7 października 2022

Jak wspierać dzieci wysoko wrażliwe – Agata Majewska

Tytuł: Jak wspierać dzieci wysoko wrażliwe
Autor: Agata Majewska
Oprawa: miękka
Liczba stron: 287
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: Muza

O wysokiej wrażliwości, o ironio losu, pierwszy raz usłyszałam od własnego dziecka, które po zrobieniu jakiegoś testu w internecie uznało, że jest WWO, czyli wysoko wrażliwą osobą.
Do wszelakich testów internetowych mam bardzo sceptyczny stosunek, ale nigdy nie lekceważę pomysłów i poglądów dziecka, nawet jeśli wydają mi się abstrakcyjne. Tym bardziej że moja córka nie poprzestała na teście, tylko solidnie zgłębiła temat, nadal upierając się, że „ma wysoką wrażliwość”. Co prawda ja zawsze uważałam, że faktycznie jest wrażliwa, czasem nawet bardzo, ale czy to się faktycznie kwalifikuje pod WWO, nie mam pojęcia. Niemniej z ciekawością sięgnęłam po pozycję Agaty Majewskiej Jak wspierać dzieci wysoko wrażliwe z nadzieją, że dowiem się czegoś ciekawego.

Zanim jednak napiszę, czy i czego się dowiedziałam, pozwólcie, że skrobnę kilka słów o książce. Jej autorką jest dr Agata Majewska, która jest doktorem nauk o rodzinie, terapeutą dzieci i młodzieży, psychotraumatologiem oraz prowadzi rodzicielskiego bloga Mama Sowa. Wstyd przyznać, ale nigdy o koleżance po fachu nie słyszałam. Niemniej chętnie sięgam po książki blogerów, bo zazwyczaj są pisane bardzo przystępnym językiem.

Tu niestety trochę zderzyłam się ze ścianą. Nie to, że nie rozumiałam treści, ale musiałam się bardzo mocno skupiać przy czytaniu, a czasem nawet zastanowić, co właściwie autorka miała na myśli. Powiem Wam nawet, że na samym początku podejrzewałam, że czytam pracę licencjacką lub magisterską, ale dalsza część utwierdziła mnie w przekonaniu, że chyba jednak nie.

Na jakość odbioru na pewno wpłynęła też forma. Zbity blok tekstu, bardzo mało wypunktowań, brak ramek i podsumowań, czyli tego, co cenię w poradnikach najbardziej, nie do końca mnie przekonał. Mam wrażenie, że można to było zrobić inaczej, bez szkody dla samej treści, a na pewno z pożytkiem dla jej zrozumienia. No ale przy odrobinie wysiłku dało się wyłowić sedno.

Rodzice dzieci z wysoką wrażliwością na pewno znajdą wsparcie w tej pozycji. Przede wszystkim dowiedzą się, że nie są sami, że takich dzieci i zagubionych rodziców jest więcej. Dostaną też do ręki konkretną broń – przekonanie, że potrzeby ich dziecka są naprawdę ważne i nie powinny być lekceważone, np. w placówkach opiekuńczych, tylko dlatego, że dzieci z wysoką wrażliwością potrzebują więcej. Nauczą się rozumieć swoje dzieci i odpowiednio reagować na ich potrzeby. W końcu przekonają się, że nie jest to takie trudne, aczkolwiek na początku może jawić się jako coś nie do przeskoczenia.

W życiu dziecka z wysoką wrażliwością znaczącym wydarzeniem jest pojawienie się rodzeństwa. Oczywiście u dzieci bez wysokiej wrażliwości także jest to znaczące wydarzenie, niemniej jednak trochę mniej. Tej kwestii autorka poświęciła osobny rozdział, co na pewno będzie pomocne dla rodziców, którzy zastanawiają się nad powiększeniem rodziny lub kompletnie nie potrafią się w nowej sytuacji odnaleźć.

Przede wszystkim jednak książka ma pomóc w zaakceptowaniu faktu, że mamy w domu dziecko wysoko wrażliwe i pohamowaniu się od prób zmiany takiego stanu rzeczy. Na pewno takie rodzicielstwo jest trudniejsze, ale nie dajmy się zwariować – to nadal zdrowe, normalne dziecko, tyle że więcej czuje, więcej analizuje i czasem ma specyficzne potrzeby. Przy okazji dr Agata Majewska rozwiewa nadzieje rodziców, że „to się da wyleczyć”. Nie da się, bo nie jest to żadna choroba ani zaburzenie. To cecha, którą ma wiele osób, także dorosłych.

Podsumowaniem jest rozdział o braku zrozumienia u innych, z czym rodzice dzieci wysoko wrażliwych muszą się często mierzyć. Akurat ten rozdział podobał mi się najbardziej i myślę, że będzie największym wsparciem dla rodziców dzieci wysoko wrażliwych. Może nawet będą go sobie co jakiś czas odświeżać.

Książka skierowana jest do rodziców kilkuletnich dzieci i przede wszystkim takowym ją polecam. Wskazówki dla siebie znajdą też rodzice niemowlaków i uczniów pierwszych klas szkoły podstawowej. Ja jako mama nastolatki nie znalazłam zbyt wiele przydatnych informacji i to niezależnie od tego, czy faktycznie mam w domu WWO, czy też jednak nie.
Myślę, że po tę pozycję powinni sięgnąć też wszyscy zagubieni rodzice, którzy szukają pomocy dla siebie i swojego dziecka, a stale odbijają się od ściany, a konkretniej od drzwi kolejnych specjalistów. Na pewno wyciągną z niej coś dla siebie.

 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Muza

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close