9 grudnia 2022

Niech to usłyszą – Wojciech Chmielarz, Jakub Ćwiek

Tytuł: Niech to usłyszą
Autorzy: Wojciech Chmielarz, Jakub Ćwiek
Liczba stron: 350
Oprawa: Miękka
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: WAB 

Niech to usłyszą – ciekawy eksperyment literacki 

Radia nie widać, radio tylko słychać. Na ogół. Wojciech Chmielarz i Jakub Ćwiek w książce Niech to usłyszą zdecydowali się na ciekawy eksperyment – pokazali czytelnikom radio od kuchni. A tam dzieją się rzeczy, o których się przeciętnemu zjadaczowi chleba nie śniło – na przykład dzwoni znana piosenkarka i oświadcza, że została porwana. Mało tego. Twierdzi, że jeśli nie będzie mogła powiedzieć tego, co jej kazano, zostanie zabita. I to wszystko w przededniu premiery nowego a przy tym innowacyjnego słuchowiska (tak mi się wydaje, bo nie słucham radia od dawna i w sumie nie wiem, co się teraz proponuje słuchaczom), które ma polegać na wspólnym pisaniu powieści kryminalnej. Piosenkarka i jej porywacz niemal idealnie wstrzelają się w temat. Do tego stopnia, że początkowo nikt nie wierzy w prawdziwość wydarzeń. Niestety nie ma w tym żadnej fikcji. 

Niech to usłyszą – recenzja bez spojlerowania 

Cała rzecz dzieje się ni mniej, ni więcej tylko w radiu Zet. Myślę, że fani tej stacji będą w stanie zweryfikować, czy wymienione nazwiska są prawdziwe, czy też nie. Skąd taki pomysł? Po pierwsze sama nazwa stacji jest prawdziwa, po drugie – w książce pojawi się między innymi sama Dorota Rabczewska, znana szerzej jako Doda. Nie wykluczam więc, że prawdziwych postaci, które użyczyły autorom swoich nazwisk i wizerunków, jest więcej. 

Telefon od piosenkarki o wdzięcznym imieniu Maggie (nie kojarzy Wam się z kimś?) i zaśpiewana przez nią przeróbka starej piosenki Edyty Bartosiewicz stają się inspiracją dla radiowej reporterki o tym samym imieniu. Razem z Arturem – pisarzem, który miał poprowadzić audycję o wspólnym pisaniu powieści, rozpoczyna śledztwo, albo raczej rozgrzebywanie starej sprawy, bo wątły trop prowadzi do zbrodni sprzed trzydziestu lat. 

Smaczku dodają epizody z prywatnego życia Edyty i jej chłopaka – Łukasza. Obie postaci zostały zarysowane bardzo wiarygodnie i obie mnie mocno wkurzały. Łukasz okazał się patologicznym zazdrośnikiem, co może jeszcze da się zrozumieć, bo czasem tak bywa. Jednak tolerowanie tego przez jakąkolwiek kobietę jest strzelaniem sobie w stopę, kolano, brzuch i serce jednocześnie. Serio, miałam ochotę potrząsnąć Edytą i kazać jej uciekać choćby na drugi koniec świata. Możecie się domyślić, że współpraca Edyty z Arturem nie spodoba się Łukaszowi, a że on też pracuje w radiu to tę bliską relację, chociaż tylko zawodową, trudno było ukryć. 

Podobał mi się wątek porwania albo może raczej sposób, w jaki go opisano. Kolejny literacki majstersztyk. Autorom udało się stworzyć naprawdę wiarygodne postaci, zarówno Maggie, jak i jej porywacza. Nie było w nich nic płaskiego ani przypadkowego, a relacja, jaka się między nimi wytworzyła, wyglądała bardzo naturalnie. Brawa dla Maggie za jej przenikliwość, wrażliwość i inteligencję. Bez tego chyba by się zapadła w sobie po jednym dniu. Z drugiej strony nie ma w niej ani krzty przesady i egzaltacji. Doskonale zachowana równowaga między dobrymi i złymi emocjami sprawiła, że czytało się – mimo trudnej tematyki, bo jakby porwanie to nie żart – z prawdziwą przyjemnością. 

Muszę też uczciwie przyznać, że autorzy potrafią zaskakiwać. Nie chciałabym pisać za dużo, żeby czasem nie zaspojlerować treści, ale nie będziecie zawiedzeni, tyle mogę Wam obiecać. Niespodzianek jest tu naprawdę sporo, a chyba największą jest zakończenie. No serio, tego to się nie spodziewałam! Niby prosty w sumie zabieg, ale jakby zapomniany. Sza, więcej nie napiszę! 

Moja opinia o Niech to usłyszą 

Kierując się własnymi kryteriami, muszę przyznać, że Niech to usłyszą jest bardzo dobrą książką. Długość jest zadowalająca, litery zamieniają się w obrazy przy czytaniu (bo wiecie, jak widać litery, to książka jest nieudana), a i trup się znajdzie. Uśmiechnąć się też będzie przy czym. No i fabuła jest tak skonstruowana, że nie ma ani czasu, ani szans na nudę. Po prostu nie ma. Może nie czyta się z zapartym tchem, ale też nie z przymusem. To taka książka, która jest niby spokojna, a w pewnym momencie potrafi zdrowo namieszać w głowie. No i brawa za okładkę – zero jakichkolwiek spojlerów. Jedynie nazwiska autorów i tytuł. Inne wydawnictwa mogą brać przykład. Nawet grafika nie pozwala na żadne przedwczesne skojarzenia. Oczywiście z tyłu jest jakaś notka wydawcy, ale powiedzmy sobie szczerze – czy to przeczytacie, czy nie, to już wasz wybór. A tego, co jest na przedniej stronie okładki, na ogół nie udaje się ominąć wzrokiem, więc bardzo się cieszę, że tu nic nie ma. 

 

Dla kogo jest Niech to usłyszą? Dla fanów kryminałów, thrillerów, ale też zagadek logicznych, bo jest przy czym główkować. Myślę, że też dla radiowców i fanów radia, nie tylko Zet. Teoretycznie dla dorosłych, ale bez oporów dałabym młodzieży licealnej. 

 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem WAB

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close