozgrywki w Scrabble czy Rummikub, lub czytanie czy oglądanie filmów, pilnuję by nie kłaść się po północy. Dzieci nie znają słowa zmiłuj, nie pytają mnie czy przypadkiem nie padam na twarz po zarwanej nocy, tylko ściągają z łóżka. No tak, oni śpią prawie dwanaście godzin na dobę, a ja staram się przynajmniej sześć. Nie mogę sobie pozwolić na lekkomyślność. Odpowiedzialność wyrażam zarówno poprzez zabezpieczenie mieszkania by dzieciom nie stała się krzywda, załatwianie na bieżąco sprawunków, jak i przez dbałość o własny rozwój zawodowy, byśmy mieli możliwość stałego spłacania kredytu. Chcemy troszczyć się o dzieci nie tylko teraz, ale zostawić im coś, gdy nas już zabraknie.

Często siedzę z kubkiem w dłoni i patrząc przez okno, widzę młodych ludzi którym dopisuje w hałaśliwy sposób dobry humor. Idą za rękę lub w przyjacielskich grupkach, trzeźwi, pijani, spokojni lub zwariowani. Patrzę i myślę, kiedyś sama taka byłam. A dziś? Chyba starzeję się, a raczej “tylko” dojrzewam?

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Edyta Skrzydło
8 lat temu

Ja jednak stawiam na „dorastanie ” bo starzeją nam się dzieci 😉 Choć nigdy jakiegoś mega szalonego życia nie miałam , to od pojawienia się dzieci, również rozwazniej podchodzę do danych sytuacji , zanim podejmę decyzję analizuję ją. Ale to wpływ naszej świadomości , że popełniając głupotę konsekwencje poniosą nasi najbliżsi także, nie jak było wcześniej my sami.

W roli mamy - wrolimamy.pl

Sprytnie ujęte, że to dzieci się starzeją nie my 🙂 tak, konsekwencje to hasło które od dawna trzyma mnie w ryzach…

Edyta Skrzydło
8 lat temu

Nie powiem ,że wszystkie matki konsekwencja trzyma , ale na pewno sporą część .

W roli mamy - wrolimamy.pl

na szczęście!

Milena Kamińska
8 lat temu

Szalone życie miałam pełne ryzyka od momentu urodzenia dzieci zmieniło się moje podejście do życia

W roli mamy - wrolimamy.pl

na plus, jak rozumiem :)?

Milena Kamińska
8 lat temu

Oczywiście choć tamtego przed nie żałuję 🙂

Emocje 29 stycznia 2016

Komputer nie gryzie, czyli Matka Polka w sieci

Pierwszy komputer dostałam od alkoholika walczącego z chorobą. Przyszedł do mnie i zaproponował, że złoży mi komputer z części, które ma w warsztacie. Nie chciałam. Nie potrzebowałam komputera. Jednak wiedziałam, że jeśli ten człowiek nie będzie miał zajęcia pójdzie w cug. Zgodziłam się. Dziś powinnam mu wystawić pomnik.

Nie potrafię powiedzieć jakie parametry miał ten komputer. Jakieś beznadziejne. Podejrzewam, że dziś mój telefon ma lepszy procesor. Dysk miał obłędną pojemność – całe 700MB, tyle co płyta CD. Na tym dysku miałam Windows 98 bo nic innego się nie mieściło (dziś wiem, że zmieściłby się Linux, ale wtedy w ogóle nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje). Ale ja powoli łapałam bakcyla. Nie przechowywałam tam żadnych danych bo się nie mieściły, za to robiłam mnóstwo dziwnych eksperymentów. W końcu w każdej chwili mogłam sformatować dysk i zainstalować system na nowo. I robiłam to!

Z czasem zmieniłam komputer na nowszy, trochę lepszy. W tym lepszym dało się zainstalować kartę sieciową i korzystać z dobrodziejstw internetu. I przepadłam. Przepadałam na wiele godzin. Bez wyrzutów sumienia, nie miałam dziecka, mogłam przesiadywać przy komputerze ile chciałam. Można na to popatrzeć dwojako: marnowałam czas, albo uczyłam się życia w sieci. Ja uważam, że to drugie, chociaż faktycznie, obyczajów internetowych uczyłam się na słynnym Kurniku. Jednak z perspektywy czasu uważam, że warto było.

Równolegle nadal bawiłam się komputerem. Instalowałam i usuwałam przeróżne programy tylko po to, żeby zobaczyć co można zrobić za ich pomocą. Ta mania została mi do tej pory. Mam kolejny, chyba czwarty, komputer i ciągle coś dodaję i usuwam. Wiedza przydaje się w najmniej oczekiwanych momentach. Przekonwertować mp4 na avi i z powrotem? Edytować plik w formacie pdf? Zrobić drobny retusz na zdjęciu? Fotomontaż? Pokaz slajdów? Coś bardziej skomplikowanego? Nie ma problemu. I jak bardzo imponuje to dziecku! Korzystam póki mogę, niedługo Duśka będzie lepsza ode mnie.  A wiecie, że większość  rzeczy można zrobić on line, za pomocą narzędzi dostępnych w internecie? Nie trzeba instalować programu do jednokrotnego użycia.

Żeby nie było wątpliwości – nikt mnie tego nie uczył. Nie chodziłam na żadne kursy. Uczyłam się sama na podstawie dostępnych w sieci tutoriali. Na YouTube jest ich pełno. Można się nauczyć praktycznie wszystkiego, nie tylko jak narysować obrazek 3D, ale i znacznie poważniejszych rzeczy. Wujek Google potrafi odpowiedzieć na każde pytanie. Fakt, że czasem trzeba się przekopać przez dobrze wypozycjonowane a nie przynoszące odpowiedzi strony, ale summa summarum  zawsze znajduję to, czego szukam.

Pamiętam jak robiłam pierwszy przelew. W końcu to już nie zabawa, to żywe pieniądze, choć w wirtualnym wydaniu. Ależ mi się ręce trzęsły! Dziś śmieję się sama z siebie. Przelew? Mogę zrobić praktycznie przez sen. Dlatego zdumiewają mnie koleżanki, od których słyszę: „Przelewy? Mąż się tym zajmuje, on opłaca rachunki, on wie co i jak, ja się nie dotykam.” Kurcze, jakie nie dotykam? Dotykam i pcham paluchy gdzie się da, w końcu to też moje pieniądze. I przecież klawiatura mnie nie pogryzie. Umiem czytać, rozumiem polecenia, potrafię wstukać ciąg cyfr, zaakceptować, wprowadzić kod… Czy to taka wielka filozofia?

Podobnie przeżywałam pierwsze zakupy na Allegro. Rozważałam, którego sprzedawcę wybrać, czytałam opinie, porównywałam ceny, gryzłam palce i zastanawiałam się czy nic nie pokręcę. Jak blondynka normalnie. Aktualnie przymierzam się do założenia konta na Aliexpress. Skoro cały świat robi zakupy w Chinach to chyba i ja mogę?

O pracy w sieci już Wam pisałam. Pracuję i zarabiam z całkiem niezłym skutkiem. Gdyby nie znajomość komputera, internetu oraz umiejętność szybkiego pisania, nie miałabym takiej możliwości. Warto było się uczyć, nawet jeśli wyglądało to mało poważnie. Patrząc wstecz widzę, że nawet pisanie długich postów na forum miało sens, dziś piszę około 250 znaków na minutę. Gdzieś tej wprawy musiałam nabrać.

Zdradzę Wam, że teraz zastanawiam się nad kontem walutowym. Na rynku walut dzieje się tak dużo, że przy odrobinie rozeznania pewnie dałoby się nieźle zarobić. A skoro i tak spędzam godziny pracując w sieci, na pewno znajdę sposób na bieżące śledzenie kursów walut. Pewnie jest do tego jakaś wtyczka. Nauczyłam się już dawno, że jeśli czegoś potrzebuję to na ogół już ktoś to wymyślił.

Są zresztą jeszcze inne możliwości inwestowania i zarabiania w sieci. Na giełdę raczej się nie porwę, to chyba nie dla mnie. Przyglądam się bezpieczniejszym opcjom, coś jak CMC Markets, stara jak świat zasada: „kupić taniej, sprzedać drożej” przeniesiona na rynki internetowe. Trzeba mieć tylko trochę czasu by nauczyć się przewidywać trendy cen, czytać indeksy i takie tam. Prościzna. W końcu czytać każdy umie.

Nie, nie boję się. Jedyne co mnie ogranicza to czas. Wiem, że na początku trzeba go poświęcić więcej na naukę. Później już samo idzie. No dobra, trzeba mieć też wolną gotówkę do zainwestowania. Zaczynam ją powoli chomikować 😉

Internet daje wprost nieograniczone możliwości. Używanie go tylko do sprawdzania poczty i newsów na Facebooku, to jak używanie wielofunkcyjnego robota kuchennego tylko i wyłącznie do ubijania piany z białek.

Subscribe
Powiadom o
guest

26 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Edyta Skrzydło
8 lat temu

Komputer można zastąpić tabletem czy telefonem , ale nie wyobrażano sobie być bez internetu , pamiętam mój pierwszy komputer tato nam go kupił gdzieś w 99 roku full wypas ze skanerem i drukarką a internet miałam z gniazdka TPSA i pamiętam godzina w sieci kosztowała 5,60 to była presją czasu 😀 😀

W roli mamy - wrolimamy.pl

ha, jesteś lepsza ode mnie, wtedy na bank komputera nie miałam, dostałam później

Edyta Skrzydło
8 lat temu

No pamiętam swoją ekscytację!!!

W roli mamy - wrolimamy.pl

ja się ekscytowałam na serio dopiero jak pierwszego linuxa postawiłam

Edyta Skrzydło
8 lat temu

Ojj Linux i ja to czarna magia 😀 😀

W roli mamy - wrolimamy.pl

ee, Linux jest prosty

Edyta Skrzydło
8 lat temu

Taaa jak Czeski film 😛

W roli mamy - wrolimamy.pl

Taaaa, a widziałaś chociaż jeden? Linux nie film 😛

Edyta Skrzydło
8 lat temu

Hahahahahahaha , i tak wolę szyć . NIŻ MORDOWAĆ LINUXA ?

W roli mamy - wrolimamy.pl

każdemu co lubi 😀

Malgorzata Michalska-Pacek

Dali bysmy rade….wiecej ksiazek bysmy czytaly…

W roli mamy - wrolimamy.pl

i dłużej stały w kolejkach na poczcie 😉

Malgorzata Michalska-Pacek

Ja nadal stoje,nigdy nie robie przelewow przez net☺

W roli mamy - wrolimamy.pl

serio? nie szkoda Ci czasu?

Malgorzata Michalska-Pacek

Mam go mnostwo? wychowuje czworo dzieci i takie wyrwanie sie z domu to nawet sprawia mi przyjemnosc?

W roli mamy - wrolimamy.pl

faktycznie, jesteś usprawiedliwiona

Anka Wajs
Anka Wajs
8 lat temu

Ja bez komputera się nie ruszam!
Telefon, tablet, laptop spersonalizowane, dostęp do skrzynek pocztowych. Nie wyobrażam sobie dziś życia i swojej pracy bez internetu i komputera!

Ewa Gołębiewska
8 lat temu

Ja mam informatyczne wykształcenie i prawie kompa nie dotykam 😀 jak coś zepsują to dopiero działam 😉 Z internetu korzystam praktycznie tylko przez telefon 😉

W roli mamy - wrolimamy.pl

zazdroszczę Ci tego wykształcenia, mnie często brakuje wiedzy niestety

Ewa Gołębiewska
8 lat temu

Przydaje się jak coś się zepsuje, nie trzeba wydawać kasy na naprawy 😉 Tym bardziej że wiem co czasem robią w serwisach jak ktoś się nie zna… Kliknie trzy razy a skasuje jakby pół kompa wymienił.

W roli mamy - wrolimamy.pl

taaa, i jak to moi koledzy informatycy mówią: jeszcze konsolę otworzy, żeby poważniej wyglądało 😛

Ewa Gołębiewska
8 lat temu

I koniecznie trzeba rzucić kilkoma niezrozumiałymi „fachowymi” określeniami 😛

W roli mamy - wrolimamy.pl

no ba 😀

Żaklina Kańczucka
8 lat temu

Życie bez komputera jeszcze strawię. Ale bez dostępu do neta… nie przewiduję 😉

W roli mamy - wrolimamy.pl

Bez neta to jak bez tlenu

Marcin
Marcin
8 lat temu

Nie tylko aliexpress jest tani ja kupuję na gearbest oraz banggood czasami mają niezłe wyprzedaże np. ten stablizator http://www.shareasale.com/r.cfm?u=1216797&b=573201&m=52031&afftrack=stabilizator%20scoorpio&urllink=www%2Egearbest%2Ecom%2Faction%2Dcameras%2Dsport%2Ddv%2Daccessories%2Fpp%5F286338%2Ehtml dzięki punktom za recenzje kupiłem za 65$ z darmową wysyłką.

Emocje 28 stycznia 2016

Kiedy moje plany biorą w łeb, czyli o tym co mnie ogranicza

Od prawie pięciu lat życie dzielę z dwoma mężczyznami – notabene mężczyznami mojego życia. Dzielę swoją dobę pomiędzy jednym i drugim a gdzie w tym wszystkim jest czas dla mnie, na moje plany, pasje i przyjemności?

Moje zajęcia umiejętnie wplatam pomiędzy plany męża i syna. Od kilku lat niezależnie od warunków, od tego czy pracuję zawodowo czy nie, lawiruję by ogarnąć otaczającą mnie rzeczywistość. Czuję się za wszystko odpowiedzialna, niczym chodzące centrum dowodzenia. Nie umiem być egoistką i nie potrafię swoich planów postawić na piedestale pierwszeństwa.

To najważniejsi mężczyźni mojego życia. Mąż ograniczył mnie swoją pracą zawodową. Odkąd pamiętam (a razem jesteśmy prawie 12 lat) od niej zależał nasz wspólny czas i ona w dużej mierze wpływała na rozkład mojego dnia. A syn uziemia,  gdy jestem sama koniecznością zapewnienia opieki, zawiezienia na zajęcia dodatkowe, lekarza i tak dalej (dopisać mogłabym cała listę). Nie wszędzie chcę i mogę z nim iść. Z pewnością ulgę przyniosłaby pomoc ze strony dziadków, ale to dla mnie  towar luksusowy i mocno deficytowy. Nie mam ich pod ręką, dyspozycyjnych w każdej chwili.

Po narodzinach dziecka swoją dobę musiałam rozciągnąć tak, by został mi choć skrawek swobody. Przyznam, że z upływem czasu doszłam do perfekcji, jestem mistrzynią logistyki, planowania i zaginania czasoprzestrzeni. Niestety mimo rozwoju na tym polu czuję, że tęsknię za własną spontanicznością, niezależnością i wolnością. Od tak nie mogę wyjść sama pod wpływem chwili z domu, krzyknąć auf Wiedersehen! I w drogę. Często działam jak robot zaprogramowany do określonych zadań. Bezbłędnie spełniam oczekiwania i wykonuję kolejne powierzone mi zadania. Nie ryzykuję, twardo stąpam po ziemi. Ot, czysta zimna kalkulacja

Nie mogę zostawić dziecka i wyjść na kawę z koleżanką czy siłownię. Mimo, że to już nie niemowlak i gdy trzeba zajmie się sam sobą, to opiekę na czas mojej nieobecności musi mieć. Z wyprzedzeniem muszę planować swoje zajęcia poza domem uwzględniając to, że często nie wiem, o której małżonek w nim będzie. Siłą rzeczy wypracowaliśmy kompromis, w którym ja jestem stroną bardziej pokrzywdzoną. Tak, czuję się poszkodowana! Rozumiem, że pod pewnymi względami jest mi łatwiej modyfikować plany niż mężowi, który dłużej pracuje, jednak to mnie ogranicza. Rozsądek mówi, że muszę tak postępować jako odpowiedzialna matka biorąca pod uwagę względy ekonomiczne (faktem niezaprzeczalnym jest, że mężczyźni więcej zarabiają i lwia część budżetu domowego to ich zasługa), a gdzieś jakaś cząstka mnie się przeciwko temu buntuje i krzyczy: chcę zmiany! Nieraz dwoję się i troję, staję na głowie, wkurzam się, tupię nogami a i tak końcem końców niektóre moje plany biorą w łeb. Sorry taki mamy klimat, a raczej ja mam rzeczywistość. Mimo okresowych buntów przyzwyczaiłam się do takiego działania i zaakceptowałam istniejącą konieczność. Pogodziłam się z tym, że sytuacja wymogła na mnie zachowanie bym swoją asertywność schowała nie raz nie dwa głęboko w kieszeń.

Chciałabym się sklonować, by być w kilku miejscach na raz. Choć taka umiejętność bardziej przydałaby się mojemu mężowi, wówczas nie musiałby ze względu na pracę tracić cennych chwil z życia rodziny  a ja rezygnować czy przekładać swoje plany.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
A King Mej Bandy
8 lat temu

I tak przezyte zycie da Pani spelmienie?

W roli mamy - wrolimamy.pl

Życie nie jest tylko białe albo czarne. To że nie raz muszę przełożyć swoje plany nie świadczy o tym, że jestem nieszczęśliwa. Wkurza mnie to nie raz to fakt.
Nie wiem, co mam rozumieć pod pojęciem spełnionego życia? Czy urąga to mu, że w niektórych sytuacjach rezygnuje ze swoich planów jedna lub druga strona?

A King Mej Bandy
8 lat temu

Jesli obie strony to gratuluje I poslucham jak to sie robi, zeby obie strony mialy czas tzw wolny, by kazdy z rodzicow, partnerow , malzonkow wiedzial ze Na mnie tez przyjdzie sprawiedliwa pora… Ze sie idzie doczekac Na swa kolej

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close