12 marca 2020

Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku – Mikołaj Marcela

Tytuł: Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku
Autor: Mikołaj Marcel
Wydawnictwo: Muza
Oprawa: miękka
Liczba stron: 269

 Zastanówcie się przez chwilę i pomyślcie, ile razy w życiu irytowała Was szkoła. Najpierw jako uczniów, a później jako rodziców. Czy nie było czasem tak, że mieliście jej dość i marzyliście o tym, by przestać do niej chodzić?

Osobiście mogłabym długo pisać o tym, co mnie irytowało w szkolnictwie, gdy byłam uczennicą. Dziś mogłabym do tego dodać jeszcze przemyślenia z punktu widzenia rodzica, ponieważ mój najstarszy syn dwa lata temu zaczął przygodę z edukacją w publicznej szkole. I niestety z przykrością stwierdzam, że jej nie polubił. Niechętnie do niej chodzi, nie chce odrabiać zadań domowych i robić czegokolwiek, czego wymagają nauczyciele. Przyznaję, że trochę mnie to smuci i przeraża, tym bardziej że zostało mu jeszcze ładnych parę lat edukacji.

Wnioski – czemu tak jest – nasuwają się same, a zaraz za nimi myśl, że w naszej szkole, a w zasadzie w całym systemie edukacji, konieczna jest rewolucja! I właśnie to zagadnienie, a konkretnie „wszystko co możesz zrobić, żeby edukacja miała sens” porusza Mikołaj Marcela w swojej książce pt. „Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku”.

Na tę pozycję zacierałam ręce, jak tylko dowiedziałam się, że zostanie wydana. Wiedziałam bowiem, że jeśli mam zrozumieć antypatię Jaśka do szkoły i chcę, chociaż spróbować to zmienić, muszę drążyć temat, zgłębiać wiedzę i szukać rozwiązań w różnych źródłach.

Lektura mnie nie zawiodła, chociaż przyznaję, że nie znalazłam w niej takiego rozwiązania, które mogłabym wcielić w życie i od razu przeprowadzić reformę szkolnictwa. Ale tak się nie da, tzn. nie jest to takie proste.

Dostałam za to dużo innych, cennych wskazówek co mogę zrobić na początek, jako rodzic. Poczynając od tak banalnych rad, jak np. to, by nie pytać dziecka od razu po szkole, co dziś robili i co ma zadane? Lecz zacząć od rozmowy w stylu – Jak się miewasz? Co u Ciebie? A odrabianie lekcji odłożyć na później. Dla mnie okazało się to bardzo istotną wskazówką, ponieważ do tej pory uważałam, że dziecko powinno odrobić zadania domowe zaraz po powrocie do domu, w myśl idei – najpierw obowiązki, potem przyjemności. A tu się okazuje, że to może mieć negatywne skutki i w pierwszej kolejności powinnam pozwolić  dziecku odpocząć i pobawić się.

Po lekturze książki wiem, że droga do sensownej i bardziej efektywnej edukacji, nie jest tak straszna jak się wydaje i można po niej stąpać małymi kroczkami. Powoli zmierzając do celu i ku poważniejszym przemyśleniom, a także większym zmianom. Autor bowiem bez skrępowania wskazuje wszelkie błędy jakie popełniają nauczyciele i dyrektorzy placówek oświatowych, a przy tym podpowiada co my, rodzice, możemy zrobić, by próbować zmienić ten stan rzeczy. Jakie rozwiązania możemy proponować i o co walczyć.

Mikołaj Marcela wspomina również o nauczaniu w szkołach niepublicznych, a także o edukacji domowej, którą zresztą bardzo mnie zaintrygował i zamierzam ten temat zgłębić. Bardzo podoba mi się, że autor przytacza przykłady ze świata, ukazując, że edukacja wcale nie musi wyglądać tak, jak wygląda w Polsce. Nie musi być nudna i męcząca.

Wręcz przeciwnie,  może być atrakcyjna i radosna. Wolna od przymusowego siedzenia w ławkach ustawionych jedna za drugą – gdzie uczniowie oglądają plecy swoich kolegów, co nie sprzyja swobodnej dyskusji, która powinna toczyć się na zajęciach. Dzieciaki powinny móc swobodnie zadawać pytania i debatować, a nie tylko słuchać co ma do przekazania nauczyciel. Autor otwarcie pisze też o tym, że edukacja przebiegałaby efektywniej, gdyby uczniowie mogli aktywnie uczestniczyć w zajęciach, poświęcając czas kreatywnej pracy, w dodatku możliwie często poza murami szkoły.

Wielu z Was może pomyśli – my to wszystko wiemy, nic odkrywczego – ale prawda jest taka, że w związku z tym, iż dzieje się tak od lat, ludziom wydaje się, że tak musi być. Mało tego, pewnych nieprawidłowości zdajemy się już nawet nie zauważać. A tymczasem Mikołaj Marcela otwiera nam oczy i sugeruje, że wszystko leży w naszych rękach – jeśli chcemy zmian, jeśli zależy nam na tym, by edukacja naszych dzieci miała sens, nie możemy się temu biernie przyglądać.  Słowa swe potwierdza przykładami szkół ze świata, między innymi z Finlandii, gdzie udało się zmienić fundamenty organizacji szkół na tyle, by dziś fiński system oświaty stawiany był za wzór do naśladowania.

Trzeba mieć przy tym wszystkim świadomość, że edukacja to nie tylko mury szkoły i nauczyciele. W dużej przecież mierze za nauczanie i kształtowanie młodych ludzi odpowiadamy my – rodzice. Dlatego też w książce znajdziemy dużo porad dotyczących wychowywania, tego co możemy robić na co dzień, w domu. Czy powinniśmy zapisywać dzieciaki na zajęcia dodatkowe? Jeśli tak, to kiedy – czy wiek przedszkolny to dobry moment? Jak wspierać ich rozwój i czy kierować życiowym torem? Jak motywować uczniów do nauki? No i jak zostać mądrym rodzicem…? Te i inne podpowiedzi znajdziecie w książce.

Myślę, że ta pozycja powinna stać się obowiązkową lekturą dla każdego rodzica.

 

Serdecznie dziękuję wydawnictwu Muza za przekazanie recenzenckiego egzemplarza książki.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close