Między młotem a imadłem – Olga Rudnicka
Tytuł: Między młotem a imadłem
Autor: Olga Rudnicka
Oprawa: miękka
Liczba stron: 304
Rok wydania: 2023
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
O czym jest Między młotem a imadłem?
Wszystko wskazuje na to, że chwilowe zamknięcie w trumnie nie tylko wyszło Matyldzie na dobre, ale pchnęło jej karierę na zupełnie inne tory. To już nie nieporadna, nieopierzona pani detektyw, ale prawdziwa specjalistka w swoim fachu, która trafia w sam środek wojny gangów! I z sobie tylko właściwym wdziękiem postanawia… załatwić wszystkich za jednym zamachem.
Kto czytał Wadliwego klienta (a kto nie czytał, niech szybko nadrobi), ten pamięta, że Matylda zatrudniona przez Wujka (ksywa gangstera, nie prywatny krewny 😉 ) miała udawać kochankę niejakiego Dębskiego, żeby trafić na trop ludzi, którzy grożą jemu i jego aktualnej damie serca, siostrzenicy Wujka. Wszystko się jednak komplikuje, gdy pracujący dla Wujka niejaki Miecio okazuje się sprzedajną łajzą i zawozi Matyldę do Mrówy. W tym momencie sprawy jakby nabierają tempa, a sama Matylda… znika. To znaczy, ona wie, co się z nią dzieje, ale zaalarmowana policja zaczyna jej szukać. A jak policja szuka, to wcześniej czy później coś znajdzie…
Matyldzie towarzyszy Ksawery, o którym ona sama miewa sny erotyczne, i który całkiem serio rozważał pomysł przespania się z nią, żeby była bardziej uległa. Aż strach pomyśleć, co dalej autorka zrobi ze swoimi bohaterami, bo na razie to oboje prawie rozwiodła z dotychczasowymi małżonkami.
Emerytowany komisarz Staszek Tomczak nagle okazuje się pracownikiem Matyldy, ma nawet dostęp do jej biura. Czy ja coś przeoczyłam? Salomea zamknęła swoje biuro, przeszła na emeryturę, polubiła słowo „jebaniutki” i prawie zaprzyjaźniła się z Matyldą. Baaardzo to wszystko skręciło w inną stronę, ciekawą, nie powiem.
Póki co Matylda szuka Dębskiego, który tajemniczo zniknął i kilku kobiet, z którymi wcześniej się spotykał, a które trafiły do policyjnych rejestrów osób zaginionych. Jednocześnie kombinuje, jak wykręcić się od pracy dla Mrówy i dla Wujka, a przecież żadna mafia nie jest tak głupia, żeby zwalniać swoich najlepszych żołnierzy. Matylda co prawda strzelać nie umie, metody ma niekonwencjonalne, za to skuteczności zazdroszczą jej zarówno Salomea, jak i komisarz Marecki, o gangsterach nie wspominając.
Jak się czyta Między młotem a imadłem?
Jak zwykle i jak wszystkie książki Olgi Rudnickiej – bardzo szybko i bardzo rozrywkowo. Na pewno trzeba znać poprzednie tomy, a w szczególności Wadliwego klienta, bez tego Między młotem a imadłem będzie niezrozumiałe.
Fajny język, lekkie pióro, dużo mowy potocznej, zaskakujące zwroty akcji – no nic tylko słodzić i słodzić. To książka, która – mogę się założyć – została napisana dla rozrywki. Nie ma tu jakiegoś wielkiego przesłania, skłaniania do przemyśleń i niespania po nocach przez próbę rozwikłania, co w zasadzie autor myślał. I o to chodzi – to ma być czysta, niezmącona rozrywka i Między młotem a imadłem takie właśnie jest. Może Nobla za to nie będzie, ale coś na pewno się należy. Jest jakaś nagroda za książki poprawiające humor?
Między młotem a imadłem w mojej ocenie
Długość – typowa dla Olgi Rudnickiej, dla mnie za krótka. Kiedyś autorka pisała dłuższe książki.
Trupy – yyyy… w zasadzie to nie wiem, jakieś to enigmatyczne było i czekam na wyjaśnienia w kolejnym tomie ;-P
Humor – noooooo to jest taka książka, że idziecie w nocy kończyć w łazience, żeby nie pobudzić rodziny, a i tak ich budzicie, bo nie sposób przy czytaniu cicho chichotać. Tu Olga Rudnicka nie zawiodła, ośmielę się nawet powiedzieć, że to chyba najśmieszniejszy ze wszystkich tomów o Matyldzie.
Widoczność liter – żadna, ale to już na pewno wiecie. Przeleciałam przez tę książkę jak przeciąg przez poddasze, na którym mieszkałam nad morzem. Cud, że mnie nie wywiało.
Co mnie zaskoczyło? W zasadzie tylko jedna rzecz tak poważnie mną wstrząsnęła. I nie były to jakieś tam groźby skierowane w stronę Matyldy ani zachowanie jej męża, który totalnie się nie przejął jej zniknięciem. Nawet awans Tomczaka nie był tak elektryzujący, jak niejaka Natalia Dębska. Postać chyba z siódmego planu, tak bardzo jest nieważna, no ale Droga Autorko – Natalia Dębska, serio? To tak można?
Kto nie rozumie, niech koniecznie przeczyta Natalii 5. Tam to dopiero można się posikać ze śmiechu!
Dla kogo jest między Młotem a imadłem?
Wiadomo – dla tych, którzy już znają Matyldę Dominiczak, inaczej ta lektura nie ma sensu. Jeśli ktoś jej jeszcze nie zna, powiem tak: uśmiejecie się po pachy, a zagadka kryminalna też będzie i to niejedna. Warto!
Książki tej autorki nie są brutalne, raczej lajtowe, śmiało możecie dać młodzieży. Moje dziecko ma zielone światło na czytanie.