30 sierpnia 2021

Lipcowe dziewczyny – Phoebe Locke

Tytuł: Lipcowe dziewczyny
Autor: Phoebe Locke
Wydawnictwo: Czarna Owca
Oprawa: miękka
Liczba stron: 342

Pierwsze ciało, dwudziestotrzyletniej Jennifer, znaleziono siódmego lipca w 2002 roku. Wtedy zresztą wszystko poszło nie tak. Sroka, jak zostanie później ochrzczony przez media, wybrał złe miejsce, zły sposób, trochę stracił panowanie nad sytuacją. Przez pewien czas nawet bał się, że policja zapuka do jego drzwi, ale gdy tak się nie stało, postanowił, że do następnego ataku przygotuje się precyzyjniej.  

I rzeczywiście, gdy przyszedł kolejny lipiec, odebrał życie następnej młodej kobiecie, której ciała nikt nie odnalazł. Odniósł więc sukces, który postanowił regularnie powtarzać. Co roku, dokładnie tego samego dnia i miesiąca, pod osłoną nocy napadał na następną, bogu ducha winną dziewczynę. Choć on sam uważał, że z nimi wszystkimi są same kłopoty i należy im się kara.

Siódmego lipca 2005 roku wydarzyło się jednak coś straszniejszego. W Londynie bowiem doszło do serii ataków terrorystycznych w komunikacji miejskiej. Dzień ten na zawsze zapadnie w pamięć Addie, która kończyła wówczas dziesięć lat. Miała je świętować z ukochaną starszą siostrą, Jessie, lecz ta nagle zniknęła. Nie przyszła po nią do szkoły, nie wróciła na noc do domu. Zjawił się jednak ich tata, zdenerwowany i cały umazany z krwi.

Gdy następnego ranka, Addie zauważyła śpiącą w łóżku obok Jessie, odetchnęła z ulgą, bo jej siostra nie zginęła w metrze – czego najbardziej się obawiała. Niepokoił ją za to ojciec. Czy on zrobił coś złego? Nikt przecież nie wraca do domu cały zakrwawiony, ot tak sobie. Nikt też nie szoruje wściekle i o świcie swojego auta w rękawicach ochronnych…

Kilka dni później dziewczyny znajdują w pokoju swojego ojca ukryty portfel, niejakiej Olivii Emerson. Szybko okazuje się, że kobieta zaginęła w dniu ataku terrorystycznego, i w dniu, w którym od kilku lat bez śladu znikała jedna dziewczyna. Addie jest niemal pewna, że ich tata dopuścił się strasznej rzeczy. Jessie początkowo temu zaprzecza i prosi młodszą siostrę, by nikomu nie mówiła o tym, co znalazły i co przypuszczają.

Później jednak pewne sploty wydarzeń i zachowanie Jessie sprawiają, że Addie zaczyna podejrzewać ją o ukrywanie prawdy. Nie zdaje sobie jednak jeszcze długo sprawy z tego, że tajemnica, jaka wkradła się do ich rodziny, będzie dla niej wstrząsająca i wywróci ich życie do góry nogami, zamieniając je w koszmar. Addie nie jest świadoma też, że grozi jej potworne niebezpieczeństwo…

Lipcowe dziewczyny” to rewelacyjny thriller psychologiczny. Wbrew temu, co zakładałam, nie ma tu brutalnych scen i szczegółowych opisów morderstw. Są one owiane pewną tajemnicą, wiemy jedynie, że co roku siódmego lipca człowiek nazywany Sroką, zabija jedną z dziewczyn, i tyle. Autorka skupiła się bardziej na umyśle mordercy. W subtelny, aczkolwiek wyraźny sposób pokazuje, co drzemie w jego głowie, jak budzi się w niej tajemniczy głos, który żądny jest odebrania komuś życia.

Zawsze są to kobiety, bo to one zalazły mu kiedyś za skórę. Najpierw matka, która znęcała się nad nim psychicznie, później partnerka, która go zdradziła… To one sprawiły, że od lat buzuje w nim gniew, który potrafi zagłuszyć jedynie morderstwem.

Z drugiej strony autorka pokazuje też, jak wielki wpływ na nasze życie i charakter ma to, czego doświadczamy w dzieciństwie. Jak destrukcyjny wpływ mogą mieć pewne zdarzenia i zachowania naszych rodziców. Zło rodzi zło. Skłonności do brutalnych zachowań, zdają się być przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Dlatego też bardzo martwiłam się Addie, co pewnie głupio brzmi, bo to przecież tylko bohaterka książki. Niemniej wczułam się w tę opowieść na tyle mocno, że było mi jej szkoda. Dorastała w kłamstwie, była nielubiana i poniżana w szkole, a później również wytykana wszędzie palcem, gdy jej ojciec został głównym podejrzanym w sprawie śmierci „lipcowych dziewczyn”. Trzeba mieć niezwykle silną osobowość, by wyjść z takiej sytuacji cało i nie zwariować.

„Lipcowe dziewczyny” to dobrze skonstruowany thriller. Przeplata się w nim kilka wątków: owiane tajemnicą i kłamstwem życie sióstr, Addie i Jessie, losy męża zaginionej Olivii i ich malutkiej córeczki, no i oczywiście funkcjonowanie Sroki. A do tego wszystkiego wtrącane są fragmenty książki o mordercy, spisane przez pewnego dziennikarza, Coopera, który okaże się istotną postacią całej tej historii.

Książkę czyta się naprawdę dobrze i szybko. Trzyma w napięciu, dokładnie tak, jak lubię. A ponieważ w pewnym momencie kłamstwa zaczynają wypływać na światło dziennie, mocno komplikując całą tę historię i nadając jej większego rozpędu, do samego końca nie wiadomo, kim jest Sroka.  

Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale powiem tylko, że finisz jest zaskakujący.

 

Dziękuję wydawnictwu Czarna Owca za przekazanie recenzenckiego egzemplarza książki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close