Lepiej już umrzeć – Lee Child, Andrew Child
Tytuł: Lepiej już umrzeć
Autor: Lee Child, Andrew Child
Oprawa: miękka
Liczba stron: 382
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: Albatros
Lepiej już umrzeć spółki braci Lee i Andrew Child to pozycja pod wieloma względami zaskakująca. Zapewne to prztyczek w nos dla tych czytelników, którzy myślą, że ich stary dobry znajomy, Jack Reacher, niczym już ich nie zaskoczy. Okazuje się jednak, że ten ekstrawagancki w sposobie bycia były żandarm, ma jeszcze niejednego asa w rękawie i na pewno w przyszłości nie raz i nie dwa wprawi swoich fanów w zdumienie. Tak jak i tym razem.
Mnie bardzo mocno zaskoczyły w tej książce dwie rzeczy. Po pierwsze styl i sposób wykreowania akcji, po drugie narracja w pierwszej osobie.
Lepiej już umrzeć pod wieloma względami przypomina pierwsze pozycje z serii z Jackiem Reacherem. Gdybym chciała określić tę książkę jednym słowem, powiedziałabym, że jest minimalistyczna. Nie żeby poprzednie były pełne bohaterów i zmieniających się plenerów, ale tym razem jest naprawdę skromnie, zupełnie jak na początku serii, dawno, dawno temu. Większość akcji dzieje się w jednym miejscu, małym, zapomnianym przez Boga i ludzi miasteczku na końcu USA. Tu nawet nie ma dużego wyboru kawiarni, a przecież kawa to podstawowe paliwo Reachera. Nie może bez niej żyć.
Także liczba głównych bohaterów jest mocno okrojona. Tych, którzy się w jakiś sposób liczą, jest – oczywiście poza Reacherem – garstka. Dałoby się policzyć ich na palcach jednej ręki.
Szczególnie pierwsza połowa książki jest bardzo retro. Dopiero druga wyraźnie udowadnia, że jednak mamy do czynienia z czasami współczesnymi. Przyznaję, zastanawiałam się, czy to nie w połowie przebiega ta niewidzialna linia, która oddziela pióra obu braci. Moim zdaniem wiele na to wskazuje. Ale to już sobie sami ocenicie. W każdym razie druga część mocno podnosi adrenalinę, bo hmm…. Wcale nie chciałam wiedzieć, jak w nowoczesny sposób odpalić bombę!
Druga rzecz, która przyznaję – była zaskoczeniem – to narracja w pierwszej osobie. Lee Child stosował taki zabieg naprawdę rzadko (chociaż od tego zaczął w pierwszej części cyklu – Poziom śmierci), przynajmniej ja nie przypominam sobie więcej niż kilku pozycji. To sprawia, że w książce brakuje informacji od drugiej strony, narratorem i głównym bohaterem wszystkich wydarzeń zawsze jest Reacher. W moim odczuciu trochę to zubaża tekst. Mam nadzieję, że to ostatni taki eksperyment i że autor, a właściwie autorzy, wrócą do narracji w trzeciej osobie.
Tym razem Jack Reacher trafił do Arizony, blisko granicy z Meksykiem. Właściwie był w drodze nad ocean, ale powodowany chęcią niesienia pomocy przypadkowo spotkanej Michaeli (która zresztą początkowo wzięła go za wroga) dał się namówić na sfingowanie własnej śmierci i noc w prosektorium! Stawką w tej grze będzie nie tylko życie tajemniczej byłej agentki FBI z tytanową protezą zamiast stopy, ale też jej brata i setek tysięcy ludzkich istnień. Bo w pobliżu czai się ktoś, dla kogo cudze życie znaczy mniej niż ziarnko piasku, których w Arizonie jest wybitnie dużo. Tym razem Reacher będzie miał przeciwko sobie całkiem sprytnego terrorystę, który postanowi zaatakować… a nie, stop, tego Wam nie mogę zdradzić ;-P Powiem tylko, że Reacher jest brutalny jak zawsze i bezwzględny, gdy wymaga tego sytuacja. Nie bawi się w subtelności, bo dobrze wie, że albo zginie jego przeciwnik, albo on sam. Stąd też tytuł Lepiej już umrzeć jest prawdziwym odzwierciedleniem tego, co znajdziemy w treści. Czasem faktycznie lepiej umrzeć niż stanąć z Reacherem do walki. Śmierć z jego ręki z pewnością będzie bardziej bolesna.
Reacher jest taki jak zwykle, trochę mrukliwy, nieustępliwy, niezłomny i chętnie niosący pomoc, zwłaszcza kobietom. Nie boi się niczego, przed niczym nie ucieka, racjonalnie kalkuluje ryzyko i pojawia się zawsze wtedy, gdy jest najbardziej potrzebny.
Jak zwykle nie ma domu samochodu i prawa jazdy, ale jak trzeba, to poprowadzi auto, nawet ciężarowe i całkiem nieźle mu to pójdzie. W akcji jest doskonałym psychologiem i znawcą sztuk walki wręcz, ale z nowym technologiami kompletnie sobie nie radzi. Ma problem z obsługą smartfona.
Lepiej już umrzeć to druga z trzech planowanych książek, które mają być napisane przez braci Lee. Kolejne Andrew będzie pisał sam. Z jednej strony jestem tego eksperymentu bardzo ciekawa, z drugiej trochę się boję. Czy to będzie ten sam Reacher? Tego dowiem się pewnie za dwa lata.
Dla kogo jest Lepiej już umrzeć? To bardzo sprawnie skrojona sensacja i miłośnicy takiej literatury na pewno będą ukontentowani. Rzecz raczej dla mężczyzn, ale umówmy się – kobiety na całym świecie kochają Reachera i na pewno po tę książkę sięgną. Teoretycznie to kolejna część z serii, ale nie trzeba czytać poprzednich, żeby przeczytać tę. Chociaż oczywiście warto i zachęcam. Czy dałabym ją młodzieży? Oczywiście!
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Albatros
PS. Lepiej już umrzeć przetłumaczył Jan Kraśko. I całe szczęście! 😉