Mroźne przygody Bąbli – Monika Kamińska

Tytuł: Mroźne przygody Bąbli
Autor: Monika Kamińska
Wydawnictwo: Mamania
Oprawa: twarda
Liczba stron: 42

Znacie już Bąble, czwórkę rodzeństwa, wykreowaną przez Monikę Kamińską, autorkę znanej serii książek o chłopcu zwanym Kuku? Ja do tej pory nie miałam okazji ich poznać, tzn. nie czytałam jeszcze pierwszego tytułu tego cyklu. Ale po lekturze Mroźnych przygód Bąbli wiem, że prędzej, czy później to nadrobię, ponieważ moje dzieciaki bardzo ciepło przyjęły tę opowieść.

Tytułowe Bąble to, jak już wspomniałam, rodzeństwo. Najstarsza z nich Łucka, jest narratorką, która swoją opowieść snuje w typowo dziecięcym stylu. Budowane przez nią zdania są krótkie i proste, co z pewnością odpowiada małym odbiorcom, bo łatwo ją zrozumieć i wyobrazić sobie wszystko to, o czym prawi. Niemniej jej historyjka nie jest pozbawiona ładu i składu, wręcz przeciwnie! Trzeba przyznać, że dziewczynka ma dar mówienia!

Oprócz Łucki są jeszcze bliźniaki, Antek i Ala oraz najmłodszy z nich, mały Da, czyli Daniel. Do tytułowych Bąbli, zawitała właśnie zima. Mróz szczypał maluchy w noski, ale to wcale nie przeszkadzało im w zabawach na dworze, a przynajmniej nie wtedy, kiedy mama wołała je do domu. ?

Dzieciaki biegały więc radośnie, z wymalowanymi uśmiechami, wydmuchując białe obłoki z buzi. Z pomocą mamy zrobiły małe lodowisko, na którym dla najmłodszego brata stworzyły z sanek tron i bawiły się w „Króla lodowiska”. Kiedy nasypał śnieg, urządziły saneczkowe wyścigi, a potem lot w chmurach, który zaserwowała im Ala, bo nie dość, że była bardzo pomysłowa, to jeszcze jako jedyna znała sekretne wejście w chmury.

Przed samymi świętami Bąble na prośbę taty poszły do pobliskiego lasu wybrać choinkę. Zadanie to nie było łatwe, ponieważ każdemu podobało się inne drzewko, a gdy w końcu znalazły to jedyne, okazało się, że tata musi je ściąć. Na co dzieciaki absolutnie nie chciały się zgodzić! Na plastikową wersję również, dlatego w ramach kompromisu ustalili, że pojadą do sklepu ogrodniczego i tam kupią choinkę w doniczce, którą później będą mogli zasadzić.

Tata Bąbli wymyślił też, że jak już udekorują swoje świąteczne drzewko, pójdą ubrać choinki z ich przydomowego lasku, lecz nie w tradycyjne bombki i lampki, a jedzenie dla ptaków! Na ten pomysł również ja, Pola i Staś przyklasnęliśmy z zachwytu, wspólnie przyznając, że to świetna idea! Chętnie się nią zainspirujemy, strojąc w ten sposób drzewka w naszym ogródku.

Zimowa opowieść nie może się oczywiście obejść bez lepienia bałwana, K.A.R.O.L.A. (skąd takie imię/skrót dowiecie się z książki), który niestety niemalże na naszych oczach skończy swój żywot. Choć maluchy uważają, że on wcale nie wyzionął ducha, lecz odleciał w kosmos specjalną rakietą i wróci na ziemię ponownie za rok…

Ciekawa teoria, prawda? Nawiasem mówiąc, teoria ta dowodzi jak bardzo czułe, sympatyczne i kreatywne jest to rodzeństwo ?

Mroźne przygody Bąbli to bardzo ciepła książka, przepełniona dziecięcą radością, miłością, beztroską i prostotą. Tytułowe Bąble pokazują bowiem, że dla dzieci nie ma rzeczy niemożliwych i że szczęście można czerpać ze wszystkiego, nawet z wypuszczania pary z ust w zimny dzień!

Przedstawiona historia dzieje się w obrębie domu i pobliskiego podwórka. Napisana jest tak, by trafiać wprost do młodych (kilkuletnich) czytelników. Składa się z czterech niedługich rozdziałów, a każdy z nich prawi o różnych przygodach Bąbli.

Całość jest lekka, przyjemna, przepełniona entuzjazmem i pozytywnymi wibracjami. Moje dzieciaki bardzo polubiły bohaterów, z wyjątkowym skupieniem i uśmiechem słuchały tego, co im czytałam – a to nie zawsze się zdarza, czasem zajmują się czymś innym, dzieląc swoją uwagę na pół. Wydaje mi się więc, że to bardzo dobra rekomendacja, jak również to, że Pola i Staś chętnie wcielają się w role Bąbli – za każdym razem, gdy zasiadamy do lektury, najpierw ustalają między sobą, kto jest którym bohaterem. 🙂

…

Zdjęcia: Fizinka

Dziękuję wydawnictwu Mamania za przekazanie recenzenckiego egzemplarza książki.