31 stycznia 2023

Klub kłamców – Annie Ward

Tytuł: Klub kłamców
Autor: Annie Ward
Liczba stron: 413
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2023
Wydawnictwo: Czarna Owca

O czym jest Klub kłamców

Klub kłamców to nieco dziwna książka, bo nie ma w niej jednego konkretnego wątku, który byłby klamrą spinającą całość. To nie jest rzecz w konwencji: trup – śledztwo – rozwiązanie. Raczej mamy tu do czynienia z niespiesznie opowiedzianą historią mieszkańców niewielkiego amerykańskiego miasteczka. 

Książka zaczyna się w pewną śnieżną noc, kiedy to Natalie budzi się w swoim samochodzie, nie do końca wiedząc, co właściwie w nim robi. Wracając po swoich własnych śladach, wchodzi do szkolnej siłowni, widzi w niej zwłoki i… ucieka. Następnie razem z autorką cofamy się o pół roku, by poznać całe tło wydarzeń, które doprowadziły do widoku oglądanego przez Natalie. 

Osią akcji książki jest historia trzech kobiet, wspomnianej Natalie, szkolnej sekretarki, Ashy – pośredniczki w handlu nieruchomościami i Brook – nieprzyzwoicie bogatej i nieco zadzierającej nosa kobiety, która usiłuje uchodzić za sympatyczną. Asha i Brooke mają córki w tej samej klasie, które zamierzają dostać się na tę samą uczelnię. Sęk w tym, że to elitarna szkoła wyższa, do której nie będzie łatwo trafić. Pomóc w tym mógłby trener Nick, ale nawet on nie ma znajomości umożliwiających wpuszczenie tylnymi drzwiami na uczelnię dwóch swoich uczennic. Rywalizacja między dziewczynkami i ich mamami jest subtelna, ale mocno wyczuwalna. W końcu kto by nie chciał studiować w UCLA, prawda? 

Nick jest trenerem piłki nożnej, nauczycielem uwielbianym jednakowo przez wszystkich uczniów. Jest też chłopakiem Natalie, choć robi, co może, by ten fakt ukryć. Chęć zachowania sprawy w tajemnicy tłumaczy sytuacją zawodową i mentalnością małego miasteczka. Ludzie mieliby jego zdaniem przestać ufać nauczycielowi, który związał się z kobietą o dwadzieścia lat od niego młodszą. 

Retrospekcję przecinają migawki przesłuchania Natalie. Można z nich wnioskować, że ktoś zginął w szkole, ale kto? Czytelnik musi poczekać blisko trzysta stron, zanim retrospekcja przejdzie w teraźniejszość. 

 

Klub kłamców – recenzja wybitnie subiektywna 

Bardzo długo zastanawiałam się, o co właściwie chodzi w tej książce i czy mi się ona podoba. Przy czym już sam fakt, iż musiałam się zastanawiać, w moim odczuciu nie wystawia tej pozycji dobrego świadectwa. Niemniej… tak to właśnie było. W jakimś momencie uznałam, że Klub kłamców czyta się mniej więcej tak samo, jak ogląda (albo może oglądało, bo telewizja już chyba nie pokazuje) Modę na sukces. Banalne, sztampowe, ale wciągające życie amerykańskich wyższych sfer, a raczej jego wycinek, który na dobrą sprawę nie ma początku ani końca. Ot, to mniej więcej tak, jakby ktoś pokazał nam sto środkowych odcinków telenoweli. Damy radę się połapać, może nawet będziemy śledzić z niejakim zaciekawieniem, ale ostatecznego i konkretnego rozwiązania nie będziemy oczekiwać, bo nie o to chodzi w telenowelach. 

Tak właśnie czyta się Klub kłamców. Przyjemnie, chwilami z zainteresowaniem, ale bez większych emocji. Przynajmniej mnie ta książka nie porwała od pierwszej do ostatniej strony. Przyjemna, ale… płaska. 

Nie udało mi się zaprzyjaźnić z głównymi bohaterami, są raczej mało wyraziści. Właściwie najbardziej wbiła mi się w pamięć trenerka Carmen, tyle że ona jest postacią co najwyżej trzecioplanową. Na dobrą sprawę nie do końca jestem pewna, w którym stanie USA rozgrywa się akcja książki, nie zapadły mi w pamięci żadne szczegóły krajobrazów ani miejsc. Padał śnieg, więc raczej nie Floryda, ale nawet za to nie dam się pokroić. 

 

Co ciekawe, książka częściowo spełniła moje kryteria dobrej powieści, ale tylko częściowo:

– długość jest odpowiednia, 410 stron powinno zrobić dobrą robotę,

– trup jest, chociaż jakby go nie było, no ale jest i to od początku,

– uśmiechnąć mi się nie zdarzyło,

– litery niestety widać, przez tę książkę się nie płynie.

I chyba to ostatnie zaważyło na opinii. W moim odczuciu książka jest raczej przeciętna. Może sam pomysł na fabułę nie był zły, ale wykonanie nie trafiło w moje upodobania. Nie wykluczam jednak, że znajdą się osoby, które się ze mną nie zgodzą. I dobrze, w końcu lepiej wyrobić sobie własną opinię, niż opierać się na mojej 😉 

 

Dla kogo jest Klub kłamców

Zarówno pierwsza, jak i ostatnia strona okładki pozwalają wierzyć, że będziemy mieć do czynienia z powieścią sensacyjną lub thrillerem. Jednak w moim odczuciu Klub kłamców to raczej powieść obyczajowa, choć z dreszczykiem, i poleciłabym ją fanom właśnie tego gatunku. 

Ponieważ akcja dzieje się w szkole i dotyka typowych problemów nastolatków łącznie z sięganiem po alkohol i narkotyki, nie zawahałabym się przed wręczeniem jej młodzieży. 

 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close