We współczesnym świecie, coraz więcej nowoczesnych mam wraca do sposobów sprawdzonych przez nasze (i nie tylko ) prababki. Modna i wygodna chusta skradła już dawno nasze serca, a razem z nimi i umysły (przekupione całym potokiem argumentów wychwalających chusty).Na naszym blogu mieliśmy przyjemność opublikować już artykuł przybliżający Wam, drodzy Czytelnicy idee i historię chustonoszenia (jeśli jeszcze nie mieliście okazji oddać się lekturze, serdecznie zapraszamy: do lektury), więc tym razem zabierzemy Was w podróż z chustą… A podróżować będziemy po doświadczeniach naszych Mam!
Specjalnie dla Was – Motały się:
Fizinka, zwolenniczka wolnych rąk i niezależności. Mama żyjąca w zgodzie z sobą, Jasiem i chustą.
„O rozpoczęciu przygody z chustą pomyślałam mniej więcej miesiąc po porodzie. Byłam wtedy w pełni zregenerowana i sprawna fizycznie . Miałam mnóstwo energii i siły do działania. Chciałam robić wszystko, lecz na „wszystko” nie pozwalał mi syn 😉 On w przeciwieństwie do mnie miał ochotę tylko na jedzenie, sen i bycie blisko mamy.
Żeby pogodzić jego potrzebę bliskości i moją chęć działania kupiłam właśnie chustę . Początek oczywiście nie był łatwy, ja – musiałam nauczyć się wiązać prawie 5-cio metrowy kawał materiału ;-), a Jaś musiał przyzwyczaić się do tego rodzaju noszenia.
Kilka prób, kilka błędów, kilka złości (moich i Jasia) …i chustonoszenie opanowane! Od tej pory mogłam zajmować się domem (sprzątać, prasować, gotować…. etc. ), jednocześnie tuląc do siebie syna, co mu ewidentnie odpowiadało, bo szybko wtedy zasypiał 😉
Chusta okazała się również bardzo pomocna w wypadach na szybkie zakupy. Nie musiałam wówczas tarabanić się z wózkiem, zastanawiając się czy w ogóle wejdę do sklepu ( w marketach są „cudowne” bramki obrotowe uniemożliwiające wjazd wózkiem ), czy zmieszczę się pomiędzy regałami i czy załaduję do kosza Jasiowego mobila tyle towaru ile potrzebuję?
Zaplątana w chustę wszędzie wejdę i wyjdę 😉 Schody, bramki, wąskie drzwi czy ścieżki pomiędzy regałami… nic nie stanowi przeszkody ! Aaa i ręce mam obie wolne, co podczas zakupów bywa przydatne 😉
Tak więc wszystkim mamom, które są zdane tylko na siebie i swoje „biedne” ręce, z czystym sumieniem mogę gorąco polecić CHUSTONOSZENIE ! ;-)”
Paulina, zamotana dla przyjemności i pragmatyzmu. Dociekliwa amatorka tematu.
„Jeszcze będąc w ciąży czytałam trochę o chustowaniu i bardzo spodobała mi się ta idea, maluszek blisko, mogę wszędzie dotrzeć bez wózka i takie to naturalne. Przerażała mnie jednak myśl wiązania się w tą „długą szmatę”, wydawało mi się to „czarną magią”. Postanowiłam, więc znaleźć coś co pozwoli mi połączyć te dwa skrajne odczucia. Poszperałam troszkę po stronach internetowych i znalazłam…
Mój wybór padł na chustę kołyskę. Zakupiłam taką, oczywiście używaną, gdyby jednak użytkowanie okazało się nieciekawe dla którejś ze stron tj. noszonego czyli synka lub noszącego czyli mnie. Moje obawy się potwierdziły i noszenie w tym wynalazku okazało się niewygodne dla mojego synusia. Swoje niezadowolenie z obranej pozycji okazywał donośnym krzykiem przy każdej próbie zapakowania w nasz wynalazek. Pomyślałam, że się nie poddam i znajdę w końcu sposób na mojego małego krzykacza. Zdecydowałam się na chustę tkaną wiązaną i taką zakupiliśmy. Poszukałam filmików instruktażowych i poćwiczyłam motanie na lalce. W końcu odważyłam się i zamotaliśmy się z młodym. O dziwo zasnął jeszcze zanim skończyłam wiązanie. Poszliśmy sobie tak na spacerek, kiedy wróciliśmy wyciągnęłam go, żeby na początek nie siedział tak zbyt długo, w końcu trzeba robić wszystko powoli i małymi kroczkami.
Następnego dnia znów się zawiązaliśmy, było podobnie, młody spał sobie a ja mogłam robić prawie wszystko, a zwłaszcza spacerować bez wózka nie martwiąc się, że znowu zacznie się złościć w środku spaceru, jak to miał wtedy w zwyczaju. Nawet mój mąż jest zachwycony i choć sam nie potrafi się zamotać, to chętnie nosi młodego kiedy ich zawiążę.
Odtąd, codziennie przynajmniej raz pakujemy się w chustę napawając się wspólnymi chwilami i bliskością. Chodzimy na spacery, tulimy się w domu. Zawsze kiedy jest niespokojny, w chuście się wycisza i zasypia. Zauważyłam, że odkąd motamy się w chustę, młody mniej płacze, kolki które się pojawiały, przebiegały delikatniej. Jestem teraz wielką fanką chustonoszenia i polecam wszystkim spróbować, nawet jeśli sama idea nie do końca do nas przemawia, to naprawdę warto.”
Rachela, profesjonalistka, która omotała na dobre swoich ukochanych mężczyzn.
„Pamiętam, jak będąc jeszcze w ciąży, zachwalałam wśród innych znajomych noszenie dzieci w chuście już od narodzin dziecka. Kiedy Marcin przyszedł na świat, stwierdziłam, że jest za mały, taki kruchy, bałam się, że coś mu zrobię, że źle zawinę chustę – mimo wcześniejszych ćwiczeń na pluszaku. Jednak po dwóch tygodniach zaczęłam się przełamywać i nawiązałam kontakt z osobą, która na co dzień wiąże swe pociechy. Miałam wiele pytań i trosk, ale najważniejszy był dla mnie moment, kiedy po raz pierwszy zawiązałam na sobie swojego syna. Był taki spokojny, i wkrótce potem zasnął. To było cudowne uczucie, być znów tak blisko maleństwa. Od tamtej chwili, kiedy tylko mogę wiążemy się do chusty, często muszę rywalizować z mężem, który także domaga się noszenia małego w chuście. Przyznam, że były momenty, kiedy mały marudził jak się wiązaliśmy, ale dziś uśmiecha się całą twarzą .
Jest to wspaniała alternatywa na nasze polskie chodniki, wejścia bez podjazdów, czy też wejście na klatkę bloku bez windy, itd. “
Żaklina Kańczucka, chuściana terapeutka, której żaden zwierz i deszcz nie straszny.
„Chusta, chustowanie – te terminy zna już chyba każda Matka Polka. Ja też, najpierw ze zdjęć i artykułów wyszukiwanych w gazetach dla rodziców, instrukcji wiązań pokazywanych w telewizji i pochwał płynących z ust mam zamotanych na punkcie chusty. Pewnie sama z nudów nie sprawiłabym obie takiego cudeńka, gdyby nie moja bezsilność w walce z kolkami mojego synka. Od noszenia odpadały mi ręce, praktycznie nie mogłam się nigdzie ruszyć bez młodego przyklejonego do mojej piersi lub rąk. Wiecie drogie mamy, że w chuście można spokojnie nawet dziecko nakarmić? Ale po kolei.
W moim przypadku chusta okazała się być nie tylko pięknym, kolorowym długaśnym materiałem, który na początku motał się jedynie bez ładu i składu wokół moich kostek, ale prawdziwym wybawieniem, zwracającym mi możliwość eksploatacji rąk, podczas gdy Bartek spał spokojnie zamotany na mojej piersi. Nauka motania jest prosta, choć na pierwszy rzut oka wygląda na „czary-mary”, po kilku wiązaniach testowanych na miśku, odważyłam się zapakować moje zakolkowane dziecię. I eureka, podziałało, chodziłam z młodym po mieszkaniu, a on szybko się uspokajał. Dostawał i moje ciepełko i masaż zbolałego brzuszka jednocześnie. Ja z kolei chwaliłam sobie wolne ręce i odciążony kręgosłup, który w „bezchustowym czasie” chyba najbardziej dostawał w kość.
Teraz młody jest zbyt ciężki na chustowanie, z resztą sam woli ćwiczyć nóżki w chodzeniu, ale przyznam, że gdy pogoda za oknem nie nastraja do długich spacerów, a psa muszę wyprowadzić, łapię za chustę, motam dziecko, parasol w jedną rękę, smycz w drugą i poszli! Nie muszę targać wózka, myśląc, jak tu ogarnąć jeszcze psa i parasol jednocześnie. Wszystko mam pod kontrolą, a Bartek ma dobrą widoczność z zupełnie innej perspektywy. Tylko czasem, gdy nieco intensywnej przyglądają nam się zaciekawieni przechodnie, mam ochotę krzyknąć do nich hasłem jak z reklamy: Chustowanie? Gorąco polecam – Żaklina Kańczucka :)!”
(nie)Magda(lena), miłośniczka czterech kółek i długich wojaży. Mama – Toli, nad wyraz ceniącej sobie przestrzeń w klasie biznes ( w tym rozkładane fotele).
“Nasza przygoda z chustonoszeniem była dość krótka. Zaczęła się mniej więcej między 3 a 4 miesiącem życia Lusi. Małej nie odpowiadała taka forma noszenia, a właściwie nie pasował jej moment motania. Wiem, że nie można szybko się zrażać, dlatego dzielnie ćwiczyłam i wykorzystywałam chustę do noszenia przy codziennych czynnościach – zmywanie, odkurzanie, pranie. Było mi łatwiej o tyle, że Tola była na rękach i nie płakała przez jakieś 15 min, poza tym fajna sprawa tylko jak ktoś ma długie ręce. Czas noszenia nie przekraczał 20-25 min o ile odwracałam jej uwagę, w innym wypadku była niezła awantura.
Przyszedł też moment, kiedy postanowiłam wyjść z domu. Zamotanie całkiem sprawnie mi poszło, ale niestety czułam się troszkę jak UFO z UFOludkiem na piersi.
Moje miasto liczy nieco ponad 70 tys mieszkańców i chyba w tej kwestii jest daleko, daleko… w lesie. Wszyscy się za nami oglądali, samochody trąbiły – istny szał. Panie w sklepie „dla biedaków” szturchały się nawzajem, coby nie przegapić atrakcji. Chusta + moja nieco mało słowiańska uroda = wielkie zamieszanie.
Poza tym wychodzimy na bardzo długie spacery, często wracamy dopiero na kąpiel, więc nie wyobrażałam sobie tak długiej wycieczki w chuście, bo po pierwsze długi spacer, to wiele niezbędnych rzeczy, które musiałabym nieść, po drugie większość spaceru to drzemki, a według mnie wygodniej jest jednak w wózku.
Ale wybierając między chustą a nosidełkiem, wybieram zdecydowanie chustę :)”
Hanna Szczygieł, modowy sceptyk – całkowicie obłaskawiony przez swoje chusty. Chustująca przy różnych okazjach, jednak bez utraty zdrowego rozsądku.
„ Moja przygoda z chustowaniem rozpoczęła się książkowo, już w ciąży – wiedziałam, że będę chciała zaopatrzyć naszą powiększoną rodzinę w taki właśnie wynalazek. Niestety jak to w życiu bywa, z różnych powodów mieliśmy „malutkie”( i tym razem to „malutkie” nie jest podszyte potężną porcją sarkazmu) opóźnienie. Pierwsze chustowanie rozpoczęliśmy, gdy Klara miała 2 tygodnie, a nasz wybór padł na chustę elastyczną – dobrą alternatywę tradycyjnej chusty, dla początkujących (łatwiejsza w wiązaniu). Chusta wszystkim nam przypadła do gustu, niektóre sposoby wiązania ewidentnie przewyższały inne w naszej hierarchii ulubionych motań. Chusta gości w naszym domu już od ponad roku i nie traci na swojej funkcjonalności. Z upływem czasu nasza kolekcja poszerzyła się i nabyliśmy tradycyjną chustę tkaną – Nie zastąpiona w noszeniu na plecach!
Chusta ma tyle zalet, ile tylko każda z nas zechce w niej znaleźć. Nam chusta pomagała raz częściej raz rzadziej, ale zawsze z dobrym skutkiem. Gdy Klara była noworodkiem – przy karmieniu, tuleniu i masowaniu. A przez cały czas, aż do dziś, jest niezastąpiona podczas codziennych obowiązków i usypiania naszej córeczki. Uwalnia moje ręce i kręgosłup, pomaga uspokoić i ukołysać, umożliwia często sklepowy survival między regałami.
W naszym domu chusta nie wyparła wózka do lamusa, lecz doskonale zaczęła go wyręczać w sytuacja mniej konwencjonalnych.
Z przyjemnością muszę również powiedzieć, że choć Tatuś nie jest chętny do nauki samo-motania, to coraz częściej prosi aby go okręcić… niestety nie wokół palca :)”
„A czemu kobieta została stworzona akurat z żebra mężczyzny? Pewien midrasz żydowski świetnie ten obraz tłumaczy. Czytamy tam, że kobieta nie została stworzona z jego głowy, aby jej nie podlegał, ani nie z jego nóg, aby jej nie podeptał, ale z jego boku, aby była mu równą, spod jego ramienia, aby ją chronił, i blisko jego serca, aby była przez niego kochaną”. To powinni powtarzać sobie mężczyźni podczas golenia 😉
Świetny tekst, aż chce się go czytać i czytać, ale niestety ma koniec 🙁 Z niecierpliwością czekam na podobny.
Hehe Madziu zgadzam się z Tobą 🙂 każdy facet powinien się z tym zapoznać i stosować w życiu 🙂
Rewelacyjny tekst. Szczególnie ostatni cytat. Powinni częściej przytaczać go gdzieś w kościołach… może nam, Kobietą żyło by się z naszymi mężami lepiej. „…w kobietę ugodziła podwójna kara. Pierwsza w jej powołanie jako matki…” trochę chyba nie zgadza się z tą karą. Moim zdaniem coś trochę tu Bogu nie wyszło. Osobiście odbieram to jako zwycięstwo, jako coś, nad czym górujemy nad mężczyznami. Oni nigdy nie doznają takich uczuć jak my, nigdy nie poczują jak to jest nosić pod sercem malutkie życie, nie są w stanie tak doświadczyć jedynego cudu, w który wierzę – tego, że w moim własnym ciele, na moich… Czytaj więcej »
Pani Aniu,
tak przynajmniej działo się w otoczeniu autora Genesis na całym Wschodzie. Tego rodzaju stosunek nie jest zgodny z wolą Bożą, lecz stanowi następstwo upadku i załamania się samego człowieka. Dla mnie osobiście bycie matką jest czymś niepowtarzalnym.
Bo tylko Bóg potrafi z największego grzechu wyciągnąć dobro. Często wybiera to co najmniej wartościowe i nadaje temu wielkie znaczenie. Przecież jego mocą było, żeby Jezus Chrystus urodził się w pałacu a mimo to na miejsce jego narodzenia wybrał stajenkę. Jak czasami się posłucha świadectwa ludzi, którzy wg ludzkiego pojmowania byli śmieciami, narkomanami, alkoholikami, przestępcami, wtedy dopiero można zobaczyć jak Bóg zmienia ludzi. Jednych z dnia na dzień, innych latami ale mamy obietnicę, że ten który zaczął ten dokończy dobre dzieło w nas. Nie ma pojęcia dobry człowiek, Biblia mówi kto popełnił jeden grzech winien jest wszystkich. Ludzie robią błąd… Czytaj więcej »
A kilka dni temu usłyszałam w telewizji jak jeden z księży wypowiadał się, że to na barkach kobiety spoczywa przygotowanie wieczerzy wigilijnej… i gdzie tu jest równość, o której przecież powinni nauczać w kościele?? Czy księża uważając się za naszych przewodników, wtrącając się w politykę i mówiąc nam co jest dobre a co złe tak naprawdę wiedzą w ogóle o czym mówią?? Czy czytają pismo święte ze zrozumieniem?? … takich prawdziwych księży z powołania jest niewielu, a reszta zyje sobie jak chce, poucza nas jak mamy żyć i co kilka lat kupuje w salonie nowy samochód z naszych składek …… Czytaj więcej »
kluczem jest pytanie „czy czytają Pismo Święte ze zrozumieniem?”. Mało kto zastanawia się nad jego sensem, a nawet powołując się na życie wg niego robią zupełnie inaczej, twierdząc, że taki jest jego sens…
tylko dlaczego uważają sie za swiętych i nam mówia jak mamy żyć choć sami nie mają o tym pojęcia … ech życie … a cały Watykan z Papieżem na czele??? nie czepiając sie ale ostatnio w wiadomosciach słyszałąm jak Papież mówił o dzieleniu się z biednymi, ile Watykan skrywa bogactw??? ilu ludzi mogłoby z tego przeżyć godnie całe swoje życie??? dlaczego oni otaczają się bogactwem a nam mówią o dzieleniu sie z ubogimi??? jakim prawem uważają się za lepszych od nas??? no i wreszcie temat dość trudny – in vitro… dlaczego mówią NIE??? czemu ludziom którzy chcą i mogą dać… Czytaj więcej »
Pani Paulino. O ile się nie mylę jest Pani Katoliczką. A Katolicyzm zakłada (nie wiem skąd się to wzięło!) nieomylność Papieża i jego władzę nad Kościołem. W takim razie by być Katolikiem w rozumowaniu Katolików nie należy podważać nauk Papieża i Kościoła Katolickiego jako takiego.
Ale wtrąciłem to by pokazać jak wielu ludzi się buntuje, a nie zna alternatywnej drogi. Żeby nie powiedzieć właściwej.
Otóż w ogólnie rozumianym protestantyźmie temat braku zrozumienia potrzeb rodziny nie istnieje. Wszak Pastor ma żonę i dzieci i jak mówi kazanie o stosunkach ojca z synem, to jest wiarygodny!
Ale to tak na marginesie.
Panie Kamilu właśnie w wierze katolickiej zostałam wychowana i właśnie ta wiara jest mi bliska, jednak nie zgadzam się z wieloma rzeczami które są przez kościół JAKO INSTYTUCJĘ (nie przez Boga) narzucane i wiele z nich uważam za absurdalne, czy to się księżom podoba czy nie, mojego zdania nie zmienię.
Nie czuję potrzeby zmiany wiary, może to też trochę lenistwo, może też wpływ rodziny męża, nie wiem… Póki co jest mi dobrze tak jak jest a co będzie w przyszłości nie wiem.
Jednakże bardzo dziękuję za radę 🙂
Ja też tak zostałem wychowany. Ale dziękuję Bogu za to, że postawił na mojej drodze ludzi, którzy pokazali mi nie siebie i swoje uczynki, a Boga, Boga żywego.
I to nie my zmieniamy wiarę, a wiara zmienia nas 🙂
Kłaniam się i życzę udanego dnia.
Droga Rachelo, Siostro w Chrystusie. Widzę, po nazewnictwie (1 Mojżeszowa) i treści cytowanych fragmentów, że używasz Biblii Warszawskiej. Wnioskuję więc, że jesteś członkinią któregoś z protestanckich kościołów. Treść artykułu bardzo dobra. Można dyskutować nad tym czy wnioski są słuszne i jedynie właściwie, ale to nie ma sensu, gdyż to tak jakby dyskutować, który nurt protestantyzmu ma rację lub ma jej więcej. Szkoda sił i czasu. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że przedstawiając rolę kobiety w Chrześcijaństwie nie przytoczyłaś wszystkich fragmentów, które mogą rzutować na to, jak tą zależność mężczyzny i kobiety interpretować. 1 Mojżeszowa 2:20 Biblia Warszawska: Nadał tedy człowiek nazwy… Czytaj więcej »
Witam Panie Kamilu, Cieszę się, że ma Pan własne zdanie. Jako przedstawiciel tej samej płci (męskiej) wyrażam jednak odmienne od Pana zdanie. Uważam, że mężczyzna został stworzony jako równy, a nie równiejszy, kobiecie. Dyskusja między Rachelą a Panem Kamilu jest bezsensowna – ma Pan rację tłumacząc, że dyskusja ta dotyczy już tylko podkreślania akcentu w zdaniach – patrz: POMOC (fragment cytatu: „…Adamowi nie była znaleziona POMOC, która by przy nim była.”) Ciekawi mnie jednak fakt, że dwie osoby, choć przeciwnej płci to jednak (jak widać chrześcijanie) macie Państwo (Pani Rachela i Pan Kamil) odmienne zdanie na temat interpretacji Biblii. Przy… Czytaj więcej »
Nie zrozumiał Pan mojej wypowiedzi.
Nie będę wyjaśniał.
Pozdrawiam i zapewniam, że nie ma powodu do walki.
Pani Rachelo, kochane Mamy, drodzy Ojcowie, nie wiem, czy zwróciliście uwagę, ale w historii początków, do których nawiązuje komentowany tekst, jednym z zajęć człowieka – ziemianina (hebr. adam) w raju było nazywanie zwierząt. Nazywanie łączy się z właściwym ich poznaniem i dbałością o nie a szczególnie – przynajmniej w języku biblijnym – z panowaniem nad stworzeniem. Jaki ma to związek z rolami mężczyzny i kobiety – zapytacie. Otóż ma -ponieważ tę samą czynność mężczyzna powtarza później – po upadku w grzech – w stosunku do kobiety. W tej samej chwili dały w łeb jedność, partnerstwo, odpowiedniość i równość, które Stwórca… Czytaj więcej »
Paweł pisząc listy Nowego Testamentu, nie był już pod zakonem. Nie był już faryzeuszem lecz nowonarodzonym chrześcijaninem, który pisał i nauczał pod natchnieniem Ducha Świętego.
Po drugie, sam Pan Jezus nie zastosował parytetów podczas wybierania apostołów. Dlaczego? Bał się Żydów, którzy „dziękowali, że nie urodzili się kobietami”? Nie, nikogo się nie bał. Robił to co należało. Jak była potrzeba to wziął bata i przegonił kupców ze świątyni. Jak była potrzeba to zganił mężczyznę i postawił za przykład kobietę! Znacie ten fragment?
Pozdrawiam
Kamil
Panie Kamilu,
dziękuję za przytoczenie innych fragmentów. Zgodzę się z panem, że najlepiej samemu studiować Pismo Święte. Ponadto w 1 Koryntian 11; 7-9 Paweł pisze, że „kobieta jest odbiciem chwały mężczyzny”, ponieważ została stworzona „ze względu na męża”.
Dziękuję także Pani Muś – pięknie to wyjaśniłaś, nie potrafiłabym sama tego lepiej ująć.
Wszystkim Czytelnikom życzę Szczęśliwego Nowego Roku!
Fajny tekst..daje do myślenia…
Katoliccy księża tez maja dobry bajer 😉
o. Fabian Błaszkiewicz SJ (ur. 1973) – charyzmatyczny mówca, rekolekcjonista, kierownik duchowy. Duszpasterz młodzieży, Odnowy Charyzmatycznej, ludzi biznesu i artystów. Założyciel Wspólnoty „Magis” w Nowym Sączu. Na scenie muzycznej znany jako DJ Fabbs, jest także współtwórcą zespołu Korzeń z Kraju Melchizedeka. Profesjonalny mówca motywacyjny, ekspert w dziedzinie rozwoju osobistego i osiągania sukcesu. Autor bestsellerowego audio-booka „Źródło prawdziwej siły
http://www.youtube.com/watch?v=10f8rVJfprI&feature=player_embedded#at=207
Początek jest tutaj :
http://www.youtube.com/watch?v=vzrQvGOch1Q&feature=related
i bezposrednio nawiązuje do tematu,w ojca FB w kosciele rządza kobiety
http://www.youtube.com/watch?v=vzrQvGOch1Q&feature=related
Co tu komentować? Część rzeczy, które mówi są zgodne z Biblią. Część jest zgodna tylko z doktryną KK, tak jak to, co powiedział iż Pan Jezus nakazał przyjąć komunię św. w pierwszy piątek miesiąca. Niech mi to pokaże w Biblii. Generalnie „odchyły” są wszędzie. Jak wpiszesz w youtube „kościół zielonoświątkowy” to na jednym z pierwszych miejsc ukażą ci się filmy jakichś wspólnot ruchu zielonoświątkowego w USA, gdzie ludzie są prowadzani na smyczy! To nie ma nic wspólnego z Biblią i z Jezusem. Zobaczysz też filmy, gdzie tańczą jak opętani z wężami, rzekomo wprowadzając w życie Słowo Boże: Mk 16:16-18 Kto… Czytaj więcej »
To jest tylko przykład,że katolicy,nie koniecznie musza sie wsłuchiwać w Michalików,Rydzyków czy Dziwiszów.
A tak prawde mówiac wystarczy nie krzywdzić innych(bliższych i dalszych) ,w miare mozliwosci czynić dobrze , nic do tego nie maja kolory (zielono-czarno,-fioletowe ) w ramach chrześcijaństwa czy jakiekolwiek inne w ramach innych religii
To jest twój punkt widzenia. Ja wierzę, że nie wystarczy nie krzywdzić, że nie wystarczy „czynić dobrze” by ujrzeć Królestwo Niebieskie. Ale to na prawdę temat nie do rozstrzygnięcia przez nas tutaj w tej dyskusji.
Ale zgadzam się. Ja nie zaglądam nikomu za kołnierz, każdy niech sam o siebie zadba.
Pozdrawiam Andrzeju serdecznie i wszystkiego dobrego z Nowym Rokiem.
Jasne,dyskusja na dłuższe posiedzenie…mamuśki zamilkły z wrażenia 😉
A tak jeszcze przed przed północą ,do rozkminienia…do „Krolestwa Niebieskiego” chyba nie ustawiają się kolejki ,albo i sie ustawiają ( w zależnosci od podaży) ale chyba żadne kolory chrześcijaństwa (abstrahując od innych religii) nie sa uprzywilejowane i nie wciskaja poza kolejką?
Pamiętasz Andrzeju przecież, że w czasach kolejkowych pytano:
„za czym ta kolejka”
I słusznie pytano, by się nie okazało, że stoi się nie w tej kolejce.
Ja wierzę, że do Nieba nie prowadzą wszystkie kolejki (bo na pewno nie jest to jedna kolejka). A smuci mnie to, że w dzisiejszych czasach ludzie nie chcą spytać, do czego ta kolejka. Stoją tam, jak małe dzieci, bo ich rodzice postawili. Żeby się tylko nie okazało, że nie stoją po złoto, ale po tombak! Warto badać gdzie i po co się stoi tudzież wędruje.
Kłaniam się 🙂
Zapomniałem -Do siego Roku ! 😉
Wg. mnie nie ma w małżeństwie miejsca na wywyższanie się. Obydwoje małżónkowie są sobie równi. A małżeństwo powinno stanowić zwiążek partnerski, w którym małżonkowie wzajemnie się wspierają.