Jesteś taka sama jak twoja matka!
Pewnie nie jeden raz słyszeliście, że wasze dzieci są do was tak bardzo podobne. I to jest miłe, pozwala się przejrzeć w lustrze czasu i pomyśleć jak się wyglądało w wieku pociech. Pewnie stare fotografie uwieczniły tę samą mimikę, kolor oczu czy kształt uszu. Fajnie jest być podobnym, to daje niesamowite poczucie szczególnej więzi.
U mnie młodszy syn ma więcej moich cech, a starszy ojca. A ja, gdy patrzę w lustro, coraz częściej widzę moje podobieństwo do mojej mamy. Nie tylko w kwestii urody, ale pewnych zachowań, które wydają się być przez kalkę odbite.
Jesteś jak twoja matka…
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego tak jest? Geny, wzorzec zachowania przekazany przez nią? Cholera wie, pewnie wszystkiego po trochu. Tak, jestem taka jak moja mama, choć totalnie różnimy się charakterami. Ona dyplomatka, a ja wręcz przeciwnie. Ba! Charakterna to ja jestem po ojcu, nie ma żadnej wątpliwości. Ojciec mi mówi – “jesteś taka jak twoja mamusia”, mama powtarza “wykapany tatuś”. Ale charakter zostawmy w spokoju, nie chcę robić sobie złej reklamy 😉
Już jakiś czas temu złapałam się na tym, że obie tak samo wywracamy oczami na znak dezaprobaty, politowania dla ludzkiej głupoty. Wywracamy jasnoniebieskimi oczami i wzdychamy tak samo. Matka i córka. Nie, nie ma między nami magicznej więzi, nigdy nie byłyśmy ze sobą przesadnie blisko, ale w lot łapiemy to, co chcemy sobie powiedzieć. Jedno spojrzenie, ten sam uśmiech kącikiem ust i obie już wiemy. Rozłożyło mnie na łopatki, gdy kiedyś obie stając w kuchni, oparłyśmy ręce na biodrach. W ten sam sposób i nie bez przyczyny. Robimy tak obie za każdym razem, gdy stajemy w obliczu sytuacji, przy której ręce nam opadają. Choć nam akurat opadają na biodra 🙂
Mamy to samo chmurne spojrzenie znad filiżanki kawy, kiedy coś nie gra. Milczymy obie, nie używając zbędnych słów. Nie lubimy zbyt dużo rozmawiać o tym, co nas boli, co nam dokucza. Radzimy sobie same, od zawsze, nie prosimy o pomoc. Czy to dobrze? Nie wiem, wiem, że skoro ona w milczeniu trawi kłopoty wychodząc z nich obronną ręką, mnie też krzywda raczej nie grozi. Jesteśmy do siebie podobne fizycznie, choć ja szczęśliwie wysoki wzrost odziedziczyłam po ojcu. Obie szatynki z falującymi włosami, których specjalnie nie lubimy i które z zamiłowaniem przykrywamy farbą. Obie bardzo szczupłe, bez cellulitu i rozstępów. Nasze ciała są z jednej matrycy, po ciążach nasze pośladki wyglądają tak samo, podobnie jak piersi. Pewnie starzeć też będziemy się podobnie.
Mamy tę samą wrażliwość na ludzką krzywdę i cierpienie zwierząt. To mama łaskawym okiem spoglądała na coraz to inne zwierzęta, które ściągałam cichaczem do domu. Lubimy naturę, porządnie wykonaną pracę i wizyty w bibliotece. To ona podsunęła mi książkę o polskiej władczyni, w której się zakochałam a fascynacja trwa po dziś dzień. To ona “zakochała mnie” w czytaniu książek. I jestem jej bardzo za to wdzięczna, przekazując zamiłowanie do książek moim dzieciom.
Tak, jestem jak moja matka, i jestem z tego dumna. I bardzo bym chciała, by moje dzieci z takim samym wzruszeniem mogły wspomnieć mnie gdy spojrzą w lustro, lub zawieszą chmurny wzrok nad filiżanką kawy.
Kiedy sama zostałam matką zaczęłam zauważać, że trochę przypominam swoją mamę. Jeżeli odejmę to co mnie w niej denerwowało dochodzę do wniosku że nie jest tak źle 🙂
Ja często słyszę od innych, że jestem podobna do mamy, a jeszcze częściej od Jej śmierci, gdy bliscy ją wswspominają. Koleżanki mamy z pracy, znajomi przyjaciele których miała mnóstwo i rodzina. Podobno taki sam głos, te same spojrzenie, gesty charakter. 🙁 brakuje mi JEJ Bardzo
Przykro mi że Jej z Tobą nie ma 🙁 ale to piękne, że pewne cechy wspólne, przywołują na myśl ciepłe wspomnienia…
Oj dlugo by opowiadac mam juz swoje lata i sama sie lapie na tym,ze zaczynam sie zachowywac,smiac i czepiac innych jak moja mama
Trudno mi jest sobie przypomnieć..Chyba wrażliwość,muzykalność.Co do wyglądu-sama nie wiem..Mamy nie ma już tak długo…
Przykro mi…