24 marca 2023

Florystki – Alicja Sinicka

Tytuł: Florystki
Autor: Alicja Sinicka
Oprawa: miękka
Liczba stron: 350
Rok wydania: 2023
Wydawnictwo: W.A.B.

Z twórczością Alicji Sinickiej miałam już przyjemność się spotkać w książce Estrogen. Była wówczas jedną z trzech autorek, a samą książkę określiłam mianem kobiecej. Mimo iż nie spełniła do końca pokładanych w niej nadziei, musiała mieć w sobie to coś, bo z chęcią sięgnęłam tym razem po samodzielne dzieło Alicji Sinickiej – Florystyki.

Florystki – o czym jest ta książka

Nie powiem, tytuł faktycznie intrygujący, bo słowo florystki nie jest w Polsce bardzo popularne na określenie zawodu. Wciąż jeszcze używa się tradycyjnej kwiaciarki, rzadziej bukieciarki. Niemniej okładka przedstawiająca zakrwawioną kalię obiecuje emocjonującą rozrywkę.

Książka ma dwóch narratorów pierwszoosobowych – Sonię i Doriana. I wbrew pozorom wcale nie są parą. Sonia to przyjaciółka Heleny, żony Doriana. A Helena to… kobieta, która wyszła z domu i już do niego nie wróciła. Ostatni raz widziano ją w Tatrach, w okolicach Orlej Perci, która ponoć nie jest zbyt łatwą trasą.

Co ciekawe, chociaż Helena zaginęła w górach, to w prowadzonej przez nią kwiaciarni znaleziono ślady krwi, rzekomo należącej właśnie do Heleny. Skąd policja o tym wiedziała? Nie mam pojęcia. Jeśli mieli jakiś materiał porównawczy, to autorka ukryła to przed czytelnikami.

Sonia niespecjalnie wierzy w starania policji, wydają się jej dość powierzchowne. Zaniepokojona zaginięciem przyjaciółki rozpoczyna aktywne poszukiwania. Sęk w tym, że niebawem sama poczuje się jak ścigana zwierzyna. Będzie musiała zmierzyć się z tajemniczymi wiadomościami od nieznajomego nadawcy, a także z wyraźnie lawirującym między prawdą a kłamstwem Dorianem. Coś w tej historii śmierdzi.

Przełomem okaże się odnalezienie zaginionego dziennika Heleny. Ale co Sonia w nim przeczyta, musicie sprawdzić sami. Ja już milczę, bo jak wiecie, dla spojlerujących recenzentów jest specjalne miejsce w piekle.

Jak się czyta Florystki?

Muszę przyznać, że mimo wszystko dość spokojnie. Nie znajdziecie tu gwałtownych zwrotów akcji, królików wyciągniętych z kapelusza, niesamowitych zbiegów okoliczności. Aczkolwiek przyznaję, napięcie rośnie z każdą kolejną stroną. Niby powoli i niezauważalnie, jednak nie można się oprzeć wrażeniu wchodzenia w strefę mroku. Widać, że autorka starannie zaplanowała akcję i konsekwentnie krok po kroku prowadzi czytelników do jej rozwiązania.
Całość, podobnie jak w przypadku powieści Estrogen, jest bardzo kobieca. Zaryzykuję stwierdzenie, że to właśnie Alicja Sinicka była pomysłodawczynią i wiodącą autorką tamtej książki. Widzę tu bardzo wyraźne podobieństwo.

Co mnie zaskoczyło najbardziej? Na 36. stronie Sonia mówi Dorianowi, że chodzi do liceum na Placu Zamkowym (mamy tu akurat retrospekcję, w czasie teraźniejszym bohaterowie są starsi), na 37. stwierdza, że nie ma pojęcia, skąd Dorian wiedział, do której szkoły ona chodzi. Moje dziecko stwierdziło, że to nastolatka, ogarnięta jak kupa siana i sama nie wie, co i komu mówi. Może i tak. Albo ktoś coś przegapił podczas redakcji 😉

Florystki – recenzja według moich kryteriów

Nie będę kłamać, że ta książka trafi na listę moich ulubionych i kiedyś na pewno do niej wrócę. Pewnie nie, bo lista książek, które chciałabym jeszcze raz przeczytać, jest niebezpiecznie długa, a ciągle powstają nowe!

Niemniej muszę uznać Florystki za sprawnie napisaną powieść sensacyjną, którą się czyta z niekłamaną przyjemnością. Nawet przeskoki w czasie nie są bardzo irytujące, dość łatwo się w nich odnaleźć, podobnie jak w zmianie narratora, bo wszystko jest ładnie oznaczone.

Jak na moje wymagania książka ma przyzwoitą długość, chociaż gdyby była ciut dłuższa, wcale bym się nie obraziła. Niemniej 350 stron zaspokaja moją potrzebę czytania długich powieści.

Trupy? Noooo, jak Wam odpowiem na to pytanie, to zepsuję zabawę. Sami sobie doczytajcie, co się stało z Heleną. Mogę tylko powiedzieć, że owszem, są trupy jej rodziców, którzy zginęli w pożarze, więc w sumie ten warunek jest spełniony.

Rozrywkowe to akurat Florystki nie są. Nie wiem, czy zdarzyło mi się uśmiechnąć więcej niż raz. Ale nie mam o to pretensji, bo nie spodziewałam się rozrywki na poziomie kabaretu. Miało być sensacyjnie i było.

Natomiast jeśli chodzi o litery, to… no czasem widać. Są momenty, przez które się płynie, ale są i takie, przez które się brnie. Na szczęście tych drugich jest zdecydowanie mniej.

Dla kogo są Florystyki?

Florystki to kryminał albo sensacja, nie mogę się do końca zdecydować. W każdym razie fani obu gatunków powinni być zadowoleni, o ile nie mają bardzo wyśrubowanych wymagań. Mimo wszystko polecam, także tym wymagającym, fajnie czasem przeczytać coś lżejszego.
Myślę, że młodzież też mogłaby tę książkę przeczytać, nie ma tam nic, czego nie zdążyliby zobaczyć w internecie.

 

 


Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem W.A.B.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close