29 kwietnia 2021

Mala M. – Paulina Świst, Lilka Płonka

Tytuł: Mala M.
Autor: Paulina Świst, Lilka Płonka
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: Akurat

Nie wiem, jak Wam, mnie tytuł Mala M. natrętnie wręcz kojarzy się z Małą Mi, a wszyscy dobrze wiedzą, jaka z niej charakterna istotka. Mala M. może nie jest aż tak wyrazista, ale dużo jej nie brakuje.

Paulina Świst dała się poznać jako autorka smakowitych powieści sensacyjnych z wątkiem romansowym w tle. Charakterystyczny dla niej ostry język, niewybredne słownictwo i duża znajomość opisywanych tematów zadziałały na czytelników jak magnes. Typowe w jej powieściach było ustanowienie dwojga bohaterów, którzy na zmianę przejmowali rolę narratora.

Tym razem jest inaczej. Przede wszystkim książka nie kręci się wokół sprawy kryminalnej, chociaż gdzieś tam w tle jakaś zbrodnia zamajaczy. Główna bohaterka jest jedna i to z jej punktu widzenia obserwujemy następujące po sobie wypadki. Akcja może nie mrozi krwi w żyłach, ale oderwać się od książki nie pozwala, co w sumie jest dla Pauliny Świst typowe.

Swego rodzaju zagadką jest druga autorka: Lilka Płonka, czytelnikom dobrze znana, ale jako… bohaterka wcześniejszych książek Pauliny Świst. Kim jest naprawdę? Ponoć wspólniczką Pauliny, ale czy na pewno? Tego możemy się tylko domyślać.

Mala M. to ewidentnie literatura kobieca z sensacyjnym motywem w tle, czyli całkowita odwrotność tego, do czego autorka nas przyzwyczaiła. Zaczyna się z przytupem, bo od mrocznej sceny erotycznej. W rolach głównych: Mala M. i tajemniczy nieznajomy o niebieskich oczach. No cóż, kogo nigdy nie poniosło na imprezie, niech pierwszy rzuci kamieniem. Mala M. dochodzi do wniosku, że tak epicki seks przydarzył jej się pierwszy raz w życiu i chętnie by go powtórzyła, tyle że nie ma pojęcia, kim był jej partner. Okazja do wyjaśnienia sytuacji przydarzy się, gdy Mala wybierze się ze swoją przyjaciółką Zuzanną w góry.

Zanim jednak panie udadzą się na Sarnią Skałę, Mala pozna swojego sąsiada Pawła. Niezłe ciacho, ale raczej w typie grzecznego chłopca, który jednak zachwytu sąsiadką nie ukrywa i nawet gotów jest pożyczyć jej na wyprawę w góry buty swojej siostry. Mala stanie przed dylematem wielu kobiet: lepszy wróbel w garści, czy kanarek na dachu? Paweł jest miły, sympatyczny, przystojny, świetnie gra w bilard i doskonale wiosłuje. No i jest blisko.

Mala M. tak naprawdę ma na imię Malwina, ale nie cierpi tego imienia. Na co dzień jest graficzką, wolnym strzelcem, a że ze zleceniami ostatnio krucho, to ma sporo wolnego czasu. A jak kobieta nie jest obarczona mężem, dziećmi i ma dużo czasu, to robi się gorąco. Na odmianę jej przyjaciółka Zuzanna dzieci co prawda nie ma, ale jest szczęśliwą mężatką i żoną najprzyzwoitszego mężczyzny pod słońcem. Tak się przynajmniej Mali wydaje.

Historia z pozoru banalna i typowo romansowa z czasem nabiera rumieńców. Okazuje się, że świat jest raczej mały i różne osoby, które trudno byłoby o to podejrzewać, znają się między sobą, a ich stosunki niekiedy ciężko nazwać ciepłymi. W tym wszystkim Mala i Zuza nie tylko muszą się odnaleźć, ale i poukładać wszystkie klocki we właściwych miejscach, a to niekoniecznie jest łatwe. A stawka w tej grze jest dość wysoka…

Mala i Zuzanna to całkiem nowe bohaterki stworzone przez Paulinę i Lilkę. Powiem Wam jednak, że spotkamy tu też starych dobrych znajomych. No, może nie tak do końca dobrych i nie tak całkiem starych. Na pewno ich rozpoznacie. Jednak to książka wyraźnie inna od poprzednich i chwała jej za to. Już przy Paprocanach pisałam, że czegoś mi zabrakło. Wtedy nie widziałam, o co mi chodziło, teraz wiem. Książka powinna być wyraźnie sensacyjna albo wyraźnie romansowa. Paprocany były próbą połączenia jednego z drugim i chociaż ogólnie bardzo mi się podobały, tej próbie nie dałam dziesięciu gwiazdek. Natomiast Mala M. to precyzyjnie określony typ literatury, tym razem skierowanej głównie do kobiet. Głównie, bo dam sobie głowę uciąć, że każdy mężczyzna, który chce wiedzieć, co kryje się w damskiej wyobraźni, zwłaszcza erotycznej, po tę książkę sięgnie. Faktycznie erotyki jest tu całkiem sporo, ale nie ma sensu demonizować tego faktu. Jest jej dokładnie tyle, ile powinno być, by książka nie stała się obscenicznym soft porno. Ot, namiętnie jest, chwilami nawet bardzo. I tyle.

Dla kogo jest Mala M? W zasadzie dla wszystkich. No, może dla wszystkich dorosłych. Co prawda nie ma tu żadnych głębokich przemyśleń filozoficznych, za to jest wycinek całkiem ciekawego życia, okraszony dawką niezłego poczucia humoru. Kto czytał wcześniejsze powieści Pauliny Świst, na pewno sięgnie i po tę pozycję.

 

Dziękuję Wydawnictwu Akurat za przekazanie egzemplarza recenzenckiego.

 

PS. Zakończenie sugeruje, że to wcale nie koniec. Zacieram więc rączki w oczekiwaniu na drugą część 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close