Chłopiec z lasu – Harlan Coben
Tytuł: Chłopiec z lasu
Autor: Harlan Coben
Liczba stron: 415
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2020
Wydawnictwo: Albatros
Chłopiec z lasu to kolejna pozycja na liście bestsellerów, które wyszły spod pióra Harlana Cobena i, moim zdaniem, zapowiedź następnej serii.
Kim jest tytułowy chłopiec z lasu? Ba, żeby to on sam wiedział! To taki współczesny Tarzan. Wychował się w lesie i świetnie czuje się w tym środowisku. Ma bardzo wyostrzone zmysły, wspina się po drzewach jak małpa, jest introwertykiem, unika wchodzenia w bardzo bliskie relacje z innymi ludźmi. Skąd się wziął w lesie i ile czasu tam spędził? Tego nie wie nawet on sam. Nie zna swojej przeszłości, nie pamięta, jak się nazywa. Nikt go nie szukał, nikt nie zgłosił zaginięcia dziecka w podobnym wieku. Kiedy go przypadkowo znaleziono, był małym obdartusem, nieco dzikim, ale – co ciekawe – rozumiejącym język angielski i umiejącym czytać. Ponoć nauczył się tego, włamując się do pobliskich domów i pobierając lekcje z kaset wideo. Biorąc pod uwagę technologię – musiało to być bardzo dawno.
Ponieważ nikt go nie szukał, z czasem trafił do rodziny zastępczej, która dała mu namiastkę własnej. Kolejnym krokiem była kariera wojskowa, a potem praca w charakterze prywatnego detektywa. Dziś Wilde przyjmuje prywatne zlecenia i stara się wieść normalne życie. Przy czym jego definicja normalności jest nieco inna od standardowej, bo Wilde nie ma domu – żyje w ekokapsule. Swoją drogą bardzo fajny wynalazek, ale raczej jako domek letniskowy dla maksymalnie dwóch osób. Wilde celowo wybrał takie rozwiązanie – po pierwsze zapewnia ono pełną niezależność (woda z deszczu i rosy, odpowiednio filtrowana, prąd ze słońca i wiatru, odchody przerabiane na popiół i odprowadzane na zewnątrz). Po drugie – ekokapsułę można w razie potrzeby przestawić. I Wilde robi to od czasu do czasu, bo bardzo nie lubi stabilizacji. Jeśli czuje, że w jakimś miejscu utknął na zbyt długo, przestawia swój dom o… kilkadziesiąt metrów. Tak, Wilde w pewien sposób jest dziwny. Jest też bardzo bystry i bardzo inteligentny.
Poproszony przez swojego chrześniaka Matthew, Wilde rozpoczyna poszukiwania nastolatki – Naomi Pine. Dziewczyna nie jest lubiana w klasie i właściwie nikt się nie przejmuje jej zaginięciem. Sam Matthew zwraca się do Wilda tylko dlatego, że ma wobec dziewczyny wyrzuty sumienia. Nie był wobec niej do końca fair.
Nieco trudno szukać nastolatki, której prawny opiekun nie zgłosił zaginięcia. Jednak Wilde podejmuje się tego zadania. No i zaczyna się zabawa w stylu Cobena – nic nie jest takie, jakie wydaje się w pierwszej chwili.
Niedługo po Noemi ginie szkolny kolega Matthew – Crash. I o ile Noemi można uznać za nastolatkę z nizin społecznych, to Crash jest synem zamożnych i wpływowych rodziców. Porwany mimo szczelnej ochrony? Jak, kiedy i najważniejsze – dlaczego? Tłem dla wydarzeń są wybory prezydenckie w USA.
Szeroko zakrojone śledztwo przynosi odpowiedź, owszem, ale zupełnie inną niż można by przypuszczać. Na pewno nie jest to klasyczne porwanie dla okupu.
Lubię czytać książki Harlana Cobena, bo czuję się zaopiekowana. Wiem, że nie będzie mnie straszył, ale głaskał po głowie też nie będzie. Zaprosi mnie na wyprawę w nieznane, wciągnie wir poszukiwań i przygody, której sama nie miałabym szansy przeżyć, wiarygodnie zarysuje postaci i sprawi, że będę chciała się z nimi zaprzyjaźnić. Tak też było i tym razem. Na pewno polubicie Hester – babcię Matthew – adwokata i gwiazdę autorskiego programu telewizyjnego. Wilda też polubicie – jego nie da się nie lubić, chociaż jest nieco… hmmm, ekscentryczny? Natychmiast pokochacie Rolę, jego siostrę z rodziny zastępczej. Żeby nie było tak słodko, znajdą się i czarne charaktery. Ich raczej nie polubicie.
Na początku napisałam, że książka pachnie mi kolejną serią i mam szczerą nadzieję, że rzeczywiście tak będzie. Nie wszystkie wątki zostały zamknięte, pozostało wiele pytań bez odpowiedzi, choćby tajemniczy mail, który dostał Wilde i na który (na razie nie odpisał), a który być może okaże się bramą do jego przeszłości. Matka i babka Matthew być może mają przed sobą całkiem nową przyszłość, ale nic tu nie jest pewne.
No i sam tytuł książki jest przesłanką, by spodziewać się więcej. Bo chociaż faktycznie tytułowy chłopiec z lasu miał w powieści zasadniczą rolę do odegrania, trudno powiedzieć, że to wokół niego zbudowana jest akcja. Jest raczej jej ważnym, ale nie najważniejszym elementem. Natomiast jak najbardziej mógłby stać się bohaterem serii na wzór Myrona Bolitaira. Trzymam kciuki, żeby moje podejrzenia okazały się prawdą.
Dla kogo jest Chłopiec z lasu? Chyba nie ma grupy czytelników, którą wyłączyłabym z grona odbiorców. Najwięcej przyjemności z lektury będą czerpać miłośnicy sensacji i zagadek, ale myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Książka nie jest drastyczna (jeden moment można uznać za kontrowersyjny), można ją podsunąć starszym nastolatkom.
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za przekazanie egzemplarza recenzenckiego